WadŸrasattwa :: Biblioteka WadŸrasattwa :: Medytacja Pokoju :: WadŸrasattwa Warsztaty
» WadŸrasattwa » Biblioteka WadŸrasattwa » Liœcie z Ogrodu Morya. Oœwiecenie - 1925

Follow us on:
UNIWERSYTET HIMALAYA
NAUKI MISTRZW
Ezoteryczny Uniwersytet
Duchowy HIMALAYA
Zapraszamy wszystkich chętnych do podjęcia duchowych studiów korespondencyjnych.
Po zarejestrowaniu będziesz otrzymywać dwa razy w tygodniu Duchowe Orędzie Himalajskich Mistrzów w postaci lekcji i wykładów.
Liczba studentw: 878
Zarejestruj się
Biblioteka Wiedzy Ezoterycznej - katalog
SATSANG on WEB
Himalaya Master - odpowiedzi na pytania Uczniw, Studentw
Zbiory nauk duchowych:
Sûtry: HRIDAYA (Apokryfy)
Udâny: PMH
Æakramy
Tajemna Wiedza o Æakramach - oœrodkach œwiadomoœci i duchowych mocy!
Jogasutra
Ksiêga Jogi - Ryszi PatañdŸali. Komentarze
Gematria
Mistyczna Numerologia
Kosmogram Gematryczny
Listy od Mistrza
Duchowe nauki i rady zawarte w listach od Himalaya Master do Uczniów
Gâthâ
Nauki wierszem, poematy i powiedzenia metryczne
Słownik
Himalaya Wiki
 
 


KSIKI, SKRYPTY, CD
PREZENTY DLA SPONSORW
Nowoci:
Devanagari
praca zbiorowa
blok do æwiczeñ
kaligrafii sanskrytu
Czohanija 2008
Himalaya Tirtha Sangha
Pieœni duchowe, bhad¿any, hymny wedyjskie, mantramy nagrane podczas Festiwalu Czohanija 2008.
Sukha Sutra
The Himalaya Master
P³yta CD, 42 afirmacje piosenki, które pomagaj¹ rozwin¹æ cechy bogactwa duchowego i materialnego.
Przekazy Mistrza Himalaya TOM 2
Himalaya Master
Per³y Duchowej Wiedzy. Kolejne odpowiedzi na nurtuj¹ce pytania, porady i wskazóowki. Autor prostuje wiele zagmatwanych zagadnieñ z dziedziny Rozwoju Ducha, Jogi, Medytacji, Religii, Mistyki.
Aktualna lista prezentów
 
 
Licznik odwiedzin: 6874253
Ostatnia aktualizacja strony:
06-11-2022, 22:28


Pozdrowienie Poszukuj¹cym!
Pozdrowienie Przynosz¹cym Dobro Powszechne!
Pozdrowienie Wschodu!

Zapytaj¹: „Kto da³ wam Naukê? Odpowiedzcie: „Mahatma ze Wschodu. Zapytaj¹: „Gdzie On mieszka?„ Powiedzcie: „Miejsce pobytu Nauczyciela (Guru) nie tylko nie mo¿e byæ podawane, ale nawet nie powinno byæ wymawiane. Pytanie wasze pokazuje, jak dalecy jesteœcie od pojmowania Nauki. Nawet z ludzkiego punktu widzenia powinniœcie rozumieæ, jak niew³aœciwe jest wasze pytanie. Zapytaj¹: „Kiedy mogê siê przydaæ? Powiedzcie: „Od tej chwili i na wieki. Zapytaj¹: „Kiedy przygotowaæ siê do pracy? Powiedzcie: „Nie trac¹c ani chwili. „Kiedy rozlegnie siê zew? Powiedzcie: „Nawet œpijcie czujnie. „Jak w tym czasie pracowaæ? Powiedzcie: „Podnosz¹c jakoœæ pracy.

Trzeba przejawiæ dyscyplinê ducha; bez niej nie zdo³acie staæ siê wolnymi. Dla niewolnika jest ona wiêzieniem, dla wolnego - ogrodem przepiêknym i uzdrawiaj¹cym. Dopóki dyscyplinê duchow¹ odczuwa siê jako wiêzy, dopóty drzwi s¹ zamkniête. W okowach nie mo¿na wznieœæ siê po stopniach. Dyscyplinê ducha mo¿ecie rozumieæ jako skrzyd³a. Kto zrozumie dyscyplinê duchow¹ jako oœwiecenie przysz³ych œwiatów, ten ju¿ jest gotów. Kto dostrze¿e ewolucjê, ten podejdzie do niej z uwag¹, pogodnie usuwaj¹c z drogi zanieczyszczenia. Najwa¿niejsze jest to, i¿ nie bêdzie w nim strachu. I odrzuciwszy wszystko niepotrzebne, uzyska prostotê. £atwo zrozumieæ, ¿e uœwiadomienie sobie ewolucji zawsze jest piêkne. Zapytaj¹ jeszcze: „Dlaczego na pocz¹tku drogi daje siê du¿o mi³ego i wiele siê przebacza? Dlatego, ¿e na pocz¹tku rozdmuchuj¹ siê wszystkie ognie i wezwany idzie p³on¹c jak pochodnia. Od niego zale¿y wybór jakoœci w³asnego ognia. Kto rozumie dyscyplinê duchow¹, pojmie równie¿ doskonalenie ognia i dojdzie do wspó³pracy dla Dobra Powszechnego. Koniec drogi mo¿e byæ oœwietlony tysi¹cem ogni Dobra Powszechnego. Ów tysi¹c ogni zapali têczê aury. Oto dlaczego dyscyplina duchowa to skrzyd³a!

1. Niegdyœ setkê wojowników uwa¿ano za si³ê. Potem tysi¹c stanowi³o wojsko. Z czasem sto tysiêcy zwyciê¿a³o œwiat. Nastêpnie podnios³y siê miliony, ale i one nie zmieni³y orbity ducha. Zbiorê wiêc pod sztandarem Ducha miliard. To bêdzie znak Mojego wojska. Zauwa¿cie, kiedy spe³ni siê ten znak. I utwierdzi siê siedem sztandarów!

2. Duch tylko wtedy jest doskona³y, gdy uœwiadomi sobie Kosmos. Zdarza siê to czêsto, ale nie potrafimy siê utwierdziæ w œwiadomoœci Obcowania z Prawd¹. I niebo wydaje siê ¿ywe, a mówimy: „Muchy lataj¹. Tak s¹ t³umaczone najlepsze dotkniêcia niewidzialnych skrzyde³. Pró¿nia jest Skarbnic¹ Boskoœci, wy zaœ wyczuwacie drogê Boskoœci.

3. Rozmyœlajcie codziennie, jak doprowadziæ do koñca Moje Dzie³o. Uczcie nastêpców; uczcie piêkna. Utwierdzajcie ich oko. Po có¿ lata, je¿eli mo¿na zakoñczyæ w ci¹gu tygodni. £atwiej znieœæ pojedynczy ryk, ani¿eli pozwoliæ pleœnieæ myœlom. Dlatego mówiê: PójdŸmy. Dlatego si³y pomno¿ê.

4. Ja zeœlê - tê Wolê Moj¹ czyñcie. Ostro¿nie dotykajcie tego, co ziemskie; kiedy jest siê w drodze - nie trzeba przysmaków.

5. Dla pracy wewnêtrznej nale¿y odrzuciæ tarczê k³amstwa.

6. Chcê powiedzieæ o karmie czystej i ostro¿nie prze¿ytej. Ostro¿nie dotykajcie osmolonych wêz³ów losu. Znacznie bardziej niebezpiecznie jest dotykaæ ju¿ skostnia³ych, minionych wydarzeñ, które za wami siê wlok¹. Dlatego uprzedzam: Niewykonanie wskazañ, nieuszanowanie Hierarchii szkodzi bardziej, ni¿ siê wydaje. Nurt karmy mo¿na pokryæ lodem zrozumienia. Strze¿cie siê jednak, aby nie zniszczyæ tej zas³ony przez niezrozumienie lub okrucieñstwo i zawziêtoœæ, na Tarczy Naszej zakazane. Powtarzam: Trzymajcie siê wskazanej wam drogi.

7. Do kogo mówiæ? Mu³ mo¿e ci¹gn¹æ wóz. Czy¿ duch cz³owieczy nie zmusi cia³a do radowania siê w trudzie? Mu³ niesie jeŸdŸca, by zdo³a³ skryæ siê przed deszczem. Czy¿by duch cz³owieczy trwo¿y³ siê nurtem karmy?

8. O Mistrzu nale¿y pamiêtaæ, tarczê trzeba utrzymywaæ w czystoœci. Zeœlê ca³¹ obronê. Zeœlê wszystkie mo¿liwoœci, ale trzymajcie mocno niæ ³¹cznoœci. Poœród nierozumnego t³umu zas³oñcie ogieñ ducha. Czytajcie Moj¹ ksiêgê i nie przera¿ajcie siê wieœciami o nieszczêœciach, œlepiec bowiem nie widzi tego, co wam jest pokazane. Dla po¿ytku jednak radzê: Wspominajcie czêœciej Imiê Moje. Czy myœlicie, ¿e przyjemnie jest ogl¹daæ martwe krainy? Lecz zauwa¿cie upadek œwiata k³amstwa. K³amstwo, k³amstwo, k³amstwo zgiñ!

9. Naukê trzeba rozumieæ lepiej, nale¿y pomys³owo j¹ stosowaæ. Uœmiechajcie siê do ma³ych kamieni.

10. Nauczyciel mówi: Umiejcie wyczuwaæ wiêzy, które po³¹czy³y was przejawieniem cudów. £ykiem cudownym podwi¹zane jest wasze obuwie na dalek¹ drogê. Jak przesz³oœæ, tak u³o¿y siê i przysz³oœæ. Nie mo¿na mieæ wytchnienia od przeznaczonych spotkañ. I nie sposób zliczyæ orêdzi na stronicach ¿ycia. Tak oto wszystko jest przygotowane, ale nie rwijcie Tkaniny Mojej. Wicher nierozs¹dku porywa najlepsze rysunki Moich wys³anników. Nie nale¿y rozsypywaæ skarbów danych dla objawienia œwiatu. Ma³oletnioœæ nie jest usprawiedliwieniem. Lepiej œwiêciæ zwyciêstwo po pierwszej bitwie, ani¿eli b³¹dziæ pod ziemi¹. Dlatego mówiê: Razem idŸcie i jedn¹ os³oñcie siê Tarcz¹. Niech ka¿dy oczyœci oddech, nie wzniecaj¹c kurzawy gniewu. I zbieraj¹c kwiaty oddania, zrozumie po¿ytek drogi. Czy¿ prowadzê was gwa³tem? Przemoc nie jest Nam w³aœciwa. Lecz skoro idziemy razem, jak¿e nie dawaæ rad! Dlatego mówiê: Lepiej. Dlatego mówiê: Lepiej myœlcie i nie potykajcie siê.

11. Na Naszej wadze d¹¿enie ducha wa¿y najwiêcej. Powodzenie w ¿yciu umacniane jest jedynie elektrycznoœci¹ modlitwy bohaterstwa. Nauka ducha stwarza pancerz cia³a. Czuj¹c b³yskawice œwiata, zacznijcie now¹ ksiêgê na nadchodz¹c¹ zimê. Uczê m¹drego pojmowania przysz³oœci. Powodzenie powinno iœæ œladem Moich ludzi. Powinniœcie m¹drze spotykaæ Moje s³upy milowe.

12. Ofiara, ofiara, ofiara; nastêpnie – otrzymanie; a nastêpnie - tryumf ducha.

13. Ka¿dy ma cel przed sob¹. Dajê bramê odpowiedni¹ dla ducha; mo¿na przez ni¹ wejœæ w œwiat przeobra¿ony, gdzie rozum otrzymuje dom na wszystkich ziemiach. Duch uczy siê lataæ, gdy nieszczêœcie wyostrzy wzrok Promieñ œwiadomoœci Nieskoñczonoœci oœwietla pos³ane Dobro. Jest droga ziemi i droga skrzyde³ - rozpoznaj i wybierz.

14. Chmury dooko³a, ale Gwiazda Zaranna ju¿ wschodzi.

15. Ka¿da chwila rozumienia ducha k³adzie diament do skarbnicy mo¿liwoœci.

16. Czêsto dziêki chorobom zwiêkszaj¹ siê osi¹gniêcia. Œw. Franciszek i œw. Teresa czêsto chorowali. Pitagoras cierpia³ na serce. Nawet najlepsze zurny traci³y struny.

17. M¹droœæ matek przewiduje okultystyczne warunki przy narodzinach dziecka. Duch matki wie, ¿e wróg usi³uje zaszkodziæ nowemu wêdrowcowi. W przejœciowym okresie ci¹¿y ³atwiej jest podsun¹æ truciznê. £atwo wzbudziæ gniew matki I nape³niæ dom œmieciem niezadowolenia. M¹drze czyni¹ matki, staraj¹c siê skierowaæ wzrok ku postaciom œwiêtych lub te¿ czerpaæ radoœæ z piêkna przyrody.

18. Daj¹c - otrzymujemy. Gardz¹c rzeczami, otrzymujemy niebiañsk¹ szatê.

19. Forma jest o¿ywiona przez treœæ i nie ulega zapomnieniu.

20. Œmia³o ujmijcie w d³onie wasz¹ tarczê. O jedno proszê: Nie os³abiajcie si³y z³otem. Nauka Moja nie lubi z³ota.

21. Nie mo¿e byæ zmi³owania, gdy¿ prawo karmana musi siê wype³niæ co do joty. Karman dogoni, lecz jej jakoœæ mo¿na zmieniæ przez dobrowolne poœwiêcenie siê dla nieznajomych ludzi.

22. Siejcie lepiej, Siewcy! Wkrótce ziemia bêdzie gotowa! Je¿eli nie pomo¿e siê œwiatu w sposób szczególny - glob nie wytrzyma.

23. Wezwê do Domu Mego tych, którzy siê przybli¿aj¹. Wisz¹cy miecz nape³nia ducha bólem.

24. Wykonajcie pomyœlnie dzie³o mi³e dla Mnie i po¿yteczne dla was, przyjacielsk¹ pracê, przygotowuj¹c¹ Mój Dom. GromadŸcie obrazy mi³oœci. W mi³oœci szukajcie rozumienia, jak lepiej przyozdobiæ Dom. Dobra pytajcie, jaka treœæ przystoi Domowi. Czeœæ wam podpowie, jak przejawia siê piêkno w czystym Domu. Przejawy waszej pracy s¹ kwiatom podobne. Nie wezmê ani obola, lecz stokrotnie oddam prawic¹.

25. Nawet zwyk³a gospodyni powie: „Nie brudŸcie schodów, gdy¿ bêdziecie musieli po sobie sprz¹tn¹æ. Podobnie ci, którzy przebijaj¹ aurê Mistrza i zwi¹zanych z Nim ludzi, czyni¹ dziury w swojej aurze. Nie kara to ani zemsta, lecz zwrotna iskra. Niech wiêc wystrzegaj¹ siê oni naruszania Naszych spraw, szczególnie teraz, gdy napiêcie elektrycznoœci jest tak du¿e. Powiedzcie: „Lepiej nie dotykajcie tym i innym, którzy nie wierz¹, ¿e piorun uderza i przy s³oñcu. Ale b³ogos³awieni, którzy wzmacniaj¹ pancerz aury.

26. OdpowiedŸ mo¿na daæ tylko czystym sercom. Umiejcie po³¹czyæ moc mi³oœci z surowoœci¹.

27. Dobro i zdrowie s¹ w ufnoœci; to, co potrzebne, zawsze przygotowane jest przez Mój Promieñ. B³¹d rozdziera tkankê cia³a.

28. Nie trzeba uwa¿aæ za stratê ust¹pienie rêkom podstêpnym. Wyznawca m¹droœci lubi wybiegaæ wzrokiem daleko naprzód. Z³oœliwe obmowy powstrzymujcie uœmiechem bez rozdra¿nienia. Powodzenie umêczonych ludzi podobne jest do strugi ma³ej fontanny, ale m¹dry gospodarz sw¹ prac¹ sprowadzi wodê z oceanu i bêdzie siê rozkoszowaæ wieczn¹ och³od¹ fontanny.

29. Doœæ ju¿ mówienia o wrogach, gdy bohaterstwo mo¿e zapaliæ wielkie Œwiat³o. Samotnoœæ doniesie wieœæ lepiej ni¿ gwar t³umów.

30. Balia œwiata przepe³niona jest bakcylami. Tkanina okrywaj¹ca dr¿y, lecz czarodziejski kwiat powinien byæ zerwany na Ziemi rêkami ludzkimi. Jestem z wami, lecz gdy stajê siê milcz¹cy, znaczy to, i¿ przyjmujê na tarczê strza³y wam pos³ane. W jednoœci oczekujcie tego dnia, gdy wiedza wejdzie w Mój Dom. Ju¿ narodzili siê nosiciele wiedzy.

31. Powiem o cudzych mostach i bramach. W drodze napotyka siê cudze mosty; trzeba je przechodziæ szybko, nie patrz¹c w dó³, ¿ywi¹c tylko jedno pragnienie: prêdzej dojœæ do brzegu. Nie namyœlajcie siê równie¿ przed cudz¹ bram¹, lecz ¿¹dajcie przejœcia nie naruszaj¹c swego spokoju, albowiem droga wasza jest postanowiona. Trzeba czystymi myœlami zamkn¹æ pory przed z³ym powietrzem. A gdy jest ciê¿ko, powtarzajcie: „Jednak idê do przepiêknego ogrodu, nie bojê siê bram wyznaczonych. Dlaczego tarcza jest nade mn¹? - Aby mnie os³aniaæ. Je¿eli powstan¹ nowe zapory, przejdê je, bo siê nie lêkam!

32. Po co pogr¹¿aæ siê w œwiecie astralnym? Raduj¹ siê ci, którzy cierpieli, którzy p³onêli duchem i pracowali. Ale siewcy s¹ tu, a ¿niwiarze tam. Nastaje obfity urodzaj na wszystkie ziemskie ziarna. J¹dro roœnie; zrozumienie zdobywa nowe wymiary przysz³ych ziaren. Po có¿ wiêc zapytywaæ œwiat astralny!

33. Teraz o zwiastunie. Nawet w ¿yciu œpieszycie na spotkanie listonosza; tak samo trzeba wyci¹gaæ rêkê ku Naszej przesy³ce. Œciana kolczastych zapór przeszkadza Naszym zwiastunom, ale wy macie cudowne no¿yce do przecinania zasieków. Pomó¿cie jasn¹ aur¹ dotrzeæ do was. Trudno jest go³êbiowi lecieæ we mgle. Prowadzê drog¹ najszybsz¹, a w chwili zaæmienia gotów jestem pos³aæ zwiastuna, lecz otwórzcie mu drzwi, ciê¿ko bowiem ko³ataæ stoj¹c na deszczu. Pokochajcie samotnoœæ myœli, gdy iskry zrozumienia splataj¹ wieniec poznania. I jak Ja porêczy³em za was, tak wy powierzcie Mi siebie. Rêk¹ Mocy utwierdzam drogê ku Wy¿ynom. Przyjmijcie dobro, gdy pos³owie Moi przeka¿¹ wieœæ: „On przyszed³! Przeznaczona jest godzina szczêœcia i kwiaty na drodze. Có¿ was obchodz¹ d³ugie rêce, psy i tygrysy? Twórzcie wielkie dzie³o Boga ¿ywego.

34. Sens bêdzie jasny, gdy spojrzycie z gór. Nale¿y dostrzegaæ iskry; wkrótce zaczn¹ siê one zlewaæ w p³omieñ nowego rozumienia podstaw. Nie³atwo jest zbudowaæ ³uk miêdzy drogami pe³nego zachodu i wschodu. Nosiciele ducha nie poznaj¹ jeden drugiego. Przys³uchujcie siê i zapisujcie g³osy dziwnych postaci na drodze waszej. Potem po³¹czycie te wiadomoœci, pokazuj¹c drabinê praktycznych mo¿liwoœci. Nó¿ uwagi siê wyostrza i wiêŸ siê wzmacnia, gdy iskry umiejêtnoœci natê¿aj¹ moc, nie dotykaj¹c karmy.

35. Wyt³umaczê, dlaczego wa¿ne jest zwracanie uwagi na otrzymywane s³owa i obrazy. Uczniowie Nasi wykonuj¹ æwiczenia myœli, w których z ca³ej wiadomoœci podawana jest jej czêœæ lub nawet jedno s³owo. I wyczuwaj¹c kierunek myœli, ka¿dy dope³ni przekaz wed³ug swego rozumienia, odczuwaj¹c zjawisko sobie najbli¿sze. Z czasem jednak osobiste zostaje wyparte przez œwiadomoœæ ogóln¹ i na podstawie jednego s³owa powstaje z³o¿ona konstrukcja - otrzymuje siê szyfr ducha.

36. Okultystycznie ko³o (Æakram) jest symbolem ludzkiego organizmu, rozszerzonego przez mo¿liwoœci. Figury œrodkowe pe³ni¹ zaszczytne funkcje serca. Wzrost organizmu, a tak¿e jego uszkodzenia odbijaj¹ siê na sercu. Wymachiwanie rêkami wywo³uje zmêczenie, a tym bardziej nieuœwiadomienie sobie d¹¿eñ. Znacie ju¿ przypowieœæ o korowodzie i o tarczach. Wiecie ju¿, ¿e najlepsz¹ liczb¹ dla ko³a jest siedem. Piêæ - to odpowiednik koñczyn cia³a. Dodatki mog¹ pe³niæ jedynie funkcje specjalne albo s¹ wyrównaniem warunków karmicznych. Trudno jest utworzyæ ko³o, ale jeszcze trudniej dokonaæ zmian, nie mo¿na bowiem zast¹piæ serca koñczyn¹. I nie wolno wprowadziæ ducha niezorganizowanego. W takim wypadku istniej¹ bliscy œwiadkowie, którzy z daleka nie bêd¹ obci¹¿ali arterii serca.

37. Teraz o karmie (karmanie). Jeœli do rozpoznanego ciê¿aru dodaæ powi¹zania karmiczne, to jak¿e ciê¿ko jest nieœæ ca³e niezorganizowane myœlenie. Ulgê mo¿e przynieœæ ostro¿ne dotykanie powy¿ej percepcji nerwowych. Lecz ludzkie myœlenie tak ³atwo ciska odwa¿niki na szale, byleby tylko zrzuciæ swój ciê¿ar ci¹gn¹cy ku ziemi. Ale przy ka¿dym ruchu rêki boli biedne serce.

38. Trudno jest nie przysparzaæ sobie wrogów. Trzeba znaæ kamienie le¿¹ce u progu, lecz martwiæ siê nimi nie nale¿y.

39. Nie jedno, nie dwa, ale mnóstwo serc skierowanych jest do was. I sieæ mo¿liwoœci splatana jest wprawnymi rêkami; tylko nie rwijcie sieci. Zwa¿ajcie na zjawiska zachodz¹ce ka¿dego dnia. Porzuæcie zbytek. Przybierzecie oblicze szczególne, odnajdziecie je w zgodnoœci z natur¹ Mego Kraju. A¿ do granic mózgu powinniœcie siê zag³êbiæ w œwiadomoœæ Moich mo¿liwoœci. Kwaœnieæ nikomu nie przystoi.

40. Komary nie s¹ zadowolone z powiewu wiatru - ani dolecieæ, ani uci¹æ. Nie trzeba czyniæ nowych wrogów, przeznaczeni przyjd¹ sami.

41. Tylko harmonijna bateria mo¿e kontrolowaæ si³ê. Promieñ mo¿e mieæ znaczenie jedynie wtedy, gdy dzia³acie zgodnie ze Wskazaniem.

42. Gdy bêdziecie mówiæ w Moim Imieniu, powiedzcie: Rêka Stwórcy zawsze jest w ruchu, dlatego wszystko siê porusza. Widzicie na pierœcieniu dwie spirale, po jednej mo¿na siê podnieœæ, po drugiej opuœciæ. Nawet Arhat mo¿e siê opuœciæ nadu¿ywaj¹c cudu. Zachowujcie sta³oœæ nie tylko w czasie obcowania ze Mn¹, lecz i wówczas, gdy dzia³acie samodzielnie, bo tylko wtedy hartuje siê pomys³owoœæ ducha. A gdy bêdziecie podejrzewani o mi³oœæ do Nas, obroni was Moja Tarcza. Zeœlê siedem okazji do wykazania pomys³owoœci. Wiele szyb mo¿na pot³uc, ale z³y jest dom bez dachu. Z woli Hierarchii mo¿ecie zachowaæ skarb powierzony. Otoczcie siê niezbêdnym pragnieniem i patrz¹c na pierœcieñ, powtarzajcie: „Nie opuszczê siê!„

43. Zachwyt jest potê¿n¹ si³¹ posuwaj¹c¹ na drodze do Nas. Stare jest dla starych. Znak Mój nale¿y zachowaæ w nowej ksiêdze, w nowym duchu, w nowym dzia³aniu.

44. Gdy kropla deszczu dzwoni o szybê to Mój znak! Gdy ptak siê trzepoce to Mój znak! Gdy wicher liœcie unosi to Mój znak! Gdy lód w s³oñcu topnieje to Mój znak! Gdy fale zmywaj¹ ból duszy to Mój znak! Gdy skrzyd³o oœwiecenia dotknie zm¹conej duszy to Mój znak! Liczcie stopnie, gdy wchodzicie do Œwi¹tyni, bo co siódmy stopieñ nosi Mój znak! Gdy oka¿ecie nowe zrozumienie Mojego znaku, ujrzycie na horyzoncie b³yskawice Œwiatów. Drzwi wam otworzy³em, lecz wejœæ musicie sami.

45. Niez³omnie mówiê: Dopóki ze Mn¹, dopóki bez rozdra¿nienia, dopóki bez pow¹tpiewania - niezliczone s¹ potoki mo¿liwoœci. Niewypowiedziane s¹ Si³y, które wam s³u¿¹. Ci, którzy nios¹ Kamieñ, promieniuj¹ gwiazdami dobra. Ka¿dego dnia dane s¹ nowe mo¿liwoœci. Pleæcie kosze na gwiazdobranie. Rozœcielcie p³ótna namiotów, by zebraæ dary - tak prowadzê.

46. W godzinach porannych pracujcie, wieczorem radujcie siê w Imiê Moje. W now¹ drogê!

47. Promieñ Mój - oddechem waszym. Rêka Moja - sztandarem waszym. Tarcza Moja - dum¹ wasz¹. Dom Mój - ostoj¹ wasz¹. Góra Moja - cudem waszym. ¯yczenie Moje - prawem waszym. Zjawienie siê Moje - szczêœciem waszym. Duch Naszego Braterstwa niech przebywa z wami.

48. Wnikn¹wszy dziêki Nauce w istotê zes³anego szczêœcia, trzeba iœæ pewnym krokiem, wiedz¹c, i¿ zmartwychwstaje wielka nadzieja ludzkoœci, na Kamieniu oparta. W modlitewnym nastroju bêdziemy oczekiwaæ naszego losu.

49. Ob³udne g³osy usi³uj¹ naœmieciæ, ale pamiêtajcie, ¿e rozdra¿nienie jest jak kurz - unikajcie go. Uczê na zjawiskach ¿ycia, ka¿dego dnia dajê znaki. Jak p³atki ró¿ sypi¹ siê znaki, gdy¿ czas ju¿ bliski. Myœlcie o Nowym wiecie, myœlcie o pochodzie narodów.

50. P³acê stokrotnie, lecz to, co utracone, stokrotnie wstrzymuje. O, pi³ko losu! Gdzie trafisz i dok¹d odskoczysz? Œwiat³o jest ci przeznaczone - zd¹¿, pi³ko, dolecieæ! Zaniechaj zdradzieckich obrotów!

51. Kiedy staniecie u œciany p³aczu, pamiêtajcie - radoœæ nadchodzi! Powiadam wam: Ku Wschodowi siê obróæcie, Zorzê Moj¹ ujrzycie! Jak¿e piêkna jest mirra, w któr¹ w czas siê zaopatrzono! Drogi jest kwiat zasadzony w Mojej godzinie! Z kielicha godziny Mojej nie wylejcie! Cud idzie! Odziedziczcie go, którzy czekacie! Naczynie czasów pradawnych wróci³o!

52. Dlaczego dziwicie siê danym terminom? Nie zgadujemy, lecz widzimy. Pytacie, jak macie siê zbieraæ. Powiem: SchodŸcie siê w modlitewnym nastroju. Zachowujcie milczenie, nie czyñcie ha³asu przedmiotami, nie wykrzykujcie, albowiem skrzyd³a ducha rosn¹ w ciszy. Modlitewnie poœwiêæcie czas na Obcowanie z Nami, przyniesiemy bowiem to, co do Obcowania najlepsze. Przewód Obcowania ³¹czy cudown¹ drabinê z najwy¿szymi przejawami Stwórcy - drabinê Ducha. Musicie walczyæ w ¿yciu. Musicie wyczuæ, kiedy nadejdzie moment, by przywo³aæ Rêkê Moj¹.

53. Jak oczekiwaæ rozwoju spraw? Jak fale maj¹ rytm, tak samo sprawy rosn¹ w miarê podnoszenia siê i w oczekiwaniu p³ynnego narastania. Poj¹wszy godzinê werbla, uchwyæcie krok ¿ycia. W chwilach ciszy uk³adajcie naukê na pó³ce doœwiadczeñ. Jak czytaæ pisma Mêdrców? Nale¿y w odosobnieniu dostosowaæ czytane s³owa do ró¿nych swych nastrojów. Oto jestem nowo narodzony. Oto jestem starcem. Oto jestem wygnañcem. Oto jestem w³adc¹. Oto jestem niewidz¹cy. Oto œwiaty pozna³em. Do wszystkich Ÿróde³ przyk³adajcie poznawan¹ wielkoœæ Lotosu.

54. Nie nale¿y siê krygowaæ; jako lwy idŸcie. Dobro upiêksza wasz¹ zbrojê. Objawiê siê wam jako wêdkarz i Rêkê w³o¿ê w kolisko groŸby. Uwa¿am, ¿e trzeba siê uczyæ na przyk³adach napaœci. Ogieñ Ziemi chce siê wydobyæ. Wskazanie Moje dla uczniów, Moja uzasadniona proœba: IdŸcie nieugiêcie, lecz bez irytacji. Irytacja powoduje, i¿ naczynie wasze staje siê kruche jak szk³o. Raczej srebrny kielich przystoi Kamieniowi. Powstrzymujê ulewê drobnych strza³. Zbli¿a siê czas, gdy pradawna rêkojmia siê spe³ni.

55. W duchu zachowajcie Naukê duchow¹; tylko duch mo¿e sprowadziæ Królestwo Bo¿e na ziemiê. Równie prosto jak Moje s³owa przybli¿y siê Królestwo Ducha. Równie prosto odmiecione zostan¹ suche liœcie minionej zimy. Nie ma przesz³oœci, jest œwiat³o przysz³oœci - z nim idŸcie. Wezwa³em was z odmêtu ¿ycia. Ja, Ja, Ja zêby wasze zaostrzy³em. Po³o¿y³em przed wami barwê sztandaru. Zrozumcie naukê w ca³ym rozmachu skrzyde³. Do Mnie tylko górna prowadzi droga; do³em nie mo¿na dotrzeæ. Wskazania Moje trzymajcie pod m¹drym kluczem. Myœlami wznoœcie siê najodwa¿niejszymi, gdy¿ b³yskawic¹ po³ê namiotu waszego podnios³em. W duchu zapomnijcie o marnoœci. Œwiat³o przeznaczone jest wielkie! Tak idŸcie!

56. Czyste myœli s¹ zaœmiecane przez nieproszone s¹dy miejscowych ludzi. Zza lasów Ÿle s³ychaæ. W waszych ulubionych pracach trzeba prawa Moje obroniæ.

57. Pragnê wam powiedzieæ: IdŸcie ca³¹ si³¹ ducha, odwa¿niej. Wiêzy ziemi nie przeszkodz¹. Powodzenie poprowadzi odwa¿nych. Jak górskim kwiatom trudno jest choæby jedn¹ noc spêdziæ na bagnie, tak i wam nie jest ³atwo. Cios wroga dŸwiêczy na strunach, ale pazurami nie sposób stworzyæ symfonii. Tarcza Moja odwiod³a od was wiele w³óczni.

58. £atwo jest kopaæ dó³, lecz trudno zbudowaæ dom. Cudze drwiny zaœmiecaj¹ k¹ty. Lecz piórem skrzyd³a zetrzecie kurz, dlatego chroñcie skrzyd³o.

59. Mój Znak mo¿e was doprowadziæ. Miejcie przed oczami Mój Dom. Tylko tym bohaterstwem osi¹gniecie. Przeznaczeniem waszym jest omijaæ t³umy, posy³aj¹c im najwy¿sze Dobro. Czyste jest srebro z gór, trzeba jedynie znaleŸæ do niego drogê. A b³oto tych dni jest niczym w porównaniu ze œwiat³em przysz³oœci. Myœl posêpn¹ ³atwiej zrozumieæ, gdy siê spojrzy na ludzki oddech, który jak dym zasnuwa powietrze. Cierpienia udzielaj¹ siê poprzez fale eteru. Nie powinna Ziemia przed wyznaczonym terminem rozbiæ ³añcucha przez nas samych ukutego.

60. Wielkie jest œwiat³o dane przez Nasz¹ Naukê. Tylko nowe dla nowych.

61. Wystarczy zaufaæ znakom, by stworzyæ fale si³y; tak obustronnie pomagamy przy œwietlanym zjawisku. Noœcie w sobie œwietlan¹, piêkn¹ myœl – ujrzenia Naszego Domu. Gdy odczuwacie przejawy bohaterstwa, pamiêtajcie, ¿e wtedy zapala siê cudowna niæ. Jest Mi lekko na duszy, gdy uœwiadamiam sobie, ¿e nikt was nie zatrzyma. Posy³am radoœæ. B¹dŸcie uwa¿ni. B¹dŸcie spokojni - skoñcz¹ siê konwulsje.

62. S¹d lekkiego umys³u ko³em siê toczy. Chwat prosi o ³uk, ptaka sam dosiêgnie.

63. Powodzenie trzeba pielêgnowaæ jak kwiat.

64. Oko Moje - œwiat³em waszym! Rêka Moja - obron¹ wasz¹! Serce Moje - kotwic¹ wasz¹! Jedynie mi³oœæ utrzymuje niæ osi¹gniêæ ducha. Odmêt ognia nie poch³onie.

65. Pocisk leci naprzód - drogi powrotnej nie ma.

66. Powodzenie dodaje skrzyde³. O wy, którzy szukacie bohaterstwa, zachowam was na grzbiecie fali, a nad przepaœci¹ postawiê jak na baszcie niedostêpnej.

67. Ci, którzy ¿ycz¹ z³a innym, sami gasn¹. Ciemne s¹ czasy. Mocno trzymajcie tarczê. Kto odst¹pi, rozleci siê jak rozbryzgana piana.

68. IdŸcie pewnym krokiem. Chroñcie serce, bo gdy ono ogarnia ca³y œwiat, trzeba pieczo³owicie nieœæ naczynie. IdŸcie naprzód bez wierzgania. Powstrzymuj¹c rozdra¿nienie, stwarzacie now¹ pow³okê dla ducha. Nawet koñ lepiej cwa³uje, gdy nie jest spieniony.

69. Jak iskry wytwarzaj¹ ozon, tak praca duchów tka pomoc. Tylko otwórzcie czyste okno, a pomoc ju¿ leci.

70. Niewidzialne nauczanie trwa nieustannie. Ró¿nicê w rozwoju ducha poznaje siê tylko na granicy stopni. Wzrost ducha mierzy siê niewidzialnym termometrem.

71. Trzeba zebraæ ca³e mêstwo, przejœæ jako lwy - tak powstaje bohaterstwo. Nie ¿a³uj¹c przesz³oœci, b¹dŸcie gotowi w ka¿dej chwili podnieœæ tarczê.

72. Wszystkim nakazujê mêstwo - nawet go³¹b niech lwem siê stanie. Nie Nam potrzebne jest wasze mêstwo, lecz wam. Uœmiechem powstrzymacie zburzenie œwi¹tyni. Jedynie mêstwem mo¿ecie opanowaæ lot. Wszystko dokona siê we w³aœciwym czasie. Domyœlcie siê, ¿e trzeba powtarzaæ: Mêstwo i cierpliwoœæ. Niech ludzie przyjrz¹ siê pracy przy polerowaniu kamienia: jak pewnie i ostro¿nie porusza robotnik rêk¹, i to tylko za dniówkê. Nieporównywalna jest wartoœæ pracy twórcy.

73. Wiedza (Vidya) przychodzi jedynie przy gotowoœci ducha. Rozkaz i strach - tylko dla wrogów.

74. Dam wszystkim wed³ug ich zas³ug - kto wiêcej ofiarowa³, wiêcej otrzyma. Osrebrzê ka¿d¹ samoofiarê. Poskromiê ka¿de zapominalstwo. Dam radoœæ! Kto obawia siê niebezpieczeñstw ognistej drogi, niech zamarza z karaluchami. Niech was zadowoli strumieñ cudownej £aski, gdy¿ grad siecze boleœnie - lepiej jest otrzymaæ Mój Promieñ.

75. Kto pod¹¿a za Nowym Œwiatem, otrzyma srebrny pastora³.

76. Powiadam: Wszystko ma lekcjê przeznaczon¹. Kto nie zlêknie siê wznieœæ do Nas?

77. Nitkê mo¿emy daæ, ale ig³ê musicie nawlec sami; materia³ jest podany, lecz przetkn¹æ musicie sami. IdŸcie Najwy¿sz¹ Drog¹. ¯agiel musi byæ œnie¿nobia³y.

78. Przez ogieñ, przez dym, przez cuda, przez wiarê – idŸcie! Œwieæcie m³odoœci¹ ducha, b¹dŸcie najm³odsi i najruchliwsi. ¯agiel bohaterstwa jest najmocniejszy.

79. Jedynie radosnym uniesieniem ducha mo¿na przejœæ most jaœniej¹cy. Siejê znaki; zbierajcie, wykazuj¹c pomys³owoœæ.

80. Moc wasza bêdzie wzrastaæ, ale nie zas³aniajcie p³omieni, bo poparzycie rêce. Niech p³omieñ wiary œwieci swobodnie. Mistrz œledzi ka¿d¹ myœl i gotów jest wybraæ najlepsze ziarna jedynego ducha.

81. MORYA i pojmowanie Nauki Buddhy doprowadzaj¹ do zrozumienia w ¿yciu prawa ustanowionego na Górze Œwiat³a. Prawo Jego najlepiej pomo¿e na drodze do wiedzy. Nauka Jego jest Moj¹ radoœci¹. Rêka Moja przyprowadzi do wiedzy. Uœmiechnijcie siê, gdy nêdzarzy duchowych nazw¹ uczonymi. Uœmiechnijcie siê, gdy lekcewa¿¹co powiedz¹ o rozumieniu ducha, gdy bêd¹ czytaæ sfa³szowane ksiêgi, gdy czyste myœli bêd¹ straszyæ ma³odusznych.

82. Uczcie siê uwa¿aæ Polecenie za nieodwo³alne. Zdziwicie siê, gdy fale ludu podnios¹ rêkojmiê staro¿ytnoœci.

83. Choroby ducha s¹ tak samo zaraŸliwe, jak i choroby cia³a - jest to zwyk³e naukowe pojêcie. Uderzenie w stó³ wstrz¹sa przedmiotami; tym bardziej cios ducha wstrz¹sa nerwami. Mo¿ecie dotykaæ starych rzeczy, ale w œwiadomoœci odpêdzajcie szkodliwoœæ nawarstwieñ.

84. W mi³oœci wykuwajcie i utrwalajcie sztukê panowania nad sob¹. Nauka Moja nie mo¿e zmniejszyæ nierozs¹dku obcych oszczerców. Widzê, jak okropnie rozbij¹ sobie czo³a, lecz na wszystko przyjdzie czas. Kiedy zbli¿amy siê do Przykazañ Chrystusa i Buddy, có¿ znacz¹ wtedy œmiecie u progu? Tyle, co muszelka po ostrydze.

85. Poœpieszcie siê - trudno jest zebraæ zgubione ziarna.

86. Uczcie odnosiæ cud do Nauki, aby pokazaæ tarczê na wszystkich drogach. Wyczuwam ka¿d¹ po¿yteczn¹ dla was chwilê. Front Nasz stoi murem. Uœmiech, jak b³yskawica, przebiega przez wszystkie oblicza przy ka¿dym waszym trafnym ruchu. Jak ogrodnik, usuwaj¹c mrok zielska sprawia, i¿ ogród okrywa siê p¹kami, tak i My obserwujemy ruchy r¹k wybrañców. Cieszy Nas ka¿dy przejaw pomys³owoœci, tarczê bowiem wykuwa siê z dwóch stron. Rozleg³e jest Moje Dzie³o i wszyscy w nim maj¹ zapewnione miejsce. Szerokoœci¹ spojrzenia odmierzycie swoj¹ czêœæ. Niewyobra¿alne mo¿liwoœci czekaj¹ tu¿ za drzwiami. Dajcie Nam powód do radoœci.

87. Dobrze jest przebywaæ na s³oñcu; niebo gwiaŸdziste te¿ przynosi harmoniê nerwów. Natomiast ksiê¿yc, przeciwnie, nie jest dla nas. Czyste œwiat³o ksiê¿yca pora¿a pranê. Magnetyzm ksiê¿yca jest wielki, ale nie jest dobry dla odpoczynku. Czêsto ksiê¿yc wywo³uje przygnêbienie, tak jak i ludzie po¿eraj¹cy energiê ¿yciow¹. Przejawy si³y magicznej zwiêkszaj¹ siê przy ksiê¿ycu. Czysta prana powinna odpowiadaæ na przyci¹ganie, w przeciwnym razie nast¹pi nie cud, lecz zniszczenie skarbnicy ¿yciowej. Podczas wypoczynku dobrze jest siê œmiaæ, œmiech bowiem przeczyszcza tarczycê. Przeczyszczanie gruczo³ów ma pierwszorzêdne znaczenie.

88. Szambala - to niezbêdne miejsce, gdzie œwiat duchowy ³¹czy siê z materialnym. Jak w magnesie jest punkt najwiêkszego przyci¹gania, tak brama œwiata duchowego otwarta jest do Przybytku Gór. Wysokoœæ Gaurizankaru sprzyja magnetycznemu pr¹dowi. Drabina Jakubowa - to symbol Naszego Przybytku. Kalkin-Mesjasz schodzi po drabinie, ukazuj¹c naczynie Œwiat³oœci. Duchy przejawiaj¹ p³omieñ wed³ug ich istoty. Promienie Kalkina-Chrystusa, jak kamieñ probierczy, s¹ rêkojmi¹ przysz³ej pracy. Zadoœæuczynienie to ukazuje MORYA:., na kogo zwrócony jest S¹d Mi³osierdzia. Znak Najwy¿szego Wtajemniczenia p³onie u naszych uczniów jak œwieca. Pierwszy znak zapala siê w duchu; nastêpnie, gdy materia dobrowolnie d¹¿y za duchem, znak przejawia siê w ciele. Ta godzina jest dla Nas Œwiêtem. Wtedy £añcuch Nieba rozci¹ga siê do Naszej Œwi¹tyni, i tu, na ziemi, s³ychaæ muzykê sfer. Upiêkszony i nowym Ogniem oœwietlony jest firmament i t³um duchów obcuje z ziemskimi stra¿nikami. Œnie¿ne Olbrzymy strzeg¹ Wielkiej Tajemnicy.

89. Przes¹dy mo¿na usun¹æ przez okazywanie szacunku dla wrodzonych si³ cz³owieka. Nale¿y wiedzieæ, jak ludzie oczekuj¹ Mojego Przyjœcia. Pragnienie ludzi wykuwa nowy stopieñ schodów.

90. Gêstoœæ materii jest przeszkod¹ dla wszystkich doœwiadczeñ ducha. Dotyczy to zarówno ludzi, jak i ca³ej przyrody. Dla dostêpu trzeba roztapiaæ materiê. Podczas roztapiania powstaje szczególny gaz, który siê asymiluje z substancj¹ ducha. Oœrodki nerwów cz³owieka wydzielaj¹ gaz przy ka¿dej ekstazie szczêœcia lub nieszczêœcia. Powstaje ju¿ pracownia ducha. Dlatego niepomyœlnoœæ zw¹ nawiedzeniem Pañskim, wszelkie zaœ senne ¿ycie - œmierci¹ ducha. Ekstazy w przyrodzie to: burze, trzêsienia ziemi, wybuchy wulkanów i przyp³ywy. Zaczyna dzia³aæ podobna pracownia ducha, dlatego b³ogos³awione s¹ wszelkie iskry ekstazy. Roztopiona materia poddaje siê ulepszeniu i powstaj¹ nowe formu³y. Zamiast d³ugotrwa³ych badañ wystarczy odbiæ pierwiastki w Naszych zwierciad³ach i gromadziæ nowe formu³y. Pozostaje do wykonania druga czêœæ pracy: cierpliwie i w porê podaæ je ludziom. Po ogniach ekstazy przesuwa siê Nasz Promieñ, ko³acz¹c do serca. Gdzie¿ jest owo szczêœcie lub nieszczêœcie, które otworzy³o wejœcie? Dotykaj¹c roztopionej materii, czujecie puls Ziemi i serce powinno wytrzymaæ jej przyci¹ganie. Ci, którzy bêd¹ uczestniczyæ w tej pracy, musz¹ chroniæ serce. Dlatego mówiê: Chroñcie serce, resztê da siê ³atwo naprawiæ. Ono reprezentuje materiê, podczas gdy nerwy podlegaj¹ duchowi. Na pukanie ducha otwieraj¹ siê drzwi splotu s³onecznego. Ka¿dy zaœ cios materii uderza w serce. Ka¿dy, kto pragnie zetkn¹æ siê z formu³¹ materii, powinien chroniæ serce. Nasza medycyna poucza, jak oddechem opancerzaæ serce, lecz o tym innym razem.

91. Emanacja nerwów jest niewa¿ka, bezwonna, niewidzialna, pochodzi bowiem od ducha. Produktem serca jest krew wraz ze wszystkimi ziemskimi miarami. Gdy mówiê, ¿e trzeba odczuæ sercem, to znaczy, i¿ nale¿y to odnieœæ do planu ziemskiego. Jedynym pomostem miêdzy rozumieniem ducha a przyjêciem przez ziemiê s¹ bia³e cia³ka krwi. Wy jednak wiecie, jaka bitwa towarzyszy ich istnieniu. Bia³e cia³ka krwi, poddane dzia³aniu si³ ziemi i nios¹ce wiedzê ducha, czy¿ nie wydaj¹ siê wam jak Biali Bracia? Dlatego tak trudno o harmoniê na ziemi. Ale dla pracy tam, gdzie duch zst¹pi³ w materiê, musz¹ byæ warunki obu planów. Nie mo¿na oddalaæ siê od ziemi i trzeba przebywaæ w duchu. Dla opanowania formu³ ziemskich trzeba mieæ mocny przewód serca, poniewa¿ refleks znaków ziemi niesie niebezpieczne iskry. Dla ziemi wszystko musi siê dokonaæ na planie ziemskim. W tym tkwi g³ówna przyczyna istnienia Braterstwa tutaj. Dlatego te¿ tu, na ziemi, trzeba dojœæ do Nas, odkryæ Nas jak rudê srebra, najlepsz¹ pod ziemsk¹ skorup¹.

92. Obecnie dokonuje siê donios³y akt pojmowania duchowej Nauki z Gór. Dobrze jest poj¹æ w³adanie rzeczami bez poczucia w³asnoœci. Dobrze jest mieæ rzeczy, chroniæ je i nape³niaæ dobr¹ aur¹ z myœl¹ przekazania ich innym. Rêka twórcza dzia³a w domu bez przywi¹zania do w³asnoœci, a to, co ulepszone, poniesie dalej. I znak rêki daj¹cej zachowa siê nieprzerwanie - w tym jest usprawiedliwienie posiadania rzeczy. Zrozumienie tego rozwi¹¿e najtrudniejsze zagadnienia. Mówiê to œwiatu, gdy¿ g³ówn¹ przyczyn¹ jego zguby jest przywi¹zanie do nie istniej¹cej w³asnoœci. Powiedzenie tego nowym ludziom oznacza uleczenie ze strachu staroœci. W³adanie bez poczucia w³asnoœci otworzy drogê wszystkim bez umownego dziedziczenia. Kto mo¿e ulepszaæ, ten posiada. Dotyczy to ziemi i lasów, i wód – wszystkie osi¹gniêcia mechaniki i ró¿nego rodzaju wynalazki podlegaj¹ temu samemu prawu. £atwo sobie wyobraziæ, jak bardzo zyska twórczoœæ ludzi, szczególnie gdy sobie uœwiadomi¹, i¿ jedynie duch daje najlepsze rozwi¹zanie. Do ogniska ducha pop³yn¹ pytania: Jak lepiej? I miecze ducha rozgromi¹ wszelk¹ przewrotnoœæ. Zaprawdê korzystniej jest zrobiæ lepiej; proste to prawo - jak i wszystko w duchu.

93. Tak dalece spiêtrzy³y siê wydarzenia, ¿e organizmy ludzi wra¿liwych dygoc¹. Wstrz¹s nerwów nale¿y zaliczyæ do zaburzeñ kosmicznych. Niczego nie nale¿y wystawiaæ na ulewê, lecz po niej s³oñce szczególnie jaœnieje.

94. Ja³mu¿na pieniê¿na powinna byæ zaniechana. Mo¿na pomóc przez pracê lub rzeczy. Nie powinno byæ bezrobotnych, gdy ludzie skieruj¹ siê na' drogê ducha. Nasz¹ rzecz¹ jest pokazanie doskonalenia siê w dobru nie dla œwiata niewidzialnego, ale dla samego siebie. Wzywamy do pójœcia Nasz¹ drog¹.

95. Zbierzcie najbardziej nieszczêœliwych, najbardziej nieznanych m³odych uczniów; uka¿cie im dar obdarzania ludzkoœci. PoradŸcie im, by pisali ustawy w Œwi¹tyni. Dawno ju¿ œwiat nie widzia³ zebrania w Œwi¹tyni. I Kalkin-Chrystus oka¿e mi³osierdzie tym, którzy poznaj¹. Chcemy widzieæ Œwi¹tyniê piêkn¹ i ¿yw¹. I nikt nie wypêdzi id¹cych ku œwiat³u, biada bowiem takiemu. Cuda zostan¹ przyjête na tablicach wiedzy. Niech ka¿dy oœwiecony duchem idzie œmia³o do Œwi¹tyni. Albowiem droga Nasza prowadzi do przeobra¿enia ziemi w pa³ac. Znikn¹ biedni. Któ¿ nie zechce przyj¹æ bogactwa?

96. Cieszê siê, widz¹c, ¿e rozumiecie szczegó³y Moich Poleceñ. Ka¿de wydarzenie przygotowujê przewiduj¹c wszystkie szczegó³y, tak samo i wy postêpujcie; ³atwiej bêdzie siê spotkaæ. Wiele z tego, co s¹dzone, nie mo¿na traktowaæ lekko, ale bêd¹c domyœlnym mo¿na nie zmieniæ œcie¿ki. Wa¿na jest napiêta uwaga - duch czuwaj¹cy wyprzedza rozumienie. Promieñ Mój gotów jest zapaliæ b³yskawicê myœli. Tak oto przejdziemy poœród wszystkich niebezpieczeñstw i niepowodzenie zmieni siê w pomyœlnoœæ.

97. Maitreja zsy³a odwagê. Maitreja przyjmie dar. Maitreja czuje jego mi³oœæ. Maitreja b³ogos³awi na radosn¹ pracê. Maitreja zsy³a na ziemiê pracê w imiê cudu. IdŸcie œwietliœcie! Radoœci¹ jest dla Mnie prowadziæ uœmiechniêtych. Dostrzegajcie Naukê Œwiat³oœci w ka¿dym przejawie. Pomys³owoœæ jest cech¹ Moich uczniów (Czela).

98. Uka¿ê wam cud potrzebny narodom. Poznacie, jak dotrzeæ do serc ludzi. Ruch rêki uzale¿niony jest od ramienia, a œwiadomoœæ od mózgu. Trzeba wywo³aæ wybuch mózgu, a wówczas œwiadomoœæ poleci naprzód jak pocisk armatni. Nauka duchowa mknie na skrzyd³ach wydarzeñ. Powiedzcie: „Dziœ poczekam, gdy¿ dzieñ jutrzejszy i beze mnie nadejdzie, i dlatego trzeba siê pokrzepiæ. Jak powiedzieæ, kiedy i jak¹ starzyznê trzeba sprzedaæ na targu? Nie poka¿emy, kiedy przywdziejemy nowe. Niech myœl¹, ¿e nie ma co w³o¿yæ. Nawet klucze od kufra nie powinny brzêczeæ. Okna zas³onimy firankami.

99. Prawo przejœcia w œwiat ducha jest nieskomplikowane. Nie mo¿na zrównaæ wszystkich stanów.

Jak py³ wulkanu niezliczone s¹ duchy, które powracaj¹ w œwiat ducha. Rzecz prosta, materia jest stanem ducha, lecz krew lub jej ekwiwalent tak ró¿ni siê od ¿ywionego pran¹ ducha, i¿ granice s¹ zerwane we wszystkich œwiatach. Duch z trudem uœwiadamia sobie opuszczenie materii. Duch, który jest przywi¹zany do ziemi, obleka siê w cia³o astralne, stwarzaj¹ce mu u³udê ziemi tutaj, w ognisku ¿¹dz i wyrzutów sumienia. Duch zaœ, który ulecia³ z jedynym d¹¿eniem ku górze, mo¿e omin¹æ plan astralny, bo cia³o astralne jest tylko zbytecznym œmieciem. Im mniej œmieci, tym czystsza œwiadomoœæ. Trudno tu, na ziemi, zrozumieæ, ¿e mo¿na opuœciæ materiê nie gardz¹c ni¹, lecz oddaj¹c na nowe kszta³towanie. Oddanie jakiejkolwiek rzeczy jest najlepszym przyk³adem. Najlepszy ofiarodawca wymyœli najlepszy podarunek. Tote¿ materia, która obleka³a wielkiego ducha, przyniesie wiêkszy po¿ytek - nic bowiem nie ginie. Oczywiœcie œwiadome obcowanie dostêpne jest tylko wielkim duchom, je¿eli zwrócenie siê jest w dostatecznym stopniu pozbawione zagadnieñ materii i krwi. Duch ¿ywi¹cy siê pran¹ nie harmonizuje z krwi¹, dlatego œwiat mo¿na dzieliæ wed³ug poziomu krwi. Inna granica nie istnieje. Ziarno ducha nieprzerwanie kontynuuje ¿ycie, a balon emanacji nerwowych unosi ducha na wy¿yny przez niego ukszta³towane. Tote¿ s³usznoœæ maj¹ ci, którzy mówi¹ o nieœmiertelnoœci jako o fakcie naukowym. Ostatnia myœl w chwili opuszczenia materii podobna jest do strza³y. Chwila ta decyduje o kierunku lotu, reszta przydana jest zgodnie z pragnieniem. Umiejmy wiêc pragn¹æ. Zbudujmy têczê, aby po³¹czyæ stopnie wznoszenia siê ducha.

100. Pomówmy o œmierci. Œmieræ to nie wiêcej ni¿ strzy¿enie w³osów - jest to takie samo pozbycie siê materii. Zagadnienie Kierownictwa rozstrzyga siê zgodnie z tym samym prawem przyci¹gania i odpychania. Zasada oddawania i pomocy silna jest w œwiecie duchowym, dlatego ka¿de zwrócenie siê ducha przebywaj¹cego w materii wywo³uje odpowiedŸ. Rzecz w tym, kto pyta. Mo¿na przyci¹gn¹æ i zatrzymaæ przy sobie wysokie si³y. Tak samo mo¿na przyci¹gn¹æ i umocniæ przy sobie najni¿sze duchy. Ten, kto pragnie - otrzyma. Gdy ludzie zrozumiej¹ po¿ytek czystego oddawania, osi¹gn¹ bogactwo. Duch - to œwiat³o piêknoœci gwiazd. Jednak ma³o duchów ³¹czy siê ze Œwiat³em, wiêcej przebywa w cia³ach astralnych. Lepiej p³on¹æ jak gwiazda, zachowuj¹c wiedzê i mo¿noœæ powrotu na planetê dla niesienia pomocy. Mo¿na wybraæ lepszy los - czy¿ mo¿liwoœci daj¹cego nie s¹ oczywiste? Trzeba d¹¿yæ w górê ku œwiat³u, ¿eby okazywaæ pomoc, a wówczas nie bêdzie roz³¹ki. Gdyby ci, którzy zostali, uwa¿ali odchodz¹cych za pos³anych ku œwiat³u i po œwiat³o, wtedy obcowanie by³oby w³aœciwsze. Im wy¿szy jest duch, tym wiêcej widzi - zale¿y to od ducha. Wysoki duch czuje, dok¹d d¹¿y, i leci jak strza³a. Ciemny zaœ obija siê za piecem. Cenne jest wiêc œmia³e pragnienie szukania, albowiem ka¿dy, kto szuka, odnajdzie. Je¿eli pragnienia ducha s¹ wysokie, mo¿e on znaleŸæ wznios³e idee i realizuj¹c je, przyczyniaæ siê do doskona³oœci.

101. Prawo (Dharma) nape³niania przestrzeni dzia³a podobnie jak cement. Legendy, proroctwa i wszelkiego rodzaju znaki maj¹ znaczenie nie dla poszczególnych osób, lecz dla cementowania przestrzeni. Nasze rozmowy otwieraj¹ ksiêgê wzrostu rozumienia ducha. Nie poprzez cuda, lecz w ustalonym porz¹dku ka¿dego dnia pracujemy. Zarêczam, ¿e nawet od zal¹¿ków rybiej ikry mo¿na siê uczyæ. W kuleczce ikry zawarty jest pe³ny organizm. Ró¿nobarwna otoczka myœli nasyca przestrzeñ.

102. Chmura to nie cud, nikczemnoœæ to nie bohaterstwo, burzenie to nie rozumne dzia³anie, lecz obudzony duch osi¹ga rozumienie natychmiast. Dlatego te¿ Braterstwo odrzuci³o cuda. A znaki, jak sztandary, mog¹ tylko towarzyszyæ zdarzeniom. Cudów jako sposobu przekonywania nale¿y zaniechaæ, gdy¿ cuda nigdy nie przekonywa³y. Ktoœ mówi o osobistym obcowaniu, ale powietrze jest dla wszystkich, choæ wielu nie chce zrozumieæ jego po¿ytku - w³aœnie, po¿ytku. Nowe d¹¿enia mog¹ zrodziæ siê na mogi³ach dawnych przes¹dów - oto jeszcze jedna zdobycz. Mówi³em wam ju¿ o pojmowaniu duchem. Gdy Promieñ ³¹czy Mistrza z uczniem, wówczas g³ówne rozumienie przekazywane jest dziêki odczuwaniu ducha. Nie list, nie znak, lecz nieomylna wiedza ducha kieruje postêpkami uczniów. Ta nieomylna wiedza jest najszybszym przewodem. Nie umys³owe rozwi¹zania, ale w³aœnie wiedza ducha. Posy³am wam strza³y prostych osi¹gniêæ. Najprostsza œcie¿ka nie dla wszystkich jest dostêpna, a jeœli mo¿ecie j¹ ogarn¹æ - wasze szczêœcie.

103. I us³yszano zew Macierzy. Nie magi¹, lecz duchem przejdziecie. Czy¿ magia mo¿e wzmocniæ Kamieñ? I ludzie równie¿ nie wzmocni¹ siê magi¹. Gdy ka¿dy zrozumie, ¿e droga ducha jest prosta i przynosi zew Macierzy Œwiata, wtedy ka¿dy znajdzie Bramê otwart¹. Bez lamentu i wywo³ywañ ka¿dy mo¿e dotkn¹æ aparatu ¿ycia nie umys³em, lecz duchem. Rêce wyci¹gn¹ siê nie aby b³agaæ, lecz aby zbieraæ. Zew Macierzy wska¿e Bramê, przez któr¹ pora wejœæ - w³aœnie, Zew Macierzy. Gdy bêd¹ zapomniane dziecinne kaprysy, wtedy dopiero Macierz mo¿e wezwaæ. Uczta gotowa – nadesz³a godzina, gdy nowy stó³ jest ju¿ zastawiony! ChodŸcie, dopóki naczynia nie s¹ zbyt gor¹ce! Wielu nie potrafi prze³kn¹æ p³on¹cych potraw, najœmielszy jednak, jak królewicz z bajki, po³knie ogieñ œwiata. I œcie¿ka ognia oœwietli najbli¿sz¹ drogê.

104. Myœlimy o was. Posy³amy Naukê. Ona wska¿e, jak iœæ po pionowej skale, przemieniaj¹c j¹ w przepiêkn¹ dolinê. Ludzkoœæ czuje, ¿e po ostrzu miecza iœæ nie mo¿na. I oto pos³ana jest ostatnia mo¿liwoœæ: ukazanie Bramy. Pomyœlnoœæ to tylko oznaka wyboru w³aœciwego kierunku. Powodzenie to tylko zrozumienie chwili. Nauka to tylko podniesienie kurtyny teatru. Cudownie jest byæ wykonawc¹ œwiatowego misterium! IdŸcie œwietliœcie! Tylko ca³y ³añcuch jest cenny. Rêka Moja œle promienie z gór. Niezw³ocznie rozpoczniemy Now¹ Erê. Uczê nie marzyæ, lecz ws³uchiwaæ siê w bieg wydarzeñ.

105. Pamiêæ i œwiadomoœæ. Jak pamiêæ dla przesz³oœci, tak œwiadomoœæ – dla przysz³oœci. Dlatego zastêpujemy pamiêæ œwiadomoœci¹. Pamiêci¹ nie mogê przenikn¹æ w obrêb S³oñca, œwiadomoœæ natomiast otwiera bramê. Muzeum i biblioteka zastêpuj¹ Nam pamiêæ, zatem uczeñ nie powinien narzekaæ na utratê starej pamiêci. Po prostu ma³¹ rzecz zastêpuje wielka. Œwiadomoœæ podobna jest do rozumienia ducha. Wzrasta ona ogarniaj¹c ca³¹ istotê jak p³omieñ. W procesie tym od³amki pamiêci, jak ¿u¿le, przeszkadzaj¹ p³oniêciu. Wiedzieæ - nie oznacza pamiêtaæ. Ten, który osi¹ga, biegnie bez ogl¹dania siê. Ludzie powinni pamiêtaæ o przetworzeniu œwiadomoœci. Sk¹d czerpiemy si³y do Naszych doœwiadczeñ? Ze œwiadomoœci s³onecznej, która sp³ywa w postaci prany. Powy¿ej myœli ziemskiego nawarstwienia p³yn¹ pr¹dy m¹droœci S³oñca i w tych rejonach zaczyna siê wielka zapowiedziana Nauka. Wzywamy do ogarniêcia Wszechœwiata (Brahmandy). Lecz tylko instrument œwiadomoœci pozwoli na nowe doœwiadczenia po³¹czenia ducha z materi¹. Karma nie mo¿e skomplikowaæ harmonijnego cia³a. Dlatego ze wzglêdów praktycznych po¿yteczna jest droga wznoszenia siê.

106. Za korzeniami Wiecznej Prawdy (Satyam) wiele jest kurzu. Nasta³ czas, by usun¹æ naroœla.

107. Trzeba lepiej rozumieæ Moj¹ ksiêgê. Nauka o tym, jak chodziæ po ziemi, dana jest dla tych, którzy niebo uwa¿aj¹ za ¿ywe. Nauczycielem (Guru) jest ten, kto mo¿e mocno st¹paæ po ziemi. Powtarzam: Trzeba dobrze zrozumieæ Naukê w ¿yciu, nie porzucaj¹c ziemi. Nale¿y czujnie wnikaæ w wydarzenia ka¿dego dnia. Gdy nadejdzie termin, nawet mrówka bêdzie zwiastunem.

108. Wznosz¹c siê na wy¿yny Kosmosu, nale¿y znaleŸæ w³aœciwy stosunek do ziemi. W ka¿dej chwili My jesteœmy gotowi porzuciæ wszystko, co ziemskie, a jednoczeœnie kochamy ka¿dy kwiat. M¹droœæ polega na tym, ¿eby wiedzieæ, o czym zachowaæ wspomnienie: o koronie czy o zapachu frezji, o okrzykach zwyciêstw czy o pieœniach pasterzy. Najmilsze jest to, co najmniej do nas nale¿y - jest to najlepszy baga¿ w drodze. Pieœñ daje nam zdrowie, a kwiat zaleczy rany. Dlatego mówiê: Szczêœliwi, którzy zrozumieli dŸwiêk i barwê. Od najdawniejszych czasów prorocy znali znaczenie dŸwiêku i barwy. Staro¿ytna nauka o dŸwiêku dzwonów jest wielce znacz¹ca. Wieñce i girlandy przypominaj¹ o pojmowaniu ich leczniczej si³y. Ka¿dy zgodnie z barw¹ swego promieniowania odczuwa upodobanie do okreœlonych kolorów. Bia³y i lila pokrewne s¹ fioletowemu, niebieski - b³êkitnemu, tote¿ radzê mieæ wiêcej tych kolorów w pokoju. Mo¿na dobieraæ je w ¿ywych kwiatach. Roœliny dobrane barw¹ s¹ bardziej lecznicze. Zalecam, by mieæ wiêcej frezji. Promieñ Nasz srebrzystoœci¹ najbardziej przypomina bia³e kwiaty. Barwa i dŸwiêk to Nasza najlepsza uczta.

109. Tr¹ba powietrzna wywo³ana przestêpstwami dusi star¹ Ziemiê. Czad unosi siê mrocz¹c umys³. ¯elazny natrysk jest ponad si³y. Trzeba byæ ostro¿nym! Powodzenie jest nie w poœpiechu, lecz w zrozumieniu czasu. Rêka losu prowadzi ku nieuniknionym terminom. Pragnijcie Nowego Œwiata. Nie My wstrz¹samy pañstwami. My jedynie usuwamy to, co zepsute. Wa¿n¹ rzecz¹ jest zrozumienie rytmu przyp³ywu - albo wysoka radoœæ zrozumienia, albo zag³ada.

110. Nie traktaty, nie rozum, lecz przewód ducha przynosi odczucie Kosmosu. Tryb wspó³czesnego ¿ycia odwiód³ ludzkoœæ od wszelkiego rozumienia potêgi Wszechœwiata. Wnika ona w sfery nadziemskie jedynie na pograniczu snu. Kto mo¿e doceniæ to œwiête mgnienie, ten ju¿ uchyli³ zas³onê. Nie widzenie, lecz œwiadomoœæ jest wa¿na. Cenne jest nie to, co wymuszone przez trening, lecz to, co przychodzi jako swobodne objawienie. Nadchodz¹cy czas musi udzieliæ trójnogu pytii ka¿demu wra¿liwemu duchowi. Jest to swego rodzaju demokratyzacja oznak arystokratyzmu. Ka¿dy jednak ma we wnêtrzu niezawodn¹ wagê i oszukanie jej jest niemo¿liwe. Ka¿dy niezw³ocznie odwa¿y zas³u¿on¹ cz¹stkê. Odpowiada to Nowej Erze i ³atwo dociera do psychiki ludzi. Rozumiej¹c nurt ludzkiej myœli, ³atwo jest wnioskowaæ o skutkach.

111. Umiejcie obróciæ napaœci na po¿ytek. Pragnijcie mieæ wielu wrogów, lecz nie czyñcie ich sobie! Zakoñczmy to, co zosta³o rozpoczête wczoraj. Zap³ata za z³e i dobre czyny powinna byæ przyœpieszona. Pierwszym warunkiem religii powinno byæ dostarczenie praktycznych rozwi¹zañ w ¿yciu. Zap³ata w niebie jest czymœ abstrakcyjnym; nale¿y przybli¿yæ zap³atê na ziemi. Ludzie mog¹ poj¹æ obecnie wyczuwalny, wszechpotê¿ny cud odnowienia mo¿liwoœci. St¹d albo rêka Niewidzialnego Przyjaciela, albo ostry miecz. I pamiêtaj¹c o niezw³ocznej nagrodzie, ludzie znajd¹ now¹ œcie¿kê do Œwi¹tyni. Nie trzeba prosiæ Bóstwa. Ka¿dy sam jest twórc¹ w³asnego szczêœcia.

112. Wielkoœæ Kosmosu nie pozostawia miejsca dla rozs¹dku; ona zdumiewa i wznosi. Wiedzê ducha osi¹ga siê wiedz¹ ducha. Zwróæcie uwagê na srebrn¹ niæ ³¹cz¹c¹ z Duchem - Przewodnikiem; a od Niego prowadzi dalej niæ srebrna a¿ do W³adcy Planety. Tworzy siê jakby sieæ czerpi¹ca z przewodu ³¹cz¹cego z Najwy¿szym Duchem. Wy¿sza indywidualizacja nie obawia siê zjednoczenia i posy³a po srebrnej nici dary odkryæ do najwy¿szych sfer. To samo mo¿e zachodziæ przy narodzeniu ducha, gdy Wy¿szy Duch posy³a mu swój przewód. Zapamiêtajcie, ¿e ka¿dy przypadek mo¿liwy jest w œwiecie ducha. Nie dziêki wymyœlonej formule, lecz dziêki nieopisanej mocy ducha kszta³tuj¹ siê nowe mo¿liwoœci. I trudne to, i cudowne.

113. Cieszê siê z proroczych mo¿liwoœci, bo tylko one zapewniaj¹ najlepsz¹ ewolucjê w przysz³oœci. Poznanie przesz³oœci bez pierwiastka przewidywania nie prowadzi naprzód.

114. Oczyszczenie religii ma na celu ustalenie nowego, bezpoœredniego stosunku do œwiata duchowego. Kryszna, Zarathuszthra, Buddha, Chrystus i najbli¿si ich pomocnicy nie pos³ugiwali siê magicznymi formu³ami, lecz dzia³ali i tworzyli w ca³kowitym stopieniu siê z Duchem. Dlatego w nowej ewolucji nale¿y poniechaæ dawnych sztucznych sposobów. Pamiêtajcie o przyczynie i skutku. Mechaniczny niby jogizm (eurojogi, jogoterapie) nie zdo³a pomóc odnowieniu œwiata. Nauczyciel siedz¹cy pod drzewem i zabraniaj¹cy zawsze odpowiada potrzebie czasu. Sk¹d bierzecie si³ê i zdolnoœæ nauczania? £¹cz¹c siê z Wielkim Duchem (Brahmanem), uznaj¹c przyczynê i pobudkê, budujemy niezw³oczny skutek. Wzywamy Tych, którzy wczeœniej przeszli wielk¹ drogê rozwoju osobistej œwiadomoœci i odpowiedzialnoœci. I wezwania nasze dochodz¹, podniesione tysi¹cem r¹k. Nie trzeba wymagañ, nie trzeba grozy - zjednoczenie porusza masy. Pragn¹c dobra, przyjmujemy dziedzictwo Wielkich Dobroczyñców. Pozostawiamy naczynie ducha otwarte na przyjêcie b³ogos³awionej pomocy. I nic z³ego nie dotknie, bo pragniemy dobra potwierdzonego duchem. I troskliwie odniesiemy pajêczynê pism do skarbca, poszliœmy bowiem do róde³. Gotowi, pe³ni wyrzeczenia, uciœnieni, radoœni, tryumfuj¹cy, milcz¹cy, przynosz¹cy i daj¹cy, nauczeni w tym ¿yciu przez œwiat³o S³oñca - takimi pragniemy was widzieæ, takimi te¿ was posy³amy. I duch wasz przyj¹³ polecenie. Nie królewsk¹ w³adz¹, nie alchemi¹, nie magi¹ wywo³ywañ, lecz wprost z ¿ycia idziemy i przychodzimy do Was, Starsi Bracia i Siostry, by otrzymaæ przechowane przez Was arki, przez nas nagromadzone, idziemy bowiem do Œwi¹tyni Wielkiego Ducha. I znów wrócimy do Was, bo takimi pragnêliœcie nas widzieæ. I brzemiê przez Was na³o¿one doniesiemy jako Kielich Nieœmiertelnoœci.

115. Cz¹stki cia³ niebieskich nie przypadkowo spadaj¹ na s¹siednie sfery - s¹ to swego rodzaju drogi ³¹cznoœci. Wspó³czesna nauka nie zauwa¿a tych znaków. Nie to jest wa¿ne, ¿e aerolit mo¿e zawieraæ karaty diamentów, lecz wa¿ne jest jego znaczenie jako psychomagnesu. T¹ drog¹ ludzie mog¹ rozszerzyæ sferê ³¹cznoœci. W przysz³oœci, przy koordynacji materii, cecha psychomagnesu bêdzie mia³a donios³e znaczenie. Przecie¿ materia w koñcu musi z³¹czyæ siê z duchem; mo¿e staæ siê plastyczna jak szk³o. Ju¿ na pocz¹tku nowej ewolucji mo¿na stosowaæ nowe sposoby leczenia, dziel¹c ludzi wed³ug promieni cia³ niebieskich. Wyjœcie poza granice planety jest najbli¿sz¹ zdobycz¹. Nie obserwatorem œwiatów, lecz œwiadomym wspó³uczestnikiem jest cz³owiek i droga jego wiedzie nie przez ka³u¿e, lecz przez jasnoœæ sfer. Wystarczy wyczucie. Po co szukaæ Œwiat³a? Duch wie, co jest dla niego dostêpne, co jest przeznaczone. Inaczej po có¿ drabina Naszego Braterstwa? Opar³a siê ona o ziemiê i niknie w niebiosach.

116. Mê¿nie przyjmijcie straszliwe ataki. Duch wasz powinien cieszyæ siê ka¿dym dzia³aniem. Gdy kury gdacz¹ - bêdzie deszcz i dobry urodzaj. Du¿o jest py³u przy gumnie, lecz z gumna pochodzi chleb.

117. W powtarzaniu jest si³a. Religie nie wykorzysta³y tego w³aœciwie, lecz w ¿yciu pancerz ten jest konieczny. Trzeba ponownie siê okryæ.

118. „Ten, kto zdo³a us³yszeæ g³os swego ducha, nad przepaœci¹ siê wzniesie - tak mówi³ œw. Sergiusz. „Ten, kto w lasy poszed³, nie mo¿e s³yszeæ ludzkiej mowy. Ten, kto na ³o¿u zasn¹³, nie us³yszy ptasz¹t, s³oñca zwiastunów. Ten, kto przemilczy widomy cud, oka siê zrzeknie. Ten, kto zmilczy na wo³anie brata o pomoc, drzazgi z nogi swojej nie wyjmie. Tak mówi³ œw. Sergiusz. O œw. Sergiuszu trzeba bêdzie mówiæ; ludzie zechc¹ o Nim us³yszeæ. Opiszemy wiêc postaæ œw. Sergiusza, ubarwimy, opowiemy o jego ¿yciu i powtórzymy jego przys³owia.

119. Pomówmy o aurach. Aura jajowata w³aœciwa jest cia³u astralnemu. Zwykle jest w¹ska, promieniuj¹ca z ca³ego cia³a na szerokoœæ dwóch cali. W miarê uduchowienia zaczyna rosn¹æ w górnych oœrodkach. Najpierw od splotu s³onecznego, a potem podnosi siê do oœrodków mózgu, tworz¹c tak zwan¹ aurê s³oneczn¹. Charakterystyczne s¹ przyp³ywy krwi przy przemieszczaniu siê aury, jak gdyby pr¹d napiêcia przesuwa³ swoje ciœnienie. Mo¿liwe s¹ nawet omdlenia. W koñcowym etapie promieniowanie z koñczyn dolnych znika i formuje siê na kszta³t ko³a. Organizm staje siê szczególnie wra¿liwy, zw³aszcza na dŸwiêki i barwy. W tym przejœciowym czasie zalecany jest spokój. Aura s³oneczna bywa dziesiêcin - lub piêtnasto calowa. Naturalnie rozmiary jej siê zwiêkszaj¹. Pomijaj¹c niedogodnoœci przesuwania siê aury, mo¿na powinszowaæ temu, kto osi¹gnie górne promieniowanie. Ostro¿nie trzeba stworzyæ mo¿liwoœæ spokoju. PóŸniej narasta jak gdyby nowy pancerz i nerwy skóry siê wzmacniaj¹. Nie mo¿na oddzieliæ tego, co fizyczne, od tego, co duchowe. Równowaga jest chwiejna i po organizmie przep³ywaj¹ fale. Nie nale¿y nazywaæ tego chorob¹, lecz w ka¿dej chwili pomagaæ organizmowi wzmocniæ siê w nowym stanie.

120. Jak dawniej odczuwano samotnoœæ, tak teraz powinno siê odczuwaæ wiedzê ducha. Oto wskazówki na drogê, na ka¿dy nowy stopieñ. Nie przeszkadzajcie pragnieniom ducha. Æwiczcie siê w rozwadze, uzgadniaj¹c ze œwiadomoœci¹ duchow¹. Pytajcie siebie samych: „Czego pragnie duch? Wa¿ny jest stopieñ wiedzy ducha. Przy zbli¿aniu siê do niego wydaje siê, ¿e duch jest bardzo daleki. To tylko z³udzenie; przeciwnie, duch ko³acze mocno. Wa¿ne jest, aby dzia³aæ bezpoœrednio, uchwyciæ wiedzê ducha. Jak pragniecie, tak czyñcie. Stosujcie to najpierw w drobnych sprawach, nie ryzykujcie w wielkich.

121. Porównajmy teraz wiedzê ducha z rozkazem woli. Wiedza rozkwita, daj¹c obronê i oœwietlaj¹c podstawy. Rozkaz woli d¹¿y w obce sfery, podbija i przy³¹cza. Rozkaz oznaczany jest symbolem miecza i strza³y. Symbolem wiedzy ducha jest kwiat. Rozkaz mo¿e byæ zakomunikowany uczniowi szybk¹ przesy³k¹ z zewn¹trz, podczas gdy wiedza ducha rozkwita od wewn¹trz i ¿adna magiczna pa³eczka nie mo¿e jej wywo³aæ. W³aœnie, jak kwiat w oznaczonym terminie rozkwita wiedza. Jak pomóc kwiatowi? Postawcie go w miejscu zacisznym, oœwietlonym przez s³oñce oraz zabroñcie go ruszaæ i obrywaæ listki. Bez wiedzy ducha nie mo¿na podnieœæ na wy¿szy poziom wiedzy przeznaczonej dla ludzkoœci.

122. Rozwój spraw jest podobny do rozwoju kwiatu lilii. Przy p³ocie ukry³a siê bia³a siostra. Nie ma przyjació³ek, ale ³odygi ju¿ zwiastuj¹ pojawienie siê nowych. Wcielenie w kwiaty jest nieczêste. Inni d¹¿¹ do bardziej masywnych kszta³tów drzew, bo czar kwiatów nie zawsze jest dostêpny, by po raz drugi do nich powróciæ. Nie ma zakazu skrócenia jednego z wcieleñ zwierzêcych za poœrednictwem roœliny. Nie powiem, ¿eby œwiadomoœæ wielu owadów przewy¿sza³a œwiadomoœæ piêknych kwiatów. M¹drze jest przeczekaæ niektóre wcielenia za poœrednictwem kwiatu. „Œpieszcie siê, œpieszcie; ja poczekam pod przeœlicznym dachem, aby was wyprzedziæ. Tak oto œcie¿ka piêkna skraca drogê.

123. Oszustowi powiedz: „Jak¿e po¿yteczne jest dla mnie twoje oszustwo. Z³odziejowi powiedz: „Widaæ nadszed³ czas, abym otrzyma³ nowe rzeczy, lecz zaprawdê lepiej dla ciebie nie tykaæ mych rzeczy. Z³orzeczenie i grabie¿ obróc¹ na ciebie piorun. Nó¿ twój stêpi siê o niewidzialny pancerz, uszkodzisz najmocniejsz¹ tw¹ broñ. I dok¹d pójdziesz wyszczerbiony i spopielony? Powiedzia³em wam o uœmiechu i mocy. I tym, którzy p³yn¹ ze Mn¹, mo¿na daæ miecz w dniu corocznych wspomnieñ. Prawo oddawania tryumfuje i ci, którzy oddali - bêd¹ otrzymywaæ. Dlaczego idziecie z Nimi? £atwo i po¿ytecznie jest z Nimi iœæ. Jak lot soko³a - szybko, jak przeobra¿enie Jonasza - niespodziewanie, jak p³omieñ - niewyczerpanie! Samym tylko ofiarowaniem w duchu osi¹gacie na ziemi œwiat³o i prawdê. Niewyczerpane jest to ród³o! Na ziemi poœród zastraszania, pozbawieni pomocy i jakby str¹cani na dó³ - oni daj¹, proponuj¹, obdarzaj¹ i d¹¿¹ za gwiazd¹. I dlatego radoœnie jest Nam w rocznicow¹ noc. A oni nie tylko id¹ i rozœwietlaj¹ aury, lecz postanawiaj¹ iœæ niepowstrzymanie; tote¿ nape³nia Nas radoœæ.

124. Koñczymy œwiêto i zaczynamy pracê. Okreœlmy, co czyniæ: dzia³aæ. W tym wiecznym dzia³aniu jest Nasze œwiêto. Id¹c za Naszym przyk³adem, dzia³ajcie bez zasmucenia. Pragnijcie dzia³aæ w spokoju, œwiadomi tego, ¿e zdrój Nasz sp³ywa na was nieustannie. I kiedy myœlicie: „Gdzie¿ Oni s¹, Ci, którzy obiecali?, My stoimy za wami i radujemy siê, mierz¹c wzrost kwiatu waszej aury. Przecie¿ to Nasz ogród. Poza granicami dali - Œwiat³o ³¹czy serca.

125. Widzenia s¹ rzeczywiste, tak samo jak fototelefon. Mo¿na je uwa¿aæ za bardziej realne ni¿ œwiat fizyczny. Istotne jest Ÿród³o, z jakiego pochodz¹, lecz duch nad tym panuje. Na dobre pytanie bêdzie dobra odpowiedŸ. Powiem rzecz wa¿n¹: Ludzie zbyt ma³o zajmuj¹ siê badaniem widzeñ. W³aœnie wed³ug charakteru widzeñ mo¿na najlepiej opisaæ historiê intelektu. Badaj¹c nawet prymitywne opisy widzeñ, dostrzegamy pewne okresy. Oczywiœcie u duchów wra¿liwych formy widzeñ s¹ charakterystyczne. Gdy Chrystusa zaczêto traktowaæ jako nieosi¹galne bo¿yszcze, nastêpowa³ okres widzeñ Chrystusa w najbardziej ¿yciowych formach. Okazywa³ siê bliski, uczestnicz¹cy w ¿yciu. Krótko mówi¹c, na ka¿dy powszechny b³¹d przychodzi korekta. W dniach poni¿enia kobiety mo¿na zauwa¿yæ ukazywanie siê Matki Boskiej. Obecnie, gdy trzeba ukazaæ ci¹g³oœæ ³añcucha ³¹cz¹cego ziemiê z niebem, ma miejsce jednoœæ przejawów na ró¿nych p³aszczyznach. Gdy po œmierci Augustyna Koœció³ zacz¹³ pogr¹¿aæ siê w mroku œredniowiecza, Chrystus zamkniêty by³ za z³otym ogrodzeniem. By to prze³amaæ, sam Chrystus zstêpowa³ nawet w pomniejszonych Postaciach, aby znowu ukazaæ wznios³oœæ obcowania w jednoœci. M¹droœæ staro¿ytnoœci dobrze pojmowa³a fale potrzeb œwiata. Oczywiœcie jedna jest droga z Jedynego ród³a. Zarówno najwy¿sze duchy, jak te¿ czu³e ziemskie aparaty znaj¹ tê jednoœæ. I œwiat Najwy¿szej Rzeczywistoœci b³yska w okna otch³ani wiru kr¹¿enia planety, która przyci¹gnê³a cz¹stki ducha. W przysz³oœci, przy zrównowa¿eniu materii z duchem, oko bêdzie obdarzone jasnowidzeniem. Obecnie widzi ono tylko fragmenty. Dlatego staro¿ytni tak troskliwie ochraniali ten naturalny teleskop. Najsilniejsze w³aœciwoœci teleskopowe mia³y kobiety. A pierwszym warunkiem zachowania ich by³ spokój.

126. B³ogos³awiony przekazuje: „Wszystko dla wszystkiego i zawsze. Zauwa¿cie cztery prawa: Prawo Ogarniêcia, Prawo Nieustraszonoœci, Prawo Bliskoœci, Prawo Dobra. Nie trzeba wyjaœniaæ Praw Nieustraszonoœci i Dobra, ³atwo zrozumieæ Prawo Ogarniêcia, nale¿y jednak wyjaœniæ Prawo Bliskoœci. Zbli¿ywszy siê do postaci wyznaczonych przez terminy, napotyka siê szczególnie nasycon¹ atmosferê: jakby k³êby dymu zaœcie³aj¹cego niebo i ziemiê. To, co przed chwil¹ by³o jasne, zaczyna siê rozdrabniaæ i rozpada siê niby w wichrze. Okres ten jest ciê¿ki nawet cieleœnie. Podawane s¹ jednak przy tym pewne terminy s³u¿¹ce za drogowskazy. Wiedz¹c, ¿e przeznaczeni ludzie zwi¹zani s¹ nieod³¹cznie z terminami, powinniœmy spokojnie prze¿yæ ten okres, jakby aklimatyzuj¹c siê wœród nowych gazów. Trzeba pamiêtaæ, ¿e w tym czasie nie tylko Mistrz, ale i ca³e Braterstwo obserwuje, i je¿eli bêd¹ docieraæ poszczególne g³osy, nie nale¿y siê dziwiæ. Dobrze jest w tym czasie otoczyæ siê kwiatami.

127. W starych ksiêgach magicznych mo¿na znaleŸæ termin: Illuminatio Regale, co znaczy: Oœwiecenie Królewskie. Jest to zasada o tak wielkiej donios³oœci, ¿e Hermes zakoñczy³ traktat s³owami: „B³ogos³awieni, którzy obrali drogê Oœwiecenia. Symbol pomazania królów ma tak¹ sam¹ podstawê. Wszyscy znawcy Mocy Tajemnej zgodnie stwierdzaj¹ wy¿sz¹ harmoniê w przejawach potêgi Oœwiecenia. Dlatego pomazanie króla symbolizuje, ¿e nie oddalaj¹c siê od ziemi, wyra¿a on wolê niebios. Ponad umownymi formu³ami, zakrzep³ymi w przes¹dy, istnieje jak gdyby rozsiana w powietrzu wiedza. Wznieœ piorunochron i zbierz strza³ê niebiesk¹. Dla jednego jest to niebezpieczne, lecz innemu s³u¿y za najlepsze uzbrojenie. I ca³a przysz³oœæ jest oparta na osi¹gniêciu Oœwiecenia. Najtrudniejszy telefon bêdzie w rêkach cz³owieka. Pocz¹tkowo przewody mog¹ siê mieszaæ, bo napiêcie jest wielkie - trzeba braæ ka¿dy fragment. Ale doœwiadczenie jest tak bardzo wa¿ne, ¿e nale¿y zastosowaæ ca³¹ cierpliwoœæ. Przecie¿ to jest Illuminatio Regale staro¿ytnych. I jedynie przez doœwiadczenie i w odpowiednio d³ugim czasie osi¹ga siê w doskona³oœci. Przewód o ma³ym napiêciu mo¿na osi¹gn¹æ z ³atwoœci¹, ale o wy¿szym - tylko stopniowo. Sami rozumiecie, z jak¹ ostro¿noœci¹ trzeba dopuszczaæ Naszego przewodu.

128. Nie dla ¿artu wspominane s¹ planety za Uranem - czêsto duch uderzony wirem kosmicznym mo¿e siê oswoiæ i obserwowaæ, ale to tylko kwestia czasu i techniki. Nasze d³ugotrwa³e doœwiadczenie przygotowuje do wielu rzeczy, równie¿ i do d³ugotrwa³ej pracy. Wiele z Naszych doœwiadczeñ trwa ca³e wieki. Je¿eli wiêc czujecie nieskoñczonoœæ pracy, znacie jeszcze jedno Nasze uczucie: zape³nienie ca³ego czasu. I dŸwiêki, i kwiaty s¹ niezbêdne do dalszych lotów. DŸwiêki ¿ycia sfer i emanacja ¿yciowa kwiatów rzeczywiœcie wchodz¹ w recepturê Amrity. Dla cz³owieka nie bêd¹cego medium, nie usuwaj¹cego siê z ¿ycia cenne jest dojœcie do dróg prowadz¹cych wzwy¿. Gdzie rozs¹dek, gdzie lêk, gdzie zaczyn przes¹dów, tam trudno jest ¿yæ bia³ym kwiatom. I prosto, prosto, prosto ofiarowujcie mi³oœæ, mêstwo i gotowoœæ. Nie na czasie s¹ nadête pêcherze oraz wywy¿szanie siê, skoro Chrystus Jezus rybakom umywa³ nogi. W prostocie ¿ycia, ze œwiadomoœci¹ dostojeñstwa s³u¿enia Nowemu Œwiatu mi³oœæ ku temu, co godne otwiera Bramê.

129. Tak samo jak i was, obserwujemy rozwój: obserwujemy od kolebki dzieci na ca³ym œwiecie i oceniamy ich najlepsze myœli. Naturalnie, nieczêsto duch dochodzi do przeznaczonego mu rozwoju i wielka jest liczba tych, którzy odpadli, lecz tak jak z piêknego ogrodu, cieszymy siê z ka¿dej czystej myœli. Nie dziwcie siê wiêc, i¿ Wielki Nauczyciel (Mahaguru) powtarza proste zdania. Utrwalaj¹c te myœli dajemy niekiedy mo¿liwoœæ umocnienia siê doskona³emu kwiatowi ducha. Dlatego chocia¿ zajmujemy siê wielkimi odkryciami kosmicznymi i œwiatowymi wydarzeniami, to równie troskliwie hodujemy kwiaty ducha. Tak ró¿norodna jest praca Naszego Braterstwa. Jest myœl wiod¹ca w g³¹b - i powierzchnia ducha siê nie ko³ysze. Inna myœl - lec¹ca w przestrzeñ - jest jak pocisk nios¹cy ³adunek wybuchowy. Promieñ towarzyszy lec¹cemu pociskowi. Ka¿dy duch wie, kiedy myœl leci jak bumerang. Jest rzecz¹ szczególnie po¿¹dan¹, aby zabarwiaæ myœl swoj¹ barw¹, ale dopiero otwarte oœrodki nadaj¹ myœli nie jej w³asn¹ barwê, lecz otulaj¹ myœl barw¹ cz³owieka - wtedy zaczyna siê prawdziwa indywidualnoœæ. Nie treœæ myœli j¹ zabarwia, lecz wszystko, co jest wysy³ane, zostaje nasycone kolorem indywidualnoœci. Tak fizycznie tworzy siê promieñ. Têcza (Dhanwa) to najlepszy znak; ka¿de napomknienie o tê czy wskazuje na rozwój trzeciego oka.

130. Kalkin-Chrystus mówi³: „Nie w œwi¹tyni, lecz w duchu modliæ siê bêdziecie. Istotnie, najgorszy jest religijny przes¹d. Czêsto nawet ekstazy religijne mog¹ powodowaæ wiêcej szkody ni¿ po¿ytku. T³um zmieni³ je w pospolit¹ procesjê, dlatego wa¿n¹ rzecz¹ jest pokazaæ ¿yciowoœæ Tych, którzy stoj¹ na wszystkich szczeblach drabiny. Czas zrzuciæ brylanty profanuj¹ce œwiête obrazy. Id¹c za testamentem Kalkina-Chrystusa, czas spaliæ relikwie. Czas wejœæ do Œwi¹tyni Rozumienia Ducha, ofiaruj¹c si³y doskonal¹ce wiedzê prawdziwej potêgi ducha. Nie w dalekich laboratoriach, nie w celach, ale w ¿yciu bêdziecie zbieraæ prawdziwe notatki, gdzie Chrystus nie w fa³dach chitonu, lecz w piêknie pracy zbiera poszukuj¹cych wolnoœci ducha. Ile¿ to razy œwiêci powracali na ziemiê, zbytnio bowiem wynosili przed t³umem swój zachwyt, zamiast budowaæ ¿ycie. Jesteœmy stanowczo przeciwni klasztorom jako antytezie ¿ycia; Nasz¹ pomoc znajd¹ jedynie rozsadniki ¿ycia - zespo³y najlepszych przejawów pracy. W³aœnie, trzeba dojœæ w ¿yciu. Niepotrzebna jest religijnoœæ w powszechnie przyjêtym rozumieniu. Potrzebne s¹ fakty œwiadomego obcowania z Przybytkiem Œwiat³a. Pragniemy przynieœæ po¿ytek i, odrzucaj¹c magiê, idziemy œwiadomie do praktycznego ród³a. W tej prostocie zawarta jest ca³a kolejna Tajemnica, jeszcze tak niedostêpna dla ludzi brn¹cych po pas w przes¹dach. Trudno im zrozumieæ prostotê, piêkno i nieustraszonoœæ. Nie zamêczajcie siê; wszystko Nas cieszy. Noc¹ nie nale¿y rezygnowaæ ze snu. Trzeba wypracowaæ radosn¹ czujnoœæ. Radoœæ jest to coœ szczególnego mo¿na j¹ zast¹piæ terminem „mo¿liwoœæ. Po prostu nale¿y trzymaæ wewnêtrzne furtki otwarte.

131. Nieustraszonoœæ - to Nasz przywódca. Piêkno - to Nasz promieñ zrozumienia. Prostota to Nasz klucz od tajemnych drzwi szczêœcia. Piszcie szczególnie o prostocie, bo nic tak nie zagradza drogi, jak opas³a nadêtoœæ. Trzeba ze wszystkich si³ niszczyæ zal¹¿ki zarozumia³oœci, nie wpadaj¹c w bigoteriê. Zdawa³oby siê, ¿e to stara prawda, lecz obecnie trzeba j¹ powtarzaæ. Ka¿dy musi zrozumieæ sam, kiedy mu brak prostoty. Nie dziwcie siê, bo promieñ dotyka promieñ oœrodków; powstaje wysokie napiêcie. Promieñ by³ znany dawno, ale zastosowaæ go nie by³o ani czasu, ani okazji. Z wyj¹tkiem krêgos³upa wszystkie oœrodki poni¿ej pasa s¹ wrogie dla doœwiadczenia. Powinien on byæ podporz¹dkowany splotowi s³onecznemu. Trzeba patrzeæ nie na dzieñ dzisiejszy, ale w przysz³oœæ. Nurek powinien zachowaæ zapas tlenu. Patrz tylko w przysz³oœæ.

132. O ile pewnoœæ siebie w dzia³aniu jest b³ogos³awiona, o tyle zarozumia³oœæ jest zgubna. Zarozumia³oœæ jest wrogiem prostoty. Nawet wielkie umys³y ulegaj¹ tej chorobie i nie raz musz¹ powracaæ i pracowaæ w pocie czo³a, dopóki nie pozbêd¹ siê tej ³uski. Jednym z przeszkadzaj¹cych warunków jest brak prostoty. Ktoœ mo¿e nosiæ ³apcie i nie byæ prostym. Prostota u³atwia zbudowanie najwiêkszej œwi¹tyni. Prostota, piêkno i nieustraszonoœæ - Chrystus i Budda nie g³osili nic innego. I dobrze, jeœli duch jest przejêty tymi przykazaniami. Zauwa¿cie, ¿e staramy siê nawet mówiæ najprostszymi s³owami, byleby tylko przybli¿yæ upadek Wie¿y Babel. Powiedzcie wiêc: S³owniki w popió³ obrócimy, je¿eli one obróci³y Chrystusowe spi¿owe s³owa w stertê zwierzêcych pojêæ. Powiedziane jest prosto: „Nie módlcie siê inaczej, jak w duchu. Budda przeszed³ przez œwiat, a ludzie o Nim zapomnieli. Chrystus cierpia³ - zapomnieli. Niech¿e teraz podnios¹ swój miecz nad sob¹, ka¿dy wed³ug w³asnego d¹¿enia. Poszperajcie, ludzie, w swych ³achmanach; bia³e szaty przygotowane s¹ dla wszystkich. Ma³pi¹ toaletê oddamy do cyrku razem z nadêtymi g³upcami. Tak, tak, tak. Lepiej z dzikusami ni¿ w aptece fa³szywych œrodków - tak powiedzcie.

133. Uczniowie Nasi stanowi¹ mikrokosmos Braterstwa, dlatego ludzie nie odnosz¹ siê do nich obojêtnie. Stopniowo dostrzegaj¹ u nich równie¿ szczegó³y Naszego ¯ycia: nieskoñczonoœæ pracy, brak poczucia skoñczonoœci nawet wiedzy, samotnoœæ i brak domu na ziemi, rozumienie radoœci jako uœwiadomienia sobie mo¿liwoœci, bo najlepsze strza³y tak rzadko dolatuj¹. Gdy zaœ widzimy serca ludzi d¹¿¹cych do tego samego ogrodu, jak¿e siê nie radowaæ! Nieustraszonoœæ wobec nieskoñczonoœci pracy jest szczególnie wa¿na. Zaprawdê lekko jest, gdy uœwiadomimy sobie nieskoñczone mo¿liwoœci aparatu cz³owieka. W¹¿ splotu s³onecznego pomaga przemóc zaburzenia oœrodków; dlatego w¹¿ by³ symbolem króla. Gdy pierœcienie wê¿a zaczynaj¹ siê wiæ, organizm staje siê szczególnie wra¿liwy. Kwiaty przekazuj¹ sw¹ emanacjê ¿yciow¹ przez w³ókna tkanki bia³ych cia³ek, broni¹cych twierdzy wê¿a. W przyrodzie w¹¿ lubi kwiaty; równie¿ i w¹¿ splotu s³onecznego nimi siê ¿ywi. Œwinie depcz¹ kwiaty, lecz bez rezultatu. Nie korzystaj¹c z emanacji ¿yciowej kwiatów, mo¿na pomin¹æ najlepsze lekarstwa. St¹d pragnienie, by widzieæ kwiaty nie zerwane. Zamiast zachwycaæ siê niebem i odrywaæ od ziemi, lepiej przywo³aæ Wy¿sze Si³y na ziemiê. I ta mo¿liwoœæ wniesie nowe ¿ycie.

134. Za³amanie promieni tworzy dŸwiêki, które wchodz¹ w symfoniê muzyki sfer. Mo¿na sobie wyobraziæ krystalicznoœæ subtelnoœci o potêdze wichru. W mózgu jest oœrodek zwany dzwonem. Jak rezonator zbiera on symfoniê œwiata i najg³êbsz¹ ciszê mo¿e przemieniæ w groŸny akord. Napisane jest: „Kto ma uszy, niechaj s³ucha. Rdzeñ krêgowy nazywany jest w³óczni¹, chc¹c bowiem odeprzeæ ciosy, musimy napi¹æ ten przewód. Podobnie oœrodki ramion zwane s¹ skrzyd³ami, gdy¿ przy pe³nym poœwiêcenia bohaterskim czynie promienie ich siê wzmagaj¹. Legenda o skrzyd³ach jest bardzo obrazowa; podobnie jak pragnienie staro¿ytnych noszenia na piersi okr¹g³ej blachy. Ciemiê zwane jest studni¹, poniewa¿ fale obcych wp³ywów przedostaj¹ siê t¹ drog¹. W staro¿ytnoœci nakrycie g³owy zwi¹zane by³o z symbolem kap³añstwa, teraz zaœ umieszcza siê na nim nazwê firmy tak ludzie wy³ysieli duchowo. Zakoñczymy orêdziem skierowanym do nowo przyby³ych. Wiele musicie poznaæ, ¿eby otrzymaæ m¹droœæ spokoju i dzia³ania. Oblicza masek trzeba rozpoznaæ i umieæ Imiê Moje uczyniæ puklerzem ka¿dego dzia³ania. Przyjdê wszak do ziemi wskazanej - i nawet œwiecy w tej zorzy nie wolno przespaæ; uczcie siê przeto czujnoœci. I umiejcie otoczyæ siê jasnymi szatami. Gdy zaœ poczujecie znu¿enie, pamiêtajcie, ¿e My nie znamy bezczynnoœci. Starajcie siê mieæ takie same obyczaje i kochajcie kwiaty i dŸwiêk. Jako Lwy idŸcie, ale chroñcie maluczkich, oni pomog¹ wam otworzyæ drzwi Moje. Zrozumcie!

135. Gdy trzeba bêdzie zniszczyæ wiele ziemskich aparatów na skutek ich szkodliwoœci, wtedy nastanie czas, ¿eby przybli¿yæ ludzkoœæ za pomoc¹ aparatu naturalnego. Aparat to stopieñ pierwotny. Kiedy duch zast¹pi wszystkie aparaty, bêdzie to prawdziwa zdobycz. Uzbrojenie cz³owieka bez koniecznoœci korzystania z maszyn - czy¿ to nie jest osi¹gniêcie?! Bieg³y w literze mo¿e dzia³aæ tylko na powierzchni Ziemi; bieg³y w duchu mo¿e dzia³aæ poza wszelkimi granicami. Kszta³towanie nowych œwiatowych po³¹czeñ nie jest ³atwe. Likwidowane centra próbuj¹ utrudniaæ wysi³ki nowych. Prze¿yjemy burzê i ulewê - zwierciad³o Nasze jest jasne.

136. Subtelne by³o odczucie, ¿e trzeba zebraæ ca³e mêstwo, aby dojœæ. Bywaj¹ nudne i niebezpieczne przejœcia i przetrzymaæ je mo¿na jedynie pok³adaj¹c nadziejê w Przewodniku (Guru). On powinien doprowadziæ i nie nadszarpn¹æ si³. Je¿eli On by si³y nadszarpn¹³, czym¿e je zast¹piæ? Wznios³a misja kobiet musi byæ wype³niona przez kobietê. W Œwi¹tyni Macierzy Œwiata powinna byæ kobieta. Macierz Œwiata zjednoczy kobiety. Obecnie zadanie polega na tym, aby stworzyæ kobiecie duchowo-królewskie stanowisko. Przekazanie bezpoœredniego komunikowania siê z Si³ami Wy¿szymi potrzebne jest kobiecie jako bodziec psychiczny. Rzecz prosta, nowa religia spowoduje powstanie niezbêdnego szacunku. Wyczuwam silne napiêcie pr¹du, a tak¿e napiêcie w atmosferze. Wkrótce jednak zmieni siê ciœnienie cia³ niebieskich. Zbli¿anie siê nawet przyjaznej planety jest ciê¿kie, bo nowe promienie tn¹ nowe warstwy atmosfery. Naturalnie lepsze to od wp³ywu Ksiê¿yca, lecz nowe napiêcie nie jest jeszcze roz³o¿one.

137. G³êbokim symbolem by³o wskazanie Maitreya-Chrystusa na dzieci. Równie prosto zbli¿ymy siê do Bram Wielkiej Wiedzy. Wprawdzie uk³adamy skomplikowane i œcis³e formu³y, ale metoda odnajdywania le¿y w œwiadomoœci duchowej. W³aœnie t¹ œwiadomoœci¹ znajdujemy nowe sposoby w³¹czenia nowych sfer œwiatów dostêpnych dla myœlenia, a¿ do jego granic. Œwiadomoœæ bowiem, ogarniaj¹c nowe sfery, pogr¹¿a siê jakby w bezdennym oceanie. Tak wielka i potê¿na jest twórczoœæ Kosmosu.

138. Uruswati - czas ju¿ powiedzieæ, ¿e tak zwiemy gwiazdê, która niepowstrzymanie zbli¿a siê do Ziemi. Od dawna jest ona symbolem Macierzy Œwiata i Epoka Macierzy Œwiata ma siê rozpocz¹æ, gdy Jej gwiazda niebywale zbli¿y siê do Ziemi. Wielka Epoka ju¿ siê zaczyna, gdy¿ duchowe rozumienie zwi¹zane jest z Macierz¹ Œwiata. Nawet ci, którzy znaj¹ ten termin, patrz¹ w zadziwieniu na fizyczne przybli¿enie siê tego, co s¹dzone. Donios³e jest nadejœcie bardzo wielkiej Epoki, która w sposób istotny zmieni ¿ycie na Ziemi. Wielka Epoka! Tak bardzo siê radujê widz¹c, jak nowe promienie przenikaj¹ pok³ady Ziemi. Jeœli nawet s¹ one pocz¹tkowo trudne do zniesienia, to jednak emanacja ich wnosi nowe elementy, tak potrzebne jako bodziec. Nowe promienie docieraj¹ do Ziemi po raz pierwszy od jej ukszta³towania. Dziœ jest pocz¹tek przebudzenia kobiet. Dziœ do Ziemi dotar³a nowa fala i zap³onê³y nowe ogniska, albowiem substancja promieni przenika g³êboko. Radoœnie jest odczuwaæ zbli¿anie siê Nowej Epoki.

139. Potrzeba k³amania zmusza kap³anów starych religii do popychania ludu w otch³añ ciemnoty. Mo¿na, podobnie jak to zrobi³ Moj¿esz, zostawiæ ich u podnó¿a góry, lecz tablice nale¿y ukazaæ. Jakie wszystko zdawa³o siê byæ znikome! Uczniowie Nasi, zjawiaj¹c siê ostatni raz na ziemi, doznaj¹ uczucia samotnoœci i oderwania. Jedynie œwiadomoœci¹ pojmujemy wartoœæ ziemi, ale nic nie zmusza do ogl¹dania siê za siebie, je¿eli duch ju¿ nagromadzi³ swój skarb. Najwa¿niejsze jest zmodyfikowanie ludzkiego uczucia radoœci. I jaka¿ mo¿e byæ radoœæ, gdy siê sobie uœwiadamia niedoskona³oœæ ¿ycia? Lecz gdy duch dotyka rozmiarów Kosmosu, wtedy radoœæ zamienia siê w œwiadomoœæ mo¿liwoœci. I kiedy Ja szepn¹³em: „Twoja radoœæ odejdzie, mia³em na myœli przemianê ludzkiej radoœci w kosmiczn¹ przejawion¹ koncepcjê, jak gdyby dostanie siê w przestrzeñ pozbawion¹ powietrza. Promienie nowego ¿ycia okrywaj¹ lepiej ni¿ zas³ona przeciw moskitom i nie trzeba d¹¿yæ ze wszystkich si³ ku ziemi - na tym polega harmonia, gdy pracujemy dla ziemi. Dla obcych to istna bzdura; zrozumiecie jednak, ¿e nale¿y chwytaæ i rozwijaæ ka¿d¹ czyst¹ myœl ziemsk¹, nie dotykaj¹c teraŸniejszoœci. I nie abstrakcyjne dobro, lecz znajomoœæ praw zmusza do wymówienia tych prostych s³ów, które tak obci¹¿aj¹, a które trzeba napisaæ, gdy¿ kiedy od Chrystusa a¿ po ŸdŸb³o trawy przeprowadzona jest linia, dopiero wówczas wype³niona jest przestrzeñ dzia³ania. Wielka jest wiedza o tym, ¿e œmierci nie ma. Ludzie o tym zapomnieli, w przeciwnym razie ¿yliby inaczej.

140. Opowieœæ Marii Magdaleny (Miryai Magdala). „Znacie mój tryb ¿ycia, gdy nocami nas znali, a odwracali siê od nas w dzieñ. I do Chrystusa nocami chodzili, w dzieñ zaœ odwracali twarze. „Pomyœla³am sobie: Oto jestem najni¿sza i dlatego wstydz¹ siê mnie przy s³oñcu, lecz Najwy¿szego Proroka równie¿ w dzieñ unikaj¹. Tak wiêc najni¿szego i najwy¿szego unikaj¹ w równej mierze. „Postanowi³am Go znaleŸæ i w dzieñ wyci¹gn¹æ do Niego rêkê. W³o¿y³am swój najpiêkniejszy chimation i naszyjnik smyrneñski i w³osy wonnoœciami skropi³am. Tak posz³am, by powiedzieæ ludowi: Oto przy œwietle s³oñca unikane przez ciebie niskie i wysokie spotyka siê. „A kiedy ujrza³am Go siedz¹cego poœród rybaków, p³ótniank¹ tylko okrytego, pozosta³am po drugiej stronie ulicy i nie mog³am podejœæ. Miêdzy nami przechodzili ludzie, jednakowo nas unikaj¹c. „Tak rozstrzygnê³o siê moje ¿ycie, bo On powiedzia³ do ucznia, którego najbardziej mi³owa³: «WeŸ szczyptê prochu i zanieœ tej kobiecie, aby by³o na co zamieniæ jej naszyjnik. Zaprawdê w tym popiele wiêcej jest œwiat³a ni¿ w jej kamieniach. Z popio³u bowiem mogê stworzyæ kamieñ, ale z kamienia - tylko prochy. „Resztê ju¿ wiecie. Nie potêpi³ On mnie, lecz zwa¿y³ tylko me wiêzy i wiêzy hañby rozsypa³y siê w proch. „Rozstrzyga³ najproœciej; nigdy nie zawaha³ siê pos³aæ najzwyklejszego przedmiotu, który jednak decydowa³ o ca³ym ¿yciu. Przesy³ek tych dotyka³, jak gdyby je uduchowiaj¹c. „Droga Jego by³a pusta, lud bowiem otrzymawszy od Niego dar, rozbiega³ siê poœpiesznie. I pragn¹³ d³onie b³ogos³awi¹ce po³o¿yæ, ale pusto by³o. „Furie pohañbienia goni³y Go i ob³udnie macha³y ga³êziami, gdy by³ ju¿ os¹dzony. Cena zabójcy okaza³a siê godn¹ t³umu. „Zaiste, rozbi³ ³añcuchy, da³ bowiem wiedzê nie przyj¹wszy zap³aty.

141. Jak rozmaicie przebiegaj¹ plany budowania! Kiedyœ My mówiliœmy: „Oddaj wszystko. Teraz poszliœmy dalej i mówimy: „WeŸcie wszystko, lecz nie uwa¿ajcie za swoje. Prosty umys³ zdo³a poj¹æ, ii nie mo¿na zabraæ ze sob¹ rzeczy ziemskich. Zosta³y one jednak stworzone przy wspó³udziale ducha i dlatego nie nale¿y ich lekcewa¿yæ. Czy¿ mo¿na przejœæ obojêtnie obok kwiatów natury? Dzie³a pracy te¿ s¹ kwiatami - ludzkoœci. Jeœli ich zapach i kolor s¹ niedoskona³e, trzeba ubolewaæ.

142. Ka¿da po¿yteczna myœl spotyka siê z aprobat¹ - uderzenie w strunê wywo³uje oddŸwiêk. Jasne i œmia³e sformu³owanie myœli jest bardzo po¿yteczne. Nas mo¿e cieszyæ zarówno œredniowieczna lutnia, jak i Walkiria Wagnera. Dobry jest równie¿ staro¿ytny chiñski instrument kryszta³owy. Czystoœæ jego tonu odpowiada czystoœci barw. Zw¹ go harf¹ têczow¹. Promienie doskonale oddaj¹ dŸwiêk tr¹by, natomiast pierœcienie wirowe s¹ niezast¹pione jako akord strun. Zaprawdê warto ¿yæ maj¹c takie perspektywy.

143. Zgodnie z rytmem ruchu œwiatowego potrzebne jest powtórne narastanie. Poœpiech przeciwdzia³a kszta³towaniu œwiata. Formowanie siê kryszta³ów i kwiatów ukazuje, jak kszta³tuje siê doskona³oœæ.

144. Ludzie maj¹ mgliste pojêcie o zwi¹zku Chrystusa z Gautama Buddh¹.

145. O stosowaniu Moich leków. Wszystkie si³y królestwa roœlinnego powinny byæ skierowane do jednego celu, dla którego istniej¹, to znaczy do wzmocnienia ¿ywotnoœci. Mo¿na leczyæ wszystkie dolegliwoœci przeciwstawiaj¹c im ¿ywotnoœæ. Niektóre roœliny s¹ jak gdyby zbiornikami prany. Drzewa iglaste gromadz¹ j¹ jak ig³y elektrycznoœæ. I jako po³¹czenie miêdzy niebem a wnêtrzem ziemi, pe³na jest ona ¿ywych czu³ków, gromadz¹cych i przechowuj¹cych istotne odnowienie duchowej tkanki. Ignorancja mo¿e ukrywaæ chorobê, lepiej jednak spaliæ j¹ w ogniu ¿ycia. Nie sztucznym, wycieñczaj¹cym pobudzeniem, lecz moc¹ ¿ycia przywraca siê równowagê. Nie trzeba szukaæ ¿ywotnoœci wœród minera³ów, poniewa¿ od dawna s¹ pozbawione wp³ywu prany. Inne jest bowiem ich przeznaczenie. Jedynie s³oñce daje ¿ycie. Gleba mineralna stanowi wprawdzie podnó¿e ¿ycia, ale faktycznie podobna jest do peda³u instrumentu, który bez strun jest bezu¿yteczny. Tak oto Moje leki bêd¹ oddzia³ywaæ ogólnie na istotê ludzk¹, bêd¹ wzmacniaæ jej ¿ywotnoœæ bez zabijania, gdy¿ roœliny ³atwo przechodz¹ w stan nastêpny. Szczepienia s¹ dobre, je¿eli odpowiadaj¹ im si³y ¿ywotne, w przeciwnym razie s¹ niszczycielskie. Istota pe³na si³ ¿ywotnych nie potrzebuje szczepienia, posiada bowiem tak zwany immunitet s³oneczny. Ma³o si³ ¿ywotnych posiadaj¹ wieœniacy, bo prana pomaga tylko wówczas, gdy jest przyjmowana œwiadomie. Od¿ywianie ducha mo¿e odbywaæ siê tylko œwiadomie. Wymieniaj¹c lekarstwa nale¿y jeszcze dodaæ, ¿e w Lemurii ceniono skóry zwierz¹t pi¿mowych. Ponadto w rytua³ach wtajemniczania królów staro¿ytnego Horassanu pojawia³a siê czara cedrowej ¿ywicy. Druidzi czarê ¿ywicy cedrowej zwali kielichem ¿ycia. Znacznie póŸniej, po utracie œwiadomoœci ducha, zast¹piono j¹ krwi¹. Ogieñ Zarathuszthra powsta³ przez spalenie ¿ywicy w kielichu.

146. Pó³ nieba obejmuje niezwyk³e zjawisko. Ogromny kr¹g jaœnieje wokó³ niewidzialnego cia³a niebieskiego, promienie pobieg³y po jego brzegach. Furie przera¿enia pochowa³y siê do jaskiñ, zduszone blaskiem znaku. Ludzie zdobyli najlepsze umiejêtnoœci. Rêka daj¹ca m¹drze ¿yje. I stare ziemie niechaj odpoczn¹. Komu daæ now¹ ziemiê? Temu, kto przyniesie szczyptê starej Wiedzy. Wêze³ narodów umocowany jest w pustym miejscu. Niech przyjd¹ ci, którzy odeszli. Je¿eli morza mog¹ pokrywaæ góry, a pustynie zastêpowaæ dno morskie, to czy¿ nie mo¿na wyobraziæ sobie cudu zaludnienia pustyni? Rolnik, zwyk³y osadnik, daje wypocz¹æ roli, pozwalaj¹c jej zarosn¹æ mrokiem zielska. Podobnie nale¿y planowaæ zmianê miejsc urodzaju. Nowemu nale¿y siê nowe miejsce. Wyczuwam, ie duch ludzki siê wzniesie, lecz przyjmijcie najbardziej nieszczêœliwych: „PrzyjdŸcie, którzyœcie nadzy, a odziejemy was; przyjdŸcie, którzyœcie mali, a damy wam wyrosn¹æ; przyjdŸcie, którzyœcie niemi, a damy wam s³owo; przyjdŸcie, którzyœcie œlepi, albowiem u nas ujrzycie przeznaczony maj¹tek. Czyja to d³oñ wyci¹ga siê do zamku Domu Mojego? Wêdrowcze, nie masz swojego, przeto wejdziesz. Tak dojdziemy.

147. Czas ju¿ pozbyæ siê niedoskona³oœci materii. Aby to osi¹gn¹æ, ludzie powinni uœwiadomiæ sobie wagê ducha, inaczej bowiem stan ogólny zrównuje ze sob¹ mo¿liwoœci jednostek, jak gdyby fale oceanu zachowywa³y wspólny rytm. Dlatego najwy¿szy czas podnieœæ narody, mieczem lub b³yskawic¹, byleby wywo³aæ krzyk ducha.

148. Gdybyœcie ujrzeli klisze pierwszych tworów, przerazilibyœcie siê. Najwiêksza trudnoœæ polega na tym, i¿ na materiê mo¿na oddzia³ywaæ tylko materi¹. Zbudowanie mostu od ducha do Braterstwa nie by³o tak trudne, ale ustanowienie normalnej ³¹cznoœci pomiêdzy Braterstwem a ludŸmi jest niewypowiedzianie trudne. Ludzie jak papugi powtarzaj¹ wspania³¹ formu³ê: „Œmierci¹ œmieræ zwyciê¿y³, lecz nie myœl¹ o jej znaczeniu. Postanowiono uzale¿niæ przysz³e losy od ¿yciowych warunków wspó³pracy ducha. Trudnoœæ tkwi w nowym podziale ludzkoœci. Dawny prymitywny podzia³ na kasty, na klasy i wed³ug zawodów zosta³ zast¹piony z³o¿onym ró¿nicowaniem œwiat³ocienia. Zjawisko to dokona selekcji najwartoœciowszych warstw ludzkoœci. Bez wdawania siê w szczegó³y nale¿y wprowadziæ powszechny œwiat³ocieñ, jakby powo³anie do nowej armii. Jak¿e trudno przeprowadziæ selekcjê bez stosowania szczególnych miar!

149. Fale pr¹dów narastaj¹ spiralnie. Zasada spiralnego wiru jest za³o¿ona we wszystkim.

150. Macierz Œwiata (Bogini) - to symbol Pierwiastka ¯eñskiego w nowej epoce i Pierwiastek Mêski dobrowolnie oddaje mu Skarb Œwiata. Je¿eli Amazonki by³y symbolem si³y Pierwiastka ¯eñskiego, to obecnie trzeba koniecznie ukazaæ duchow¹, doskona³¹ stronê kobiety. W imieniu Chrystusa-Mesjasza pope³niano wielkie zbrodnie, dlatego Kalkin-Chrystus przyobleka dziœ inne szaty. Nale¿y oczyœciæ wszystko ze sztucznych ozdób. Nie mówimy o z lekka upiêkszonych dzie³ach, lecz nawet w pismach Orygenesa dokonano poprawek. Dlatego czas ju¿ zmieniæ po³o¿enie œwiata. Sprê¿yny przed terminem nie mog¹ dzia³aæ; przyœpieszenie oznacza pi³owanie strun.

151. Nie znamy granic mo¿liwoœci osi¹gniêæ ducha. Ziarno ducha jest samowystarczalne, z aury mo¿na jednak wnioskowaæ o kierunku. S¹ myœli skierowane do wewn¹trz i wch³oniête przez potencja³ ducha. S¹ myœli nie ujawnione na planie ziemskim.

152. Mo¿na wybudowaæ miasto, mo¿na te¿ daæ najlepsz¹ wiedzê, lecz najtrudniej jest odmyæ prawdziwy wizerunek Mesjasza-Chrystusa. Myœlcie, jak otrzeæ cia³o Chrystusa. Zbieraj¹c okruchy pojêæ ludu o Zbawicielu i zamieniaj¹c chiton na ubranie robocze mo¿na znaleŸæ Oœwiecenie. Œwi¹tynia rêkami ludzkimi powinna byæ zbudowana!

153. Gwiazda Allahabadu wskaza³a drogê. Odwiedziliœmy Sarnath i Gajê. Wszêdzie spotykaliœmy siê ze zniewa¿aniem religii. W drodze powrotnej, o pe³ni ksiê¿yca, Chrystus powiedzia³ pamiêtne s³owa. Podczas nocnego przemarszu przewodnik zgubi³ drogê. Po poszukiwaniach znalaz³em Chrystusa siedz¹cego na piaszczystym wzgórzu i patrz¹cego na piaski zalane œwiat³em ksiê¿yca. Powiedzia³em: „Zgubiliœmy drogê; trzeba zaczekaæ, a¿ zab³ysn¹ gwiazdy. „Rassul Morja, có¿ Nam po drodze, gdy oczekuje Nas ca³a Ziemia? I wzi¹wszy bambusow¹ trzcinê, zakreœli³ kwadrat doko³a odcisku Swej stopy, dodaj¹c: „Zaprawdê powiadam: nog¹ cz³owiecz¹. Nastêpnie, odcisn¹wszy d³oñ, tak¿e zamkn¹³ j¹ w kwadrat: „Zaprawdê powiadam: rêk¹ cz³owiecz¹. Miêdzy kwadratami nakreœli³ coœ w rodzaju kolumny, któr¹ pokry³ jakby po³ow¹ sfery i rzek³: „Oto jak Aum dotrze do œwiadomoœci cz³owieka! Oto uczyni³em s³upek, a nad nim ³uk i za³o¿y³em fundament na cztery strony. Kiedy nogami ludzkimi i rêkami ludzkimi zostanie zbudowana œwi¹tynia, w której rozkwitnie za³o¿ony przeze Mnie s³upek, niech drog¹ Moj¹ przejd¹ budowniczowie. Dlaczego czekamy na drogê, skoro ona jest przed Nami? I powstawszy, zatar³ trzcin¹ rysunek. „Gdy wymówione zostanie Imiê Œwi¹tyni, wówczas wyst¹pi rysunek. Przypominaj¹c Moj¹ konstelacjê - kwadrat i dziewiêæ gwiazd zajaœnieje nad Œwi¹tyni¹. Znaki stopy i d³oni nakreœlone bêd¹ na kamieniu wêgielnym. Tak oto Sam powiedzia³ w wigiliê nowiu. A ¿ar pustyni by³ wielki. Gwiazda Zaranna - to znak Wielkiej Epoki, która pierwszym promieniem b³yœnie z Nauki Chrystusa. Któ¿ bowiem ma wys³awiaæ Macierz Œwiata, jeœli nie Kalkin-Chrystus, bo œwiat poni¿y³ Chrystusa. Dajcie Nam £uk Sklepienia, abyœmy mogli wejœæ.

154. Dotkniêcie promienia Braterstwa wzmacnia przenikliwoœæ odczuwania, dlatego nale¿y zwracaæ uwagê na ka¿de odczucie. Zarówno ma³e, jak te¿ donios³e wydarzenia uderzaj¹ w aurê niczym w struny. Rosn¹ca aura ma swoje zalety; ró¿norodnie dŸwiêcz¹ te skrzyd³a Eola. Ciê¿ar œwiata wygrywa na nich swe symfonie. Nie mo¿na powiedzieæ, ¿eby cz³owiek opromieniony aur¹ by³ nieruchomy. Zewnêtrzna pow³oka aury faluje jak morze. Jakim¿e zadaniem dla uczonego jest przeœledziæ od¿ywianie aury od wewn¹trz oraz odbicie z zewn¹trz! Zaprawdê œwiatowa bitwa! Symbolem brzemienia œwiata jest cz³owiek nios¹cy kulê. Wszystkie skomplikowane odczucia wzmagaj¹ siê a¿ do bólu. Mo¿e powstaæ wra¿enie, ¿e siê jest miêdzy m³otem a kowad³em. Osi¹gniêcie têczowej aury jest tak praktyczne dlatego, i¿ stanowi ona asymilacjê wszystkiego, co istnieje. Nawet najlepsze jednobarwne aury musz¹ zalewaæ sob¹ po¿ary, czerpi¹c ze swego oceanu. Natomiast têczowa aura ³atwo odbija i przyjmuje promienie. Dlatego te¿ najpraktyczniejszym dzia³aniem jest bohaterstwo. Ocean bohaterstwa jest wielki - nie by³o czasów, kiedy œwiat nie by³by aren¹. Myœli o przebudowie opasa³y ca³¹ kulê ziemsk¹. To, co nape³nia³o przedtem wieœ lub kraj, teraz zalewa ca³y œwiat! Uœwiadomienie sobie tej skali nape³nia zbiornik waszego oceanu.

155. W razie niepojmowania posiedŸcie razem w milczeniu i myœlcie o jednym. Wkrótce zrozumiecie, jak dalece praktyczna jest taka milcz¹ca narada. Skierujmy si³ê duchow¹ w jedno ³o¿ysko. Powstanie wy³adowanie o niezwyk³ej mocy, spotêgowane jeszcze przez magnes i uzgodniony rytm. Jest prawem, ¿e dwie zgodne myœli siedmiokrotnie zwiêkszaj¹ si³ê. To nie magia, lecz podejœcie praktyczne.

156. Umiejcie piêknie spotykaæ fale. Nie raczenie siê s³odyczami, lecz kucie miecza. Nie ocukrzone palce, lecz mocna prawica wojownika ducha. Wyjœæ naprzeciw wroga nie uznaj¹c go i dojœæ do Bramy nie ogl¹daj¹c siê - oto Nasza droga. Znamy krok przeznaczonych zwyciêzców. Przede wszystkim nie skaczcie na drodze. Najwa¿niejsze, ¿ebyœmy mogli zachwycaæ siê niezwyciê¿onoœci¹ waszego kroku. Bardziej przystoi promieniowi oœwietlaæ id¹cych, ni¿ skakaæ za skacz¹cymi. Ludzie potrafili wiele, rzadko jednak umieli piêknie koñczyæ. O zorzy porannej i wieczornej, w pochodzie i w odwrocie, w locie i w nurkowaniu pomyœlcie o Nas - Obserwuj¹cych. Piêknie bêdzie i godziwie. Czy¿ mamy otwieraæ kartê historii, gdy olbrzymy mia³y trudnoœci z przekroczeniem strumyka? Gdy to, co ³atwe, by³o zaciemnione brzydot¹ i umys³ chwia³ siê, gubi¹c piêkno s¹dów. Lecz skomplikowane zadania to dla matematyka jedynie radoœæ. Wtedy pozostaje potêga milczenia, o której by³a ju¿ mowa.

157. Ogieñ spala niedoskona³e myœli. Inaczej jak zebraæ kolebkê prawdziwych osi¹gniêæ? Bardzo wa¿ne jest doœwiadczenie przepuszczenia myœli przez promieñ. Ka¿dy wyra¿a w³asn¹ istotê aury, ale poszczególne myœli maj¹ ró¿n¹ wartoœæ, zale¿nie od swej duchowej konsystencji. Wówczas cia³o myœli mo¿e byæ wypróbowane specjalnym promieniem. Obecnoœæ wewnêtrznego uduchowienia oœwietla myœl barw¹ aury, a je¿eli myœl jest niska, spala siê pod wp³ywem promienia. To nie tylko sprawdzian myœli, ale i dezynfekcja przestrzeni. Mo¿na sobie wyobraziæ, jak promieñ przenika przestrzeñ i natrafia na cudowne skarby, a tak¿e na czerwone i pomarañczowe ogniki - jak gdyby zbrodniczych trucicieli. Jak oczyszczaæ warstwy nad Ziemi¹, które nawet dla oka s¹ brunatno-pomarañczowej barwy? Najwa¿niejsze - to niszczyæ bakterie niskich myœli, które s¹ bardziej zaraŸliwe ni¿ choroby. Troszczyæ siê trzeba nie o wymówione s³owa, lecz o myœli. Zanim wypowie siê jedno s³owo, rodzi siê dziesiêæ myœli.

158. Trzeba powiedzieæ o prawdziwoœci podstawy. Zauwa¿yliœcie, i¿ œwiat astralny nazywamy zat³oczonym. Podkreœlamy, ¿e go omijamy. Wiecie ju¿, ¿e cia³a astralne maj¹ objêtoœæ oraz wagê i ¿e unosz¹ na sobie wiele w³aœciwoœci ¿ycia ziemskiego. Wzglêdnoœæ ziemskiej wiedzy jest znana. Naturalnie niema³¹ czêœæ wzglêdnoœci unosz¹ ze sob¹ cia³a astralne, lecz przez uwolnienie siê od ziemskiej pow³oki uzyskuj¹ twórczoœæ ducha. I mo¿ecie sobie wyobraziæ, jak odbija siê wzglêdnoœæ wiedzy na tych konstrukcjach. Obok wymyœlonego Olimpu mo¿na spotkaæ potworn¹ fabrykê, której nie zrealizowano na ziemi. Zdarzaj¹ siê i harmonijne oazy, na ogó³ jednak przewa¿a fantastyczne cmentarzysko ludzkich prze¿yæ. Nie nale¿y siê pogr¹¿aæ w kliszy astralnej, bo otrzyma siê tylko fa³szywe wyobra¿enie. Dlatego w³aœnie szkodliwe s¹ zwyk³e media. Nie bêdziemy wyliczaæ skutków czadu ziemskiej kuchni. Wa¿niejsz¹ rzecz¹ jest zrozumienie, jak mo¿na zmniejszyæ nastêpstwa wzglêdnoœci. Mo¿na je zmniejszyæ tylko rzeczywist¹ prawd¹. Ale prawdê mo¿na sobie uœwiadomiæ jedynie dziêki duchowoœci, dlatego obudzenie duchowoœci stanowi warunek kosmiczny.

159. Radoœæ jest szczególn¹ m¹droœci¹ - tak powiedzia³ Chrystus. Nic tak nie zbiera esencji prany, jak roœliny. Nawet samo obcowanie z roœlinami mo¿e zast¹piæ pranajamê. I godzi siê zrozumieæ, jak uwa¿nie nale¿y zag³êbiaæ wzrok w budowê roœlin. System porów roœlin rozszerza siê nie tylko poprzez nowe liœcie i kwiaty, lecz i przez usuwanie czêœci obumar³ych. Prawo od¿ywiania Ziemi za pomoc¹ czu³ków roœlin daje mo¿noœæ czerpania z tego zbiornika, powonieniem i wzrokiem, cennej si³y ¿ywotnej, tak zwanej naturovaloris, uzyskiwanej przy œwiadomym d¹¿eniu. Cenne s¹ ¿ywe roœliny, które nie utraci³y ¿ywotnoœci. Mog¹ byæ tak¿e po¿yteczne preparaty suszone na s³oñcu. Nale¿y jednak unikaæ roœlin w stadium rozk³adu, rozk³ad bowiem we wszystkim jest jednakowy i przyci¹ga najbardziej niedoskona³e duchy. Tote¿ trzeba dawaæ baczenie na stan œciêtych kwiatów. Woñ rozk³adu nale¿y poczuæ; nie wygl¹d, lecz zapach daje pierwsze oznaki. Kiedy nie jest pora na kwiaty, dobrze jest mieæ ma³e drzewka iglaste. Jak maszyna elektrostatyczna nagromadzaj¹ one ¿ywotnoœæ - s¹ bardziej skuteczne ni¿ prawid³owe oddychanie. Zamiast rytualnego oddychania mo¿na otrzymaæ najbardziej skondensowany zapas prany. Rzecz prosta spokój jest warunkiem wzmacniaj¹cym dzia³anie. ¯ywe pojmowanie mocy przyrody daje odœwie¿enie mo¿liwoœci bez magii.

160. Nie mo¿na oddzieliæ warunków ziemi od tego, co j¹ otacza, gdy¿ œwiat mentalny nie ma œcis³ych granic. Znów trzeba siê opowiedzieæ przeciwko œwiatu astralnemu, w przysz³oœci bowiem po¿¹dane bêdzie znaczne skrócenie tego stadium. Obecnie jest ono nieuniknione, lecz przy rozwoju ducha przejawy mentalu siê zbli¿¹. Dewaczan - to miejsce mi³ych doznañ, ale zarazem niebezpieczne, bo s³aby duch nie chce opuœciæ tak przyjemnej stacji. Na tej stacji istnieje najwiêksza niechêæ do powrotu do pracy. A gdy nastaje czas opuszczenia owej Walhalli, mental popycha ku bohaterstwu, lecz astral znajduje miejsce dla siebie wygodne. W³aœnie duch nie pozwala siê zatrzymaæ, albowiem duch gdzieœ w g³êbi zachowuje pamiêæ piêknych œwiatów. Ponad wszystkimi wspomnieniami ¿yje niewyra¿alna, sta³a œwiadomoœæ mo¿liwoœci powrotu do Œwiat³a, z którego iskra odlecia³a. Jak mo¿e wra¿liwy duch unikn¹æ ataku œwiatowej têsknoty? Nie by³o wypadku, ¿eby cz³owiek bez skurczu oœrodków od³¹cza³ siê duchem od planu ziemskiego. Podobnie odwa¿ny lotnik odrywaj¹c siê od ziemi odczuwa w sercu dr¿enie. Celem i sensem istnienia jest d¹¿enie wzwy¿ poza granice tego, co znane, oraz wzajemna pomoc. Je¿eli, bez ¿adnej mechaniki, przypomnimy sobie uczucie stoj¹cego na skale przed fenomenem przyrody, to czy serce nie zadr¿y z zachwytu? Po tym stadium zjawi siê uczucie ogarniêcia tego, co Nieogarnione. Niektórzy ³atwo siê godz¹ z przepychem astralu, ale wam to nie odpowiada. Jedynie samotna cela wiedzy da drogê.

161. Zauwa¿yliœcie, ¿e ka¿dy Wielki Nauczyciel (MahaGuru) g³osi³ ci¹g³oœæ ¿ycia. Mo¿na te¿ zauwa¿yæ, ¿e w³aœnie ta wskazówka zosta³a usuniêta z ka¿dej Nauki duchowej - w ten sposób broni siê materializm. Na Ziemi fakt ten ma szczególne znaczenie. Trzeba wiedzieæ, i¿ materia ziemska jest bardzo gêsta. Na planetach ni¿szych od Ziemi materia jest jeszcze grubsza; na wy¿szych od Ziemi materia harmonizuje z duchem. Dlatego Ziemia jest punktem zwrotnym. Wprawdzie na wy¿szych planetach s¹ niedoskona³oœci, nie ma jednak uporu materii. Tam ³atwiej jest szukaæ nie trac¹c si³ na zbyteczn¹ walkê. Materia jest tam nierozerwalna z duchem i nie istnieje przeciwstawianie siê. Nikt nie zaprzecza wartoœci materii, ale nie mo¿na zrozumieæ, dlaczego ko³a i kocio³ parowy maj¹ w parowozie siê k³óciæ. Zdawa³oby siê, ¿e im lepiej pracuje kocio³ parowy, tym lepiej obracaj¹ siê ko³a. Lecz zarz¹dzaj¹cy ko³ami s¹dzi, ¿e one s¹ najwa¿niejsz¹ czêœci¹ organizmu i zaprasza wszystkich na przeja¿d¿kê na ko³ach, przemilczaj¹c, ¿e bez silnika ko³a mog¹ siê toczyæ tylko w dó³. Budowa materii i ducha w swej podstawie nie zawiera wrogoœci. Czemu wstrzymywaæ ruch w przepiêkn¹ Nieskoñczonoœæ (Ananta)? I po co piêtrzyæ wokó³ Ziemi tamy u³udy? Szkoda niepotrzebnie zatrzymuj¹cych siê wêdrowców, bo te ziemskie stacje przydadz¹ im siê nie d³u¿ej ni¿ na pewien czas. Po co setka wcieleñ, jeœli po dziesiêciu mo¿na przekroczyæ próg? Warto przypomnieæ ostatniego Wielkiego Nauczyciela, który poniós³ haniebn¹ Œmieræ za to, co, zdawa³oby siê, ludzkoœci ju¿ od dawna by³o znane.

162. Nale¿y mieæ na uwadze, ¿e wysubtelniona materia posiada zdolnoœæ poch³aniania. Gdy ktoœ zbli¿a siê do materii dla jej obecnego stanu, to nie uzyskuje immunitetu ducha, lecz pogr¹¿a siê w tak zwan¹ majê; albowiem bez doskonalenia istoty przedmiotów pow³oka ich staje siê truj¹ca.

163. Wzrost rozumienia ducha przyci¹ga te¿ do wspó³pracy ma³e istnoœci zamieszkuj¹ce powietrze. Oto dlaczego mo¿na ubolewaæ nad wrogoœci¹ materii. Wczeœniej mo¿na by³o osi¹gn¹æ œwiadom¹ wspó³pracê z materi¹. Nêc¹ce jest niezw³oczne uzyskanie materialnych przywilejów. Nawet rozumny cz³owiek rad by otrzymaæ wy¿sze stanowisko, nie rozwa¿aj¹c nastêpstw. Na nagrobkach pe³no jest wysokich tytu³ów to pomniki odosobnienia materii. Rzecz jasna materia ma du¿¹ wartoœæ, lecz dopiero w po³¹czeniu z duchem nabiera swego œwiêtego znaczenia. Jak najwy¿szy czciciel materii bez ducha nie osi¹gnie harmonii, tak samo i adept bez intelektu. W duchu jednak mo¿na lataæ, materia zaœ nie ma skrzyde³. Tylko duchowoœæ na ziemi mo¿e otworzyæ wy¿sz¹ Bramê. A kiedy cz³owiek jest wolny od strachu, wtedy mo¿e poznaæ tworzenie siê rzeczywistoœci.

164. Jakoœæ promieni jest nieskoñczenie ró¿norodna, ale ³atwo rozró¿niæ dwa ich rodzaje: jeden, który mo¿e byæ udostêpniony wspó³czesnej ludzkoœci, oraz drugi, który ogarnia promienie wymagaj¹ce od ludzi rozumienia ducha, gdy¿ bez tej cechy promienie te mog¹ byæ niszczycielskie. Promieñ Macierzy Œwiata mo¿e byæ dany ludzkoœci w niedalekiej przysz³oœci. Niewielu ludziom mo¿na wrêczyæ ostro¿nie Œwietlany Œwider. Ale dla tych, co odrzucaj¹ ducha, Œciana Ognista jest niebezpieczna, bo pomarañczowe i czerwone aury mog¹ byæ wci¹gniête w orbitê ognia i nie wytrzymaj¹. Ka¿dy promieñ mo¿e stanowiæ obronê tylko w granicach swoich barw pokrewnych. Je¿eli dla fioletowego promienia nawet bardzo wysoki ¿ó³ty jest przykry, to jak bardzo uderza w zewnêtrzn¹ pow³okê aury rodzina wszystkich jaskrawoczerwonych! Przy doskonaleniu siê powstaje nowa obrona, kiedy przyjmujemy ró¿ne promienie, poch³aniaj¹c je w³asnym promieniem. Jak gdyby zas³aniamy siê przed mêcz¹cym dzia³aniem rozmaitych b³ysków w³asn¹ gam¹ kolorów. Na przyk³ad gdy ktoœ maj¹cy fioletow¹ aurê zacznie widzieæ wszystko w falach barwy fioletowej i niebieskiej, oznacza to, ¿e tarcza jego siê wzmacnia. Zamiast doznawania uk³uæ i zranieñ, zalewa on w³asnym oceanem obce barwy, które jak gdyby ton¹ w nagromadzeniach jego aury. Trudnoœæ tych nagromadzeñ zawiera siê w tym, ¿e nie mog¹ byæ pos³ane z zewn¹trz, lecz mog¹ wyp³ywaæ jedynie od wewn¹trz. Dlatego dobry to znak, gdy ogieñ ducha œwieci w³asn¹ barw¹. Ka¿da jednobarwna aura zawiera w sobie trzy fale, odpowiadaj¹ce trzem g³ównym naturom: cielesnej, astralnej i mentalnej.

165. Obserwujemy przesuwanie siê przeznaczonych wydarzeñ i przejawianie siê cichych postaci, przechodz¹cych jak gdyby poza ¿yciem, aczkolwiek My oceniamy je wed³ug dokonanego bohaterstwa. ¯ycie ich up³ywa wœród jakiegoœ odejœcia i bohaterstwa, ukazuj¹cego siê niby iskra w ciemnoœci. Nastêpne i wczeœniejsze wydarzenia mijaj¹ zupe³nie niepostrze¿enie. Tron czy cela klasztorna, czy wreszcie klitka szewca nie maj¹ znaczenia. Wczeœniej nagromadzona aura towarzyszy ostatniej drodze. Oczywiœcie roœnie ona i jak gdyby os³ania niebywa³¹ wra¿liwoœæ, ale jakoœæ jej ju¿ siê nie zmienia. I od najwczeœniejszych lat ¿ycia mo¿na rozpoznaæ te niezwyk³e dzieci, przynosz¹ce w³asny œwiat przejawiania ducha. Nader rzadko albo prawie nigdy nie ograniczaj¹ siê oni do jednej specjalnoœci. Charakteryzuje ich w³aœnie brak specjalizacji; rêce ich s¹ jak gdyby wyci¹gniête do kielicha. Przegl¹daj¹c minione ¿ywoty, mo¿na zobaczyæ przedstawiciela religii, królestw, nauki, sztuki i mechaniki, oczekuj¹cego i wybieraj¹cego siê w drogê, i gotowego bez ¿alu wyruszyæ w ka¿dej chwili. Po³¹czenie w³aœciwej oceny piêkna materii z gotowoœci¹ zag³êbienia siê w osi¹gniêcia ducha czyni bohaterstwo jakby ju¿ dojrza³ym. Zamêt ¿ycia ju¿ nie poci¹ga i budzi siê œwiadomoœæ, ¿e dalej tak byæ nie mo¿e. Bohaterstwo bywa albo stosunkowo krótkotrwa³e, albo te¿ momentalne. Uœwiadomienie sobie koniecznoœci przejawienia okreœlonego dzia³ania zosta³o dawno przyniesione i dokonuje siê jako zwyk³y ¿yciowy krok. Najtrudniej jest po³¹czyæ zachwyt nad materi¹ z przejawami ducha. Ile¿ przepiêknych poszukiwañ zosta³o wstrzymanych z powodu ¿alu za materi¹ lub odosobnienia duchowego! Czasami pokrewieñstwo ducha z materi¹ nie stanowi trudnoœci. Przyczyny tego nale¿y szukaæ w minionych wybranych ¿ywotach. Wyrafinowany pustelnik, który przeklina piêkno œwiata, zamyka przed sob¹ Bramê. Podobnie uczony, który zapomina o ródle, pozbawia siê lotów w krainê osi¹gniêæ. Dzieci rozumiej¹ tê prost¹ zasadê, doroœli natomiast odrzucaj¹ j¹ jako g³upotê. Tylko na specjalnych drogach komunikacji mo¿na poruszaæ siê poci¹giem bohaterstwa. I oczekiwanie tego, na co duch liczy i czego termin zna, bywa tak bolesne, jak gdyby zatrzyma³ siê czas i jakiœ po¿ar zniszczy³ nagromadzone bogactwo. Zaprawdê Chrystus rzek³: „Nie znacie ani dnia, ani godziny. On te¿ objawi³ jeszcze inn¹ formu³ê, mówi¹c: „Panie, czemuœ Mnie opuœci³?, maj¹c na myœli wiedzê ducha, bo w ostatniej chwili pogr¹¿amy siê jakby w bezpowietrznej przestrzeni – tak bywa przed zakoñczeniem ziemskiego krêgu - aby natychmiast zap³on¹æ wszystkimi ogniami nagromadzeñ. Przez wstrzymanie œwiadomoœci przesz³oœci wykonujemy skok nad przepaœci¹.

166. Nawet ziemskie rzeczy zachowuj¹ wokó³ siebie szczególn¹ atmosferê. Podobnie jak nagromadzenia wydarzeñ, w Naszych Przechowalniach zachowane s¹ w³aœciwe im fluidy. Jeszcze przed czytaniem mo¿ecie przenikn¹æ nastrój treœci dokumentu. Odbiór Nauki znacznie siê pog³êbi, gdy wczeœniej bêdzie mo¿na przekazaæ istotê zjawiska. Zarêczam, ¿e czu³e aparaty bêd¹ mog³y bardzo szybko z tym siê oswoiæ. Wyczucie rozwija siê naturalnie, je¿eli duch jest dopuszczony do g³osu. Jakie czêsto ludzie mówi¹: „Ju¿ niczemu siê nie dziwimy - i zaraz dziwi¹ siê pierwszemu niezrozumia³emu szmerowi. Teraz zapytacie: Dlaczego w ostatnim wcieleniu potrzebna jest samotnoœæ? Jest to warunek trudny do wyt³umaczenia z ziemskiego punktu widzenia, niezmienny jest jednak i prosty z chwil¹, gdy przekraczacie kres ziemskiego bytowania. Nawet na przyk³adzie zbli¿ania siê statku do portu mo¿na zauwa¿yæ podobne zjawisko. ¯ycie na statku ustaje, koñczy siê droga i pasa¿erowie zajêci s¹ spraw¹ wysiadania na l¹d, a niedawne wspólne zajêcia wydaj¹ siê ju¿ czymœ nieistotnym. O ile¿ silniejsze jest uczucie organizmu, który zbli¿a siê do zupe³nie odmiennych warunków! Jest jak odczuwanie nurtu d¹¿enia ku sposobom wyra¿enia ostatniego czynu. Z pewnoœci¹ zauwa¿yliœcie dwie drogi: albo odejœcie w ciele, albo odejœcie do pracy w zgêszczonym astralu. Oba stany maj¹ swoje zalety i tylko duch mo¿e zdecydowaæ, który z nich jest mu bli¿szy. Oczywiœcie dla pracy na ziemi ró¿nica miêdzy oboma stanami mo¿e byæ bardzo ma³a. Do pracy na ziemi bardziej nadaje siê cia³o, ale zewnêtrzna ³¹cznoœæ ³atwiejsza jest w zgêszczonym stanie. W obu stanach komunikowanie siê jest mo¿liwe. Cia³o mo¿e z ³atwoœci¹ pos³aæ swój astral, ale zgêszczony astral nie mo¿e przyj¹æ wszystkich w³aœciwoœci cia³a. Oczywiœcie tkanka zachowuj¹ca zdolnoœæ ¿yciow¹ mo¿e ochroniæ cia³o. Nawet czêœæ zgêszczonego astralu pozostaje pod przykryciem tej tkanki na czas dalekich lotów.

167. Zdarza siê tak¿e, ¿e przed odejœciem milkn¹ wszystkie g³osy, i nawet tych, którzy znaj¹ to prawo, ogarnia przera¿enie. W Misteriach Egipskich przewidziany by³ moment, gdy neofitê stawiano przed progiem w absolutnej ciemnoœci, i musia³ on, nie zwalniaj¹c kroku, wejœæ w Nieznane. Zw³aszcza teraz, gdy Chrystus wyrzek³ siê cudów, nale¿y ten moment przejœcia w Nieznane prze¿yæ w sposób szczególny, poniewa¿ przysz³a epoka powinna zatrzeæ granice œwiatów. I Misteria Egipskie przetworzone zosta³y w formu³ê: „nogami ludzkimi.

168. Sieæ ochronna powinna otaczaæ cia³o. Bardzo wa¿ne jest, by aura koñczy³a siê sieci¹ witalnych iskier, dlatego nawet liliowe i b³êkitne aury powinny mieæ rubinowe iskry na obwodzie. Posiadanie tylko odleg³ych od ziemi kolorów czyni cz³owieka zbyt wra¿liwym na przejawy ziemi. Szerokoœæ aury czêsto roœnie, wypieraj¹c znaki ziemi. Teros i Tamas powinni pracowaæ jak bracia, bo przedstawiciele Terosu i Tamasu powinni byæ nierozdzielni. Duch nape³nia promieniowaniem, sieæ zaœ czyni je zwartym. Poprzez uœwiadomienie sobie sieci mo¿na ogrodziæ emanacje, jednak rozci¹gniêcie sieci jest niemo¿liwe bez Terosu. Promieñ jego, jak latarnia, powinien zbadaæ rozdarcie, bo mo¿e zaistnieæ nieodpowiednie stykanie siê ze œwiatem zewnêtrznym. Ten prosty warunek powinien byæ szczególnie dobrze rozumiany, sieæ bowiem jest regulowana zwyk³¹ œwiadomoœci¹ i rozkazem woli. Na pierwszy rzut oka skacz¹ce iskry przypominaj¹ jedynie o ruchu aparatu, s¹ one jednak stra¿nikami gotowymi odeprzeæ wroga. Mój Przyjaciel szczególnie troszczy siê o tê sieæ. Mo¿na j¹ naprawiaæ za pomoc¹ œrodków medycznych. Pi¿mo i waleriana maj¹ najkorzystniejsze oddzia³ywanie. Oczywiœcie pi¿mo powinno byæ oczyszczone, inaczej bêdzie tylko pobudzaæ. Podobnie miêta i ¿ywica. Owoce lepiej mog¹ wzmocniæ gruczo³y. Ró¿ne owoce zawieraj¹ naturalny b³onnik takiej samej jakoœci. Najlepsze s¹ owoce surowe, ale nie w miejscach, gdzie panuje zaraza. Bardzo po¿ytecznie jest spaæ na korzeniach drzew, ale ze wzglêdu na warunki ¿ycia jest to prawie niemo¿liwe. Puchowe poduszki i w³osiane materace s¹ bardzo po¿yteczne, bo na piórach i na koñskim w³osiu nagromadzona jest energia. Niebezpieczne s¹ metale nie zapominajmy, ¿e W. zgin¹³ z powodu zardzewia³ego okucia laski, gdy jego przyjaciel wszed³ podczas doœwiadczenia. Oczywiœcie bez rdzy jest lepiej, ale czy zawsze mo¿na tego dopilnowaæ? Lepiej wypróbujcie œwiat roœlinny. M¹drze jest, na podobieñstwo pszczó³, zbieraæ nagromadzone esencje prany - ow¹ aptekê s³oñca.

169. Mo¿na powiedzieæ, dlaczego zrezygnowano z cudów. Otó¿ droga cudów jest daleka od harmonii. Albo cud idzie na marne i wtedy po prostu jest szkodliwy, albo przemoc¹ wci¹ga cz³owieka na stopieñ, którego nie mo¿e wytrzymaæ otaczaj¹ca atmosfera, albo wydarzaj¹c siê na oczach zawistnych, rodzi z³o. Mê¿nie znaæ mo¿liwoœæ przenikniêcia pe³nego œwiat³a i œwiadomie ukryæ niezwyk³e przejawy - znaczy przybli¿yæ harmoniê. Iœæ drog¹ rozszerzania œwiadomoœci znaczy przybli¿yæ siê do prawdziwego dzia³ania. Promieñ zrozumienia przeznaczonego bezmiaru potêgi mo¿e po³¹czyæ gotowe dusze, natomiast bez tej gotowoœci ka¿dy cud staje siê jedynie przedmiotem ciekawoœci. Mo¿na rozporz¹dzaæ si³ami, jednak nie dla ich demonstrowania, lecz dla dokonywania postêpowych czynów. Gdy istota rzeczy niewidoczna jest dla t³umu i nie wzbudza uwagi; zas³oniêta przez skutek, przeniknie ona do œwiadomoœci ludu, przyzwyczajaj¹c go do faktu rêk¹ ludzk¹ dokonanego. W ten sposób skutkiem najwy¿szej twórczoœci duchowej bêd¹ czyny rêk¹ ludzk¹ dokonane. Duchowi przystoi przebywaæ w duchu. Niechaj rêka przejawia kierunek ziemski. Praca r¹k nie wzbudza nienawiœci. W staro¿ytnoœci obwieszczaj¹c rozkazy Boga zas³aniano twarz. PóŸniej starano siê przezwyciê¿yæ materiê przez og³oszenie nie opanowanych si³. Rzecz prosta doprowadzi³o to do inkwizycji. Istot¹ inkwizycji jest przeœladowanie tego, co niezwyk³e. Uczynienie tego, co niezwyk³e przeznaczonym, jako wynik wspó³pracy, nawet najbardziej têpych zmusi do akceptacji. Dlatego niech cuda pozostan¹ tylko w œwiadomoœci tych nielicznych, którzy s¹ zdolni do wejrzenia w Nieskoñczonoœæ. Powstaje sytuacja odwrotna ni¿ w staro¿ytnoœci: dawniej kap³ani zachowywali cuda dla t³umów, teraz cuda s¹ dla kap³anów. D¹¿enie do prawdziwej wspó³pracy stanowi podstawê ewolucji. Jedynie poprzez budzenie twórczoœci mo¿liwe jest zniszczenie ciemnoty. Choæ formy jej bêd¹ nawet potworne, choæ na podwórkach ³uczywa bêd¹ imitowaæ s³oñce, lecz spieniony potok przebije mury materii. Nowe odkrycia o¿ywi¹ gromadzenie zbiorów. Zamiast gie³dowych spekulacji niech bêdzie d¹¿enie do wynalazków, poparte przez spó³dzielnie.

170. Duch czuje, ¿e nowe pojmowanie i nowe g³owy przyjd¹. Chaos od³amków mo¿e byæ zrozumiany poprzez piêkno. Jak¹¿ inn¹ miarê mo¿na zastosowaæ do pstrokacizny ¿u¿li myœli? A kiedy napotkacie du¿o dobroci, gotowoœci i ruchliwoœci, jedynie z piêknem mo¿ecie przyst¹piæ. Cudowny ogieñ zawarty jest w obcowaniu z ludŸmi. Nie by³o ludzkiego aparatu, który nie wymaga³by w pewnym okresie najwiêkszej ostro¿noœci. Chcê przytoczyæ przyk³ad Ramakrishny i Vivekanandy. Gdybyœcie wiedzieli, jakiej absolutnej ciszy wymagali oni przez d³ugi czas! Mo¿na sobie wyobraziæ, jaki œmiertelny ból móg³ ich przenikn¹æ. Ale potem wokó³ splotu s³onecznego tworzy siê œwiat³orogowa otoczka i chocia¿ ból pozostaje, to œmiertelne niebezpieczeñstwo znika. Aby tylko donieœæ! Trzeba chroniæ i strzec nagromadzeñ przeznaczonych przez wieki. W razie œmierci Ur. o ca³y wiek nale¿a³oby od³o¿yæ budowê Œwi¹tyni. Uczucie niezadowolenia to tylko wiedza o mo¿liwoœciach. Uczucie zadowolenia to œmieræ ducha.

171. Tam, gdzie lud czeka, posy³amy Naszych wybranych. Powy¿ej ziemskich promieni p³on¹ promienie ducha. Spalcie odzie¿ dnia minionego. Kret nie jest towarzyszem podró¿y. Uwa¿am, ¿e wszystkie krety œwiata do przeznaczonego terminu nie wykopi¹ do³u. Precz z rêkami, precz z rêkami, precz z rêkami! Tarczê Nasz¹ wykuwa siê ziemskimi rêkami. Moc przejawia siê przez ludzi. Nie trzeba anio³ów, aby dŸwiêkiem tr¹b rozdziera³y uszy, gdy mo¿na znaleŸæ prawice cz³owiecze zdolne do przyjêcia kielicha!

172. Przeciêtnoœæ ¿ycia trzeba umiejêtnie obejœæ. Najlepsi ludzie wyprzedzili œwiat, chmurami obci¹¿ony. Kto chce dojœæ do Nowego Kraju, musi nie tylko odrzuciæ wszystkie przes¹dy, ale i wejœæ now¹ drog¹. ¯ycie nale¿y budowaæ dostosowuj¹c je do lokalnych warunków. Je¿eli istnieje gdzieœ sto jêzyków, trzeba rozumieæ sto psychik. Jedno wyra¿enie dla wszystkich podobne jest do kolumny urzêdowego gmachu. Jednoœæ w ró¿norodnoœci daje najlepszy urodzaj. Owoce trzeba hodowaæ przez zaszczepianie nowych, potrzebnych pr¹dów. Dlatego czêsto bêdziemy mówiæ o Nowym Kraju - to jest najpilniejsze.

173. Od ma³ego do wielkiego, od dnia codzienne go a¿ do dalekich œwiatów - b³¹dzimy. Lecz nikt nie nazwie tego b³ahostk¹ i nigdy ostateczny wynik nie oka¿e siê b³êdny. Zapyta ktoœ: „Czemu Nauka rozsypana jest jak ziarno? Odpowiedzcie: „Tylko z ró¿norodnych nici mo¿na utworzyæ skomplikowany deseñ. Zapytaj¹: „Czemu w Nauce nie ma skoñczonych tez? Odpowiedzcie: „Bo w skoñczonoœci jest œmieræ. Zapytaj¹: „Czemu nie mo¿na logicznie po³¹czyæ czêœci Nauki? Odpowiedzcie: „Bo szkaradn¹ jest rzecz¹ powodowaæ wzrost samej tylko g³owy albo rêki. Zapytaj¹: „Czemu nie wypowiedzieæ najpierw formu³y nieba, a potem zaklêcia ziemi? Odpowiedzcie: „Bo kaida niæ szaty Macierzy przechodzi od góry do do³u i z powrotem. Zapytaj¹: „Czemu nie mo¿na od razu ukazaæ tego, co s¹dzone? Odpowiedzcie: „Kolumny domu stawia siê kolejno. A gdy robotnicy powiedz¹: «Postawimy wszystko od razu, budowniczy odpowie: «Zburzyæ wam siê zachcia³o?!~ Tak oto w kropli zawarty jest ca³y œwiat. Nieograniczone mo¿liwoœci dadz¹ wam spokój ogarniêcia. Jak trzêsienia ziemi odbijaj¹ siê na wszystkim, co istnieje? Jak oddzia³uj¹ rozmaite wiatry i burze? Jak ró¿ne aury ludzkie wp³ywaj¹ na roœliny? Do badañ nad tym mo¿na by powo³aæ ca³y instytut. Zaprawdê, zestawiaj¹c pulsowanie rozmaitych pierwiastków, mo¿na odkryæ niæ kosmicznej koordynacji. Nie ma w tym nic nowego; i znaczenie ca³ej œwiatowej wspó³pracy mo¿na przedstawiæ pogl¹dowo nawet tym, którzy pod wzglêdem duchowym przypominaj¹ karaluchy siedz¹ce po k¹tach. Szerzej ni¿ szeroko szyjcie. Wyznaczcie w szkole nagrody za liczbê zadanych pytañ. Dawniej nagradzano odpowiedzi, obecnie trzeba nagradzaæ pytania.

174. Wyjœcie astralu poprzedzane bywa pr¹dem z krêgów pacierzowych. Ró¿ne oœrodki ró¿nie siê rozwijaj¹ i nadchodzi czas, gdy ró¿nicê tê trzeba normowaæ spokojem - podobnie jak nastrojonego fortepianu nie nale¿y przez jakiœ czas ruszaæ i nie mo¿na w niego uderzaæ metalowym przedmiotem.

W litej skale powstaje szczelina, jeœli uderzy siê w ni¹ metalem o nie harmonizuj¹cym tonie. Choæ zjawisko to jest dobrze znane, trudno jednak wyobraziæ je sobie w odniesieniu do ludzkiego organizmu. Jedynie poprzez doœwiadczenie mo¿na odczuæ, jak dalece jakiœ szept mo¿e byæ ciê¿szy od wybuchu. Przy tym trzeba pamiêtaæ, ¿e po³¹czenia nerwów, s¹ tak rozmaite, i trudno jest znaleŸæ prawa okreœlaj¹ce skutek. Stan fizyczny jest tak zwi¹zany z duchem, ¿e tylko osobiste doœwiadczenie mo¿e wskazaæ, jak zabezpieczyæ prawid³owe zapalenie siê ogni. Ognie to studnie promieni.

175. Myœl œwiatowa przekazuje œwiatowe postanowienia i budowa Nowego Kraju mo¿e mieæ jedynie sens œwiatowy. Czy¿ potrzebne jest Nam krasomówstwo? Dotkniêcie duchem jest o wiele potê¿niejsze. Gdy zobaczycie, ¿e jeden gest mo¿e zadecydowaæ o wa¿nych sprawach, wówczas stanie siê jasne, i¿ cenna jest nie liczba oraz zewnêtrzna forma s³ów, lecz ich wewnêtrzna treœæ. Trzeba mówiæ jeszcze zwiêŸlej. Kowal nie mo¿e pobrzêkiwaæ m³otem. Naukê Chrystusa mo¿na zapisaæ na d³oni.

176. Lot ducha nie godzinami siê mierzy. Kiedy duch mknie miêdzy planetami, jest to zjawisko pozaczasowe. Jest to moment i nie mo¿e byæ przed³u¿ony, gdy¿ inaczej nastêpuje oderwanie cia³a fizycznego od mentalu. Nale¿y jednak pamiêtaæ, ¿e dzia³aj¹c poza czasem, duch równie¿ ogarnia bardzo wiele. Duch pojmuje a¿ do czternastego stopnia s³uchu, podczas gdy w sferze ziemskiej mo¿na osi¹gn¹æ tylko dziewiêæ. Stopnie s³uchu pozwalaj¹ cz³owiekowi na wspó³pracê z ró¿nymi ¿ywio³ami. Szum deszczu te¿ nie jest pozbawiony znaczenia. Wiele dróg wzbogaci ziemsk¹ twórczoœæ.

177. Mrok mo¿na rozproszyæ zmieniaj¹c kierunek myœli. Nie s³owa, lecz szybkobie¿ne myœli tkaj¹ aurê. Pragniemy, by prace Nasze by³y dochodowe w sensie duchowym i materialnym. Zapewniam, ¿e jakoœæ myœli ma tu podstawowe znaczenie. Nale¿y podkreœliæ, ¿e jednoœæ jest dobra i po¿yteczna i ¿e My doskonale oceniamy wartoœæ g³upoty. Oczywiœcie w wielkiej sprawie i g³upota znajdzie swoje miejsce, ale nie na górnym piêtrze. Mieszkaæ mo¿e ka¿dy, lecz przysz³y œwiat potrzebuje œwiadomoœci oœwieconych, a nie mamrocz¹cych wznios³e sentencje. Bardziej cenimy rzeczowe sprawozdanie finansowe ani¿eli zbiór napuszonych frazesów. Trzeba myœleæ o œwiecie, trzeba wyra¿aæ myœli praktyczne. W przededniu powstania Nowej Œwi¹tyni trzeba wykazaæ pomys³owoœæ i zadziwiæ ludzi zaradnoœci¹. Niewygodnie jest chodziæ w pieluszkach.

178. Zarêczam, nie ³atwiej jest przejœæ góry, ni¿ wyprostowaæ ludzki ogon. Promieñ Nasz d¹¿y pe³en poszukiwañ. Tarczê Nasz¹ nale¿y zrozumieæ - potrzebne jest prawdziwe mêstwo.

179. W rozumnej religii nie ma zagmatwania. Trzeba byæ prostszym. Powiedzcie to swoim. Trzeba wyostrzyæ rozumienie.

180. Ci, którzy odrzucaj¹ Boga, nie widzieli Go. Lecz jak wygl¹da Bóg karczmarzy? Wielka by³aby sprzedajnoœæ Chrystusa, który za œwieczkê ukrywa³by ka¿d¹ zdradê. Nie ma nic gorszego nad œwiecê pod³oœci. Chrystus nie potrzebuje takich czcicieli, œwiece ich bowiem kopc¹ Jego szaty. Nie da siê zmyæ œladów takich ofiar wodami Jordanu ani Urdaru. Có¿ wam do pod³ych? Ale oni staraj¹ siê odrzuciæ wêg³y budowli, utworzonej najlepszymi myœlami. Niewiele jest takich myœli na ziemi. O mieczu ostry! £atwo ciê wyci¹gn¹æ, lecz g³owy nie wrócisz!

181. Legenda o Buddzie.

Pewien prawy cz³owiek chcia³ zobaczyæ Buddhê, zatrzymuj¹c uwagê na najrozmaitszych przedmiotach. Rêce jego nie chwyta³y m¹drych obrazów, oczy nie przenika³y przedmiotów czci zjawisko nie przychodzi³o. Na koniec poszukuj¹cy, pochylony w modlitwie, poczu³, ¿e na jego czo³o opuœci³a siê pajêcza niæ. Odrzuci³ j¹, a wtedy rozleg³ siê wyraŸny g³os: „Czemu odrzucasz Rêkê Moj¹? Promieñ Mój szed³ za tob¹; pozwól, ¿e ciê uœciskam. Wówczas zadr¿a³ w cz³owieku w¹¿ s³oneczny i znalaz³ on niæ odrzucon¹. I w rêkach jego zmieni³a siê ona w czterdzieœci pere³, i ka¿da nosi³a oblicze Buddha. Poœrodku by³ kamieñ, a na nim napis: „Odwaga, rozpacz, pocieszenie. Wyznawca Buddy otrzyma³ pocieszenie, zna³ bowiem drogi do niego. Myœlê o skrzyd³ach. Sprawy s¹ zaiste skrzydlate. Konie przecinaj¹ ziemskie przestrzenie i niczym wicher mkn¹ twórcze d¹¿enia. Na bój, na bój, na bój! Zaprawdê majestatyczny jest obraz oceanu ducha! Huczy i dzwoni dŸwiêk wezwania i ci, którzy przyjêli broñ ducha, d¹¿¹ do tronu, bo córa œwiata ukoñczy³a zas³onê ducha. Na bój, na bój, na bój! S³yszê wezwanie i chylê g³owê przed rozkazem Pana Dobra.

182. Nale¿y powiedzieæ o tych, którzy przeszkadzaj¹ Mi i gro¿¹. Lekkomyœlnoœci¹ by³oby spodziewaæ siê, ¿e mo¿na ³atwo naprawiæ rozdzieran¹ tkaninê œwiata. Nawet zwyk³y dŸwiêk przynosi z daleka niespodziewane echo. O ile¿ g³êbiej przeszywa przestrzeñ przesy³ka ducha. I rany te s¹ niemal nieuleczalne. Rêka, co ranê zada³a Planowi Mistrzów, odtr¹ca tarczê. Mo¿na zburzyæ dom, mo¿na rozr¹baæ drzewo, ale przeszkadzaæ Planowi Mistrzów?! Nie gro¿ê, lecz mówiê o zwyk³ym skutku. Je¿eli cz³owiek dotkn¹³ kosmicznego wiru, to wszelkie odchylenie poci¹ga za sob¹ nastêpn¹ falê. Dostaæ siê pod ni¹ jest jak trafiæ pod piêtê olbrzyma. Z dobroci¹ prosimy: Nie odtr¹cajcie Rêki Prowadz¹cej, inaczej biada maruderowi. Jaki¿ to zaszczyt zadaæ Mi ranê? Oddaj wpierw wszystko to, coœ ode Mnie otrzyma³; to ci siê jednak nie uda, choæbyœ nawet do³o¿y³ i w¹trobê, i serce. Czy oœmielisz siê uderzyæ Tego, który da³ ci talent? Czym tedy bêdziesz siê ró¿niæ od grabie¿cy? Nie pokalaj Rêki, która ciê obdarowa³a, brud ten bowiem zmieni siê dla ciebie w tr¹d. Dlatego Braterstwo Nasze ceni pojmowanie wdziêcznoœci. Dlatego pojmij, co jest dla ciebie po¿yteczne! Zapalaj¹c ogieñ Buddy, oœwietlicie ca³¹ drabinê - nie bo¿kowi pok³onicie siê, mówiê.

183. Dana ju¿ wam zosta³a nauka o ofierze. Ofiara to w³adza. W³adza to mo¿liwoœæ. Oznacza to, ¿e ka¿da ofiara jest przede wszystkim mo¿liwoœci¹. Czas poniechaæ ob³udy, ¿e ofiara jest strat¹. Nie przyjmujemy strat, lecz dajemy mo¿liwoœci. Spójrzmy, jakie mo¿liwoœci rodz¹ siê z tak zwanych ofiar. Gdzie¿ jest prawdziwa ofiara, która mo¿e pomniejszyæ? W Skarbnicy Naszej mamy du¿y zbiór ofiar i ka¿da z nich przynios³a po¿ytek temu, kto j¹ z³o¿y³. Nie dla Nas jest rozmowa o ofiarach, ofiara bowiem to najkorzystniejsze przedsiêwziêcie. Drobni handlarze lubi¹ ponarzekaæ na wydatki i udawaæ pokrzywdzonych. Natomiast prawdziwy przedsiêbiorca ¿ycia uwa¿a ka¿dy wydatek jedynie za gwarancjê interesu. Tracicie nie na ofierze, lecz na grabie¿y. Chrystus radzi³ rozdawaæ bogactwa duchowe. Poniewa¿ jednak dalekie s¹ klucze do nich, ludzie rozumiej¹ tê radê jako rozdawanie zrabowanych pieniêdzy. Najpierw narabuj¹, a potem ze ³z¹ w oku oddaj¹ i zachwycaj¹ siê swoj¹ dobroci¹. Jak gdyby mówi¹c o rozdawaniu, Nauczyciel móg³ mieæ na myœli krzes³a i stare futra! Nauczyciel wskaza³ na niewa¿kie bogactwo. Jedynie duchowe dawanie mo¿e poruszyæ szalê wagi. SprawdŸmy szeregi wspó³pracowników - czy ktoœ czegoœ nie straci³? Nie, wszyscy siê wzbogacili. Czy¿ nie jest prawdziwym zyskiem w³adanie Nowym Królestwem? Królestwo to jest tak bogate, ¿e bez wielkiej szkody mo¿na st³uc parê naczyñ. Doprawdy rêce wyrastaj¹ i ksiêga wdziêcznoœci mo¿e byæ przejrzana na nowo. Radzê przedsiêbiorcom ¿ycia, by mieli zastêpców na wszystkie stanowiska. W du¿ych przedsiêbiorstwach interes opiera siê na interesie, a nie na osobie. I któ¿ mo¿e twierdziæ, ¿e odda³? Otworzymy Nasze ksiêgi handlowe i wyka¿emy, ile kto dosta³. Wcale bowiem nie jest ³atwo sk³adaæ ofiary, skoro ofiara to mo¿liwoœæ, a mo¿liwoœæ to po¿ytek, a po¿ytek to rozumna wspó³praca, a wspó³praca to Kamieñ Alatyr, który albo wskrzesza, albo spala. Samozaparcie mo¿e otworzyæ Bramê Rozumienia, natomiast zgrzybia³a ofiara z niepotrzebnej rzeczy bêdzie siê bujaæ na jednej ga³êzi z samolubstwem.

184. Ka¿de wcielenie ³¹czy siê z okreœlonym charakterem, zgodnie z wymogami czasów. Znajomoœæ minionych wydarzeñ mo¿e byæ pomocna dla czuwaj¹cych w duchu, dla sennych jednak nie jest po¿yteczna. Zycie ksiê¿ycowe trzeba do¿yæ do koñca.

185. O niezmiennoœci i ruchliwoœci planu. Warunki te s¹ szczególnie trudne do po³¹czenia, chocia¿ granica ich zarysowuje siê wyraŸnie przez rozumienie promienia œwiadomoœci s³onecznej. Dla wprowadzenia planu w ¿ycie trzeba w ka¿dej chwili byæ gotowym do ruchliwoœci. Ile¿ to razy kieruj¹c siê do Egiptu znajdywaliœmy siê w Mongolii. Ile¿ to razy znajduj¹c rêkopis chowaliœmy go z powrotem. Ile¿ to razy rozpocz¹wszy stawianie murów obracaliœmy je w gruzy. Ile¿ to razy zawróciwszy konia ku domowi ponownie kierowaliœmy go w mrok nocy, bo nocuj¹c w domu pozbawilibyœmy plan niezmiennoœci. Pozorna zmiennoœæ to nie wiêcej ni¿ wibracja ¿ycia. Drogi ku drogowskazom niezmiennoœci faluj¹ jak woda. Ustalaj¹c plan, istota Nasza ju¿ jest gotowa do najkrótszej drogi. Zaledwie w³o¿yliœmy europejskie ubrania, a ju¿ jesteœmy gotowi wci¹gn¹æ mongolski kaftan. Zaledwie zadomowiliœmy siê, a ju¿ jesteœmy gotowi odp³yn¹æ. Ruchliwoœæ taka rodzi siê jedynie ze œwiadomoœci niezmiennoœci planu. Nie wieczny tu³acz, lecz zd¹¿aj¹cy goniec oto Nasza droga. Niezmiennoœæ planu oœwieca œwiadomoœæ objawieniem si³. Przejdziemy przez wszystkie wisz¹ce mosty, jeœli œwiat³o planu bêdzie jasne. Trzeba tak rozumieæ niezmiennoœæ planu, by nic go nie zaæmi³o. Niezmienny plan to taki, który po¿yteczny jest dla wszystkich. Nie dostrzegamy tych, dla których plan Nowego Kraju nie by³by po¿yteczny, i dlatego pójdziemy, widz¹c nawet w ciemnoœci. Je¿eli Mistrz powie: „Biegnij przez potok - to znaczy, ¿e przewidziane jest odpowiednie dno, ale trzeba umieæ trafiæ nog¹ na kamieñ. Jeden zacznie budowaæ most, drugi wynajmie przewoŸnika, trzeci usi¹dzie czekaj¹c na spadek poziomu wody, lecz znajdzie siê taki, który utka srebrn¹ niæ ducha i po niej przejdzie bez ciê¿aru cia³a, albowiem Ja wezmê na Siebie jego ciê¿ar. Tak oto pod jednym dachem mieszkaj¹ niezmiennoœæ i ruchliwoœæ dwie siostry bohaterskiego czynu. Piêkne d¹¿enie prowadzi do Najwy¿szego Œwiat³a.

186. Ten, który poj¹³ wszystkie wierzenia, Ten, który przeby³ wszystkie kraje, oznajmia: „Ka¿demu udzielê wed³ug wzrostu. Ka¿dy sam utka sakiewkê swoj¹. Ka¿dy, kto siê boi, zap³aci Mi rachunek. Uœmiech do wroga Mojego w grymas siê zmieni; Mnie zostawcie wrogów Moich. „Ten, kto pomyœli o bracie fa³szywie, przywi¹¿e ciê¿ar do swojej nogi. Chwasty uczyni¹ ducha obojêtnym. Nie mogê sypaæ dukatów w pokrzywy. ¯aden to zaszczyt zasadziæ ogród uraz. Kto lepiej dogl¹da, ten zbierze dojrza³y plon. „Wy, którzy spotkaliœcie i którzy odpowiadacie, oddajcie Mi Mój smutek i Moj¹ radoœæ z waszego powodu. Moc¹ Chrystusa, moc¹ Buddy, moc¹ Mesjasza zapowiedzianego przez proroków Prawdy przygotujcie wagê. „Poka¿cie Nam wszystko, co wielkie, i zawstydŸcie siê ma³ego robaka, który gubi w³aœciw¹ miarê. Ten, kto daje, mo¿e otrzymaæ. „Przeliczcie, ile kto da³. Bêdziemy liczyæ sprawiedliwie. „Na lewo - strach, samolubstwo, interesownoœæ, podejrzliwoœæ, pomniejszanie, u¿alanie siê nad sob¹, spaczone t³umaczenie Nauki, z³oœliwe szepty, zdrada czynem albo myœl¹. „Na prawo - dawanie, wspó³czucie, œmia³oœæ, nieustraszonoœæ, oddanie, sta³oœæ, czujnoœæ, ruchliwoœæ, œwiadomoœæ Tarczy, droga i œwiat³o bohaterstwa, upiêkszenie œwi¹tyni ducha, s³usznoœæ rozumienia, wywy¿szenie dobra. „Na lewo - uszczerbek i zap³ata. Na prawo otrzymanie. Ka¿dy odmierzy sam, gdy¿ My widzimy i s³yszymy; gdy¿ nie ma ani dnia, ani nocy, a pos³aniec siod³a ju¿ konia. „Œlê wam Me osi¹gniêcie, ukryte od wieków; klucz doñ utrzymujcie w czystoœci. Tak przeka¿cie.

187. Przypowieœæ o pytaj¹cym.

Dgul Noor uwa¿any by³ za najmêdrszego. Mia³ szczêœcie, bo otrzyma³ Nauczyciela ze Œwiêtej Podziemnej Krainy. Nauczyciel nie mia³ jêzyka i prawej rêki. Pe³en d¹¿enia uczeñ zada³ pytanie i Mistrz skin¹³ g³ow¹. Uczeñ zada³ dwa pytania i Mistrz skin¹³ dwakroæ. Wkrótce uczeñ nieustannie zadawa³ pytania, a Mistrz nieustannie kiwa³ g³ow¹. Przez trzy lata uczeñ pyta³ i przez trzy lata Mistrz kiwa³ g³ow¹. „To znaczy, ¿e pod³ug twego doœwiadczenia wszystko jest mo¿liwe? „I Mistrz nie tylko skin¹³, lecz nadto pok³oni³ siê do ziemi, a ods³oniwszy na piersi odzie¿, pokaza³ wizerunek B³ogos³awionego daj¹cego obur¹cz. Tak zosta³a potwierdzona m¹droœæ i wywy¿szona twórczoœæ ¿ycia. Zaiste, jednym westchnieniem zg³êbiamy przestrzeñ. I ¿adne s³owo nie odda bezmiaru. I ¿adna myœl nie obejmie Œwiat³a. Lecz wstawszy przed wschodem s³oñca i przyj¹wszy promieñ w splot s³oneczny, mo¿na odczuæ zwyciêstwo nad oceanem, albowiem œwiat³em mo¿na dotkn¹æ œwiat³oœci ducha. Ale œwiadomoœæ ta zaistnieje tylko w duchu, który mo¿e powiedzieæ: „Wszystko odda³em, ¿eby wszystko przyj¹æ„. Tak wiêc nie negacja, lecz jedynie potwierdzenie ma nad sob¹ Rêkê Buddy. I G³os Jego czysty dŸwiêczy pomoc¹, i Duch Naszego Stwórcy daje niæ ogarniêcia.

188. Loty lekkiego cia³a bywaj¹ dwojakie: albo wyp³ywa ono z nóg i b³¹ka siê bezcelowo, albo, przeszed³szy przez górne oœrodki, lata wykonuj¹c zadania duchowe. W mgnieniu oka przenosi siê przez oceany, uczy ludzi, nasyca aury. Trzeba powiedzieæ, ¿e tylko niezwyk³e d¹¿enie i pomys³owoœæ mog¹ zmusiæ cia³o subtelne do takiej koncentracji, by dotkn¹æ przedmiotu fizycznego. Duch bowiem zazwyczaj d¹¿y do oddzia³ywania na ducha, zapominaj¹c, i¿ przedmioty mog¹ byæ œwietnymi przewodnikami. Dzia³a nie tylko astral, ale i mental. Astral te¿ wychodzi, lecz My nie cenimy dzia³ania astralu; wa¿niejsza jest dla Nas œwiadomoœæ mentalu. Wyostrzenie ostrza si³y nie jest takie proste.

189. Zadowolenie i czujnoœæ to dwaj towarzysze Naszych prac. Gdyby ludzie mogli znaæ skutki swego niezadowolenia, gdyby mogli zrozumieæ œmieræ uœpienia, uniknêliby dwóch g³ównych wspó³pracowników ciemnoœci. Podstêpne ¿¹d³o niezadowolenia przedostaje siê nawet do najlepszych miejsc. Têpota uœpienia otumania g³owê zwyciêzcy. Gdy znacie troskê o was, czy¿ oparzycie j¹ niezadowoleniem, które rozbi³o wielkie sprawy i œci¹ga³o piorun na wysy³aj¹cego? Zapamiêtajcie, ¿e wœród Nas nie ma niezadowolonych. Nie ma równie¿ uœpienia, którym skrapia was ciemna si³a. Czy¿ w tych truj¹cych aromatach nie jest ukryte skostnienie? Ospa³oœæ nie jest Nasz¹ siostr¹. Ci, którzy dotknêli Œwiat³a, nie przebij¹ siebie niezadowoleniem i nie skamieniej¹. Ospa³oœci, kurzu trzeba unikaæ. Nale¿y ceniæ Tarczê. Powtórzê jeszcze raz, lecz wiêcej nie mogê. Prawo bowiem zabrania powtarzaæ g³uchym. Teraz najwa¿niejsze - nale¿y ustrzec siê ciosów nierozs¹dku. Czy¿ nie wszystko jedno, kto rani: tygrys, kot czy mysz! Porwanie tkaniny jest jednakowo niebezpieczne. I któ¿ jest upowa¿niony do czynienia ofiary z brata? Widzimy wasz¹ sta³¹ gotowoœæ przejœcia, i ta cecha bardzo jest potrzebna w po³¹czeniu z czujnoœci¹. Ale trzeba odejœæ bez zdrady Planu Mistrzów. Byæ mo¿e i Ja chcia³bym odejœæ na inne œwiaty, ale zamiast tego idê na Ziemiê. Przecie¿ wype³nia siê Plan Chrystusa. I gdyby On nakaza³ Mi po³o¿yæ siê plackiem na progu - Ja bym siê po³o¿y³; bo On mo¿e wybraæ Plan, a My i Nasi wspó³pracownicy powinniœmy czuwaæ. Nawet g³ód i ból nie zatrzyma tych, którzy s¹ z Nami. Dopiero po bitwie widaæ ca³e pole. Ja tak¿e potrzebujê chwili odpoczynku, lecz zamiast tego nap³ywa coraz wiêcej wieœci i po³owa Moich wojowników prosi o czasowe odejœcie z pola bitwy. Oni myœl¹, ¿e zrobi¹ jeszcze lepiej, ni¿ Kalkin-Chrystus zamierza. Ka¿demu z nich siê wydaje, ¿e on zrobi³by lepiej na miejscu innego. Mimo objawienia Planu Chrystusa nie rozumiej¹, i¿ Planu nie mo¿na zdradziæ. Pierwszym warunkiem Braterstwa jest pos³uszeñstwo wobec przyjêtego Planu. I Ten, który poda³ Plan, bierze na siebie zap³atê. Czy¿ przeszkodzimy pragnieniu Chrystusa? A tam, gdzie Pan nie objawi Mi Woli Swojej, mówiê: „Nie powiêkszê zap³aty Twojej, bo do Ciebie nale¿y ten dzieñ.

190. Powiedzcie nowym, ¿e powinni uœwiadomiæ sobie odpowiedzialnoœæ za myœli. Dawniej odpowiadano za czyn, potem zrozumiano znaczenie s³owa, a teraz pora wiedzieæ o po¿arze myœli. Lepiej umieæ milczeæ i oczyszczaæ myœli. Czy¿by pomruk tygrysa by³ czymœ gorszym od zdradzieckiego myœlenia? Nie tylko czynami, ale i myœleniem ludzkoœæ nagromadza ciê¿k¹ karmê. Duch cierpi za myœli, nie ma bowiem ró¿nicy miêdzy s³owem a myœl¹. Niem¹dry jest ten, kto uzna te przestrogi za groŸbê. GroŸba nie istnieje - My znamy tylko przyk³ady i troskê. Ka¿demu wolno skoczyæ w przepaœæ, nale¿y go jednak przestrzec. S¹dzê, ¿e teraz nie trzeba wiêcej powtarzaæ o znaczeniu myœli. Chocia¿ obecne czasy s¹ pe³ne œmiecia, o przysz³oœci myœlmy lepiej.

191. Ka¿dy odmierzy sobie sam. Z najlepszego planu mo¿na zrobiæ kurnik. Odmierzanie z³ota i srebra nie jest Naszym zajêciem. Nale¿y zapomnieæ o wszystkich warunkach - wtedy zapala siê œwiat³o. Ka¿da radosna strata jest niezmiern¹ wygran¹. Odwaga rozpaczy - to samozaparcie. Ale najwy¿sza odwaga nie czeka na zap³atê. Rozpacz nie czeka na zap³atê. W Naszym jêzyku rozpacz oznacza granicê. Czyn bohaterski bliski jest tej granicy. Mo¿na do jego domu przyœrubowaæ ¿elazny rygiel. Ko³aczê stoj¹c na deszczu. Dlaczego ludzie boj¹ siê tylko b³yskawicy? Czasem sakwa ¿ebraka wiêkszy strach w sobie zawiera.

192. PrzypowieϾ o Chrystusie Jezusie.

Wieczór ju¿ nasta³. Chrystus siedzia³ na progu. Przechodzi³ uczony w Piœmie i spyta³: „Dlaczego siedzisz na przechodnim miejscu? Chrystus odrzek³: „Bo Ja jestem progiem ducha. Je¿eli chcesz przejœæ, przest¹p Mnie„. Inny uczony zapyta³: „Czy to prawda, ¿e syn Dawida siedzi na psim miejscu? Chrystus odrzek³: „Zaprawdê zniewa¿asz Dawida, ojca Mego. Œciemni³o siê i trzeci uczony w Piœmie zapyta³: „Dlaczego siedzisz, jakbyœ siê ba³ swego domu? Chrystus rzek³: „Czekam, ¿eby ciemnoœæ nocy uwolni³a Mnie od twego oblicza. Zaprawdê ciemnoœæ odejdzie w ciemnoœæ! Po czym wsta³ i wskaza³ na górê Morii, gdzie sta³a Œwi¹tynia: „Dziad Mój pobudowa³ œwi¹tyniê kamienn¹, lecz siedzi pod p³ótnem namiotu. Rzek³ uczony w Piœmie: „Szaleniec, Salomona ¿ywym poczytuje. I odeszli w niewiedzy. Potem wysz³a z domu Maria (Miryai) i ujrzawszy Chrystusa, rzek³a: „Podziel z nami, Mistrzu, wieczerzê. Chrystus odpowiedzia³: „Dar serca jaœnieje w ciemnoœci”.

193. PrzypowieϾ o Chrystusie.

Pyta³ Chrystusa cz³onek Sanhedrynu: „Czy przyszed³byœ do nas, gdybyœmy Ciê wezwali? Chrystus odrzek³: „Raczej pójdê na cmentarz, bo tam nie ma fa³szu. Cz³onek Sanhedrynu kontynuowa³: „Dlaczego nie uznajesz nas, skoro nawet ojcu Twojemu dawa³ œlub cz³onek naszego Sanhedrynu? „Zaczekajcie, a¿ rozsypie siê dom wasz, a wówczas My przyjdziemy. „Po co przyjdziecie - burzyæ czy budowaæ? „Ani burzyæ, ani budowaæ, lecz oczyœciæ, nie zwrócê siê bowiem ku staremu pogorzelisku. „Jak¿e to, praojców swych nie szanujesz?! „Nowe naczynia podawane s¹ do uczty; szanuj¹c dziada, nie pije siê z jego kielicha.

194. Przypowieœci o Buddzie.

Pastuch ujrza³ pod drzewem cz³owieka zatopionego w rozmyœlaniu. Siad³ obok i naœladuj¹c go, usi³owa³ siê zamyœliæ. Zacz¹³ liczyæ swoje barany i rozwa¿aæ w myœli zyski ze sprzeda¿y ich runa. Obaj siedzieli w milczeniu, wreszcie pastuch zapyta³: „O czym myœlisz, panie?„ Ten odrzek³: „O Bogu„. Pastuch zapyta³: „Czy wiesz, o czym ja myœla³em? - „Równie¿ o Bogu. - „Mylisz siê, o zyskach ze sprzeda¿y runa. „Zaprawdê równie¿ o Bogu, tylko ¿e mój Bóg nie ma nic do sprzedawania, natomiast twój Bóg musi wpierw pójœæ na targ. Byæ mo¿e jednak spotka On w drodze rozbójnika, który pomo¿e mu wróciæ do tego drzewa. Tak mówi³ Gautama: „IdŸcie na targ i zdecydujcie siê czym prêdzej na powrót. P³yn¹³ na statku handlarz ma³p. W wolnych chwilach nauczy³ je naœladowaæ marynarzy rozwijaj¹cych ¿agle. Lecz oto zerwa³a siê burza i marynarze rzucili siê do zwijania ¿agli. Ma³py zaœ, wiedz¹c tylko, jak siê je rozwija, sz³y za marynarzami i naci¹ga³y ¿agle. Statek uleg³ zag³adzie, nauczyciel bowiem przewidzia³ tylko dobr¹ pogodê. Tak powiedzia³ Budda - Odnowiciel Lotosu ¯ycia.

195. Spytacie, dlaczego wypowiadam siê przeciwko magii, skoro Ja sam wskazujê na cementowanie przestrzeni, na znaczenie oddzia³ywania krêgu i inne warunki przypominaj¹ce magiê. Ró¿nica jednak polega na tym, ¿e magia dostarcza surogatu ¿ycia, My zaœ uczymy ulepszania bytu, wychodz¹c z mo¿liwoœci samego ¿ycia.

196. Dobre jest zalecenie: „Wnikliwiej odczytujcie stare Przykazania. Wtedy uczê nowego, gdy stare jest zastosowane. Uczê tego, co po¿yteczne, gdy rozpoczêliœcie przemyœlan¹, wskazan¹ i przyjêt¹ wspó³pracê. Najlepsze cynowanie zachodzi wówczas, gdy ogieñ nie przypala. Powodzenie ocynowane jest wtedy, gdy otoczka jego zakoñczona jest w duchu. Pracuje m³ot, skrzypi¹ ³añcuchy i szarzy ludzie nadal znajduj¹ przyjemnoœæ w kielichu wszeteczeñstwa. Nie wiedz¹, ¿e wskazówka zegara przesunê³a siê niepostrze¿enie i ¿e nazajutrz zamkn¹ siê drzwi ich wymyœlnych uciech, a Mój stra¿nik wrót im powie: „O jutrzni ustawiono o³tarz Panu Wszechm¹droœci. I pójd¹ szarzy. Surowo i nieugiêcie stoj¹ Moi stra¿nicy. Nie mo¿na porównaæ stali ich szyszaków ze z³otem szarych.

197. Roz³¹ka poprzedza spotkanie, a spotkanie poprzedza roz³¹kê, dlatego m¹drzej jest cieszyæ siê z roz³¹ki. Polecenie dla wszystkich wojowników: Gdy ktoœ odpada z szeregów, nale¿y dalej iœæ w obranym kierunku. Gdy sztandar jest rozwiniêty, wojownicy nie uciekaj¹. Gdy ogniska p³on¹, wojownicy nie cisn¹ siê i nie zajmuj¹ cudzego miejsca. Gdy dany jest znak nocnego wymarszu, wojownicy nie skar¿¹ siê, lecz id¹ ostro¿nie. Przed ka¿dym zjawiskiem zauwa¿aliœcie jak gdyby moment pustki lub ciszy kosmicznej. Od ma³ych a¿ do wielkich zjawisk moment ten jest proporcjonalny. Zrozumia³e jest, i¿ œwiat fizyczny ma siê na bacznoœci, gdy przenikaj¹ go wy³adowania duchowe. Dlatego trudno jest wyprowadziæ œwiat fizyczny z bezw³adu.

198. Idea³em Naszym jest byæ nie Nauczycielami, lecz Wspó³pracownikami. Do tego jednak potrzebna jest mocna œwiadomoœæ, ¿e obopólnie bêdzie ofiarowane na po¿ytek absolutnie wszystko. Gdy oznaki takiego ofiarowania s¹ widoczne, wówczas przychodzi opanowanie œwiata fizycznego. W ziemskich koœcio³ach wzywa siê Chrystusa i dziwi siê Jego milczeniu. Tymczasem czujecie, jak mo¿na Go o¿ywiæ wœród ziemskiego ¿ycia bez przywdziewania w³osiennicy i bez wstrz¹sania przestrzeni niezadowoleniem. Tak oto wykuwane s¹ plany.

199. Tak jak ró¿ne morza maj¹ ró¿ne fale, tak przyci¹ganie przestrzeni powinno byæ umacniane ró¿nymi sposobami. Nie tylko sam¹ treœci¹, ale i poprzez zastosowanie wiele mo¿na wzmocniæ.

200. Najstraszniejsze jest powiedzenie: „Ju¿ po znaliœmy. Nauczyciel nigdy nie wypowie tej destrukcyjnej formu³y. Choæ My znamy Plan, jednak nieustannie poznajemy szczegó³y.

201. Dlaczego wyczuwam ducha wy¿yn? Nauczyciel zsy³a Tarczê Swoj¹. Nauczyciel pragnie widzieæ was górê wznosz¹cych. Nauczyciel marzy, by ujrzeæ, i¿ nic was nie mo¿e stropiæ. Nauczyciel czuje, jak mê¿nie musicie iœæ. Nauczyciel wska¿e, kiedy zagrozi powa¿ne niebezpieczeñstwo. Nauczyciel radzi, by mieæ w pogotowiu mêstwo. Nauczyciel pomo¿e rozpoznaæ z³¹ rêkê. Nauczyciel nie bez powodu powtarza myœli od dawna znane. Nauczyciel patrzy naprzód. Nauczyciel nakazuje niez³omnoœæ ducha. Nauczyciel pragnie wypêdziæ trwogê. Nauczyciel pragnie s¹d wasz uczyniæ spokojnym. Nauczyciel powstrzymuje was od zmartwieñ. Nauczyciel radzi, by jak dawniej mieæ œmia³e zamierzenia. Nauczyciel troszczy siê o wasze zdrowie. Nauczyciel wysy³a was w podró¿. Nauczyciel dostatecznie uprzedzi³.

202. Ucz¹c o ofierze uzyskujecie w³adzê. Powodzenie postêpuje w œlad za ofiar¹. Nauka Jego jest trwa³a, bo oparta jest na ofierze. Ofiara powraca jako powodzenie. Powodzenie mo¿e byæ zes³ane jako po¿yczka, wyprzedzaj¹c ofiarê, okrutny jest jednak los d³u¿nika. Je¿eli bowiem dziœ p³aci siê ma³o, to za rok zap³ata wzroœnie i rok nie up³ynie, jak d³u¿nik pójdzie zgarbiony. Pos³uchajcie przypowieœci. Pewien wiêzieñ zwleka³ z przyznaniem siê do przestêpstwa. W domu zaœ czeka³o na niego pozostawione bogactwo, które niespodziewanie przypad³o mu w udziale. Odg³os ka¿dego kroku przypomina³ mu o u³askawieniu. Posy³a³ goñców, ¿eby oddaæ sêdziemu bogactwo. Ale zwyk³e przyznanie siê u³askawi³oby go i zachowa³o bogactwo dla niego. Cz³owiekowi ³atwiej jest siedzieæ w wiêzieniu, niŸli ocaliæ siebie przyznaj¹c siê do winy. Kiedy sêdzia u³askawia, to musi us³yszeæ zbawienne „tak. Pragnijcie oddaæ.

203. Krêgi jasnowidzenia i jasnos³yszenia. Pierwszy - dotyczy osób bliskich i zjawisk przysz³oœci. Drugi - ogranicza siê do spraw teraŸniejszoœci i bliskiej przysz³oœci. Trzeci - obejmuje przesz³oœæ do - tycz¹c¹ bliskich. Czwarty - ogarnia minione wydarzenia. Pi¹ty - dotyczy œwiata wspó³czesnego. Szósty - ukazuje przysz³oœæ œwiatowych nurtów. Siódmy - obejmuje wszystkie znaki. Mo¿na byæ mocnym w pierwszym krêgu, nie maj¹c mo¿noœci opanowania nastêpnego. Lepiej wiêc rozwijaæ kr¹g siódmy, w nim bowiem s¹ dostêpne wszystkie zjawiska, lecz bez osobistego ci¹¿enia - bez ograniczenia osobist¹, w¹sk¹ sfer¹. Dobrze jest, gdy po znaku osobistym mo¿na otrzymaæ znaki o wydarzeniach w ró¿nych krajach lub przeb³yski o charakterze kosmicznym. Nale¿y wiedzieæ, ¿e wœród tych, którzy poszukuj¹ duchowoœci, œwiadomoœæ piêkna zdarza siê bardzo rzadko. Rozumne pojmowanie jest najrzadsz¹ cech¹, która ceniona jest przez Mistrzów wy¿ej od wielu innych. Lepiej jest z trudem zbli¿aæ siê do wielkiego, ni¿ z ³atwoœci¹ opanowaæ ma³e. Na szeregu historycznych przyk³adów poka¿emy drogê ewolucji.

204. W staro¿ytnych kultach by³ stopieñ nazywany „stanem otwartych skarbów, na którym kap³ankê umieszczano ju¿ na ósmym piêtrze, dok¹d wstêp by³ wzbroniony, schody zaœ by³y pokryte futrem lampartów, ¿eby nie dochodzi³ ¿aden dŸwiêk. Stan otwartych skarbów by³ tak czczony, ¿e zak³ócenie spokoju karano jak przestêpstwo religijne. Wszystko, co nieharmonijne, szczególnie uderza, dlatego uderzenie pioruna jest mniej niebezpieczne ni¿ krzyk nowo narodzonego. Ta prosta prawda nigdy nie zosta³a zapisana. Nie sposób teoretycznie przeprowadziæ granicy harmonii, albowiem tonacja ³adu duchowoœci jest indywidualna. Staro¿ytni wiedzieli, ¿e skarby s¹ niepowtarzalne i strzegli ich przed przypadkowoœci¹. W czasie otwierania skarbów Starszy Œwi¹tyni obserwowa³, jaka gama dŸwiêków wywiera³a najwiêkszy wp³yw. DŸwiêkowi towarzyszy³a pewna barwa. Tak odnajdywano warunki dla ka¿dego przypadku.

205. Uœmiech zdecydowania jest najlepszym przewodnikiem. Nale¿y uznaæ cel 1 umieœciæ siebie w planie Mistrza. Wszelkie pragnienie jest szkodliwe, natomiast d¹¿enie do bohaterstwa jest potrzebne. Pragnienie nie jest bohaterstwem. Bohaterstwo - to œwiadomoœæ koniecznoœci. Pragnienie mo¿e wzrastaæ, pragnienia mo¿na siê wyrzec lub je zmieniæ. Potok pod¹¿a nie wed³ug pragnienia, lecz na skutek nieuniknionej koniecznoœci. Duch wie, gdzie s¹ impulsy pragnienia, a gdzie ska³a koniecznoœci. Widzê, jak mknie potok prawdy; nic nie mo¿e zagrodziæ mu drogi. Jak¿e czêsto Imiê Mistrzów, wymówione z wiar¹, pomaga stworzyæ most pomocy. Nie wszystko, co widzimy, jest piêkne. Przy pracy nad ludzkoœci¹ trzeba czêsto myæ rêce. A kiedy jest wam ciê¿ko, nie odnoœcie tego do siebie, lecz pamiêtajcie o falach oddzia³ywania œwiatowego. Jedynie ze œwiadomoœci¹ ca³kowitej koniecznoœci przep³yniecie. Oto schemat roboty ciemnych: najpierw zaszczepiæ niewiarê, potem rozbudziæ pragnienia, rozdmuchaæ je w przestêpstwa i zebraæ ¿niwo podwójne. Obmyœlcie, jak staæ siê bardziej zrozumia³ym) dla ludzkoœci. Ponad jêzykiem sakralnym mamy jêzyk milczenia. Pokutniczy jêzyk odmowy i zaprzeczenia rwie kraj szaty.

206. Kieruj¹c siê w prawo, b¹dŸcie gotowi pójœæ w lewo, a przybli¿aj¹c siê do brzegu, b¹dŸcie gotowi odp³yn¹æ, bo ka¿de Polecenie ma na celu Dobro i przyœpieszenie. Czuj¹c ciszê, wstrzymajcie oddech, albowiem mog¹ zadŸwiêczeæ kroki. Lepszych kilka przykroœci, ale za to przybli¿enie wydarzeñ. Lepsze nied³ugie zmêczenie, ale za to bliskie podejœcie do Mistrza. Lepsze drogi mêcz¹ce, ale za to zbli¿aj¹ce do Nauczyciela. Lepsze zanurzenie siê w kurzu, ale za to oczyszczenie ducha. Lepsze wyrzeczenie siê konwencjonalizmu, ale za to zdobycie œwiat³a. Lepszy ¿al po Promieniu, ale za to Œwiat³o Chrystusowe. Lepsze ofiarowanie innym, ale za to wysoki zachwyt ducha. Lepsze podporz¹dkowanie ducha Nakazowi, ale za to podejœcie do samego Mistrza. Zaprawdê umiejcie strzec i zachowywaæ. A kiedy odczuwacie baœñ cudown¹, wówczas wasz duch mówi prawdê. A kiedy kreœlicie liniê przysz³ego ¿ycia, Nasze zwierciad³o lœni. A kiedy liczycie czêœci œwiata, Nasz sztandar ³opoce. A kiedy orlim okiem patrzycie w przestrzeñ, œwiat³o ko³acze do Mojej Wie¿y. Oto dlaczego gdy myœlicie o wspólnym w³adaniu lub te¿ o uleczeniu ludzkoœci, My czujemy skrzyd³a. Odpêdzajcie ma³ostkowe myœli. Duszno Nam od nich.

207. Jak w grze, mo¿ecie dostaæ lepsze karty, od was jednak zale¿y, czy zrobicie z nich jak najlepszy u¿ytek. Mówiê o obrazach przysz³oœci. Obrazy te s¹ realne i rozci¹gaj¹, siê w okreœlonym kierunku zgodnie z jakoœci¹ aur. Oczywiœcie z³a wola mo¿e popchn¹æ wêdrowca w innym kierunku i wówczas zobaczy on znaki o innych w³aœciwoœciach. Dlatego przy otrzymywaniu obrazów przysz³oœci wa¿ne jest, by pamiêtaæ, przy jakim stanie ducha by³y one dane. Do promienia dodawana jest odpowiednia mo¿liwoœæ, inaczej sprawiedliwoœæ zosta³aby naruszona. Nale¿y równie¿ zrozumieæ kwestiê terminów. Do kosmicznych terminów stosowane s¹ wybrane naczynia i poci¹gaj¹ one za sob¹ ³añcuch wspó³pracowników, dlatego te¿ zamiana wspó³pracowników dokonuje siê na podstawie oœwiadczenia wybranych. Je¿eli zauwa¿amy, ¿e wspó³pracownik kuleje, nie zamieniamy go jednak bez ¿yczenia Starszych. Jeœli zaœ duch wybranych œwiadom jest zdrady sprawy, niech zwróci siê do Nas, mówi¹c: „Porêczycielu nasz, zmieñ wspó³pracownika”. Bêdzie to oznacza³o, i¿ ogniwo ³añcucha od³¹czy³o siê i œwiadomoœæ wybranych uwolni siê od skutków aury tego, który odszed³. On zaœ sam przejmuje swój los - ka¿demu bowiem wolno budowaæ w³asny dom. Mo¿emy wezwaæ, mo¿emy pokazaæ obrazy przysz³ego w³aœciwego kierunku, lecz zastosowanie Naszego Zewu pozostawione jest dobrej woli. Tylko oddanie i œwiadomoœæ m¹droœci Planu zapewnia realnoœæ obrazów przysz³oœci. Z gór widaæ daleko, a pragnienie zejœcia do jamy jest tylko godne po¿a³owania. W dawnych wiekach d³u¿nika wtr¹cano do jamy zwanej gehenn¹. Po có¿ wchodziæ tam dobrowolnie! Tak zakoñczymy o ¿yciowoœci terminów i zwierciade³ przysz³oœci. Pragnê widzieæ wszystkich na swoich miejscach i z wiêksz¹ œwiadomoœci¹ bohaterstwa, bez oczekiwania osobistych korzyœci. Czy¿ wojownik, który idzie w bój pe³en oczekiwania nagrody, zwie siê bohaterem? W minionych wiekach Nauczyciel Mahomet musia³ obiecywaæ wojownikom islamu rajskie rozkosze. Czy¿ Ja mam obiecywaæ blaski rubinów? Nale¿y iœæ niczego nie oczekuj¹c, gdy¿ inaczej gorzka bêdzie strata czasu odwiecznej ewolucji.

208. Dokoñczmy o prawie wspó³miernoœci. Budowniczy powinien wiedzieæ, jak obci¹¿yæ filary domu. Z niewspó³miernoœci powstaj¹: katastrofy, bluŸnierstwa, k³amstwo, zdrada i inne szpetne zjawiska. Czyi mo¿e staæ gmach, w którym pchle przypisuje siê w³aœciwoœci olbrzyma, gdzie pogrzebacz jest bardziej poszukiwany od Pana, gdzie wicher zrównywany jest z lotem komara? Warunkiem Braterstwa jest ca³kowita wspó³miernoœæ myœli i jej wyra¿enia - jest to ostoja prawdy piêkna. Wtedy ³atwo jest æwiczyæ siê w ¿yciu, gdy nie ma przemilczania i przesady. Pilnie œledzimy wspó³pracowników, ¿eby ich sposób wyra¿ania siê odpowiada³ znaczeniu. Tylko w ten sposób mog¹ zgodnie wspó³pracowaæ ró¿ne istoty. Piêkno mo¿e byæ najlepszym miernikiem s¹du; niepiêknie jest bowiem rzec: „Wsadzê olbrzyma do szkatu³ki albo „Orze³ szybuje jak kura. Jak¿e czêsto wskutek niewspó³miernoœci ulegaj¹ zniszczeniu najlepsze aparaty. £atwo tego unikn¹æ przy odrobinie uwagi.

209. Czytaj¹c proponowane wam ksi¹¿ki, znajdziecie iskry. Do jednej szkatu³ki z³ó¿cie od³amki czci dla Maitreji. Na powierzchni ziemi s¹ za³o¿one przeze Mnie od³amki Jedynego Kamienia. Nowy cud zgromadzi narody. Promieñ Nasz odsunie w¹tpliwoœci. Wiêzy bohaterstwa podobne s¹ do pracy w laboratorium. Rêka odmierzaj¹ca p³yn doœwiadczalny nie dr¿y, gdy¿ badacz wie, ¿e rozlana kropla grozi wysadzeniem domu w powietrze. Tylko wiara i œmia³oœæ podtrzymuj¹ rêkê badacza.

210. Promieñ Chrystusa-Kalkina jest tak samo naukowy, jak promieñ s³oñca, choæ dla t³umów zwyk³e znalezienie przedmiotu ju¿ jest cudem. Czy¿ zmiana ras jest cudem? Czy¿ przychodzenie Nauczycieli jest cudem? Czy¿ pojawienie siê Chrystusa jest cudem? Czy¿ od wieków prorokuj¹ o cudzie? Cud narusza harmoniê, podczas gdy wydarzenia kosmiczne tylko potwierdzaj¹ ewolucjê. Sny i widzenia te¿ nie s¹ cudami, lecz nici¹ ¿ycia, a w³aœciwie œwiadomoœci¹ tego, co nadchodzi, przejawion¹ na tyle, ¿eby nie naruszyæ karmy. Gdyby ludzie mogli przyj¹æ sny i œwiadomoœæ bez przes¹dów, droga mog³aby siê polepszyæ. Nowe obrazy czêstokroæ za³amuj¹ siê w sposób ogromnie wypaczony. Zwierciad³o albo powiêksza, albo pomniejsza, powierzchnia jego jak gdyby dr¿y od niezwyk³ego ciœnienia. Nale¿y z rozwag¹ odnosiæ siê do tak zwanych koszmarów. Mog¹ mieæ one wa¿ne znaczenie.

211. Powiem rzecz wielkiej wagi. Kanon „przez Pana twego jest wy¿szy. To fundament Nowego Œwiata. Dawniej czytano: „I rozradowa³ siê duch mój w Bogu, Zbawicielu moim, teraz zaœ powiecie: „I rozradowa³ siê duch mój w Bogu, Zbawicielu twoim. Uroczyœcie mówiê: W tym jest zbawienie. „Pan twój niech ¿yje! - tak powiecie ka¿demu i uczciwszy ka¿dy Boga bliŸniego, pójdziecie ku Jedynemu. Tam, gdzie mo¿na ugrzêzn¹æ, tam mo¿na miêkko st¹paæ, je¿eli nie ma zaprzeczania. Tam, gdzie mo¿na siê udusiæ, tam mo¿na przejœæ wspominaj¹c „Pana twego. Tam, gdzie czczona jest materia, tam tylko poprzez materiê przejœæ mo¿ecie, lecz wyniós³szy materiê ziemsk¹ do Kosmosu. Najwa¿niejsze jest tylko, by nie przywi¹zywaæ siê do Ziemi. Sk¹d wziê³a siê legenda o zst¹pieniu Chrystusa do piekie³? Nauczyciel zwróci³ siê do najni¿szych warstw œwiata astralnego i rzek³: „Po co myœlami o ziemi wiecznie siebie do ziemi przywi¹zywaæ? I wielu zbuntowa³o siê i wznios³o wy¿ej. Tak oto znajdŸcie Pana ka¿dego i uwielbijcie Go. Mo¿na to poj¹æ rozumem, lecz wa¿ne jest, by poj¹æ w uœmiechu ducha. Gdy najtrudniejsze staje siê ³atwe jak lot ptaków, kamienie same ³¹cz¹ siê w Sklepienie - i ka¿demu uka¿e siê Chrystus-Murarz.

212. Synteza duchowoœci jest darem najrzadszym; to ona w³aœnie zapala œwiat³o œwiata. Niczego nie da siê porównaæ ze œwiat³em œwiata. Œwiat³o parzy, lecz jego promieñ jest poszukiwany.

213. Nie czyñcie sobie wrogów - oto przykazanie dla wszystkich. Znajcie swych wrogów, wystrzegajcie siê ich, starajcie siê ukróciæ ich dzia³alnoœæ, lecz nie ¿ywcie z³oœci. A je¿eli wróg przyjdzie dobrowolnie pod wasz dach, ogrzejcie go, albowiem wielki jest dach wasz i nowo przyby³y nie zajmie waszego miejsca. Jeœli trudno zdobyæ siê na wysi³ek zmiany g³êbokiego uczucia, to pokryjcie je uœmiechem Œwiat³a. Podtrzymywanie uczucia starych, urojonych porachunków jest, doprawdy, niewspó³mierne z Planem Mistrzów. Je¿eli bowiem po³o¿yæ na szalach czyny w ich pierwotnej postaci oraz urojenia zmyœlone przez wysi³ek nienawiœci, to te ostatnie oka¿¹ siê ciê¿sze. W imiê wspó³miernoœci nale¿y znaleŸæ dla ludzi w³aœciwe miejsce, w przeciwnym razie bêdziemy mówili jednakowym g³osem o centrum planety i o plamie z atramentu. Utwór muzyczny zagrany monotonnie jest przykry, wzywamy wiêc do zrozumienia, jak praktyczna jest wspó³miernoœæ. Je¿eli zauwa¿ycie, ¿e prowadzona jest d³uga rozmowa o pustej ³upinie, zwróæcie uwagê rozmówcy na niepraktycznoœæ marnoœci. Z wieloma ludŸmi takie postêpowanie jest konieczne. Nie obawiajcie siê, jeœli nazw¹ was szaleñcami; dla was bowiem droga stoi otworem. Nie zapomnijcie pochwaliæ wrogów. Skoñczmy o wrogach.

214. O niewspó³miernoœci terminów. Obok fali oceanicznej s¹ ma³e strumyki wydarzeñ. Czyi mo¿na pomyliæ strumyk z oceanem? Na ziemi jednak czêsto myli siê to, co osobiste, ze œwiatowym. Jak rêka wyczuwa gruboœæ tkaniny, tak i duch powinien odró¿niaæ g³êbiê wydarzeñ. Nie dawajcie siê porwaæ pozornej wielkoœci wydarzeñ, bo miêdzy zasadniczymi wêz³ami mog¹ byæ ró¿nobarwne przywidzenia, a strumienie mog¹ czasowo zmieniaæ koryto. Moment przypadkowoœci albo milczenie, albo niedomaganie nie powinny byæ w³¹czone do fali. Tote¿ je¿eli wêdrowiec zatrzyma siê, by odetchn¹æ, nie znaczy to, ¿e drogi zaniecha³. Wêz³owa fala wznosi momentalnie, ale przed ka¿d¹ fal¹ ³ódŸ zamiera. Najczulsza ³ódŸ drgnie najmocniej, bo py³ wybuchu nape³nia ju¿ atmosferê. Dlatego nie nale¿y zapominaæ o wspó³miernoœci terminów i wydarzeñ. Przyœpieszenie nurtu szczególnie mo¿e wp³ywaæ na organizm. Z³o¿onoœæ wydarzeñ czasami nawet jak gdyby przecina niæ, lecz tylko czasowo, dopóki organizm nie przyswoi podwójnej porcji pr¹du œwiatowego. Zespó³ warunków fizycznych mo¿e spotêgowaæ odczucia fizyczne - nie trzeba siê wtedy przemêczaæ, bo fale oceanu wskazuj¹ na zbli¿aj¹c¹ siê zmianê.

215. Powodzenie przyœpieszenia, podobnie jak i zwolnienie, nastêpuje falami, tote¿ upatrzywszy falê przyœpieszenia, nale¿y zd¹¿yæ rzuciæ w ni¹ mo¿liwie najwiêcej ziaren.

216. Prawa pojawiania siê Nauczycieli zwi¹zane s¹ z planem ca³ej kultury. Karman skrêca siê jak zwój i znaki odchodz¹cej ziemskiej potêgi zaczynaj¹ migotaæ. Tym, którzy znaj¹ przysz³oœæ, ciê¿ko jest obserwowaæ te przemijaj¹ce przeb³yski. Jutro stoi jak dzieñ wczorajszy. I krok odmierza siê nie stop¹, lecz trzyleciem. Uzyskujemy krok Gigantów, dla których przekroczenie stuleci nie jest ju¿ straszne. Tak oto psychologia ducha przes¹cza siê na ziemiê. Dla ziemskich pow³ok ka¿de stulecie podobne jest groŸbie, ale most ducha daje skrzyd³a prawdy. Krocz¹cym przez trzylecia wydaje siê czasem, ¿e nie ¿yj¹. Szczególnie szybko pêdz¹ca kula wydaje siê tkwiæ nieruchomo, bo inercja jej nie jest zgodna z otoczeniem.

217. Kto niesie wiedzê przysz³oœci, ten mo¿e iœæ œmia³o nawet po chyboc¹cych siê kamieniach. Powodzenie jest wówczas, gdy zakoñczenie jest piêkne. Powodzenie jest wówczas, gdy mo¿na wyruszyæ w now¹ drogê. Pragnienie jest ju¿ czêœci¹ spe³nienia. Mê¿nie posuwajcie siê ku Œwiat³u. Roz³¹ka jest przedsionkiem spotkania. I œw. Sergiusz mawia³: „Trzeba odejœæ, inaczej siê nie spotkamy”.

218. Chcê przypomnieæ o kulcie kap³anek wysokiego stopnia. Istnia³a kategoria kap³anek, któr¹ doprowadzano do wysokiego stanu u¿ywaj¹c preparatów chemicznych. Inn¹ kategoriê doprowadzano za pomoc¹ pr¹dów magnetycznych. By³y te¿ niskie stopnie osi¹gane przez zaklêcia i mechaniczne wirowania. Potem nastêpowa³a wewnêtrzna koncentracja na granicy snu lub te¿ koncentracja wzroku na b³yszcz¹cym przedmiocie. Za stan najwy¿szy uwa¿ano wiedzê p³yn¹c¹ z wewn¹trz, bez ¿adnych zewnêtrznych warunków. Droga ewolucji œwiatowej, dokonuj¹cej siê na waszych oczach, stawia inne warunki i przyszed³ czas, gdy nale¿y mocno zredukowaæ si³y psychiczne na korzyœæ ducha. W ci¹gu ostatniego dziesiêciolecia ni¿sze warstwy przyrody na tyle zaw³adnê³y ni¿szymi przejawami psychicznymi, i¿ powstaje niebezpieczeñstwo dla ewolucji. Nie przez ni¿sze warstwy widm i nagromadzeñ mo¿na posun¹æ siê naprzód, lecz przez wspó³pracê z Wy¿szymi Planami.

219. Teraz pomówmy o krêgach odbioru. O ile krêgi jasnowidzenia d¹¿¹ odœrodkowo, o tyle krêgi percepcji doœrodkowo. Od symboli i mglistych zarysów pod¹¿aj¹ one spiralnie do wyrazistego faktu. Jasnozew, jasnowidzenie, jasnos³yszenie, jasnozrozumienie, jasnobohaterstwo, jasnowiedza. Nale¿y zrozumieæ, ¿e do kategorii zewu nie wchodzi fakt; w tej bowiem kategorii gwa³towne dzia³anie mo¿e byæ nie zrozumiane i mo¿e tylko zwiêkszyæ niebezpieczeñstwo. Nie chcê powiedzieæ nic pomniejszaj¹cego o tych, którym potrzebny jest zew, jednak fakt w ich rêkach by³by podobny do nabitego karabinu przy braku umiejêtnoœci obchodzenia siê z broni¹. Granica pojêcia zewu jest oczywiœcie bardzo wzglêdna. My bardzo siê radujemy, gdy mo¿na dojœæ do krêgu rozumienia. Ka¿dy kr¹g podobny jest do karawany. Oczywiœcie karawana niesie wiêcej ni¿ koñ, natomiast jeden koñ mo¿e zatrzymaæ ca³y ruch. Lêkliwoœæ lub potkniêcie siê mo¿e sprowadziæ z drogi. Tote¿ pojêcia: bohaterstwa i jasnobohaterstwa znacznie siê ró¿ni¹. Rozb³ysk bohaterstwa mo¿na zatrzymaæ, lecz ognia jasnobohaterstwa - nie mo¿na. P³omieñ jasnobohaterstwa mo¿e dygotaæ od kosmicznych wirów, lecz usun¹æ go z g³owy nie mo¿na. Tak oto zrozumiecie, dlaczego do pewnego stopnia symbol jest potrzebny jako znak umowny, potem jednak¿e staje siê nieznoœny i zaczyna odpadaæ jak ³upina. Wszystko, co Istnieje, dŸwiêczy jak muzyka sfer na szlakach Niezmierzonoœci i Niepowtarzalnoœci. Jak ptak wpierw zatrzepoce siê, a potem poleci, tak s³owo wytryœnie z Naszego Pieca Hutniczego, a potem mo¿e byæ tylko potwierdzane. Okultystycznie pierwszy moment wa¿niejszy jest od powtórzenia. Gdy jednak mo¿na uchwyciæ wrzenie Pieca, jaœnieje ono potê¿niej niŸli rozkaz.

220. Ju¿ wam mówi³em, ¿e Macierz Œwiata ukrywa Imiê Swoje. Ju¿ wam pokaza³em, jak Macierz Œwiata zas³ania Swe Oblicze. Ju¿ wam wspomina³em o Matce Buddy i Chrystusa. Czas ju¿ wskazaæ, ¿e wspólna dla Mistrzów Matka to nie symbol, lecz wielki Przejaw ¯eñskiego Pierwiastka bêd¹cego duchow¹ Matk¹ Chrystusa i Buddy. To Ta, która uczy³a i pob³ogos³awi³a Ich na bohaterstwo. Z dawien dawna Macierz Œwiata posy³a na czyny bohaterskie. Przez dzieje ludzkoœci Rêka Jej przeci¹ga nierozerwaln¹ niæ. Przy Synaju dŸwiêcza³ Jej G³os. Pod postaci¹ Kali by³a przyjmowana. By³a podstaw¹ Izydy i Isztar. Po Atlantydzie, gdy kultowi ducha zosta³ zadany cios, Macierz Œwiata zaczê³a snuæ now¹ niæ, która zajaœnieje obecnie. Po Atlantydzie Macierz Œwiata zas³oni³a Swe Oblicze i zabroni³a wymawiania Imienia, a¿ do czasu, gdy konstelacje zaczn¹ dzia³aæ. Objawia³a siê Ona tylko czêœciowo, nigdy zaœ na skalê planetarn¹. Mo¿na wymieniæ wiele przyk³adów na to, i¿ nawet wysokiego stopnia magowie zostawiali po sobie niespodziewane nastêpstwa i chcieli znaleŸæ oparcie w ni¿szych warstwach materii. Takie wypaczenie nazywano kana³em intelektu i mog³o ono na d³ugo wstrzymaæ obcowanie z innymi œwiatami. Dziœ mechanicznie poszukuje siê tego, co jest przeznaczone przez ducha. Nauka przysz³ej epoki bêdzie po³¹czeniem ducha z intelektem. Bieg planet pozwala przyœpieszyæ obcowanie miêdzy œwiatami i rozwój ducha ludzkiego pójdzie nowymi drogami. Cia³a niebieskie pozwalaj¹ przyœpieszyæ drogê ludzkoœci.

221. Teraz jeszcze o Macierzy Œwiata. Macierz - to piêkno, Œwiat - to samoofiara; w³aœnie te dwie podstawy otwieraj¹ Bramê. Most miêdzy planetami i skrócenie krêgów ras spoczywa na tych dwóch podstawach. Po co droga stopniowoœci, je¿eli jedno oœwiecenie wznosi ponad granice. Ten, kto wybiera siê w drogê do dalekiego œwiata, zazwyczaj po odejœciu z ziemi spotyka zwiastuna. Wyzwolony oznajmia zwiastunowi, czy woli podj¹æ now¹ drogê, czy te¿ bêdzie nadal pomagaæ Ziemi. Naturalnie wielu wybiera now¹ drogê, s¹ jednak i tacy, którzy zdecydowali siê na drogê tutaj. Zaprawdê lepiej jest przeczekaæ w królestwie roœlinnym i omin¹æ owady. Mo¿na nawet omin¹æ ca³¹ planetê.

222. Obecnie w ciê¿kich dniach przybli¿ania siê Marsa, gdy niepokoj¹ dawne ni¿sze pr¹dy, myœlimy tylko o przysz³oœci. Niebywa³e odchylenia planet pomagaj¹ przebudzeniu œwiadomoœci. Zagêszcza siê przestrzeñ i promieñ Marsa zostanie zatopiony przez œwiat³o Macierzy Œwiata.

223. Uzdrowicielu, powiedz chorym, ¿e picie wina zmniejszy o po³owê ich powodzenie, przyjmowanie narkotyków poch³onie trzy czwarte ¿yciowych si³. Narkotyki nie nadaj¹ siê do Mojej apteki. Przed za¿yciem Moich lekarstw nale¿y trzy lata spêdziæ wœród prany. Zajmowanie siê kwiatami jest bardzo charakterystyczne dla zakoñczenia drogi. Nie umys³em, lecz duchem trzeba zrozumieæ znaczenie roœlin. Nie nale¿y lekcewa¿yæ skarbów prany, tak samo jak ka¿dy, kto siê wznosi, nie zlekcewa¿y znaczenia s³oñca i planet. Wkrótce ka¿dy chemik bêdzie korzysta³ z emanacji cia³ niebieskich.

224. MORYA za³o¿y³ wiele magnesów na Ziemi. Dlatego powiadam: £atwo jest iœæ Moj¹ drog¹. Praca dla po³¹czenia z wy¿szymi planetami wymaga, by na planetach by³y duchy zharmonizowane w œwiadomej pracy. Zazwyczaj pytanie p³ynie z do³u, a odpowiedŸ z góry. Im wy¿ej, tym wiêcej jest zjednoczenia. Wytworzona izolacja Ziemi powinna byæ wreszcie wprowadzona do w³aœciwego krêgu. W przeciwnym razie nie tylko Ziemia, ale tak¿e Mars i Saturn opóŸni¹ siê w rozwoju. Dlaczego na Jowisza id¹ tylko nieliczni, podczas gdy atmosfera Ziemi jest po prostu zat³oczona? Chce siê powiedzieæ: Mili wêdrowcy, spójrzcie w górê i je¿eli, zamiast ¿yæ z³udzeniami Ziemi, zechcecie polecieæ dalej, to i skrzyd³a wyrosn¹. Tymczasem zape³niliœcie marnymi lepiankami ca³y plan astralny. Te same oszczerstwa, te same urojone papierosy, lecz zapomnieliœcie, ¿e od waszych urojeñ rozchodzi siê czad. Promienie s³oñca bledn¹ na skutek waszych uczt otêpienia. Puste pow³oki rodz¹ puste pow³oki. Ale wyobraŸcie sobie, ¿e gdyby widma d¹¿y³y do tworzenia piêknego ruchu, to promienie z dezynfekuj¹cych przemieni³yby siê w promienie œwiat³a. W³aœnie myœl tworzy poza granicami Ziemi, dlatego uczcie siê kierowaæ myœlami.

225. Dla œwiadomego, rozwiniêtego ducha czas przebywania w astralu móg³by byæ ograniczony do czterdziestu dni, lecz ró¿ne ziemskie warunki przed³u¿y³y ten czas nieskoñczenie. Tych, którzy odeszli z ziemi, przywi¹zuje nieszczêsny ¿al. Skutki tego najlepiej s¹ przedstawione w legendzie o Locie. Dla nowego ¿ycia opuœcili oni miasto. Postawiono im tylko jeden warunek: nie ogl¹daæ siê za siebie. Jednak ¿ona Lota obejrza³a siê i przywi¹za³a siebie do ziemi. Religia g³osi: Kto idzie do ojców, z nimi przebywaæ bêdzie; kto idzie do Anio³ów, z nimi przebywaæ bêdzie; kto idzie do Boga, z Nim przebywaæ bêdzie. Oznacza to, ¿e ten, kto wyznaczy³ sobie najwiêkszy cel, uzyskuje te¿ najlepsze osi¹gniêcie. Najlepsz¹ wiêc rad¹ na drogê dla odchodz¹cego z ziemi bêdzie: Œpiesz, nie ogl¹daj¹c siê. A co z bliskimi? Im wy¿ej siê stanie, tym lepiej i bli¿ej siê ich zobaczy. Naturalnie zazwyczaj zatrzymanie bywa z powodu ostatnich bliskich, dlatego skrócenie pobytu na planie astralnym zale¿y od w³aœciwej wspó³pracy. Im wy¿ej, tym przyjemniej przebywaæ; a na granicy mentalu duch mo¿e odpocz¹æ, tam bowiem ju¿ podlega wysokim przyci¹ganiom. Nale¿y jednak œwiadomie min¹æ ni¿sze warstwy. Trzeba, aby zryw œwiadomoœci móg³ przerzuciæ j¹dro ducha mo¿liwie najdalej. Dlatego tak wa¿na jest chwila przejœcia, ¿eby pos³aæ siebie do wy¿szych warstw. Je¿eli ktoœ zaczepi siê o warstwy ni¿sze, bardzo trudno póŸniej siê wznieœæ. Jeœli stan ducha pozwala, najlepiej jest zu¿ytkowaæ ostatni rozb³ysk emanacji nerwów na lot. W ten sposób ni¿sze warstwy zrzedn¹. Wa¿ne jest, by zniweczyæ atmosferê ni¿szych warstw, która nie bêdzie ju¿ przygniataæ ku ziemi. Wspó³praca z góry i z do³u da najszybsze rezultaty. S³usznie zwrócono uwagê na przejœcie bez œwiadomoœci. £atwo temu zapobiec przez uprzednie utrwalenie pragnienia wysokiego lotu. Emanacja nerwów dzia³a wówczas niemal automatycznie. Modlitwy za tu³aj¹ce siê dusze s¹ bardzo po¿yteczne, lecz jedno w nich jest nies³uszne - mówi¹ one o spokoju, podczas gdy s³uszniej by³oby mówiæ: Œpiesz! Ka¿dy powinien to przeczytaæ i zapamiêtaæ - pomo¿e tym nie tylko sobie, ale i planowi œwiata.

226. Praca dla przysz³oœci przetworzy teraŸniejszoœæ. Gdyby ludzie zrozumieli, ¿e istnieje tylko przysz³oœæ, przybli¿y³aby siê wspó³praca. S¹ dwa rodzaje wiedzy: jedna wyra¿ona s³owami, druga dok³adna, pojmowana duchem, nie daj¹ca siê uj¹æ w s³owa. Nie sposób nawet wyjaœniæ s³owami, jak siê to pojmowanie odbywa, lecz jest ono zaiste przepiêkne. Nasze doœwiadczenia i loty daj¹ poczucie wiedzy. I podczas gdy subtelne cia³o ducha przeszkadza w przenikaniu poza pewne sfery, to oœwiecenie ducha umo¿liwia kontakt z wieloma najbardziej odleg³ymi emanacjami Kosmosu. By³oby niem¹drze i niew³aœciwie przekazaæ w chropowatych s³owach Œwiat³o Wiedzy. Jest to równie œmieszne, jak niedorzecznoœæ umownych nazw. O jednym mogê was zapewniæ: s³usznie wystêpujecie przeciw pomniejszaniu, przeczuwaj¹c mo¿liwoœæ uzyskania wiedzy dziêki osobistym lotom.

227. Uwa¿am, ¿e mo¿na wyjaœniæ cud duchów ¿ywio³ów. Podstawow¹ ich cech¹ jest plastycznoœæ. Kszta³t ich zale¿y od warunków d¹¿eñ; dostaj¹c siê w ognisko wzroku ludzkiego, zostaj¹ wch³oniête przez kszta³t ludzki. Cz³owiek ujrzy je w formie ludzkiej, zwierzêta zobacz¹ w zwierzêcej, duchy te bowiem nie posiadaj¹ pow³oki. Zarêczam, ¿e zarówno straszne, jak i piêkne formy zale¿¹ od refleksu nerwów. Potencja³ ¿ywio³ów zawsze jest gotów odpowiadaæ spotêgowanym odbiciem i wzmocniæ nasz¹ przesy³kê w okreœlonym kierunku. Nie nale¿y s¹dziæ, i¿ duchy ¿ywio³ów s¹ naszym tworem. S³uszniej by³oby nazwaæ ich przejawienie siê iskr¹ w momencie zetkniêcia siê ze zbiornikiem pe³nym dynamitu. Œwiadomoœæ tej iskry zapala siê przez zetkniêcie siê z ludzkim duchem. Oczywiœcie stopieñ ich jest ró¿ny, jak ró¿ne bywa napiêcie energii dynamitu. Napiêcie tej energii mo¿na wywo³aæ mechanicznie. My jednak jesteœmy przeciwni tej magii, dlatego ¿e zak³óca ona regularnoœæ fal ¿ywio³ów i pe³na jest uderzeñ zwrotnych. Energi¹ t¹ mo¿na siê pos³ugiwaæ poza zwyk³ymi ziemskimi warunkami. Promienie mog¹ doprowadziæ fale ¿ywio³ów do równowagi. Naturalnie równie¿ wy pos³ugujecie siê nimi i dopóki oddzia³ywanie to p³ynie z ducha, jest mniej niebezpieczne. £atwo jest przemieniæ wiele fabryk w sztuczki magiczne. Oczywiœcie trudno jest oddaæ zwyk³ymi s³owami wspó³pracê ¿ywio³ów. Tak wiêc pr¹dnica i zaklêty kr¹g maj¹ naukow¹ podstawê. Oczywiœcie obecnie ludzie tak gorliwie pracuj¹ dla z³a, ¿e niepodobna dopuœciæ do nich bliskich ju¿ mo¿liwoœci. Starcie siê dwóch Pierwiastków jest nieuniknione, a im prêdzej, tym lepiej.

228. Duchy ¿ywio³ów zmierzaj¹ do po³¹czenia siê z cz³owiekiem. Przechodz¹ one stopnie œwiadomoœci form ni¿szych w ¿ywio³ach i dlatego mo¿liwe s¹ rzadkie wypadki ich wzrostu a¿ do œwiadomoœci cz³owieka; podobnie jak cz³owiek w wyj¹tkowych wypadkach mo¿e omin¹æ ca³¹ planetê. Ale naturalnie, klasyfikuj¹c œciœlej, mo¿na umieœciæ g³ówn¹ ich masê w formach pierwotnych. Wiecie, jak rozmaite s¹ ewolucje. Trzeba zastosowaæ szersze pojmowanie. Mo¿na poœwiêciæ ¿ywio³om specjaln¹ pogadankê - to bardzo piêkna dziedzina.

229. Droga budowania wci¹ga, lecz mo¿na zarêczyæ, ¿e stopnie samozaparcia równie¿ przynios¹ radoœæ. W³aœnie piêkno Kosmosu przybli¿a w œwiadomoœci samozaparcie. Ale ta œwiadomoœæ bêdzie odnowiona. Œwiadomoœæ kosmicznej samotnoœci jest tylko uœwiadomieniem sobie bezpoœrednich dróg, bo jedynie dziêki tej œwiadomoœci cz³owiek mo¿e lecieæ w inne œwiaty, pomagaj¹c innym tylko dla nich samych.

230. Niech wiry tr¹b powietrznych zaciemniaj¹ przestrzeñ. Z ich ¿u¿li b³yska ¿yciodajne srebro, uduchawiaj¹ce barwy Ziemi. Presja zamêtu mo¿e wywo³aæ ciê¿kie chwile, potê¿ny jest bowiem wulkan znacznej czêœci œwiata. Od najdawniejszych czasów zalecano, by w chwili zamêtu powtarzaæ krótkie wezwania i uderzeniami tych powtórzeñ odrzucaæ falê wp³ywów. Z czasem œrodek ten przerodzi³ siê w bezsensowne recytacje religijnych s³ów - niemniej zasada pozosta³a ta sama. Niekiedy jednak duch nasz potrzebuje jakichœ powtórzeñ lub wyliczeñ. W najlepszych czasach kap³añstwa wybrano s³owa: Adonaj, Isztar, Alleluja i Aum. Stosowano równie¿ powtarzanie alfabetu lub liczb. Oczywiœcie praktycznie bior¹c, si³ê stanowi¹ nie s³owa, lecz wytwarzane fale. Chodzi o to, ¿e czasem wezwanie ducha mo¿e utworzyæ po¿yteczn¹ falê. Lecz przyzwyczajenia podobne s¹ do martwicy i nawet silny œrodek przestaje dzia³aæ. Niekiedy podczas wirów mo¿na stworzyæ w³asn¹, nieszkodliw¹ falê. Gdy zetkniemy siê z truj¹cym tchnieniem, wskazane jest wówczas wydychanie. Równie¿ wol¹ mo¿na stwarzaæ jakby ochronny woal. Podczas Misteriów kap³anki tak spowija³y siê niewidzialnym woalem, ¿e przestawa³y s³yszeæ i widzieæ, jak gdyby przecina³y niæ istnienia, co stanowi³o swego rodzaju oczyszczenie, gdy atmosfera bywa³a pe³na zamêtu. Przypominam o misterium fali obronnej, poniewa¿ wziê³o ono pocz¹tek w Azji. Ludzkoœci potrzebne s¹ nowe drogi i okno w œwiat astralny powinno byæ otworzone. M¹dry czuje ch³ód ziemi owianej wiatrami.

231. Mówi³em, mówiê i bêdê mówiæ: Pomó¿cie Kraj Mój budowaæ. I pamiêtajcie o tej Naszej proœbie nie w cieple i dostatku, lecz w ch³odzie i w ciê¿kiej chwili. By³o powiedziane, i¿ bêd¹ sposobnoœci okazania mêstwa. Bêd¹ strome urwiska i przebyæ je mo¿na tylko z Imieniem Mistrza. Powiedz¹: „Ciep³o jest przy ogniu”. Odpowiedzcie: „Œpieszê w ch³odzie”. Powiedz¹: „Dobre jest futro. Odpowiedzcie: „Zbyt d³ugie do marszu. Powiedz¹: „Zamknij oczy. Odpowiedzcie: „Na warcie nie wolno. Mo¿ecie most przebyæ moc¹ niez³omn¹, a w ciê¿kiej chwili pamiêtajcie o Naszej proœbie, bo Plan jest piêkny jak lœnienie ¿ywio³ów.

232. ¯ywio³ to substancja przestrzenna, niewa¿ka i niewymierna, na wpó³ bezkszta³tne kryszta³y w postaci tak zwanych przejawów ¿ywio³ów. Substancja nieprzejawionego ducha nasyca substancjê przestrzeni. O cz³owieku mówi siê: rodzi siê i umiera. O duchu ¿ywio³ów mo¿na powiedzieæ: zap³onie i zgaœnie. Œwiadomoœæ ducha przejawionego wbija siê jak strza³a substancjê ¿ywio³ów i jak magnes gromadzi roztopion¹ substancjê. Narodziny ducha ¿ywio³ów uwarunkowane s¹ dotkniêciem œwiadomoœci przejawionej. Zaprawdê, rozleg³a wspó³praca! I jakoœæ, i wygl¹d zewnêtrzny, i dynamizm ducha zale¿¹ od ducha twórcy. Dlatego potêpia siê z³e myœlenie jako praojca szpetoty. Si³a œwiadomoœci wytwarza odpowiedni refleks w substancji przestrzeni. I zapalaj¹ce siê ogniska przestrzeni pozostaj¹ bliskie temu, kto je powo³a³ do bytu. Nêdzna œwiadomoœæ zrodzi iskry gasn¹ce, lecz œwiadomoœæ potencjalnie rosn¹ca mo¿e tworzyæ olbrzymów. To fabryka dobra i z³a. Oto dlaczego tak cenna jest jakoœæ myœli! Wykuliœmy obraz ewolucji ¿ycia przestrzeni i mo¿emy prosiæ ludzi: B¹dŸcie lepsi i nie brudŸcie fal przepiêknego Œwiat³a. Olœniewaj¹co piêkne s¹ sfery ¿ywio³ów i zbrukanie ich podobne jest do zniszczenia cudnego kwiatu. Czujê, ¿e nauka o czystoœci myœli przeniknie do ludzkiej œwiadomoœci. Siewca myœli zbiera ¿niwo. Dlatego nieunikniona jest wspó³praca z wszystko widz¹c¹ Macierz¹ Œwiata. Stan substancji przestrzeni, przenikniêty po³¹czeniami nowych promieni, pozwala zacz¹æ now¹ erê. Wszystko Dobro nale¿y zebraæ.

233. B³ogos³awiony powiedzia³ przypowieœæ o Kole Prawa (Dharma Æakram). Do bieg³ego skryby przyszed³ cz³owiek czcigodny i zleci³ mu przepisanie modlitwy do Boga. W tym celu przyniós³ odpowiedni pergamin. Po nim przyszed³ inny cz³owiek, z poleceniem przepisania listu pe³nego pogró¿ek i, daj¹c równie¿ pergamin, nagli³ do poœpiechu. Aby mu dogodziæ, pisarz naruszy³ kolejnoœæ i poœpieszy³ wykonaæ najpierw jego zlecenie, przy czym w poœpiechu chwyci³ skórê pierwszego zleceniodawcy. Autor listu z pogró¿kami by³ bardzo zadowolony i pobieg³ wylaæ sw¹ z³oœæ. Nastêpnie nadszed³ pierwszy zleceniodawca, spojrza³ na pergamin i rzek³: „Gdzie jest skóra, któr¹ ci da³em? Dowiedziawszy siê zaœ o wszystkim, co zasz³o, powiedzia³: „Skóra przeznaczona na modlitwy zawiera³a b³ogos³awieñstwo spe³nienia, podczas gdy skóra na pogró¿ki pozbawiona by³a tego oddzia³ywania. Cz³owieku nieprawy, pogwa³ciwszy prawo terminów, pozbawi³eœ mocy modlitwê, która mia³a pomóc choremu. Nie doœæ na tym - wprowadzi³eœ w dzia³anie pogró¿ki z ich nies³ychanymi nastêpstwami. Zmarnowa³a siê praca Arhata, który pob³ogos³awi³ mój pergamin. Zmarnowa³a siê praca Arhata pozbawiaj¹ca z³o si³y. Wypuœci³eœ w œwiat pe³ne z³oœci przekleñstwo i ono niechybnie wróci do ciebie. Zepchn¹³eœ z drogi Ko³o Prawa i ono nie bêdzie ciê prowadziæ, lecz przetnie drogê twoj¹. Nie piszcie praw na martwej skórze, któr¹ zabierze byle z³odziej. Zachowujcie prawa w duchu, a tchnienie Dobra potoczy przed wami Ko³o Prawa, u³atwiaj¹c wam drogê. Niesumiennoœæ skryby mo¿e sprowadziæ nieszczêœcie dla ca³ego œwiata.

234. Promieñ Mój objawia znak ducha i przeczuwa okrutn¹ bitwê. Mo¿na wyobraziæ sobie Nowy Œwiat jako przeznaczenie ducha; mo¿na go rozpoznaæ wed³ug znaczenia wiedzy. Sprê¿yna ducha przynosi zdrowie. Lata pêdz¹, nios¹c duchowi podnó¿ek. Duch wzywa i znak kap³añstwa przemienia w zadziwienie duchowe nad dol¹ cz³owieka.

235. Przyjaciele! Cztery kamienie po³ó¿cie u podstaw czynów waszych. Pierwszy - czeœæ dla Hierarchii. Drugi - œwiadomoœæ jednoœci. Trzeci - œwiadomoœæ wspó³miernoœci. Czwarty - stosowanie kanonu „przez Pana twego. Dla stosowania pierwszego - przywo³ajcie ca³¹ mi³oœæ wasz¹. Przypomnijcie sobie ze swego dzieciñstwa najmilsze uœmiechy, naj¿ywsze promienie s³oñca oraz pierwszy œpiew ptaków za oknem. Dla drugiego - przyobleczcie zbrojê, chwyæcie za orê¿ czynów waszych, postrzeganie zaœ odœwie¿cie ³ykiem ch³odnej wody. Dla trzeciego - wybierzcie w swoim pokoju do pracy najwy¿sz¹ pionow¹ liniê i nazwijcie j¹ rozmiarem Planu. Ka¿de niezadowolenie, rozdra¿nienie i zmêczenie przyk³adajcie w myœli do rozmiaru Planu œwiatowego, a porównuj¹c, nie znajdziecie nawet odrobiny miejsca na z³udne nastroje. Dla czwartego - wyobraŸcie sobie ca³y bezmiar gwiaŸdzistego Wszechœwiata. Rzeczywiœcie, Ojciec domów ma wiele. Który z nich zbrukamy? Wspominaj¹c dany wam kanon, wyobraŸcie sobie, ¿e z zamkniêtego domu wychodzicie na œwiat³o. Wszystko, czego potrzebujecie, przyjdzie do was. Na pierwszym kamieniu nakreœlcie Go³êbia; na drugim Rycerza; na trzecim Kolumnê; na czwartym S³oñce. Nigdy nie opuœcimy ludzi. Nowe, piêkne dusze schodz¹ na ziemiê. Trzeba otworzyæ im oczy. Jak ³atwo poch³on¹ one pokarm duchowy! Radoœnie jest im pomagaæ. Nawet b³¹dz¹ca g³owa gotowa jest na przyjêcie nowej idei. Tylko mêstwo bohaterstwa! Duch powinien przebiæ materiê niczym uderzeniem gromu. Rêczê za nies³ychane piêkno bohaterstwa. Nies³ychane! Ka¿dy jest niepowtarzalny i nieograniczony. Pomó¿cie budowaæ Mój Kraj! Ka¿dego dnia trzeba pamiêtaæ o drodze bohaterstwa. Z ca³ej si³y d¹¿cie do nowych wydarzeñ. Nie ¿a³ujcie trudu. Odstêpca sam siebie wynagrodzi. O sprawie myœlcie, a nie o swojej roli. Œwietlane szaty czekaj¹. Prosimy: PrzejdŸcie spokojnie i radoœnie. W ten sposób pomno¿ycie Nasze mo¿liwoœci. Lepiej spaæ, ani¿eli marnowaæ czas. Myœlê, jakie niezwyk³e czasy nadchodz¹. Mówiê do rycerzy: Czuwajcie radoœnie.

236. Mogliœcie spostrzec w Mych S³owach niezrozumia³e ustêpy lub te¿ niejasne dziœ pojedyncze s³owa. Pamiêtajcie - warunkiem wodzostwa jest niedotykanie karmy. Zrozumienie Dobra powinno podpowiedzieæ, jak rozstawiæ s³upy milowe wzd³u¿ drogi.

237. Lepiej jest d¹¿yæ; ka¿dy ma sw¹ w³asn¹ drogê. Po¿ytecznie jest nastrajaæ organizm na przyjêcie Nauki Mistrza. Promieñ Nasz oddzia³uje stale, lecz konieczne jest skupienie ducha. Najlepiej szukaæ wskazówek Nauczyciela w rozmaitych przejawach ¿ycia. Dobrze jest umieæ siê modliæ. Modlitwa, czyli rozmowa duchowa, jest przejawem najwy¿szym, ale do tego niezbêdne jest wysubtelnienie umys³owe i duchowa moc. Wiedza o obcowaniu jest niebezpieczna i mo¿e poci¹gn¹æ za sob¹ os³abienie organizmu, podobnie jak od narkotyków.

238. Ludziom czêsto brakuje dyscypliny ducha i wyczucia miary. Klucz do nastêpnych osi¹gniêæ to najtrudniejszy szczebel na drodze. Tote¿ wielu pocz¹tkuj¹cych uwa¿a drogê Adepta za katorgê. Nie jest to s¹d pochlebny, lecz wolê surowoœæ nakazu duda. Rozpacz pustki duchowej przed namaszczeniem by³a dobrze znana wtajemniczonym w misteria Izydy (Isis). Przed namaszczeniem neofitê zamykano na noc w specjalnej komnacie, gdzie doznawa³ ca³ego kielicha rozpaczy i dar³ swe szaty, odczuwaj¹c duchem œmierteln¹ udrêkê. Przed œwitem wpada³ w szczególne odrêtwienie. O œwicie zaœ, kiedy s³oñce oœwieca³o pylony œwi¹tyni i kap³ani œpiewali porann¹ modlitwê, Arcykap³an otwiera³ drzwi, budzi³ wtajemniczanego i prowadzi³ do olœniewaj¹cej sali, gdzie otrzymywa³ on imiê i rodzi³ siê do ekstazy ducha.

239. Czystoœæ miejsca nieodzowna jest na niektórych szczeblach. Nasze Aszramy wyró¿niaj¹ siê czystoœci¹. Higiena ducha wymaga higieny cia³a. Wyziewy ludzkie s¹ szkodliwe dla pewnych dziedzin ¿ycia duchowego. Wielu z Nas, o szczególnej wra¿liwoœci, nie jest w stanie znieœæ ziemskich emanacji. Rytualne k¹piele nale¿y rozumieæ i dos³ownie, i symbolicznie. Najwy¿szy i ostatni akt wszystkich misteriów odznacza³ siê brakiem obrzêdowoœci. Czêsto Wtajemniczaj¹cy mówi³ do neofity: „Oto przyszed³eœ do Mnie zbrojny w Tajemnicê, ale có¿ ci mogê daæ, gdy korona wieñcz¹ca znajduje siê w tobie samym. Usi¹dŸ i otwórz ostatni¹ bramê. Ja zaœ modlitw¹ u³atwiê ci ostatni wzlot.

240. Niechaj najlepsi Rycerze Œwiêtego Graala zgromadz¹ siê do czynu bohaterskiego. Uœmiech bohaterstwa przewy¿sza wszystkie radoœci. Z uœmiechem przyjmijcie chrzest bohaterstwa. Z uœmiechem wypowiedzcie najsurowszy rozkaz. Mistrz idzie za wami. W bitwie podtrzyma prawicê wasz¹ i na radzie podpowie rozwi¹zanie. Wszêdzie za wami pod¹¿a stra¿. Czas ucieka; œpieszcie siê, by zdobyæ wiedzê. Radoœnie przyjmijcie surowoœæ bohaterstwa!

241. Radoœnie dr¿y powietrze w. godzinie przedœwitu - godzinie, w której Buddha Pan ogarn¹³ wielkoœæ Kosmosu, a Chrystus Jezus modli³ siê w Ogrodzie Getsemani.

242. Ma³o jest pracowników - ludzie w pogoni za cudownoœci¹ utracili Rêkê Prowadz¹c¹. Znowu idziemy w œwiat. Znowu niesiemy œwiadectwo ducha. Teraz rozstrzygniemy o zwyciêstwie w bitwie i w laboratorium uczonego. Zadr¿y cz³owiek, gdy zostanie nad nim podniesiony miecz i g³os wykrzyknie: „ZbudŸ siê! Czas wyk³adów min¹³, teraz potrzebna jest praca w laboratoriach. Wiele zostanie udowodnione naukowo. Surowe jest Nasze przejawienie siê i zapory œwiata zostan¹ obalone. Ogniem objawiê Moich wys³anników, albowiem Ja sam prowadzê.

243. Lepiej jest znaæ ludzkie s³aboœci, ni¿ ¿ywiæ siê wizerunkami wytworzonymi przez myœli. Prawda jest trudna do zniesienia, pora jednak wiedzieæ, i¿ œwiat jest zaludniony cieniami. Przed katastrof¹ zawsze chodz¹ tylko cienie. M³ot jest podniesiony; straszny jest taniec cieni, które zapomnia³y o duchu, Nic nie wiedz¹ce cienie, cienie, które utraci³y ducha, cienie nieœwiadome Nowego Œwiata. Czujê, ¿e wrogi obóz padnie. Czujê, ¿e z³oto na strojach œciemnieje. Czujê, ¿e œwi¹tynia rozrywek stanie siê nienawistna. Œwietlana jest Nasza droga.

244. Skomplikowany jest mechanizm cz³owieka - jest to szczególna, œwiadoma ewolucja. Od chwili powstania œwiadomoœci nie ma wspólnej ewolucji. Wszystko jest zbudowane na nieskoñczonej rozmaitoœci rodzajów. Z trudem daje siê ustaliæ ogólne prawa. Nawet tak podstawowe i niezmienne prawa, jak prawo doskonalenia siê i prawo odp³aty, nie mog¹ byæ wyra¿one jedn¹ formu³¹. Stwierdzenia ksi¹¿kowe w rzeczywistoœci nie s¹ tak proste. Jedynie szczególnie oœwiecony umys³ mo¿e zg³êbiæ strukturê ewolucji cz³owieka. Wiele kopii skruszono na tym zagadnieniu. Nale¿y ko³ataæ.

245. Dziœ trudno sobie wyobraziæ upadek Aleksandrii. Lepiej nawet nie wspominaæ okresu przejœciowego. Przera¿enie budz¹ religijne przes¹dy owych czasów. Orygenes chodzi³ po gor¹cych jeszcze wêglach starego œwiata. Znaj¹c przykazania Jezusa, bola³ widz¹c nie rozumiej¹cy niczego t³um. Znaj¹c tajemnice staro¿ytnych misteriów, bola³ widz¹c niezrozumienie jednoœci ród³a. Znaj¹c prostotê Nauki Jezusa, bola³ widz¹c, co stworzy³y sekciarskie koœcio³y. Pracowa³ samotnie, sam cierpi¹c z powodu nazbyt wielkich sprzecznoœci ducha. Przy niezwyk³ej jasnoœci i prostocie duchowego poznania odznacza³ siê niezwyk³¹ z³o¿onoœci¹ ca³ej istoty. Orygenes okupi³ sob¹ burzê wczesnego chrzeœcijañstwa. ¯arliwie d¹¿¹c do wiedzy, oburza³ siê i cierpia³ nad upadkiem wiedzy wœród s³ug Koœcio³a.

246. Powtarzam: Beztroska œwiata jest karygodna. Czy¿ ludzie nie dostrzegaj¹ niebezpieczeñstwa? Jêzyki p³omieni oznaczaj¹ nadchodz¹c¹ burzê ducha, ale ludzie nie chc¹ zrozumieæ Naszego sygna³u.

247. Grzmi¹ wydarzenia. Staram siê przykróciæ wodze szaleñstwa. Gdybyœcie widzieli wszystkie dokonywane przestêpstwa! Lecz nie dopuœcimy lamparta do skoku. Ci, którzy szukaj¹ ducha, otrzymaj¹ Rêkê Prowadz¹c¹. Ci, którzy szukaj¹ wiedzy, otrzymaj¹ pouczenie. Ci, którzy cierpi¹, otrzymaj¹ pocieszenie. Ci, którzy miecz podnieœli, zostan¹ pobici. Ci, którzy szydz¹, bêd¹ usuniêci. Ci, którzy czyni¹ z³o, bêd¹ pora¿eni. Tak zapowiadam.

248. Zdumiewaj¹ce jest, jak œwiat niszczy sam siebie! Niszczyciele i niszczeni zostan¹ zmieceni. Nowi, nowi id¹! Z miejsc czystych przyjd¹ nowi: koczownik i rolnik, sierota i w³óczêga, mnich i kator¿nik, uczony i œpiewak, s³owem, wszyscy silni duchem - swego rodzaju legion ze zrozumieniem ducha. Jednak¿e nale¿y wiedzieæ, i¿ wœród odrzuconych ludzi s¹ prawdziwe per³y. Przyjmijcie ka¿dego, kto przyjdzie do was i powie s³owo o duchu. Nawet w otêpia³ym spojrzeniu rozbójnika b³yœnie czasem myœl o bohaterstwie. I nawet kator¿nik potrafi poœwiêciæ siê pe³ni¹c wartê. Chcê widzieæ wasze hufce jako prawdziwe przybytki dla silnych duchów. Pamiêtajcie, ¿e Chrystus modli³ siê poœród zbójców i ie Budda wyjawi³ rozbójnikowi misterium. Wed³ug oczu s¹dŸcie. Tak zanotujcie.

249. Pomówmy o czu³ych aparatach. WyobraŸcie sobie cienk¹, niezwykle czu³¹ ig³ê, która reaguje na wszelkie zmiany w otoczeniu. Ig³a po³¹czona jest ze specjalnym aparatem, który zapisuje wszystkie otaczaj¹ce pr¹dy. Ig³a wibruje w odpowiedzi na wszystkie pr¹dy, wszystkie dŸwiêki, wszystkie obrazy, a aparat zapisuje wszystkie nap³ywaj¹ce sygna³y. Przy tym czu³oœæ jest taka, ¿e rejestrowana jest nawet myœl. Dla dok³adnej pracy potrzebna jest sta³oœæ otoczenia. Tak¹ sta³oœæ wytwarza dominuj¹cy pr¹d. Oznacza to, ¿e aparat nastrojony jest na ten pr¹d. Je¿eli pr¹d siê zmienia, to czêsto aparat nawet siê zatrzymuje - szczególnie jeœli pr¹dy s¹ nieharmonijne.

250. Rad jestem, gdy w pe³ni rozumiecie znaczenie przysz³oœci. Obecne czasy s¹ szczególnie wa¿ne.

Stare przes¹dy tworz¹ górê niezrozumienia. Ciemne s¹ ludzkie drogi. Zaprawdê tylko Nasz wysi³ek mo¿e zmieniæ bieg wydarzeñ. Zwierzêce zwyczaje zape³ni³y wolny czas ludzkoœci. Chrystus naucza³ wspó³czucia, lecz podeptane zosta³o prawo mi³oœci. Ksi¹¿ê Gautama, zwany Buddh¹, b³aga³ o mêstwo i energiê, lecz oddali siê lenistwu Jego wyznawcy. Konfucjusz naucza³ harmonijnej pañstwowoœci, lecz oddali siê przekupstwu Jego wyznawcy. Trudno jest orzec, które przestêpstwo jest gorsze. Dlatego nie mo¿na mówiæ o narodach, lecz tylko 0 jednostkach. Lenistwo jest okropn¹ wad¹ i mo¿e graniczyæ z przestêpstwem. Trudno jest dojrzeæ skutki lenistwa, ale przemienia ono cz³owieka w zwierzê. Twierdzê, ¿e stanowi ono jedn¹ z g³ównych przeszkód na drodze. Nieraz morderca bywa bardziej aktywny na planie duchowym. Równie¿ cz³owiek przekupny pozbawia siê zaufania Braterstwa, albowiem zdrada takich ludzi jest wielka. Równie¿ przez brak wspó³czucia cz³owiek staje siê niezdolny do bohaterstwa, bo takie dusze pozbawione s¹ mêstwa.

251. Oczywiœcie, ca³y Wszechœwiat sk³ada siê z ró¿norodnych pierwiastków. Przez „pierwiastki „rozumiem szereg podstawowych elementów. Podstawowymi elementami nazywamy pierwiastki znajduj¹ce siê w stanie wolnym, to jest te elementy, które jeszcze siê ze sob¹ nie po³¹czy³y. Jedn¹ z g³ównych cech si³y tworzenia jest koniecznoœæ ³¹czenia siê. Dla Nas Zasada Wszechœwiata jest podstawowym prawem Kosmosu, które tylko czêœciowo mo¿e byæ zbadane. Jest to oczywiœcie trudne, ale mo¿liwoœci istniej¹. Wielu z Nas w duchu rozumia³o, ale nie sposób tego wyraziæ ogóln¹ laboratoryjn¹ formu³¹, dopóki istniej¹ nie zbadane cykle. Kosmos mieni siê jak wieloœcienny kryszta³. Umys³ zdolny jest uchwyciæ zaledwie jeden z b³ysków kryszta³u. Nie smutne to, lecz radosne. Rzecz jasna rzeŸnicy nie mog¹ przekazaæ ca³ej subtelnoœci pojêæ.

252. I zapomn¹ o odpoczynku, i bêd¹ bredziæ swe g³upstwa. Ma³o wyobraŸni, ma³o zrozumienia, ma³o wiedzy, ma³o wyczucia miary, brak piêkna, brak bohaterstwa, brak chêci wyrzeczenia siê wygodnych przyzwyczajeñ. B¹dŸcie przygotowani na to, ¿e ujrzycie tak¿e i komiczne figury. Trzeba umieæ kierowaæ - trzeba, trzeba, trzeba. Gdybyœcie wiedzieli, jak czêsto wypada Nam chwaliæ kopce piasku, nazywaj¹c je zamkami. Naturalnie cieszymy siê, gdy budowniczy jest zachwycony pochwa³ami i gotów jest budowaæ nowe kopce. Pamiêtajcie o tym.

253. Dyscyplina jest pocz¹tkiem wszystkiego.

254. Pomówmy o Buddzie Panu.

Ludzie nie pojmuj¹ podstawy nauki B³ogos³awionego. Podstaw¹ jest dyscyplina. Mnich wspólnoty duchem i cia³em d¹¿y³ do utrzymania siê na drodze. Przez pierwsze lata znosi³ ciê¿k¹ regu³ê pos³uszeñstwa. Zabraniano mu zamêczaæ siebie ascetycznymi praktykami s³upnictwa, a zalecano walczyæ jedynie duchem. Tak surowo uczy³ Budda uczniów. Zaprawdê tylko w bitwie duchowej zaznawali radoœci, dlatego mówi siê o cierniach drogi. Dopiero wówczas, gdy wola ucznia stawa³a siê na miarê Iwa i srebrna uzda ducha b³yska³a na jego zmys³ach, Pan uchyla³ zas³onê i zleca³ zadanie. Potem ju¿ stopniowo uczeñ bywa³ wprowadzany w tajemnice wiedzy.

255. B³ogos³awiony rzek³: „Prawda (Satyam) jest jedynym Ÿród³em mêstwa. Nale¿ycie pojêta Prawda to najpiêkniejszy i najmêdrszy rozdzia³ w ksiêdze Kosmosu.

256. Dewaczan nie jest stanem dla wszystkich obowi¹zuj¹cym. Dewaczan podobny jest do zbiornika si³; w nim dokonuje siê odnowienie ducha. Lecz wiele dusz go nie potrzebuje, gdy¿ posiada znaczny zapas si³. Oczekuj¹ one na termin nowego przejawienia siê, dlatego wa¿ne jest zrozumienie prawdziwej nauki o skandhach. Prawo terminów jest równie wa¿ne, jak prawo karmy. Prawo terminów rz¹dzi ³¹czeniem siê skandh. Duch mo¿e korygowaæ braki cia³a fizycznego. Najwa¿niejsze - to duch. Nadzwyczajna pamiêæ nie istnieje; jest tylko zdolnoœæ wywo³ywania faktów i obrazów. Astral jest jeszcze pe³en ziemskich mo¿liwoœci, jednak dalej przewa¿a wiedza ducha, natomiast œwiadomoœæ istnieje tylko w pow³oce ziemskiej. W astralu zachowana jest jeszcze resztka osobowej œwiadomoœci. Œwiadomoœæ nie jest wiedz¹ ducha. Œwiadomoœæ to tylko jedno z po³¹czeñ skandh. Œwiadomoœæ to ograniczona wiedza ducha. Wiedza ducha odznacza siê jasnoœci¹ wyobra¿enia, czynnie zaœ mo¿e siê przejawiæ tylko po po³¹czeniu siê ze skandhami i zap³odnieniu œwiadomoœci danego po³¹czenia. Ca³y czas mam na myœli duchy podlegaj¹ce karmie i prawu terminów. Ewolucja duchów wolnych jest inna. Rozpatrzymy bli¿ej wp³yw karmy na istotê ducha w innych sferach. Wa¿ne jest, by znaæ to zagadnienie. Nale¿y sobie uprzytomniæ ró¿nicê miêdzy œwiadomoœci¹ a wiedz¹ ducha.

257. Powiem, ie w innych œwiatach istnieje wielka ró¿norodnoœæ. Wymieñcie cz³owieka, a powiem wam o jego ewolucji, lecz wskazanie ogólnego prawa jest prawie niemo¿liwe. Duma ducha jest stopniem ku bohaterstwu. Gdyby wszyscy ludzie byli królami ducha, nie by³oby nawet po³owy z³a.

258. Teraz o terminach.

Prawo karmy i prawo terminów podobne s¹ do dwulicowego Janusa - z jednego wyp³ywa drugie. Karma przynosi owoce czynów i wywo³uje termin przejawienia. Zauwa¿cie, ¿e karma osobista, karma grupowa i karma kosmiczna powinny byæ po³¹czone dopiero wtedy termin oka¿e siê prawdziwy. Czêsto rozwój karmy osobistej poci¹ga za sob¹ karmê grupow¹. Niektóre duchy ca³kowicie rz¹dzone s¹ przez karmê. To oznacza, ¿e wiedza ducha jest minimalna i wtedy karma stanowi jedyn¹ mo¿liwoœæ ewolucji.

259. Nowi, nowi, nowi - nie ma miejsca dla starych w nowym budowaniu. Po có¿ zwracaæ siê do starych, gdy b³yskawice nowego œwiata ju¿ oœwietlaj¹ horyzont? Gdy jeŸdziec pogania konia, by osi¹gn¹æ cel, i nawet My wpatrujemy siê w zegar ewolucji! Przy³o¿ywszy ucho do piasków pustyni, s³yszymy dalekie g³osy - mówi¹ o niebywa³ej Epoce.

260. Nie ma sta³oœci w Kosmosie. Nawet najprostszy przedmiot w dwóch kolejnych chwilach jest inny.

261. Oczywiœcie w³asne czó³no, choæby i dziurawe, lepsze jest ni¿ cudzy statek. Cenimy p³ywanie tylko we w³asnym czó³nie.

262. Zaprawdê ¿ycie jest piêkne. Niegdyœ oceniano je wed³ug zwierzêcych instynktów i dlatego nie mo¿na by³o wskazaæ na piêkno ¿ycia. Egipt odznacza³ siê wysok¹ kultur¹, nie mo¿na jednak powiedzieæ, ¿e dzisiejsza kultura jest ni¿sza. Oœrodki kultury w Indiach by³y skupione na pó³nocy, ale tylko pojedynczy ludzie posiadali wiedzê. Kasty - owo g³upie zacofanie - utrudnia³y rozwój kultury. W³aœnie, Budda Pan pragn¹³ usun¹æ tê kastow¹ niedorzecznoœæ. Radosna by³a Nauka Pana.

263. Zaprawdê Buddha Pan móg³ siê ukazywaæ. Pan ukazywa³ siê wielu ludziom, ale poniewa¿ chcia³ Swoj¹ Naukê uczyniæ jedynym Ÿród³em, zaniecha³ osobistego przejawiania siê. Oddawanie ho³du nie istnia³o w nauce Pana - jedynie wiedza i osobiste bohaterstwo. To w³aœnie by³o charakterystyczn¹ cech¹ Nauki Pana. W³aœnie dlatego symbolem Jego by³ lew. Czêsto nazywamy Buddê - Królem Myœli! W³aœciwie zrozumieliœcie nierealnoœæ otaczaj¹cego œwiata. Gdy mówi siê wam: „IdŸcie w ¿yciu górn¹ drog¹, powtarza³em s³owa Pana. Jak widzicie, Buddha Pan uznawa³ rzeczywistoœæ otaczaj¹cego œwiata dla obecnego cyklu i uczy³ swych uczniów spe³niania obowi¹zku.

264. Mocno zamknijcie przy³bice. Na granicy wydarzeñ jest milczenie. W przededniu bitwy w ciszy szykujcie orê¿. Jeœli dawniej przechodzi³o siê przez miasta wœród powitalnych okrzyków ludu, to obecnie przejdziemy o œwicie w milczeniu. Jeœli dawniej grzmia³y powitania, to teraz - bohaterski czyn. Duszno Nam od ludzkich ho³dów. Dobro i surowoœæ to jedno pojêcie. Dawniej posy³aliœmy ga³¹zkê pokoju, teraz zastanawiamy siê nad emblematem na broni. Dawniej symbolem Naszym by³ go³¹b, teraz zaœ kielich bohaterstwa. Tak oto ka¿dy wiek ma swój symbol.

265. Epoka indywidualnego handlu ju¿ minê³a. Niechaj nie bêdzie wiêcej drobnych drapie¿ców. Lepiej jest myœleæ o po¿ytku narodu. Nie lubiê mówiæ o nagrodach za pracê, zap³ata siê jednak nie spóŸni. Mówiê o radoœci pracy. System spó³dzielczy to jedyny ratunek.

266. Ceñcie szerok¹ myœl. Uczê was ceniæ gigantów woli. Zawi¹¿ê wokó³ was Wêze³ Œwiêty - niewidzialny. Oto Nasze polecenie: Przyjmijcie ciê¿ar Œwiadectwa Mojego Przyjœcia. Podnieœcie ciê¿k¹ tarczê wol¹ waszej mocnej œwiadomoœci. Powiemy: „Panie, pomogê Twemu Krajowi. Duch mój jest odziany w kolczugê nieustraszonoœci, a na tarczy jasno p³onie Twoja Gwiazda. Przyjmê na tarczê wszystkie strza³y przeciwników Twoich. Pragnê Ci dopomóc.

267. Opowiem o dwóch dowódcach Akbara. Jeden z nich otrzymywa³ obszerne wskazówki, drugi tylko bardzo urywkowe. Wreszcie drugi zwróci³ siê do Akbara, mówi¹c: „Dlaczego nie zas³u¿y³em na obszerne wskazówki, skoro odnios³em tyle zwyciêstw? Akbar odpowiedzia³: „Twoja pojêtnoœæ powstrzymywa³a potok s³ów. Niech ka¿da chwila zachowana przez ciebie bêdzie zaznaczona najpiêkniejsz¹ per³¹. Dlatego wielka jest radoœæ tych, którzy mog¹ zrozumieæ, zachowuj¹c napój ród³a. Mo¿na porównaæ istotê Nauki z wymogami pewnych momentów walki. Nie ukrywam, ¿e po odniesionym sukcesie ciemni wci¹¿ staraj¹ siê zdobyæ informacje, i trzeba przeczekaæ, a¿ pociski przelec¹. Zw³aszcza wtedy, gdy twierdza jest zaznaczona na mapie wroga. Ale kiedy pociski zryj¹ grunt doko³a, bêdzie on bardziej przydatny pod przysz³e fundamenty. Dlatego ten, kto ma cierpliwoœæ, bêdzie móg³ za³o¿yæ podwaliny przysz³oœci. Gdy siedzimy w ciszy, wiêŸ siê wzmacnia. Nowe narastanie oznacza nowy szczebel i My ju¿ znamy pomys³owych wrogów. Lecz za Nami powo³ane s¹ nowe si³y i dlatego nie s¹ Nam potrzebne stare drogi.

268. G³ówny b³¹d polega na tym, ii pytania i potrzeby ¿ycia nie s¹ sformu³owane. Tymczasem w ka¿dej chwili mogê zapytaæ, a przeoczone ju¿ siê nie powtarza. Powiedziano: „Nie znacie ni dnia, ni godziny. Proszê, abyœcie wyostrzyli myœl jak miecz. Uczyæ siê mo¿na nieskoñczenie. Gdy proszê: „Pomó¿cie budowaæ Mój Kraj”, to zwracam siê nie do szkieletów, lecz do ¿ywych, twórczych duchów. Ka¿dy ma wyznaczony zakres ofiary. Tak bardzo wa¿ny jest symbol otwartych oczu.

269. Pomó¿cie budowaæ Mój Kraj. Ludzie nie chc¹ widzieæ dr¿enia starego œwiata. Nie surowoœæ, lecz troska o piêkny Plan zmusza Mnie do powtarzania. I po có¿ robiæ z Amrity soczewicow¹ polewkê? Powtarzajcie sobie w ka¿dej godzinie: „Nic nie powstrzyma mego biegu do Mistrza. Mam tysi¹c oczu i si³a moja wzrasta jedynie w ruchliwoœci. Ruchliwoœæ i pomys³owoœæ s¹ nierozerwalne.

270. Wiecie ju¿ o zaklêtym krêgu, wiecie o jego naukowym znaczeniu. Plan ma tê osobliwoœæ, ¿e postanowiono zaniechaæ os³ony z krêgu, stanowi ona bowiem kosmiczn¹ przeszkodê. Swego rodzaju lêkliwoœæ opasa³a ludzkoœæ ró¿nymi sztucznymi krêgami. Nadszed³ czas, by zostawiæ wszelkie umowne formu³ki. Czas samym tylko przebudzonym duchem spotkaæ zjawisko ziemi i nieba. Czas z otwartymi oczami oznajmiæ tworom ¿ywio³ów: „Nie bojê siê was! Nie mo¿ecie bowiem zagrodziæ wskazanej mi drogi. Czas ju¿ powiedzieæ Œwiat³u: „Idê, pomocnik twój, i wyci¹gnê rêkê do samego s³oñca. A póki niæ srebrna jest ca³a, same gwiazdy bêd¹ moim pancerzem. Taka to prosta droga przeznaczona jest cz³owiekowi. I bo¿yszcza symbolów bêd¹ unicestwione przez promieñ Œwiat³a. I bêdzie Nam dozwolone byæ nie bogami, lecz wspó³pracownikami. To jest nakaz prostoty.

271. Nie bójcie siê obejrzeæ z bliska zbroi swego brata. Dopiero gdy troskliw¹ rêk¹ sprawdzicie wszystkie ogniwa kolczugi, mo¿ecie poznaæ, z której strony brat jest mniej os³oniêty. Zbroja, choæ b³yszczy z zewn¹trz, nie wytrzyma nawet lekkiej strza³y. Je¿eli wiêc czujecie, ¿e ogniwo jest s³abe, mo¿ecie powiedzieæ: „Bracie, w Imiê Mistrza, opatrz kolczugê i dokoñcz hartowania, gdy¿ inaczej lepiej ju¿ walczyæ bez zbroi. Tak przegl¹dajcie orê¿ przed ka¿d¹ bitw¹. Okrutny bowiem jest los tego, kto zachowa³ tylko sam¹ rêkojeœæ. Szczególnie siê cieszymy, gdy wielkoœæ Planu obleczona jest w prostotê. Zapamiêtajcie: Prostota ma si³ê przyci¹gania. Magnes ten odpowiedni jest dla nowego domu. Bogatoœæ myœlenia nie pozwala zaœpiewaæ ptakom, lecz Mój pochód idzie jedynie z pieœni¹.

272. Zapyta ktoœ: „Jakie jest wasze niebo? Powiedzcie: „Niebo pracy i walki. Z pracy rodzi siê niezwyciê¿onoœæ, z walki piêkno. Tak, ju¿ dzisiaj powiedzia³em: Sam idê! W³aœnie Moje strza³y lec¹ do Mojego Kraju i ró¿norodne latoroœla czekaj¹ ogrodników. Na murach Moje znaki i w szepcie Moje tchnienie. Niech bujnie rosn¹ krzewy; ³atwiej je rozsadziæ, niŸli zasadziæ nowe. Niczego siê nie bójcie; rozmaite s¹ Nasze kwiaty, lecz G³osem Mistrzów zaprowadzicie ³ad. Zauwa¿cie, jak zarasta pole Nasze. Potrzebne pêdy s¹ zielone, suche zaœ odpadaj¹ i czerniej¹. Mo¿na ju¿ kreœliæ mapê nowej walki. Bêdziecie powiêkszaæ dziedziny zmagañ ducha i niwelowaæ góry dawnej dumy. Jak powiedzia³em, lepiej z oberwañcami ni¿ z ob³udnikami. Uczcie siê widzieæ ogieñ ducha w oczach. Frak pozbawiony jest gwiazdy walki, która œwieci na kaftanach. Zapamiêtajmy dziœ: niebo pracy i walki.

273. Na równi ze wspó³miernoœci¹ nale¿y zrozumieæ niezbêdnoœæ. Ostatnim doœwiadczeniem bêdzie próba niezbêdnoœci, inaczej mówi¹c, ka¿dy poddawany próbie musi powiedzieæ, co uwa¿a za najbardziej konieczne. Jakoœæ natychmiastowej odpowiedzi jest miar¹ jego œwiadomoœci.

274. Stopieñ po¿ytecznoœci mo¿e siê zmieniaæ. Przecie¿ stopni po¿ytecznoœci jest tyle, ile liœci na drzewie. Jeœli pragniemy niezw³ocznego Przyjœcia, to niezw³ocznie nale¿y oczyszczaæ drogi. Nale¿y w dzieñ i w nocy przyzwyczajaæ siê do wype³niania Przykazañ i przesi¹kaæ Zasadami. Nie lubiê ¿adnej bigoterii. Niech Promieñ oœwieca bohaterstwo. Gdzie¿ poœlê Promieñ, je¿eli zamiast tarczy jest mokry muœlin? Najwa¿niejsze - to bezzw³ocznoœæ i pewnoœæ rêki przy uderzeniu. Jak Ja posy³am wam ka¿d¹ tarczê, tak te¿ i wykorzystajcie z ka¿dej chwili. Przecie¿ nie dla zap³aty, nie ze strachu idziecie, ale wiedzie was œwiadomoœæ piêkna Kosmosu.

275. Opowiem, jak powsta³a rozbie¿noœæ miêdzy Buddh¹ a Dewadatt¹. Dewadatta zapyta³: „Od czego zaczynaæ ka¿de dzia³anie? B³ogos³awiony rzek³: „Od tego, co jest najbardziej niezbêdne, albowiem ka¿da chwila posiada swoj¹ niezbêdnoœæ i to zwie siê s³usznym czynem. Dewadatta nalega³: „Jak powstaje oczywistoœæ niezbêdnoœci? B³ogos³awiony odrzek³: „Niæ niezbêdnoœci przechodzi przez wszystkie œwiaty, lecz kto jej nie poj¹³, pozostanie w niebezpiecznym w¹wozie, nie os³oniêty przed kamieniami. Tak oto nie móg³ Dewadatta odró¿niæ linii niezbêdnoœci i ciemnoœæ ta zas³oni³a mu drogê. Dlatego to r¹czy rumak koñcem kopyta wyczuwa, na jaki kamieñ ma wpierw st¹pn¹æ. Tak te¿ wyczuwa siê ³ad ruchliwoœci, wspó³miernoœci i niezbêdnoœci. Wiele z Naszych zapisków historycznych brano za inskrypcje pradawnych prawodawców. Nieraz nawet Imiê Chrystusa lub Buddy utrudnia przyjêcie, natomiast nieznane hieroglify na kamieniu ³atwiej przyci¹gaj¹ szczer¹ uwagê. Czy¿ trzeba t³umaczyæ, ¿e najlepszy skutek jest wówczas, gdy zapala siê iskra ducha? Dlatego wiedzcie, kiedy lepiej jest przypomnieæ Imiê, a kiedy po¿yteczniej jest podaæ treœæ Przykazania. Pamiêtajcie o tym, gdy bêdziecie na ró¿nych drogach.

276. Oto posy³amy siedem s³ug na targ po winogrona. Có¿ widzê? Pierwszy zgubi³ dane mu pieni¹dze. Drugi wymieni³ je na upajaj¹ce wino. Trzeci je ukry³. Czwarty nie rozpozna³ zielonych winogron. Pi¹ty, kosztuj¹c czy s¹ dojrza³e, rozgniót³ ca³¹ kiœæ. Szósty wybra³ umiejêtnie, lecz przez nieostro¿noœæ tr¹ci³ i rozsypa³. Siódmy przyniós³ dojrza³¹ kiœæ i wyszuka³ liœcie, by j¹ przyozdobiæ. Tak oto siedmiu ich przesz³o i tê sam¹ drogê, i w tym samym czasie. Przestrzegajcie Praw Nowego Œwiata. Przyniesiemy i ducha, i cia³o, gdy¿ nie ma nad to piêkniejszego bohaterstwa. Twierdzê, ¿e prze¿ywamy czasy najbardziej skomplikowane. Refleksy wydarzeñ t³ocz¹ siê u bram. Wiecie, jak statek sunie po fali. Dlatego, zaprawdê, nie s³uch, lecz ducha ¿ywiæ trzeba.

277. O zak³adaniu magnesów.

Magnes wykuwa projekcjê ewolucji planety. Magnes przejawia niezmiennoœæ. Magnes umacnia drogê cz³owieka. Jest kilka rodzajów magnesów: albo jednolite cia³o przewodniej planety, albo czêœæ cia³a, maj¹ca ³¹cznoœæ z pozosta³ymi czêœciami, albo przedmiot obcy, który uzyska³ ³¹cznoœæ poprzez zetkniêcie siê z magnesem. Magnes albo pozostaje niewidzialny, przyci¹gaj¹c bieg wydarzeñ, albo jest oœrodkiem œwiadomego dzia³ania, albo oœwieca cz³owieka, który go znalaz³. W dziejach ludzkoœci mo¿na obserwowaæ, jak sieæ magnesów zapala³a siê na podobieñstwo przewodnich ogni. Jak wiêc dzia³a magnes? Przetwarza on idee przestrzeni w czyn. Wiele magnesów le¿y pod fundamentami miast. Wiele z nich znajdywano. Symbol diamentów w meteorze przys³anym z przestrzeni powinien, powtarzam, byæ rozumiany naukowo. Nale¿y zebraæ wszystkie minuty poranku i wieczoru. Skoñczy³o siê ¿ycie mieszczucha, zaœwita³a zorza bohaterstwa. Los gotów jest odp³aciæ za wszystkie ciê¿ary, lecz przyjmijcie. Promieñ mo¿e œwieciæ przez okno.

278. W³aœciwoœæ bycia niewidzialnym jest czêsto zbawienna. W³aœciwoœæ bycia milcz¹cym jest czêsto zbawienna. W³aœciwoœæ bycia stró¿em tajemnic jest zaszczytna. W³aœciwoœæ bycia godnym zaufania jest zaszczytna. Potêga trwania w modlitwie zasila wzrost ducha.

279. Uwa¿am, i¿ trzeba zapaliæ wszystkie sygna³y; znaki trzeba w lot pojmowaæ. Ka¿demu z wezwanych bêdê dawa³ znaki, ale nale¿y je przyj¹æ. Mogê powiedzieæ, ¿e tylko czasami trzeba by³o uciekaæ siê do nadzwyczajnych znaków. Nie zawsze jednak mo¿na siê nimi pos³ugiwaæ. Przypomnê, ¿e pewnego razu uda³o siê uratowaæ cz³owieka z po¿aru, lecz on nie uwa¿a³ na znaki i w³aœnie dlatego z³ama³ nogê. Innym razem, ratuj¹c od zgubnego podpisu, trzeba by³o oprócz oddzia³ywania duchowego, uciec siê do si³y miêœniowej, powoduj¹cej zdrêtwienie rêki na d³u¿szy czas. Ratuj¹c przed niebezpiecznym zwierzêciem, trzeba by³o zepchn¹æ ze œcie¿ki. Tote¿ nie zmuszajcie do nadzwyczajnych oddzia³ywañ, lecz czujnie przys³uchujcie siê zbawczym powiewom.

280. Trzeba dŸwign¹æ ducha. My czcimy Mistrza czynem. My ¿yjemy cudownym marzeniem. Droga Nasza usiana jest podkowami bohaterskich czynów. Nad Naszymi namiotami jaœniej¹ promienie mêstwa. Radoœci¹ dla Nas jest oparzenie siê p³omieniem Prawdy. Droga Nasza jest po trzykroæ wyd³u¿ona. Czy¿ nie jest szczêœciem d¹¿yæ na przekór martwej materii i w³óczni¹ ducha zapalaæ iskry twórczego ducha? Mistrz, Mistrz, Mistrz idzie ze strza³¹ Rozkazu. Nigdy nie przyj¹³bym cichej powierzchni wody, lecz przyjmê wszystkie wichry, przyjmê wszystkie gromy i zwoje Me b³yskawicami przemieni¹ Sklepienie Wszechœwiata. Puszczê go³êbia jako zwiastuna, ale opuszczê siê Or³em! Niech przeto ka¿dy Mój wojownik gotuje zbrojê!

281. Wiecie ju¿ o dwóch dowódcach Akbara. Pos³uchajcie o trzecim. Ten zapyta³: „Dlaczego i spóŸnienie, i przedwczesnoœæ jednakowo s¹ potêpiane? Akbar odpowiedzia³: „Mój przyjacielu, nie ma wielkoœci jednakowych. W przedwczesnoœci jest pomys³owoœæ, a wiêc ma ona wiêksz¹ wartoœæ, spóŸnienie bowiem po³¹czone jest tylko ze œmierci¹. Jeœli przedwczesnoœæ podlega os¹dzaniu, to spóŸnienie ju¿ jest os¹dzone.

282. Nakazujê zrozumieæ znaczenie tego, co siê dzieje. Jak Ja obieca³em dziœ wydaæ Polecenie, tak i wy b¹dŸcie gotowi do dzia³ania. Je¿eli uznam, ¿e trzeba jechaæ na wielb³¹dach jedŸcie! Je¿eli uznam, ¿e trzeba lecieæ leæcie! Je¿eli uznam, ¿e trzeba p³yn¹æ p³yñcie! Je¿eli uznam, ¿e trzeba skryæ siê w norê skryjcie siê! Je¿eli uznam, ¿e trzeba zjawiæ siê o pó³nocy - zjawcie siê! Je¿eli uznam, ¿e trzeba zd¹¿yæ przed wschodem zd¹¿cie! Je¿eli uznam, ¿e trzeba zas³oniæ tarcz¹ Œwiêtoœæ - zas³oñcie! Je¿eli uznam, ¿e trzeba nie spaæ - nie œpijcie! Je¿eli uznam, ¿e trzeba Mi zaufaæ zaufajcie! A modlitw¹ waszym bêdzie: „Pomogê budowaæ Kraj Twój w Imiê Macierzy Œwiata i Ojca Mojego! Wzmocnijmy si³ê nasz¹ ogniem gotowoœci i pójdziemy przez z³ote piaski, idziemy bowiem do Mistrzów.

283. Powinniœcie opowiedzieæ o Moim pragnieniu ujrzenia wszystkich przy pracy. Trzeba utrzymywaæ aurê w napiêciu, inaczej nie mo¿e ona rosn¹æ. Musicie dobrze zrozumieæ, jak bardzo bezu¿yteczne s¹ niebiañskie promienie, jeœli nie spotka ich emanacja oœrodków nerwowych. Mówi³em ju¿ o oniemieniu jêzyka i o z³amanych rêkach jako o skutku niebiañskiego oddzia³ywania przy braku ziemskiej odpowiedzi.

284. Chcê widzieæ wspó³pracê nie na papierze i nie w zapewnieniach, lecz w czynach. S³uszn¹ jest rzecz¹ nie mówiæ o mi³oœci, lecz okazaæ j¹ czynem. S³uszn¹ jest rzecz¹ poniechaæ zapewnieñ o oddaniu bo objawia siê je czynem. S³uszn¹ jest rzecz¹ nie wypowiadaæ zbêdnych s³ów trzeba wyraziæ je czynem. Jest rzecz¹ godn¹ po¿a³owania, gdy podczas szturmu wojownicy rozluŸniaj¹ szeregi i zaczynaj¹ zapewniaæ wodza o swej mi³oœci. Zaprawdê teraz jest czas szturmu i ka¿dy g³az powinien byæ zdobyty zrêcznym posuniêciem. Umiejêtnie wypuszczajcie strza³y. Powiedzia³em uprzednio o bezu¿ytecznoœci promieni przy niezgodnoœci emanacji. Zmêczenie i rozdra¿nienie mog¹ pozbawiæ potrzebnej przesy³ki. Trzeba umieæ dojœæ do Nas ponad nastrojami.

285. Oto od rozwa¿añ kosmicznych wróæmy do noszenia kamieni i na ka¿dym z nich nakreœlmy symbol krzy¿a. Przypomnê wam, jak Budda wybiera³ uczniów zdolnych do czynów bohaterskich. Podczas zajêæ, gdy uczniów ju¿ opanowywa³o znu¿enie, Budda zadawa³ im najbardziej niespodziewane pytanie i oczekiwa³ natychmiastowej odpowiedzi. Albo postawiwszy zwyk³y przedmiot, proponowa³, by opisaæ go nie wiêcej ni¿ trzema s³owami lub nie mniej ni¿ setk¹ stronic. Albo postawiwszy ucznia przed zamkniêtymi na klucz drzwiami, pyta³: „Jak je otworzysz? Albo posy³a³ pod okno muzykantów i kaza³ im œpiewaæ hymny o zupe³nie przeciwnej sobie treœci. Albo zauwa¿ywszy dokuczliw¹ muchê, prosi³ ucznia, by powtarza³ niespodziewanie wypowiedziane s³owa. Albo przechodz¹c przed uczniami, pyta³: „Ile razy przeszed³em? Albo zauwa¿ywszy strach przed zwierzêtami lub przed zjawiskami przyrody, stawia³ za zadanie przezwyciê¿enie go. Tak oto Potê¿ny Lew hartowa³ klingê ducha. Zapamiêtajcie i zastosujcie!

286. Mo¿na objawiæ Uszas Nowej Zorzy. Potêga Œwiat³oœci ju¿ spala ciemnoœæ. MORYA:. - to Duch niez³omny. Duch Mój wie, jak siê wykuwa moc. Proponujê, by nie modliæ siê do Mnie, lecz Mnie wzywaæ. I Rêka Moja nie omieszka zjawiæ siê w czasie bitwy. Jak przeszliœmy przez pustynie? Jak potrafiliœmy unikn¹æ czarnych strza³? Jak mogliœmy uje¿d¿aæ dzikie konie? Jak mogliœmy spaæ pod jednym namiotem ze zdrajc¹? Jak mogliœmy polepszyæ Nasz los przed ogniskiem z ostnicy? Jak mogliœmy pokonaæ kamienie potoku? Jak mogliœmy odnaleŸæ drogê we mgle nocy? Jak mogliœmy poj¹æ niezrozumia³e pragnienia? Jak mogliœmy rozpoznaæ œcie¿kê ¿ycia? Zaprawdê czuwaniem ducha. W ka¿dej chwili gotowi jesteœmy podaæ chleb ¿ycia temu, kto wybierze tê sam¹ œcie¿kê czuwania ducha. Promieñ Mój mo¿e oœwiecaæ dzia³ania ducha. Pos³uszne Memu Promieniowi s¹ te istoty, które przyoblek³y siê w ochronn¹ purpurê mêstwa. Tam, gdzie zakurzona pleœñ bojaŸni, tam Miecz Promienia przemienia siê w bicz.

287. Wiedzcie, jak trudno dotrzeæ do ludzkich serc. Duch nie mo¿e siê przebiæ i pow³oka grubieje. Jak powitaæ tych, którzy na podobieñstwo or³ów rozgl¹daj¹ siê wokó³ i dla których mg³a przysz³oœci jest jak jasne zwierciad³o? Aczkolwiek wydarzenia walki s¹ wielkie, jedno wszak¿e mogê obiecaæ wiernym: W ka¿dej sytuacji My ochronimy ich godnoœæ. Wszelkie wrogie pr¹dy obrócimy na po¿ytek. Polecenia do Moich wojowników nie powtarza siê dwukrotnie. Wyznaczywszy mo¿liwoœci, bêdziemy lepiej budowaæ Nasze drogi. Nie zlêkniemy siê, je¿eli mo¿liwoœci te na pierwszy rzut oka s¹ zbyt rozrzucone. Murawa nie roœnie od razu, ale szczêœcie w tym, ¿e widzê m³ode g³owy, godne przej¹æ struny os³ab³e. Powinniœcie polegaæ na nieznanych i na Niewidzialnych.

288. Gdy ludzie wyje¿d¿aj¹, doznaj¹ jednego z dwóch uczuæ: albo ¿e d³ugo mieszkali na tym miejscu, co oznacza, ¿e aura ich jak gdyby przyros³a do przedmiotów; albo te¿ czuj¹, ¿e wszystko doko³a nich siê zakoñczy³o, co znaczy, ¿e aura faluje w d¹¿eniu. Bardzo wa¿ne jest rozró¿nianie tych dwóch typów ludzi. Czêsto z oznak zewnêtrznych mo¿na s¹dziæ o zasadniczych ró¿nicach. Którzy s¹ wiêc Moimi ludŸmi? Ci, którzy nie czuj¹ przywi¹zania do miejsca domu swego. Ci, którzy nie pamiêtaj¹ o drogocennych rzeczach. Ci, którzy lubi¹ chodziæ w góry. Ci, którzy lubi¹ œpiew ptaków. Ci, którzy ceni¹ powietrze godziny porannej. Ci, którzy czyn ceni¹ bardziej niŸli czas. Ci, którzy rozumiej¹ kwiaty. Ci, którzy okazuj¹ nieustraszonoœæ, nawet tego nie dostrzegaj¹c. Ci, którzy nie lubi¹ plotkowaæ. Ci, którzy ceni¹ radoœæ piêkna. Ci, którzy rozumiej¹ ¿ycie poza granicami widzialnoœci. Ci, którzy czuj¹, kiedy mo¿na wzi¹æ czêœæ Amrity. Ci, którzy œpiesz¹ wype³niæ proroctwo. Oto ci Moi ludzie mog¹ wydatkowaæ Moc Moj¹. Jak król w krainie wichrów mogê pos³aæ im kroplê rosy z drzewa Elgario, które ods³ania ¿ycie przysz³oœci.

289. Opowiem, jak Timur osi¹gn¹³ jedno z najwiêkszych swych zwyciêstw. Oto podpali³ step na ty³ach swego wojska i da³ tysi¹c koni jeñcom, ¿eby ratowali siê ucieczk¹. Ci, przera¿eni, pêdzili siej¹c strach w szeregach nieprzyjaciela. W œlad za nimi pêdzi³y ordy i, nie widz¹c innego wyjœcia, szybciej ni¿ p³omieñ zmiot³y wroga. Nierozumny wódz zapala po¿ar na ty³ach nieprzyjaciela, natomiast m¹dry wznieca ogieñ na ty³ach w³asnego wojska. Podobnie gdy szli pierwsi koczownicy Azji, niszczyli za sob¹ mosty i przeprawy, ¿eby odwrót nawet nie przyszed³ im do g³owy.

290. Istnieje wschodnia zagadka: „Co lubi byæ pogrzebane? OdpowiedŸ: „Ziarno. W³aœnie, ziarno planu powinno le¿eæ pod gleb¹, a gdy zacznie ¿yæ, roœnie tylko w górê. Mistrz widzi nowe mo¿liwoœci i po¿ar stepu gna jeŸdŸców w jednym kierunku.

291. Poœród zakurzonych stokrotek wznosi siê lilia Niebiañskiej Purpury. Lepiej jest ¿yæ w pobli¿u Niebiañskiego Kwiatu, poniewa¿ kwiaty ziemskie s¹ jedyn¹ ¿yw¹ wiêzi¹ miêdzy niebem i ziemi¹. W strukturze py³ku kwiatowego jak gdyby osiadaj¹ kryszta³y prany. Bez przesady mo¿na powiedzieæ, ¿e w kwiatach niebo osiada na ziemi. Gdyby pozbawiæ Ziemiê kwiatów, jej si³y ¿ywotne zmniejszy³yby siê o po³owê. Podobnie wa¿ny jest œnieg, i oœnie¿one góry stoj¹ jakby morskie latarnie ocalenia.

292. Gdy wielkoœæ siê zwiêksza, pod³ogi i sufity trzeszcz¹. Ludziom trudno zrozumieæ ró¿nicê miêdzy „mo¿e a „bêdzie. Wydaje siê im, ¿e skoro mo¿e byæ, to i bêdzie. Gdzie¿ jest jednak bohaterstwo i pragnie - nie przejœcia przez wszystkie mury?

293. WyobraŸmy sobie Ziemiê nape³nion¹ stacjami ³¹cznoœci bezprzewodowej. Tylko nieliczne z nich s¹ o wysokim napiêciu. Jedynie one nadaj¹ kierunek ¿yciu planety. Podobnie istniej¹ duchy o wysokim napiêciu, które na³adowa³y swe akumulatory w poprzednich ¿ywotach. Wyró¿niaj¹c¹ je cech¹ jest niewzruszona œwiadomoœæ niezniszczalnoœci wewnêtrznego Jam - st¹d rodzi siê pojêcie wy¿szej wolnoœci. Do stacji o wysokim napiêciu pod³¹czona jest sieæ drobnych stacji, odbieraj¹cych jej sta³e fale. Tak samo duch o wysokim napiêciu ¿ywi otoczenie i na podobieñstwo samotnej wie¿y króluje nad przestrzeni¹. Wskutek tego od najm³odszych lat ludzie grawituj¹ ku takim magnesom, nawet je obci¹¿aj¹c. Bohaterstwo nie jest wyrzeczeniem siê, lecz ogarniêciem i ruchem. Tote¿ gdy mówi³em: „Ten, który siê wyrzek³, nale¿y rozumieæ: „Ten, który ogarn¹³. Nie sposób przedstawiæ istoty wyrzeczenia siê, bo wokó³ niego gnieŸdzi siê zakaz. Ale ogarniêcie œwiadczy o œwiadomym rozumieniu. Jak W³adczyni wyrzek³a siê œwiatów? Ogarnê³a wielkoœæ budowy przysz³oœci, a wówczas nic nie mo¿e zatrzymaæ wzrostu ducha. Wiernoœæ jest przymiotem ducha o wysokim napiêciu, ogarniêcie zaœ czyni prawdziwe bohaterstwo radosnym otrzymaniem. Tak mo¿e rozwijaæ siê bohaterstwo, bo œwietlane otrzymanie poci¹ga za sob¹ nastêpne. S³usznie przedstawiano œwiêtych jako p³yn¹cych, tak bowiem fala energii œwiatowej niesie tych, którzy wst¹pili w jej nurt. Znów nale¿y pamiêtaæ o ró¿nicy miêdzy groŸb¹ a trosk¹. Gdy przestrzega³em pewnego œwietnego jeŸdŸca, ¿eby uczy³ siê zeskakiwaæ z konia w biegu, uzna³ to za sprzeczne z obyczajami jego stepowej krainy. Jednak gdy rozszala³y koñ poniós³ go na brzeg urwiska, niezrêcznie zeskoczy³ i okula³. Wiernoœci¹ wszak¿e ³atwo jest w³¹czyæ siê do œwiatowej fali. D¹¿ymy tylko ku radoœci.

294. D¹¿cie w przysz³oœæ mimo sadzy teraŸniejszoœci.

295. Uczcie siê nie burzyæ, lecz zdobywaæ siê na najwiêksz¹ cierpliwoœæ. Smutno jest widzieæ, jak ma³a jest liczba tych, którzy pójd¹ na wezwanie bez wymówek i narzekania. Mo¿na daæ ludziom to, co najcenniejsze, ale w godzinê wezwania zapomn¹ o wszystkim, co ju¿ otrzymali. Jak¿e wiêc mo¿na myœleæ o Nowym Œwiecie, skoro nie uœwiadomiono sobie starego! Je¿ ma du¿o igie³, lecz nie uczyni¹ go one królem. Wspomniana Nasza pomoc mo¿e rozkwitn¹æ, jeœli ci, którym zosta³a pos³ana, j¹ przyjm¹. Cieszymy siê, gdy Rêka nie zosta³a odepchniêta.

296. Nie ¿yjcie z dochodu od pieniêdzy. Nieczysty to zysk. Najlepszy obrót dobrami to wymiana rzeczy, a w ostatecznoœci mo¿na dopuœciæ do wymiany pieniê¿nej w bezpoœrednim obrocie. Nie b¹dŸcie niezadowoleni, chyba ¿e z siebie samych. Nie pozwalajcie, by inni robili to, co mo¿ecie zrobiæ sami - tak zniesiecie niewolnictwo s³ug. Nie powtarzajcie po dwakroæ tego, co mo¿ecie powiedzieæ raz jeden. Nie chodŸcie jedn¹ drog¹, gdy¿ nawet kamieñ progu ulega zu¿yciu. Nie p³yñcie, gdy trzeba lecieæ. Nie ogl¹dajcie siê, gdy trzeba siê œpieszyæ. Nie plamcie ust z³orzeczeniem, gdy trzeba przejœæ milcz¹c. Nie przykrywajcie siê promieniami, lecz stal¹ bohaterstwa. Nie siod³o jest potrzebne, gdy rosn¹ skrzyd³a. Nie piêœci¹, lecz m³otem gwoŸdzie siê wbija. Nie ³uk, lecz strza³a dosiêgnie celu. Nie przez mego Pana, lecz przez twego. Nie lini¹ siê odgradzajcie, lecz ogniem myœli.

297. Myœlcie, ¿e nic do was nie nale¿y; w ten sposób nie uszkodzicie rzeczy. Myœlcie, jak ³adniej upiêkszyæ ka¿de miejsce; w ten sposób ustrze¿ecie siê œmieci. Myœlcie, jak dalece ka¿da nowa rzecz powinna byæ lepsza od starej; w ten sposób utrwalicie drabinê wznoszenia siê. Myœlcie, jak piêkne bêdzie jutro; w ten sposób nauczycie siê iœæ naprzód. Myœlcie, jak okrutny jest los zwierz¹t; w ten sposób zaczniecie litowaæ siê nad tym, co ni¿sze. Myœlcie, jak bardzo ma³a jest Ziemia; w ten sposób polepszycie zrozumienie wzajemnych stosunków. Myœlcie, jak czerwone jest s³oñce kryj¹ce siê za sfer¹ ziemi; w ten sposób powstrzymacie siê od rozdra¿nienia. Myœlcie, jak bia³e s¹ go³êbie w œwietle promienia; w ten sposób umocnicie nadziejê. Myœlcie, jak niebieskie jest niebo; w ten sposób zbli¿ycie siê do wiecznoœci. Myœlcie, jak czarna jest mg³a ciemnoœci; w ten sposób powstrzymacie siê od ch³odu odstêpstwa. Myœlcie mê¿nie o Wy¿szych Istotach; w ten sposób przeprowadzicie liniê jednoœci. Myœlcie, jakie to szczêœcie przechodziæ po skorupie planety, nasycaj¹c j¹ œwiadomoœci¹ ducha. Myœlcie, jakie to szczêœcie przechodziæ pod promieniami gwiazdozbiorów, bêd¹c oœrodkiem skupiaj¹cym promienie dziesi¹tków tysi¹cleci. Myœlcie nieustannie o Naszej Rêce Prowadz¹cej; w ten sposób przeci¹gniecie niæ ¿ycia.

298. Gdy ktoœ zast¹pi ci drogê, odejdŸ w milczeniu, jeœli znasz drogê swoj¹. Gdy szukasz noclegu, miej dobr¹ wieœæ dla gospodarza. Gdy nadejdzie godzina odejœcia, pozdrów tych, którzy zostaj¹, je¿eli szeroka jest droga twoja. Gdy rozkwitnie drzewo przydro¿ne, nie ³am go; byæ mo¿e da ono radoœæ id¹cemu za tob¹. Gdy us³yszysz powitanie, nie posól go. Gdy s³yszysz œpiew ptaka, nie trzêœ drzewem. Gdy zobaczysz, ¿e przysz³y dzieci, powiedz: „Czekaliœmy na was. Gdy na obiad siê œpieszysz, st¹paj po suchych kamieniach. Gdy odpocz¹æ zamierzasz, uspokój swe myœli. Gdy coœ mi³ego dostaniesz, nie wci¹gaj do notesu. Gdy myœlisz o urazie, obejrzyj siê, gdzie s¹ œmieci na pod³odze.

299. „Lepiej przyj¹æ pilny list, ni¿ kryæ siê przed pos³añcem. Lepiej nie malowaæ jaskrawo wrót przy zakurzonej drodze. Lepiej puœciæ konia do warzywnego ogrodu ni¿ na kamienie. Lepiej wybaczyæ policjantowi, ni¿ procesowaæ siê z naczelnikiem policji. Lepiej oddaæ marchew, ni¿ straciæ groch. Lepiej zasn¹æ na desce ni¿ na mrowisku. Lepiej otrzymaæ rozumn¹ naganê, ni¿ z uœmiechem s³uchaæ pochlebstw. Lepiej przyjaŸniæ siê z os³em, ni¿ wys³uchiwaæ lisa. Lepiej wezwaæ lekarza, ni¿ puœciæ krew demona. Lepiej przera¿aæ siê mêczarniami przesz³oœci, ni¿ w¹tpiæ w przysz³oœæ. Lepiej os¹dzaæ z rana, a przebaczaæ wieczorem. Lepiej myœleæ w dzieñ, a lataæ w nocy. Tak powiedziane jest w ksiêdze Per³a snów, napisanej w Chinach.

300. Nauka nowych mo¿liwoœci ¿ycia przyci¹ga praktyczne g³owy. Gdy zaœ zjawisko bêdzie mo¿liwe, zostanie przyjête jak telefotografia. Mi³o jest uœwiadomiæ sobie, i¿ dwa œwiaty po³¹cz¹ siê na oczach ludzkoœci. Warunek czystoœci duchowej bêdzie poznany jako materialne rozumienie ¿ycia. I znów, jak za czasów staro¿ytnego kap³añstwa, zab³yœnie ogieñ poznania, lecz w zastosowaniu powszechnym. Najwa¿niejsze, by wprowadziæ równowagê miêdzy si³ami przyrody widzialnej a Potêg¹ Niewidzialnych róde³. £atwo mo¿na zrozumieæ zgodnoœæ aparatu nauki widzialnej z przewodami Wy¿szego Œwiata. Na przyk³ad jasnos³yszenie z ³atwoœci¹ bêdzie rozumiane jako telefon bez drutu, który wkrótce zostanie zainstalowany. Lecz w³aœnie wtedy zwróci siê uwagê na ró¿n¹ jakoœæ komunikatów i przez porównanie w³aœciwoœci poœrednika zrozumiana zostanie praktycznoœæ duchowoœci. Jak fotografia nigdy nie zast¹pi twórczoœci, tak aparat fizyczny nie zast¹pi duchowoœci. Mo¿na siê przekonaæ o szczególnej szkodliwoœci fenomenów, bo wy³adowanie zgniecionej przemoc¹ materii stwarza wrog¹ atmosferê miotaj¹cych siê elektronów. Nic tak nie pora¿a organizmu, jak niepotrzebne fenomeny.

301. Cieszê siê, widz¹c, jak b³yskawice przewidywania dobra narodu b³yskaj¹ w waszych myœlach. Trzeba takie myœli rzucaæ w przestrzeñ. Gdyby¿ to ka¿dego dnia poœwiêciæ pó³ godziny dla przysz³oœci! Zaprawdê z radoœci¹ powitamy p³on¹ce ognisko waszych myœli. Niech gin¹ rzeczy codziennego u¿ytku, lecz niech Kraj Przysz³oœci obleka siê w cia³o myœli. Có¿ lepiej oczyœci ducha ni¿ myœli o dobru innych? Có¿ lepiej zahartuje pancerz niez³omnoœci ni¿ pragnienie przyprowadzenia innych do œwiat³a? Có¿ wywo³a lepszy uœmiech ni¿ œwiadomoœæ, ¿e najostatniejsze nawet dziecko siê œmieje? Proszê wiêc: Myœlcie o przysz³oœci. Ka¿dego dnia dorzuæcie per³ê do naszyjnika Macierzy Œwiata. Zatem myœlcie krótko i niezawile, jak upiêkszyæ palenisko œwiata. Nie trzeba porównywaæ z przesz³oœci¹, bo zmarszczka przesz³oœci zazwyczaj jest gniazdem b³êdu. Mo¿na przep³ywaæ ko³o obcych brzegów, ale nale¿y zachwycaæ siê tylko œwiatem œwiat³a, danego wszystkiemu, co ¿yje. Œwiat³o jest najlepszym mostem miêdzy widzialnym a Niewidzialnym. Gdy nie przy ogniu wieczornym, lecz w blasku s³oñca mo¿na myœleæ o przysz³oœci, wówczas krople rosy prany oœwiecaj¹ myœl¹ce czo³o.

302. Niech nowe kraje równie¿ pojm¹ potêgê apelu czystego serca. Niech zrozumiej¹, ¿e k³amliwoœæ myœli jest przeszkod¹ w dotarciu apelu ducha. Powiedzcie wszystkim tym, którzy zamierzaj¹ byæ z Nami, aby czuwali nad czystoœci¹ myœli. Bohaterstwo rodzi siê z czystych myœli. ¯aden czyn dokonany wzorowo nie da owocu, je¿eli nie jest wzniesiony na skrzyd³ach têczowej myœli. Rozumiem, ¿e trudno jest ³apaæ pch³y myœlenia, dlatego powtarzam: Przewietrzcie zakamarki mózgu, ¿eby maleñkim skoczkom zabrak³o powodu do umieszczania tam swego potomstwa. Ko³tuñskie myœlenie rodzi ma³e insekty i zamyka najlepsze drogi. Cz³owieka z insektami na ciele siê unika, o ile¿ bardziej powinny byæ odpychaj¹ce insekty duchowe! Gdy myœli p³yn¹ szeroko, wtedy nawet niemi³y ich kierunek mo¿e nie byæ w koñcowym efekcie szkodliwy. Lecz kiedy myœlenie podobne jest do zawartoœci kropli bagiennej wody, wówczas nie ma mo¿liwoœci ujawnienia oblicza Nowego Œwiata. Trzeba ustaliæ myœlenie, trzeba dobrze zapamiêtaæ cztery dane prawid³a. Narysujcie dwie skrzy¿owane strza³y, a miêdzy nimi cztery dane wizerunki: Go³êbia, Kolumnê, S³oñce i Rycerza. Trzeba pamiêtaæ, trzeba unikaæ myœli zagmatwanych. Bardzo proszê, podkreœlcie piêkno nieba i po³¹czcie je z myœlami o przysz³oœci.

303. Mo¿na poznawaæ terminy narodów na podstawie fal pojmowania religii. Gdzie jawna niewiara, tam ¯niwo Pañskie jest bliskie. Gdzie ob³udny przepych, tam miecz jest w gotowoœci. Przyk³ad Szaw³a jest pouczaj¹cy. Dziœ, w dniu corocznego œwiêta, rozumiemy, i¿ nawet oberwany w³óczêga mo¿e przejawiæ bohaterstwo, a chiton mo¿e skrywaæ cuchn¹ce wrzody. Tak oto widzimy nowy podzia³ œwiata. Wiele mo¿na przebaczyæ obdartusom, ale œlepota z³oconych komnat nie mo¿e przewa¿yæ szali sprawiedliwoœci.

304. Zapiszcie legendê o Wie¿y Babel. Wspomina³em ju¿, ¿e jêzyk mo¿na rozumieæ wewnêtrzn¹ œwiadomoœci¹. Zosta³o obwieszczone, ¿e kap³anka wysokiego stopnia mo¿e rozumieæ ró¿ne jêzyki wewnêtrzn¹ œwiadomoœci¹ i uzyskuje œwietne wyniki. Pos³owie z dalekich krajów zwracali siê do niej w swym jêzyku i ona ich rozumia³a. Z tego powsta³o podanie o wiecznym jêzyku Babilonii. Jednak ludzie zapragnêli t³umnie przekonaæ siê o darze rozumienia jêzyków. Przyby³o wielu cudzoziemców i mimo protestów sprowadzono kap³ankê z ósmego piêtra na dó³. Ale wobec t³umu nic siê nie wydarzy³o i cudzoziemcy daremnie wyg³aszali swe mowy. Tak zosta³a utracona jedna z najlepszych mo¿liwoœci. Bêdzie mo¿na j¹ zastosowaæ badaj¹c jakoœæ aury. Jest to bowiem most zarówno dobra, jak i zarazy. Zdolnoœæ rozumienia nawet ojczystego jêzyka zale¿y nie od ucha, lecz od dotkniêcia innych oœrodków poprzez aurê. Tote¿ lepiej jest powiedzieæ: „zrozumia³em ni¿: „us³ysza³em. Dlatego zagadnienie aury jest wa¿ne nie tyle ze wzglêdu na barwê, ile na wewnêtrzne napiêcie.

305. Nauczyciel, Nauczyciel, Nauczyciel wskazuje: Lepiej myœlcie o przysz³oœci, nie powtarzaj¹c tego, co by³o wczoraj. Bardzo niszczy siê tkanina aury. Nadchodzi czas, w którym jest bardzo wa¿ne, by aura nie by³a uszkodzona. Nauczyciel czuje, jak bardzo potrzebne s¹ wam tarcze aur. Kiedy purpura siatki ochronnej jest po¿erana przez czerwony p³omieñ, wtedy nie jest ochroniony kr¹g mentalu. Nale¿y mê¿nie przechodziæ przez wszystkie przeszkody, inaczej droga wznoszenia siê zamieni siê w luksusowe tournee. Mo¿na ³atwiej posy³aæ strza³y magnesu, gdy przedmiot przyci¹gaj¹cy znajduje siê w spokojnym stanie. Fale powierzchownoœci przemieniaj¹ istotê w stan chaosu i przesy³ki trac¹ w³aœciwy kierunek. M¹drze nale¿y zacz¹æ kolejn¹ pracê. M¹drze nale¿y oczekiwaæ nowych - uwa¿am, ¿e id¹. Nie zapominajmy myœleæ o przysz³oœci. Rêka Moja nie zmêczy siê prowadz¹c was, tak samo i wy idŸcie - ka¿dy ze wszystkich swych si³. S³uszne jest dok³adanie si³ do rzeczy trudnej, albowiem wszystko, co ³atwe, jest niewspó³mierne z przysz³oœci¹. Co mówi matka do syna, gdy ten idzie na wojnê? - „Nie daj siê skrzywdziæ. Podobnie i Moi wojownicy zrozumiej¹, jak nale¿y siê biæ w pojedynkê. Niech ³añcuch ko³a tylko u³atwia, ale pomys³owoœæ wypróbowuje siê w samotnoœci.

306. Rzadko wybieramy drogi wodne. ¯ywio³ wody jest przeciwny magnetyzmowi gór. Strza³y b³yskawic przeszywaj¹ wodê nie powoduj¹c nastêpstw. My zaœ staramy siê izolowaæ ka¿dy pr¹d. Ustalamy pierwszeñstwo metali kieruj¹c siê nie ich wartoœci¹, lecz opornoœci¹. Nie nale¿y nosiæ przedmiotów miedzianych. Staro¿ytni wiedzieli, ¿e po¿yteczniejszy jest br¹z. Równie¿ nie nale¿y u¿ywaæ cynku. Infekcja powstaje nie tylko przez dotkniêcie, lecz i sam metal przynosi chorobê, dlatego nale¿y wycofaæ miedziane pieni¹dze. Lepsze jest choæby najdrobniejsze srebro. Trzeba nieugiêcie têpiæ karygodn¹ spekulacjê, Ziemia bowiem jest chora z powodu spekulacji. Ka¿da epoka ma swoj¹ chorobê - obecna choroba to spekulacja. Nie nale¿y s¹dziæ, ¿e ludzkoœæ zawsze podlega³a tej chorobie. Jest ona znakiem istotnej przemiany i nie mo¿e stopniowo przemin¹æ. Niezbêdny jest paroksyzm ewolucji, ¿eby pokonaæ tê zarazê.

307. Modlitwa to uœwiadomienie sobie wiecznoœci. W modlitwie zawarte jest piêkno, mi³oœæ, œmia³y poryw, odwaga, poœwiêcenie, nieugiêtoœæ, d¹¿enie. Je¿eli jednak w modlitwie jest przes¹d, strach i w¹tpliwoœci, to tego rodzaju wzywanie bliskie jest czasom fetyszyzmu. Jak wiêc nale¿y siê modliæ? Mo¿na spêdzaæ godziny w d¹¿eniu, ale istnieje te¿ modlitwa b³yskawiczna. Wówczas bez s³ów momentalnie cz³owiek w³¹cza siebie w ci¹g³oœæ ca³ego ³añcucha w Nieskoñczonoœæ. Postanawiaj¹c zjednoczyæ siê z Nieskoñczonoœci¹, cz³owiek jak gdyby wch³ania emanacje eteru i bez mechanicznego powtarzania uzyskuje najlepsze zamkniêcie obiegu pr¹du. Tak oto w milczeniu, nie trac¹c czasu, mo¿na otrzymaæ strumieñ odœwie¿enia. Jedynie rozwiniêta duchowoœæ mo¿e jednym westchnieniem podnieœæ ludzk¹ œwiadomoœæ. My jednak musimy mówiæ o modlitwie, gdy¿ ludzie bêd¹ o ni¹ zapytywaæ. Nie trzeba zaklêæ, nie trzeba b³agania, nie trzeba kurzu pokory, nie trzeba pogró¿ek, gdy¿ sami siebie unosimy w dalekie œwiaty, w skarbnice mo¿liwoœci i wiedzy. Czujemy, i¿ dla nas s¹ przeznaczone i œmia³o ich dotykamy. Tak oto zrozumcie Przykazanie: „Nie módlcie siê inaczej, jak w duchu.

308. Jeœli zaczniemy rozk³adaæ materiê, zobaczymy, ¿e uwolnione atomy poczn¹ uk³adaæ siê zgodnie z zasadniczym swym tonem i odchodz¹c w eter, utworz¹ têczê, która dŸwiêczy muzyk¹ sfer. Je¿eli rozk³ada siê ca³a planeta, to skutkiem tego zjawiska bêdzie têcza. Mo¿na to obserwowaæ przy ka¿dym rozk³adzie widzialnej materii. Promieñ Nasz wysy³a miriady oczyszczonych atomów, które spowijaj¹ cz³owieka, je¿eli wokó³ niego nie ma astralnego wiru. To stanowi podstawê spokoju ducha, w przeciwnym razie resztki karmy zas³aniaj¹ przedmiot przesy³ki. I ni¿sze duchy rozrywaj¹ Promieñ na podobieñstwo ma³p, rw¹cych drogocenn¹ tkaninê bez ¿adnego po¿ytku, bo atomy materii nieprzydatne s¹ dla miotaj¹cych siê pow³ok. Nale¿y o tym pamiêtaæ, jednocz¹c w modlitwie ducha z Nieskoñczonoœci¹.

309. Zapamiêtajcie, ¿e w razie niebezpieczeñstwa powinniœcie opasaæ siê œwiadomoœci¹ osobistej nietykalnoœci, a nastêpnie wysy³aæ œwiadomoœæ na spotkanie Mego Promienia. Myœlowo wyobraŸcie sobie, i¿ wasza iskra biegnie do Mego Promienia. Taka wzajemnoœæ wzmacnia pr¹d i pomocna jest przy zmêczeniu. W drodze mog¹ siê zdarzaæ ró¿ne przypadki, kiedy wzajemny pr¹d szczególnie jest po¿yteczny. Najlepiej jest wzmacniaæ ka¿d¹ mo¿liwoœæ.

310. Osaczony i zagro¿ony Akbar mówi³ do swoich wodzów: „Im mniejsze falowanie substancji, tym wyraŸniejsze odbicie szczytów. Po przegl¹dzie wojska Akbar powiedzia³: „Czwarta czêœæ zrobiona, widzia³em sytych ludzi - resztê zobaczymy po dniu upalnym, po dniu s³oty, po bezsennej nocy.

311. Je¿eli spytaj¹: „Czy uznajecie astrologiê?„ - Odpowiedzcie: „Czy i zaprzeczacie medycynie? Je¿eli spytaj¹: „Czy obstajecie przy ¿yciu ducha?„ - Odpowiedzcie: „Czy¿ zaprzeczacie rozwojowi materii? Je¿eli spytaj¹: „Czemu troszczycie siê o nie¿yj¹cych Nauczycieli?, odpowiedzcie: „Czy¿ naukowa wiedza jest dla was jeszcze niedostêpna? Je¿eli spytaj¹: „Zdaje siê, ¿e chêtnie czytacie stare pergaminy?, odpowiedzcie: „Udajcie siê do szko³y, potem porozmawiamy. Je¿eli spytaj¹: „Jak wyobra¿acie sobie wszechœwiat?, odpowiedzcie: „Jako kroplê wody. Je¿eli spytaj¹: „Dlaczego uznaliœcie Mistrza?, odpowiedzcie: „On Sam bowiem zwróci³ siê do nas, by pog³êbiæ nasz¹ wiedzê.

312. Wska¿ê wam cechy tych, którzy pragn¹ Dobra Powszechnego. Pierwsza - sta³oœæ d¹¿enia. Druga – zdolnoœæ ogarniêcia; z³y to bowiem cz³onek wspólnoty, który zaprzecza, lecz poszukuj¹cy prawdy godzien jest Dobra Powszechnego. Trzecia - umiejêtnoœæ pracy, gdy¿ wiêkszoœæ ludzi nie zna wartoœci czasu. Czwarta - pragnienie niesienia pomocy, bez przes¹dów i przyw³aszczania. Pi¹ta - wyrzeczenie siê w³asnoœci i opiekowanie siê owocami twórczoœci innych. Szósta - wyzbycie siê strachu. Siódma - czuwanie wœród ciemnoœci. Trzeba to powiedzieæ tym, którzy opanowani strachem, zas³aniaj¹ siê przeczeniem. Trzeba dodaæ, ¿e miliony ludzi czekaj¹ na otwarcie Bramy. Wiêzów ciê¿aru nie zast¹pi siê okowami bojaŸni. BojaŸñ mo¿na porównaæ z tr¹dem; jedno i drugie okrywa cz³owieka szronem ohydy. Szary mrok uni¿onoœci ukszta³towa³ ko³tuñskie rozumienie ¿ycia. Obecnie musi siê ono skoñczyæ wœród wichru i burzy.

313. ¯adne jasnowidzenie nie dorówna wiedzy ducha. Dziêki tej wiedzy mo¿e przychodziæ Prawda. Tylko t¹ drog¹ przychodzi rozumienie potrzeb czasów. Prorocza ekstaza nie daje œcis³oœci czasu i miejsca, ale wiedza ducha przewiduje charakter wydarzenia. I droga wiedzy ducha zakwita bez zewnêtrznych oznak, lecz oparta na otwarciu oœrodków. Kap³ani uwa¿ali wiedzê ducha za najwy¿szy przejaw, gdy¿ nie mog³a byæ zdobyta przez ¿adne æwiczenia cielesne, lecz gromadzi³a siê przez nawarstwienia z poprzednich ¿ywotów. Dlatego pielêgnowanie wiedzy ducha polega nie na æwiczeniach, ale tylko na poprawieniu stanu naczyñ krwionoœnych od¿ywiaj¹cych nerwy. Najwiêksz¹ uwagê nale¿y zwróciæ na ciœnienie krwi, bo gdy nerwy poch³aniaj¹ emanacjê bia³ych cia³ek, wówczas przeciwna polaryzacja szczególnie wzrasta.

314. Zapytaj¹ jeszcze: „Kto jest wiêkszy, Chrystus czy Buddha?. Odpowiedzcie: „Nie mo¿na zmierzyæ dalekich œwiatów. Mo¿emy tylko zachwycaæ siê ich blaskiem. Promieñ Chrystusa tak samo ¿ywi Ziemiê, jak têcza Buddy utwierdza prawo ¿ycia. Nowy Œwiat wzmocni œmia³oœæ poznawania. Postacie Mistrzów wejd¹ w ¿ycie jako Przyjaciele. Przykazania Mistrzów znajd¹ siê na pó³ce z ulubionymi ksi¹¿kami. Gdy nadejdzie termin likwidowania pieniêdzy, w³adzê ich trzeba bêdzie zast¹piæ uznaniem pomocy ducha. Wiedza, nareszcie, powinna w sposób naukowy zbudowaæ most d¹¿enia ku duchowi. Godne ubolewania istnienie towarzystw badañ psychicznych powinno byæ zast¹pione przez œmia³y i rzetelny s¹d. Jak¿e mo¿na przesiadywaæ z ob³udnikami i k³amcami œwietnie pilnuj¹cymi swych interesów! Trzeba przejawiæ bohaterstwo wolne od kurzu przes¹dów. Czy przyzwoity cz³owiek mo¿e trudziæ siê bohaterstwem? Nie starcza mu miejsca na piersi, by umieœciæ wszystkie ludzkie odznaczenia. Nie wie on, jak zrozumieæ wszystkie obyczaje pradziadów. A obyczaje czyni¹ cz³owieka zwyk³ym. Dlatego proszê, spójrzcie na niebo jakby pierwszy raz. Proszê, przeraŸcie siê œmieciami miast jakby pierwszy raz. Proszê, pomyœlcie o Chrystusie i Buddzie jakby pierwszy raz. Proszê, popatrzcie na siebie jakby pierwszy raz. Proszê, wyobraŸcie sobie Nowy Œwiat jakby pierwszy raz. Nawet odrobina œmiecia w³asnoœci dnia minionego jest jak kamieñ m³yñski u szyi.

315. To, co nieoczekiwane, jest bratem ruchliwoœci. Ruchliwoœæ to siostra bohaterstwa. Bohaterstwo to brat zwyciêstwa. Ka¿de bowiem bohaterstwo zawiera w sobie zwyciêstwo, byæ mo¿e niewidzialne, ale poruszaj¹ce g³êbokie przestrzenie.

316. Czego brakuje najbardziej? Oczywiœcie wspó³miernoœci. Tyle o niej mówi³em, lecz znowu trzeba powróciæ do starego tematu. Nawet nieliczni, którzy czuj¹ znaczenie wspó³miernoœci, pamiêtaj¹ o niej tylko w jakichœ szczególnych przypadkach. Gdy siê tonie, wówczas przypominaj¹ siê najlepsze zasady. O wiele wa¿niejsze jest pamiêtanie o nich w ¿yciu codziennym. Ma³e myœli zostan¹ porwane przez wicher nale¿ytego s¹du. Dobre od z³ego, po¿yteczne od szkodliwego - oddzieli siê samo, bo wœród du¿ych drzew niewidoczne s¹ krzewy. Gdy do³o¿y siê starañ, by przemieniæ zakurzone k³opoty w piêkno bohaterstwa, wówczas natychmiast powykrêcany cierniowy krzak przemieni siê w masztowy gaj. Kiedy mo¿na przerzuciæ myœl do granicy cudów, wtedy nie bêdziemy d³ugo rozprawiaæ o dziurawej podeszwie. Bardzo radzê zaprzestaæ zajmowania siê plotkami, a zyska siê pó³ dnia. Pozostanie osamotniona fili¿anka kawy lub szklanica piwa. Nale¿y skróciæ czas jedzenia, aby zachowaæ oblicze cz³owieka. Nie ma gorszej niewspó³miernoœci ni¿ paplanie przy stole o g³upstwach. Nie ma gorszej niewspó³miernoœci ni¿ rzucanie drobnego groszku oszczerstwa. Nie ma gorszej niewspó³miernoœci ni¿ od³o¿enie pilnego dzia³ania. Nie ma gorszej niewspó³miernoœci ni¿ obra¿anie siê niczym kramarz. Nie ma gorszej niewspó³miernoœci ni¿ zwolnienie siebie od odpowiedzialnoœci. Nie ma gorszej niewspó³miernoœci ni¿ zaprzestanie myœlenia o piêknie. Wspó³miernoœæ podobna jest do kolumny podtrzymuj¹cej dom. Czy¿ maluj¹c mieszkanie zburzymy filar sklepienia? Gruntownie przyswójcie sobie wspó³miernoœæ.

317. Je¿eli wspó³miernoœæ nie jest zachowana, upada i zdecydowanie. Nasze zdecydowanie jest do ostatnich granic. Nie to zdecydowanie, które kroczy wygodnie i odpowiada osobistym przyzwyczajeniom. Nie to zdecydowanie, które jest po¿yteczne dla cia³a. Nasze zdecydowanie granicami ducha jest ogrodzone. Dlatego nie mo¿na postawiæ tamy Naszemu d¹¿eniu. Bojownicy i budowniczowie ¿ycia id¹ z Naszym zdecydowaniem. Jeœli przeszkadza lêkliwoœæ, to lepiej spaliæ przebyte mosty. Jeœli przeszkadza sk¹pstwo, to lepiej przerzuciæ sakiewkê przez najbli¿sz¹ rzekê. Jeœli przeszkadza têpota umys³u, to lepiej puœciæ konie, aby sz³y same. Jeœli przeszkadza pamiêtliwoœæ, to lepiej powiesiæ wizerunek wroga miêdzy uszami konia. Dopomóc zdecydowaniu mo¿e tylko piêkno. Wówczas myœlenie o sakiewce i o wrogu wyda siê dziecinnym kaprysem. Jak cech¹ magnesu jest przyci¹ganie do siebie, tak zasadnicz¹ cech¹ zdecydowania jest niezwyciê¿onoœæ. Oczywiœcie niezwyciê¿onoœæ zdecydowania przekonuje i jest niezmiennym warunkiem prawdziwych misteriów. Misterium nale¿y rozpatrywaæ jako przewodni akt ¿ycia. Tak oto Nasze zdecydowanie zwi¹zane jest z przewodnim pojêciem. Zastosujcie w ¿yciu zdecydowanie.

318. Zdecydowanie warunkuje prawo okresów okultystycznych. Nawet drogi kamieñ dla wydobycia ognia wewnêtrznego ciêty jest wed³ug grani. Podobnie droga ku Œwiat³u podzielona jest wyraŸnymi granicami. Naturalnie zamiast szlifu zawsze mo¿na zrobiæ usypisko drobnego ¿wiru, lecz jest to godne po¿a³owania. Rozumna droga dzieli siê na okresy licz¹ce oko³o tysi¹ca dni w ka¿dym. Te trzylecia, podobne do siebie zewnêtrznie, ró¿ni¹ siê pod wzglêdem jakoœci œwiadomoœci duchowej. Im wyraŸniejsza granica, tym bardziej planowa droga. Zazwyczaj pierwszy rok trzylecia bywa przygotowawczy, drugi aktywny, trzeci jest ju¿ niejasnym, ciê¿kim przedsionkiem. Zacznijmy nowy okres. Mo¿na go nazwaæ: „bezdomnoœæ ziemska. Nale¿y odrzuciæ wszystkie dawne wzglêdy i pomkn¹æ na pustyniê nieskoñczonej ciszy, gdzie burze i wichry spowij¹ jaœniej¹c¹ kopu³¹. Wœród burz uka¿e siê nowa tkanina. Niech przysz³y okres zwie siê Œwiat³onoœnym - takim bêdziemy go budowaæ. Mê¿nie zwróæmy rumaki w mg³ê pustyni. Zasada bezdomnego kroczenia powinna byæ zachowana. Podobnie szli wszyscy poszukuj¹cy. Mo¿na powitaæ ten okres, gdy granice miêdzy krajami siê zacieraj¹.

319. O okultystycznym zabójstwie.

Niewidzialnych zabójstw jest bez porównania wiêcej ni¿ krwawych. Z nienawiœci, z ciemnoty i ze strachu ludzie rozsiewaj¹ zatrute strza³y o wielkiej sile. Najlepszym œrodkiem obrony jest pojêcie okultystycznego ko³a (æakry). Ale najlepsze nawet lekarstwo powinno byæ przyjmowane wed³ug œcis³ych wskazówek. Potêga ko³a jest tak wielka, ¿e mo¿e nawet zmieniæ gwiezdne znaki. Znan¹ jest rzecz¹, i¿ ko³o odmienia³o œmieræ i chorobê. Nale¿y strzec znaczenia ko³a jak ka¿dego nastrojonego instrumentu. Nie wolno zapominaæ, ¿e ka¿de dzia³anie wœród cz³onków ko³a powinno byæ rozwa¿ne. Ka¿dy po¿ytek mo¿e zamieniæ siê w szkodê, je¿eli dopuœci siê do rzucania kamieni do bratnich ogródków. I czy mo¿ecie wiedzieæ, gdzie upadnie nierozumnie ciœniêty kamieñ? Czêstokroæ stan aur powoduje zmianê kierunku lotu kamienia i zamiast w nogê, trafia on w skroñ. Tote¿ nale¿y unikaæ rzucania kamieni we wzajemnych stosunkach i wszystkimi si³ami strzec skarbu ko³a. Uprzedzam!

320. Cechy dzia³ania.

Jeœli zasiêg dzia³ania jest ma³y, potrzebne s¹ do pomocy ró¿ne rêcznie wykonane przybory. Gdy zaœ zasiêg dzia³ania staje siê wielki, zbêdne s¹ ziemskie przedmioty. Jest to pierwszy kamieñ probierczy dzia³ania. Kiedy mag mówi o ca³ej aptece, oznacza to, ¿e zakres jego dzia³ania jest minimalny. Drug¹ cech¹ dzia³ania jest ruchliwoœæ. Niczym wir pierwotnej materii prawdziwe dzia³anie powinno wibrowaæ mo¿liwoœciami. Tylko wzlot mo¿e zakoñczyæ œwiat³onoœn¹ przejawion¹ myœl. Trzeci¹ cech¹ dzia³ania jest jego nieoczekiwany charakter. Ka¿de uderzaj¹ce umys³y dzia³anie by³o wynikiem zaskakuj¹cego sposobu myœlenia. Czwart¹ cech¹ dzia³ania jest nieuchwytnoœæ. Ta w³aœciwoœæ chroni dzia³anie od zgubnych napaœci. Pi¹t¹ cech¹ dzia³ania jest zdecydowanie. Jak b³yskawica ³¹czy œwiadomoœæ nasz¹ z Kosmosem, tak dzia³anie powinno uderzaæ jak b³yœniêcie miecza. Szóst¹ cech¹ dzia³ania jest zgodnoœæ z prawami. Jedynie œwiadomoœæ podstaw ewolucji œwiata kieruje dzia³anie poza kr¹g omylnoœci. Siódm¹ cech¹ dzia³ania jest czystoœæ pobudek. Dziêki niej mo¿na nieœæ ciê¿ary bez zmêczenia. Nale¿y jednakowo rozumieæ dzia³anie cia³a i ducha. Mimo wszystkiego, co zosta³o powiedziane, dzia³anie myœli jest stale nie doceniane. Chcê powiedzieæ to w³aœnie tym, którzy wierz¹ w materiê. Myœl wasza nasycona jest emanacjami oœrodków nerwowych i wed³ug swego ciê¿aru w³aœciwego ciê¿sza jest od wielu drobnoustrojów. A czy¿ myœl wasza nie jest materi¹? Jak¿e dok³adnie powinniœmy odwa¿aæ nasze myœli! Jesteœmy za nie odpowiedzialni, tak samo jak cz³owiek, który wypuœci³ z pieca czad. Proœciej jest myœleæ zaczynaj¹c od materii, gdzie¿ bowiem jest jej granica? Tak wiêc nauka o duchu stanie w jednym rzêdzie z nauk¹ o materii. Ci, którzy bêd¹ zaprzeczaæ duchowi, zaczn¹ te¿ zaprzeczaæ materii.

321. Cechy oczekiwania.

Najwy¿sze oczekiwanie to oczekiwanie ewolucji œwiata. Zwyk³e oczekiwanie mo¿e byæ: ciemne, senne i czujne. Chaos ciemnych przynosi tylko szkodê przestrzeni. Senne oczekiwanie jest jak tl¹ce siê wêgle. Czujne oczekiwanie okazuje gotowoœæ przyjêcia nowego w ka¿dej chwili. Mówi³em ju¿: Umiejcie pragn¹æ. Mówiê te¿: Umiejcie oczekiwaæ. Oczyœæcie jakoœæ oczekiwania. Nieœcie oczekiwanie jak niegasn¹cy kaganek przez burzê. Wewnêtrzn¹ cech¹ oczekiwania jest jego wzrastanie. Z czym¿e innym mo¿na by lepiej skojarzyæ tê oznakê ani¿eli z ewolucj¹ œwiata?! Takie oczekiwanie powinno przenikn¹æ ca³e nasze ¿ycie. Powinno dr¿eniem czynu nape³niaæ nasz¹ pracê. W tym bowiem po³¹czeniu jest to, co najlepsze i najpiêkniejsze. Wchodz¹c do domu niespokojnych ludzi, powiedzcie: „Oczekujcie ewolucji œwiata!

322. Spytaj¹: „Jak¿e to wspominacie o Stwórcy, którego nie znacie? Powiedzcie: „Z historii i nauki znamy Wielkich Nauczycieli, którzy tworzyli jakoœæ naszej œwiadomoœci. „Czy uznaj¹c wp³yw ideologii Nauczycieli, nie krêpujecie swojej wolnoœci? Powiedzcie: „Wolnoœæ jest nadzwyczajnym darem; je¿eli istnieje, niczym jej ograniczyæ nie mo¿na. Mo¿na zakuæ cia³o, lecz œwiadomoœci nic nie mo¿e pomniejszyæ, jedynie brzydota. Gdy dotyka siê wy¿yn wolnoœci, nale¿y odgrodziæ siê od brzydoty. Jeœli pragniemy wywy¿szyæ materiê, trzeba m¹drze myœleæ o Piêknie. W Piêknie objawia siê Nieskoñczonoœæ. W Piêknie jaœniej¹ nauki Tych, którzy poszukuj¹ ducha. W Piêknie nie ulêkniemy siê objawiæ prawdy wolnoœci. W Piêknie zapalimy blask ka¿dej kropli wody. W Piêknie przetworzymy materiê w têczê. Nie ma brzydoty, która nie utonê³aby w promieniach têczy rozk³adu. Nie ma wiêzów, które nie rozpad³yby siê w wolnoœci Piêkna. Jak znajdziemy s³owa, by dotkn¹æ wszechœwiata? Jak powiemy o ewolucji form? Jak podnieœæ œwiadomoœæ do badania podstaw? Jak skierowaæ ludzkoœæ do naukowego zrozumienia œwiatów? Ka¿de rozumienie rodzi siê w Piêknie. Umiejcie myœleæ œwietliœcie, a nic, co straszy, nie tknie was. Zapamiêtajcie - My nie mamy zakazów.

323. Jest powiedziane: BluŸnierstwo przeciw Duchowi jest czymœ najgorszym, kto bowiem mówi przeciw duchowi, okazuje sw¹ ignorancjê! Mówi siê o œwiêtych, któ¿ jednak mo¿e byæ okreœlony tym nie wyjaœnionym pojêciem? Ci, którzy czyni¹ cuda, s¹ uczonymi magami. Ci, którzy przestrzegaj¹ dyscypliny ¿ycia, s¹ ludŸmi praktycznymi. Tylko ci, którzy œwiadomie wyrzekli siê spraw osobistych i podnieœli œwiadomoœæ do pojmowania ewolucji œwiata, s¹ godni, w Naszym rozumieniu, zwaæ siê œwiêtymi. Konieczne jest, by proces ten odbywa³ siê œwiadomie, poza przypadkowoœci¹ okolicznoœci zewnêtrznych. Nie mo¿na przemoc¹ powtórnie zaszczepiæ religii stanie siê ona œwiêtokradcz¹ potwornoœci¹. Wyrzeczenie siê brzydoty ¿ycia wezwie ducha do prawdziwych poszukiwañ. Nastêpnie oczywistoœæ ³¹cznoœci miêdzy œwiatami zmusi do naukowego poznania. Myœl ta, niewypowiedziana, jest pocz¹tkiem duchowej dyscypliny. Poszukiwania te, wolne od pierwiastka osobistego, budz¹ refleks dzia³ania - zwie siê ono bohaterstwem. S³uszniej jest s³owo „œwiêty zast¹piæ nazw¹ w pe³ni okreœlaj¹c¹: bohater duchowy. Przejawianie bohaterstwa nie zaniknie w ¿yciu i My bez ob³udy zdo³amy okreœliæ oczywiste zjawiska. Trzeba wykuwaæ bohaterstwo ¿ycia.

324. Prorok (Avatara) to cz³owiek posiadaj¹cy duchow¹ dalekowzrocznoœæ. Tak jak na planie fizycznym istnieje krótkowzrocznoœæ i dalekowzrocznoœæ, z tak¹ sam¹ prostot¹ nale¿y traktowaæ cechê dalekowzrocznoœci ducha. Zupe³n¹ ignorancj¹ by³oby odrzucanie proroctwa. Zupe³n¹ niedorzecznoœci¹ by³oby ganienie proroków. Je¿eli naukowo i bezstronnie zbadamy przypadkowo zachowane proroctwa, có¿ zobaczymy? Znajdziemy tych, którzy nie zwa¿aj¹c na osobist¹ korzyœæ, zajrzeli w przysz³¹ kartê dziejów, przerazili siê i uprzedzili ludzi. Wœród tak zwanych proroctw nie znajdziecie myœli osobistych, nie znajdziecie karygodnej interesownoœci, nie znajdziecie oszczerstw. Symbole obrazów mo¿na wyt³umaczyæ zabarwieniem z powodu ró¿nic odleg³oœci w przestrzeni i czasie. Kiedy¿ wreszcie uczeni znajd¹ czas, ¿eby naukowo zbadaæ proroctwa i porównaæ je z histori¹? Wspania³a to praca dla m³odego uczonego! Tak, przyjaciele, czas ju¿ nauczyæ siê kulturalnego podchodzenia do oczywistych zjawisk. W przeciwnym razie osi¹gniêcia przysz³oœci oka¿¹ siê elektronami w ko³ysce niemowl¹t. Wasze mundury i togi nie zakrywaj¹ waszego lêkliwego niemowlêctwa. Spytajcie, kto stworzy³ wasze rangi i tytu³y. Doprawdy przerazilibyœcie siê, ujrzawszy protoplastów waszego zadowolenia. Kar³y interesownoœci usi³owa³y zas³oniæ olbrzymów Dobra Powszechnego. Z waszych orderów nie podwi¹zki, lecz wi¹zad³a dla zwierz¹t domowych mo¿na by upleœæ - i siedzicie na uwiêzi! I blask Nowego Œwiata nie przenika do waszej nory! Lecz niech wicher rozmiecie korzenie zakrywaj¹ce Zorzê! Nie ma nic piêkniejszego nad wschód s³oñca a wschód jest ze Wschodu!

325. Czy¿ tak trudno jest wam zrozumieæ sens astrologii? Je¿eli brak wam wiedzy, proponujê zrobiæ doœwiadczenie. Nale¿y wzi¹æ cztery organizmy: roœlinê, rybê, ptaka i zwierzê; powiedzmy: liliê, karpia, go³êbia i psa. Nale¿y zaopatrzyæ siê w siedem egzemplarzy ka¿dego i dla ka¿dego gatunku urz¹dziæ pomieszczenie pozbawione dziennego œwiat³a, a nasycone barwnymi promieniami elektrycznoœci. Trzeba wzi¹æ szk³a najbli¿sze kolorem barwom têczy. Noc¹ mo¿na obni¿aæ stopieñ nasilenia œwiat³a. Obserwacje nale¿y przeprowadzaæ mniej wiêcej przez cztery miesi¹ce. Potem nawet œlepiec zrozumie ró¿nicê. Brak by³o g³ównego warunku: promienia gwiezdnego, jego chemicznego sk³adu. Niepodobna nie poj¹æ znaczenia fizycznego oddzia³ywania cia³ planetarnych. Uwaga i oczekiwania ludzkoœci powinny byæ zwrócone ku dalekim œwiatom. Dlatego wszystko, co tyczy tego przedmiotu, powinno byæ badane bez przes¹dów. Jeœli potrzebna jest wiedza œcis³a, to astronomia a¿ ni¹ zadziwia.

326. Mo¿na wydawaæ rozkazy, mo¿na obiecywaæ i straszyæ, ale tylko rozumienie posunie naprzód. Czym mo¿na zast¹piæ œwiadomoœæ zastosowania? Ludzie powiedz¹: „Jak piêknie! Jak potê¿nie! Jak wspaniale! - ale wszystkie te porywy s¹ jak b³êdne ogniki nad bagnem; i równie ³atwo gasn¹, jak ³atwo siê rodz¹. Czyste, lecz powierzchowne myœli podobne s¹ do têczowych py³ków; pierwszy lepszy powiew unosi je w przestrzeñ. Wartoœæ tych py³ków jest znikoma. Cenimy myœl, która zrodzi³a postanowienie. Postanowienie ocenia siê wed³ug jakoœci zastosowania. O zastosowaniu decyduje wiedza ducha, daj¹c czyn, z którego mo¿na siê cieszyæ. Kto zaœ siê cieszy, ten wierzy. Nawet wiara powinna byæ uzasadniona - tak mo¿e ¿yæ Nauka. My obliczamy dobrze i stosujemy trwale. Je¿eli oskar¿¹ was o wyrachowanie, i tego siê nie wypierajcie. Wyrachowanie bowiem jest przeciwstawne szaleñstwu, szaleñstwo zaœ jest przeciwstawne wiedzy ducha. I jakiekolwiek zakreœlilibyœmy ko³o, zawsze powrócimy do ogromu wiedzy ducha. Nie wyczuwam, lecz wiem! Nie przes¹d, lecz nieomylnoœæ. Gdy zaœ dotykamy nieomylnoœci, dotykamy jak gdyby magnesu planety - a wówczas stoimy mocno.

327. Unikajcie jednostajnoœci zarówno co do miejsca, jak i co do pracy. W³aœnie jednostajnoœæ odpowiada najwiêkszemu b³êdowi: pojêciu w³asnoœci. Niewolnik w³asnoœci zatraca przede wszystkim ruchliwoœæ ducha. Taki niewolnik przestaje rozumieæ, ¿e ka¿dy dzieñ pracy powinien byæ zabarwiony szczególn¹ jakoœci¹ ducha. Taki niewolnik nie mo¿e zmieniæ miejsca, bo jego duch bêdzie jak przykuty do swego ziemskiego domu. Zapytajcie samych siebie: Czy ³atwo zmieniam miejsce? Czy ³atwo godzê siê na odmienny rodzaj pracy? Jeœli ³atwo, to znaczy, ¿e mo¿ecie zrozumieæ wartoœæ Dobra Powszechnego. Jeœli przed ka¿d¹ podró¿¹ piszecie testament, jeœli zmiana pracy was unieszczêœliwia, to znaczy, i¿ trzeba za¿yæ lekarstwo. Nale¿y wówczas zaleciæ wam najniebezpieczniejsze podró¿e i wyznaczyæ kolejn¹ zmianê rodzaju pracy. Rozwinie to mêstwo i pomys³owoœæ, usuwaj¹c g³ówn¹ przyczynê: strach. Zarodkiem poczucia w³asnoœci równie¿ jest strach - aby czymkolwiek przymocowaæ siê do ziemi. Jak gdyby nêdzna lepianka mog³a byæ wystarczaj¹c¹ kotwic¹ dla ducha! Jak gdyby w³asne graty mog³y uchroniæ od pioruna! Szkodliwe zabawki w³asnoœci bywa³y okresowo ludziom odbierane, lecz ojciec k³amstwa - strach - tka znów sw¹ pajêczynê i znowu budzi lêki urojeñ. Dlatego usuñmy strach. Wraz z nim zniknie w³asnoœæ i nuda. Ile¿ nowego zdrowia jest zawarte w ró¿norodnoœci miejsca i pracy!

328. Nirwana to w³aœciwoœæ ogarniêcia wszystkich dzia³añ, to nasycenie wszechogarniêcia. W dreszczu oœwiecenia przyp³ywa prawdziwa wiedza. ¯aden jêzyk nie ma dok³adnego okreœlenia tego procesu. Spokój jest jedynie oznak¹ zewnêtrzn¹, nie wyra¿aj¹c¹ istoty stanu. Budda wspomina³ o spokoju, lecz tylko ten zewnêtrzny warunek zosta³ przyswojony przez s³uchaczy. Albowiem s³uchali ludzie, dla których spokój brzmia³ swojsko. Czyn jako zas³uga by³ ma³o zrozumia³y. Lubicie konstrukcjê naukow¹ - My równie¿. Je¿eli s³yszeliœcie o teorii pierœcieni wirowych, o teorii fal, o teorii magnetyzmu, przyci¹gania i odpychania, to powinniœcie zrozumieæ, ¿e istniej¹ na Ziemi miejsca o bardzo ró¿nym znaczeniu. Dziwne losy wielu miast zastanawia³y nawet têpe g³owy. Po³¹czenie fizyka, astrochemika, biologa i astrologa da³oby najlepsz¹ odpowiedŸ, bez jakiejkolwiek mistyki. Zak³adanie wielkich miast powinno byæ planowane rozwa¿nie. Najmniejsze znaczenie posiada wspó³czesna polityka, poniewa¿ pojêcie to pozbawione jest naukowych podstaw i piêkna. Rozwa¿aj¹c warunki za³o¿enia przysz³ego miasta, nie zas³aniajcie siê pozornie szerokim pojêciem; drobne szczegó³y czêstokroæ s¹ bardziej znamienne. Tak¿e przy wyborze wspó³pracowników zwracajcie uwagê na szczegó³y drobnych czynnoœci. Ustaliwszy istotê cz³owieka przez Ÿrenicê oka, My oblekamy go w nawyki drobnych czynnoœci. Najmniej znaczenia przywi¹zujcie do s³ów, p³yn¹cych jak woda. Drobne czynnoœci, zape³niaj¹ce ca³e ¿ycie, najlepiej ujawniaj¹ w³aœciwoœci cz³owieka, z nich bowiem wyrastaj¹ du¿e. My niezbyt dowierzamy bohaterskim czynom dokonanym przypadkowo. Ze strachu mo¿na dokonaæ bohaterskiego czynu mêstwa. Potrzebne s¹ œwiadome czyny; tylko one prowadz¹ do Nirwany.

329. WyobraŸmy sobie cz³owieka, który przej¹³ siê myœl¹, ¿e oczy jego widz¹ ró¿nie. Naturalnie ma on s³usznoœæ, lecz sam¹ t¹ myœl¹ zniszczy sobie wzrok. Koordynacja refleksów jest trudna, ale tylko ona gwarantuje pracê aparatu. Ró¿nica w postrzeganiu ka¿dym okiem daje perspektywê obrazu. Równie¿ dwie ró¿ne prawdy mog¹ siê zjednoczyæ w zdrowym organizmie. Cz³owiek ow³adniêty myœl¹ o ró¿nych prawdach podobny jest do cz³owieka, który zamyœli³ siê nad ró¿nic¹ oczu i zatraci³ perspektywê wyobra¿enia.

330. Za oknem rozleg³o siê wo³anie. Jeden z robotników zniecierpliwiony machn¹³ rêk¹, jakby mówi¹c: „Nie przeszkadzaj, jestem zajêty! Drugi obieca³ przyjœæ, ale zapomnia³. Trzeci przyszed³ po pracy, lecz miejsce by³o ju¿ puste. Czwarty drgn¹³ na wo³anie i z³o¿ywszy narzêdzia, niezw³ocznie wyszed³ - „Oto jestem. Nazywa siê to drgnieniem czujnoœci. Tylko to drgnienie, oœwiecone œwiadomoœci¹ dnia i nocy, prowadzi do wiedzy ducha, ponad rozs¹dkiem otwiera bramê dr¿eniem, s³yszalnym nawet przez ludzkie aparaty. Je¿eli potraficie nie zag³uszaæ w sobie drgnienia czujnoœci - wielkie to szczêœcie!

331. Zapytajcie kompozytora, czy lubi chóry i symfonie w unisono. Nazwie on wasze pytanie nonsensem, bo w unisono nie ma symfonii. Dla nowego brzmienia kompozytor gotów jest zastosowaæ najbardziej nieoczekiwany instrument. Równie¿ przy tworzeniu grupy nie dziwcie siê pozornej ró¿norodnoœci cz³onków. Nie urodzeniem, nie przyzwyczajeniami, nie b³êdami, lecz duchem siê oni stykaj¹. Duchem niewa¿kim, niewidzialnym i nies³yszalnym ³¹cz¹ siê w chór. Nie gañcie przeto kogoœ za tembr g³osu - wa¿na jest jego jakoœæ. Radoœnie jest uœwiadamiaæ sobie, ¿e zawsze mo¿na podnosiæ jakoœæ, jeœli jest dyscyplina ducha.

332. Religie i prawa gani¹ zdradê, oszczerstwo i zniewagê, nie wskazuj¹ jednak, dlaczego te czyny s¹ szkodliwe w swej istocie. Tote¿ nagany te maj¹ postaæ zakazu. Wszelki zakaz jest wzglêdny i nieprzekonywaj¹cy. Szkodliwoœæ i po¿ytek powinny byæ przedstawione zgodnie ze sw¹ istot¹. Szkodliwoœæ zdrady, oszczerstwa i zniewagi ³atwo jest pokazaæ na zwyk³ym przyk³adzie. Oczywiœcie szkoda wyniknie nie dla zdradzonego, lecz dla zdrajcy. Ca³y œwiat mo¿na podzieliæ wed³ug zasady dobra osobistego i ogólnego. Jeœli dzia³amy w sferze Dobra Powszechnego, w szczerych zamiarach, to za nami stoi ca³y rezerwuar kosmicznych nagromadzeñ. Ten kielich najpiêkniejszych bohaterskich czynów zaczyna dzia³aæ niewidzialnym promieniem. WyobraŸcie sobie, ¿e pe³na z³oœci œwieca usi³uje was oparzyæ. Jeszcze nie przedsiêwziêliœcie œrodków obrony, a oto spoza was zbli¿a siê ju¿ potê¿na smolna pochodnia. Wykonajcie to doœwiadczenie, a zobaczycie, jak œwieca topnieje, zwêgla siê i gaœnie. Nie jest to kara, lecz skutek zgodny z prawami natury. Ludzie zdradzaj¹, oczerniaj¹ i zniewa¿aj¹ tych, którzy przynosz¹ Dobro Powszechne, lecz nie do pozazdroszczenia jest los tych parz¹cych ogni. Tote¿ zdrada, oszczerstwo i zniewaga s¹ niepraktyczne. Dlatego nie myœlcie o zemœcie. Ju¿ staro¿ytni powiadali obrazowo: „Moja jest zemsta i Ja zap³acê. Tak powiedzia³ Pan. Czy¿ lekki jest ¿ywot zdrajcy? Religie i prawa równie¿ wystêpuj¹ przeciwko kradzie¿y, ale znowu brzmi to jak zakaz. Tymczasem nale¿y wskazaæ, i¿ kradzie¿ jest szkodliwa jako pojêcie potêguj¹ce poczucie w³asnoœci. Kradzie¿ szkodzi ewolucji œwiata. Nie do pozazdroszczenia jest los tych, którzy szkodz¹ œwiatowej ewolucji. Cofaj¹ siebie daleko wstecz. Nie to jest wa¿ne, ¿e jakiœ przedmiot przejdzie w inne rêce, lecz to, ¿e dwóch ludzi dozna ataku uczucia w³asnoœci. W zakresie kradzie¿y prawo jest niedoskona³e, bo g³ówne kradzie¿e: dotycz¹ce dziedzin wiedzy, idei twórczoœci, nie mog¹ byæ przewidziane. Kradzie¿ ustanie wraz ze znikniêciem w³asnoœci prywatnej.

333. Religie i prawa bardzo potêpiaj¹ brak wstrzemiêŸliwoœci, lecz znów nie wyjaœniaj¹ jej szkodliwoœci. U¿ytecznoœæ wstrzemiêŸliwoœci w jedzeniu i s³owach mo¿na stwierdziæ w przeci¹gu kilku miesiêcy. Rzecz jasna My jak zawsze przeciwni jesteœmy fanatyzmowi i drêczeniu cia³a; ono zna swoj¹ miarê paliwa. O wstrzemiêŸliwoœci p³ciowej nale¿y powiedzieæ bardziej szczegó³owo, zbyt bowiem wiele myœli siê wspó³czeœnie o tej kwestii. Bardzo dawne misteria g³osi³y: „Lingam jest naczyniem m¹droœci. Z czasem jednak wiedza ta zwyrodnia³a we wstrêtne kulty falliczne i religia zaczê³a formu³owaæ zakazy, nie wiadomo w imiê czego. Tymczasem nale¿a³o po prostu powiedzieæ: Fakt poczêcia jest tak cudowny, ¿e nie mo¿na go traktowaæ jako coœ zwyk³ego. Mo¿na wa¿yæ, mo¿na rozk³adaæ na najdrobniejsze cz¹steczki, jednak¿e wci¹¿ pozostaje nieuchwytna, niewypowiedziana substancja, tak samo niezast¹piona jak ¿yciowa si³a ziarna. W swoim czasie zwrócimy uwagê na niektóre zdumiewaj¹ce w³asnoœci tej substancji, która mo¿e byæ widzialna, lecz teraz musicie przyznaæ, ¿e owa niezwyk³a substancja jest bardzo wartoœciowa i musi mieæ jakieœ wa¿ne w³aœciwoœci. Nawet g³upiec to zrozumie. Naturalnie najlepszym dowodem jest doœwiadczenie. Jeœli porównamy dwóch osobników, z których jeden trwoni substancjê ¿yciow¹, drugi zaœ œwiadomie j¹ oszczêdza, to bêdziemy zdumieni rozwojem wra¿liwoœci aparatu ducha drugiego. Jakoœæ prac staje siê zupe³nie inna, zaœ liczba pomys³ów i idei wzrasta. Oœrodki splotu s³onecznego i mózgu s¹ jakby podgrzewane przez niewidzialny ogieñ. Z tego powodu wstrzemiêŸliwoœæ nale¿y traktowaæ nie jako patologiczne wyrzeczenie, lecz jako rozumne postêpowanie. Daæ ¿ycie nie oznacza wyrzuciæ ca³y zapas substancji ¿yciowej. Gdyby ludzie bêd¹cy na pierwszym szczeblu uœwiadomili sobie wartoœæ substancji ¿yciowej, zmala³aby przez to koniecznoœæ zakazów. Zakaz powinien byæ obalony to prawo d¹¿enia. Ale niezast¹pion¹ wartoœæ nale¿y ochraniaæ - to prawo zachowania. Rzetelniej spójrzmy na rzeczy - wszystko, co jest niezast¹pione, nale¿y ochraniaæ przede wszystkim. Czy¿ mo¿emy wyrzucaæ w przestrzeñ drogocennoœæ? Si³a ta, naturalnie, po³¹czy siê z ¿ywio³ami, sk¹d z takim trudem zosta³a wydobyta. Zamiast wspó³pracy z ewolucj¹ powstaj¹ podlegaj¹ce przeróbce odpadki. A zatem wyobraŸmy sobie wstrzemiêŸliwoœæ jako skrzyd³a!

334. Dwie s¹ oznaki autentycznoœci Nauki: pierwsza - to d¹¿enie do Dobra Powszechnego, druga - to przyjêcie wszystkich dawniejszych Nauk zgodnych z pierwsz¹ oznak¹. Nale¿y zauwa¿yæ, ¿e pierwotna forma Nauki nie zawiera negatywnych twierdzeñ. Z czasem zabobonni wyznawcy, zamiast czyniæ dobro, zaczynaj¹ ogradzaæ Testamenty przeczeniami. Powstaje zgubna formu³a: „Nasza wiara jest najlepsza, albo „My jesteœmy wierni, oni zaœ wszyscy niewierni. St¹d jeden krok do wypraw krzy¿owych, do inkwizycji, do morza krwi w Imiê Tych, którzy potêpiali zabijanie. Nie ma bardziej szkodliwego zajêcia ni¿ narzucanie wiary. Kto chce iœæ z Nami, powinien przede wszystkim zapomnieæ o przeczeniu i ¿yæ swobodnie odnowionym ¿yciem, nie przymuszaj¹c innych. Ludzi przyci¹ga siê piêknem i œwietlan¹ wiedz¹. Tylko zawieraj¹ca nadziejê, tylko rozkwiecaj¹ca ¿ycie, tylko przejawiaj¹ca siê w czynie Nauka mo¿e dopomóc prawdziwej ewolucji. Wszak ¿ycie to nie targ, na którym kupuje siê bilet wstêpu do Królestwa Niebieskiego. Wszak ¿ycie to nie mogi³a, gdzie dr¿y siê na myœl o sprawiedliwoœci Nieznanego Sêdziego! Uczeni zaproponowali dowcipne, wed³ug nich, pocieszenie: „Cz³owiek zaczyna umieraæ od chwili narodzenia. Niewielka to i ¿a³obna pociecha. My zaœ powiadamy: Cz³owiek rodzi siê wiecznie, szczególnie w chwili tak zwanej œmierci. S³u¿ebnicy zwyrodnia³ych religii zachêcaj¹ swych wyznawców do wykupienia miejsc na cmentarzu, gdzie dziêki uprzednim staraniom bêd¹ spoczywaæ korzystniej i zaszczytniej ni¿ inni, ubo¿si, a przez to nie zas³uguj¹cy na d³ugie modlitwy. Kadzid³o dla tych ubogich bêdzie fa³szywe, a koœcielni œpiewacy bêd¹ œpiewaæ bardzo niedbale. Powiedzcie¿ wreszcie, jaka prawdziwa Nauka g³osi podobne potwornoœci?! Zaprawdê doœæ ju¿ mogi³, cmentarzy i zastraszania! Trzeba wiedzieæ, jak pogodnie patrzyli Nauczyciele na przejœcie do przysz³ego istnienia i najmniej troszczyli siê o miejsce na cmentarzu. Stosunek do œmierci jest bardzo znamienny dla charakteru Nauki; w nim zawiera siê rozumienie reinkarnacji. Proszê, byœcie ustosunkowali siê do reinkarnacji w sposób œciœle naukowy. Je¿eli ktoœ mo¿e przed³o¿yæ inn¹ koncepcjê wszechœwiata, My rezerwujemy dla niego etat profesora seminarium i przyrzekamy pogrzeb pierwszej klasy - przecie¿ zamierza³ rzeczywiœcie umrzeæ w oczach oœwieconych. Przeczytajcie uwa¿nie wydane przez was samych pisma Nauczycieli, a bêdziecie zdziwieni, jak zgodnie przez wszystkie wieki mówi¹ Oni o zmianie ¿ycia. Droga Œwiat³a uka¿e siê, gdy odwa¿ycie siê spojrzeæ naukowo i bez przes¹dów. Odwa¿ni z Nami - dla odwa¿nych radoœæ!

335. Dzia³anie ducha jest nieobliczalnie szybkie. Myœl jest refleksem ducha i dlatego ruch myœli jest nies³ychanie szybki. Dopiero po wielu stopniach skali powolnoœci zaczyna siê obliczanie szybkoœci œwiat³a. Je¿eli wielkie jest znaczenie ducha, to jak¹¿ wartoœæ posiada dzieciê ducha - myœl?! Jakie znaczenie ma myœl, pokazuje nawet nieskomplikowany aparat badaj¹cy widmo aury. Zabarwienie aury zmieniaj¹ nie tylko œwiadome myœli, lecz w tej samej mierze oddzia³uj¹ te¿ lataj¹ce muchy naszego rezerwuaru ducha, które nawet nie docieraj¹ do umys³u i pamiêci. Wszêdzie mówi siê o jednakowym znaczeniu myœli i czynu. Mo¿na to ³atwo ustaliæ. Zbadajcie na przyk³ad oddzia³ywanie na widmo aury myœli o morderstwie oraz samego morderstwa - wynik bêdzie jednakowy. Ludziom trudno zrozumieæ, ¿e myœl ma taki sam wp³yw jak postêpek. Kto jednak pragnie uczestniczyæ w ewolucji œwiata, musi zrozumieæ znaczenie myœli. Skoro myœl zmienia siê w barwê fizyczn¹, to i jej oddzia³ywanie na odleg³oœæ jest tak samo oczywiste jak dzia³anie fal œwiat³a. Nale¿y naukowo podchodziæ do teorii si³y myœli. Nie trzeba tego oddzia³ywania odnosiæ do wyj¹tkowych osób - jest to prawo powszechne. Najwa¿niejszym nastêpstwem bêdzie zrozumienie nieprzydatnoœci k³amstwa i ob³udy, a tak¿e troskliwoœæ o swych bliskich. Nawet niezbyt przemyœlni uczeni wiedz¹, ¿e nawet jedna przelotna myœl fizycznie zabarwia ca³¹ aurê. Zdawa³oby siê, ¿e myœl pozostaje utajona, a okazuje siê, i¿ wywo³uje barwê fizyczn¹, która daje siê ustaliæ naukowo. Auromierz jest wa¿kim dowodem przeciwko ignorancji. Cywilizowanych ignorantów musimy traktowaæ jak dzieci. Oparzenie palca uczy ich obchodzenia siê z ogniem. Mówimy o przes¹dach, ale ¿aden minister nie wie, co to za zwierz, ten przes¹d. PójdŸmy ku radoœci!

336. Mówi siê, ¿e praca mo¿e byæ mêcz¹ca, a nawet szkodliwa dla zdrowia. Tak powiadaj¹ ludzie leniwi i ma³o ruchliwi. Zrozumcie, ¿e odpowiednio roz³o¿ona praca z natury swej nie mo¿e mêczyæ. Nale¿y tylko wiedzieæ, jak odpowiednio zmieniaæ grupê pracuj¹cych nerwów, a nie dopuœci siê do zmêczenia. Nie usi³ujcie szukaæ wypoczynku w bezczynnoœci. Bezczynnoœæ jest tylko mikrobem zmêczenia. Napiêcie miêœni mo¿e spowodowaæ ból, ale wystarczy pogr¹¿yæ siê w bezruchu, a poczuje cie silny ból. Natomiast poprzez zmianê rodzaju pracy wywo³ujecie pracê oœrodków przeciwnych, omijaj¹c zupe³nie refleks poprzednich napiêæ. Rzecz prosta mamy na myœli du¿¹ ruchliwoœæ, która rozwija siê przy œwiadomym doœwiadczeniu. Gdy lekarz zapisuje jak¹œ kuracjê, znajdujemy czas i mo¿liwoœci, by j¹ stosowaæ. Podobnie trzeba te¿ zastosowaæ rozs¹dn¹ zmianê pracy - dotyczy to wszystkich jej rodzajów. le jest spotkaæ nieruchliwoœæ umys³u, która przeszkadza w pracy wy¿szych oœrodków. Nale¿y zapamiêtaæ, ¿e powinno siê unikaæ niektórych pozycji cia³a lub przynajmniej czêsto je zmieniaæ. Zgarbiona postawa przy wyprostowanych nogach utrudnia dzia³anie splotu s³onecznego. Zadarta g³owa szkodzi oœrodkom mózgu. Wyci¹gniête przed siebie rêce obci¹¿aj¹ oœrodek aorty. Le¿enie na wznak przeszkadza oœrodkowi kundalini, chocia¿ jednoczeœnie go pobudza. Jasnoœæ myœli przychodzi szybko, gdy nastêpuje zmiana Ÿród³a œwiat³a. Wystarczy obróciæ siê do œwiat³a lub te¿ od niego odwróciæ, a oddzia³ywanie staje siê wyczuwalne. Przede wszystkim zapamiêtajcie, ¿e ka¿de po³o¿enie ma swoje plusy, lecz jeœli ktoœ obraca siê jak chor¹giewka na dachu pod wp³ywem czyjegoœ wiatru, to jego system wznoszenia siê ulega zak³óceniu.

337. Powodzenie nie opuœci d¹¿¹cych, trudno bowiem trafiæ strza³ê w locie. Jakie szybko przybli¿aj¹ siê terminy tych, którzy s¹ przeznaczeni, ale w ruchu nale¿y odró¿niaæ dzieñ wczorajszy od dnia nadchodz¹ce go. Narody powsta³y, odchodz¹ królowie - czy¿ to przypadek? Tylko œlepy nie spostrzega ruchu ewolucji. Ka¿de m³ode serce dr¿y przeczuwaj¹c nowe formy. W chwilach tych ka¿da nowa forma, choæby niedoskona³a, cenniejsza jest od wypolerowanej starej. A¿eby móc nazwaæ siebie nosicielem s³oñca, trzeba zapomnieæ o mroku. Jak¿e nie podtrzymaæ tych, którzy d¹¿¹ ku s³oñcu? £atwiej im wyt³umaczyæ znaczenie s³onecznej prany. Promieñ s³oneczny oœwietli im nowe g³êbiny nale¿y tylko przyj¹æ. Ka¿dy wezwany otrzymuje pe³en kielich. Je¿eli nie przyjmie zwiastuna, otrzyma czêœæ tego, co przeznaczone. Jeœli nie ogarnie tej czêœci, dana mu bêdzie cz¹stka mniejsza - tak ka¿dy odmierzy sobie sam. Nale¿y powiedzieæ tym, którzy wybrali cz¹stkê mniejsz¹: Najmniejsi, przez lekkomyœlnoœæ wygnaliœcie siebie z ogrodu! Poczujcie, jak ³atwo by³o przyj¹æ zwiastuna kielicha. Wraz z nim posadzilibyœcie ma³e drzewko wielkiej wolnoœci. Jak¿e ciê¿ko jest teraz zagl¹daæ w oczy przechodniom w poszukiwaniu tego, który do was zastuka³. Co dziœ jest ³atwe, jutro bêdzie niedostêpne. B¹dŸcie wiêc czujni. Wskazanie mo¿na powtórzyæ, ale nie mo¿na gwa³tem otwieraæ oczu. Kto œpi, niechaj œpi! Lecz czy¿ mo¿na spaæ przy b³yskaniu nieba i chybotaniu siê ca³ej ziemi?

338. Przypomnijmy kilka wypadków, które wielekroæ powtarza³y siê w ró¿nych ¿ywotach. Dziesiêæ lat ludzie oczekiwali Zwiastuna, lecz w przeddzieñ Jego przybycia zamknêli drzwi. Albo te¿ wybrawszy cz¹stkê, wyobrazili sobie, ¿e wszystko jest dopuszczalne i dozwolone. Albo wybrawszy cz¹stkê, wpadli w b³og¹ bezczynnoœæ, dziwi¹c siê, ¿e cz¹stka maleje. Albo wybrawszy cz¹stkê, zamierzali zachowaæ stare przyzwyczajenia - niech za jedn¹ pazuch¹ le¿y czêœæ skarbu, za drug¹ mo¿na przechowaæ mi³e karaluchy. Albo wybrawszy cz¹stkê, postanowili tylko na chwilê wyskoczyæ z poci¹gu, zapominaj¹c, ¿e skok w biegu zgubnie odrzuca wstecz. Albo wybrawszy cz¹stkê, zaczêli oczerniaæ brata, zapominaj¹c, ¿e oszczerstwo boleœnie bije ich samych po g³owie. Spytacie: „Jak wiêc postêpowaæ, ¿eby nie zbrukaæ cz¹stki wybranej? Mogê poradziæ: Zamiast cz¹stki przyjmijcie ca³y kielich Dobra Powszechnego. Uchroni to was od wszelkich nieprawoœci. Zamiast lêkliwego namys³u zdecydujcie siê jako doœwiadczenie przyj¹æ na siedem lat plan realizacji Dobra Powszechnego. Je¿eli rada Moja jest z³a, zd¹¿ycie od nowa wyhodowaæ swoje karaluchy. Komu kielich Dobra Powszechnego wyda siê zbyt ciê¿ki, temu powiem: Nauka to nie cedrowe orzeszki w cukrze. Nauka to nie srebrne b³yskotki. Nauka to potê¿na, srebrna ruda, przeznaczona i zachowana. Nauka to odkryta i nape³niaj¹ca d¹¿eniem lecznicza ¿ywica. Temu, kto siê waha, powiem: Tylko siê strze¿, byœ nie sta³ siê zdrajc¹, bo los nawet ma³ego zdrajcy jest okropny! Temu, kto pracuje, powiem: Przyci¹gniêcie ma³ej si³y jest du¿¹ zas³ug¹, ale przyci¹gniêcie wielkiej si³y, jest ju¿ œwietlanym osi¹gniêciem. Zaprawdê ten, który pracuje, nie odczuwa ciê¿aru kielicha Dobra Powszechnego! Gdy bêdziecie szukaæ wspó³pracowników, niech was wtedy nic nie zmyli. Rêce robotnika mog¹ kryæ Zwiastuna; kolor skóry mo¿e pochodziæ od górskich œniegów. Zwiastun Prawdy nie wykrzykuje na jarmarku. Zatem obserwujcie oznaki - czas jest bliski!

339. Gdy zrozumieliœcie, jakie s¹ oznaki Zwiastuna (Pos³añca), przypomnimy cechy wspó³pracowników: wolni od przes¹dów, ruchliwi w dzia³aniu, m³odzi duchem, nie lêkaj¹cy siê odmêtu. Dobrze jest nie zapominaæ o nieznanych i sierotach. A teraz czas powiedzieæ o oznakach drogi wiod¹cej do Nas. Przede wszystkim czy ³atwo jest wam uznaæ istnienie Mistrzów? Gdy czytacie o znalezieniu jaj dinozaura, z ³atwoœci¹ przyjmujecie tê wiadomoœæ. Równie ³atwo przyjmujecie wiadomoœæ o nowym gatunku ma³py, o sile ¿ywotnej ziarna z grobowców piramid, o nieznanym metalu, o nowym plemieniu potomków rozbitków. Ca³y szereg wiadomoœci wykraczaj¹cych poza wasze codzienne ¿ycie przyjmujecie z ³atwoœci¹. Dlaczego wiêc trudno przyj¹æ, ¿e grupa, która uzyska³a wiedzê drog¹ wytrwa³ej pracy, mo¿e zjednoczyæ siê w imiê Dobra Powszechnego? Wiedza, poparta doœwiadczeniem, pomog³a znaleŸæ dogodne miejsce, gdzie pr¹dy u³atwiaj¹ komunikowanie siê w ró¿nych kierunkach. Z pewnoœci¹ s³yszeliœcie opowiadania podró¿ników o znajdywaniu w jaskiniach nieznanych Joginów. Jeœli rozszerzycie ten fakt w kierunku rzeczywistej wiedzy, z ³atwoœci¹ dojdziecie do zrozumienia, ¿e istnieje grupa Nauczycieli Wiedzy. Jak¿e znaleŸæ drogê do Naszych Laboratoriów? Bez wezwania nikt nie dojdzie. Bez Przewodnika (Guru) nikt nie przejdzie! Jednoczeœnie potrzebne jest niepowstrzymane osobiste d¹¿enie, a zarazem gotowoœæ do pokonania trudnoœci drogi. Zgodnie ze zwyczajem przychodz¹cy musi przebyæ pewn¹ czêœæ drogi samotnie. Nawet ci, którzy byli w bezpoœrednim kontakcie z Nami, przed dojœciem nie odczuwaj¹ wieœci od Nas. Tak musi byæ, po ludzku. Owi przybywaj¹cy samotnie, pomijaj¹c g³êbokie tego przyczyny, dziel¹ siê na dwa rodzaje: osobiœcie d¹¿¹cy i wezwani do okreœlonego zlecenia. Nie maj¹c specjalnych Wskazówek, nikt nie rozpozna tych, którzy byli u Nas. Jeœli Zwiastun Nasz nie wykrzykuje na targu, to i ci, którzy byli u Nas, umiej¹ strzec Dobra Powszechnego. G³ówn¹ oznak¹ Naszego Zewu jest to, ¿e jesteœcie nieomylnie niesieni, jakby na skrzyd³ach. A zatem przyjmijcie Nasz¹ Wspólnotê Wiedzy i Piêkna. I b¹dŸcie pewni, ¿e choæby nawet przeszukano wszystkie w¹wozy, to nieproszony goœæ nie znajdzie drogi. Wiele razy bywaliœmy w waszych miastach, wiêc nie mo¿na powiedzieæ, ¿e odeszliœmy od œwiata. Przecie¿ i wy budujecie obserwatoria poza miastem i dbacie o spokój uczonych. Uznajcie wiêc Nasze racje i nie narzekajcie na brak dok³adnego adresu. Pamiêtajcie o Tych, którzy pracuj¹ dla Dobra Powszechnego!

340. Nieuchronnie napotkacie szczególny typ ludzi, którzy na wzmiankê o Mistrzach (Guru) wpadaj¹ we wœciek³oœæ. Gotowi s¹ zawierzyæ ka¿dej pod³ej spekulacji gie³dowej, gotowi s¹ uwierzyæ ka¿demu oszustwu, lecz idea Dobra Powszechnego nie ma do nich przystêpu. Bacznie popatrzcie tym ludziom w Ÿrenicê. Znajdziecie w niej biegaj¹cy cieñ i nied³ugo wytrzymaj¹ oni wasze spojrzenie. To tajni Dugpa. Czêsto s¹ oni bardziej niebezpieczni od swych jawnych wspó³braci. Je¿eli im pos³aæ sakiewkê z pieniêdzmi, przypomn¹ sobie nie istniej¹cego d³u¿nika. Je¿eli ocaliæ ich od zguby, oka¿¹ wdziêcznoœæ policji. Nawet je¿eli przyprowadziæ tych na pozór uczciwych ludzi do samej granicy Naszego Osiedla, og³osz¹ to, co widzieli, za mira¿. Gdyby¿ czynili tak z niewiedzy, ale przyczyn¹ jest coœ znacznie gorszego. Strze¿cie siê ich! Przede wszystkim strze¿cie przed nimi dzieci. Oni s¹ przyczyn¹ dzieciêcych wrzodów. Oni znajduj¹ dostêp do szkó³. Dla nich nie istnieje historyczny fakt i prawo wiedzy. Spotykaj¹c owrzodzone dzieci, spytajcie o jakoœæ ich nauczycieli. Obecnie, gdy zbli¿aj¹ siê wa¿ne czasy, nale¿y oczyœciæ mo¿liwie jak najwiêcej dzieci; to one bêd¹ myœleæ o miastach przysz³oœci. Trzeba im daæ prawdziw¹ ksiêgê o bohaterach Dobra Powszechnego, lecz ksiêga ta nie jest jeszcze napisana. Fa³szywe s¹ ksi¹¿ki dla dzieci, fa³szywe zabawki, fa³szywe uœmiechy wychowawców. Wœród tej ci¹g³ej masy fa³szu czy¿ mo¿na spodziewaæ siê prawdy? Radzê znaleŸæ wiêcej czasu dla dzieci. Niech same ci¹gn¹ belki na budowê swego miasta. Mówi³em o tajnych Dugpa dla waszej wiadomoœci, ale zajmowaæ siê nimi nie warto, bo dla ka¿dego d¹¿¹cego pracownika s¹ to po prostu œmiecie. Lecz je¿eli poka¿ecie dzieciom Nasze Osiedle, z radoœci¹ zwiedz¹ wszystkie laboratoria i obserwatoria. Nasze pryzmatyczne lustra sprawi¹ im niezapomnian¹ radoœæ, poniewa¿ dzieci lubi¹ wszystko, co prawdziwe, My zaœ d¹¿ymy do Prawdy. Dzieciom dawajcie tylko prawdziwe rzeczy.

341. Nasza Wspólnota (Sangha, Bractwo) sieje ziarna Dobra Powszechnego we wszystkich czêœciach œwiata. Pytacie: Jak zachowaæ Kodeks Wspólnoty? S³yszeliœcie ju¿ o wielu oznakach Naszej Pracy, teraz zaœ zapamiêtajcie nie dla wiadomoœci, lecz dla niezw³ocznego zastosowania. O ile wyrzeczenie siê tego, co osobiste, przybli¿a, o tyle od¿egnanie siê od pracy dla Dobra Powszechnego niezmiernie oddala - oto regu³a Wspólnoty. Jeœli umys³ jest ruchliwy, bardzo ³atwo zachowaæ osobiste przy d¹¿eniu do Dobra Powszechnego. Pytacie: Dlaczego potrzeba tylu prób? We Wspólnocie wszystko osi¹ga siê poprzez doœwiadczanie, dlatego s³usznie mo¿na uwa¿aæ próby za wzrost. Próby s¹ jak progi piêknych bram. Zaniechajcie wzdychania i nie miejcie p³aczliwych twarzy, gdy mowa o próbach. Od¿egnanie siê od Dobra Powszechnego nawet olbrzyma str¹ci w dó³. Kto mia³ przywilej s³yszeæ Nasz¹ Rozmowê, mo¿e zaœwiadczyæ, jak rzeczowo i ró¿norodnie up³ywa Nasz czas. Dla zwiêkszenia mo¿liwoœci trzeba by³o zrezygnowaæ z przewlek³ej mowy, dobieraj¹c w ró¿nych wiekach najlepsze i najkrótsze okreœlenia. W ci¹gu trzech minut trzeba umieæ wyraziæ treœæ trzygodzinnej przemowy. Mówiê to nie obawiaj¹c siê oburzenia adwokatów i kaznodziejów. Doceniaæ skarb czasu mo¿na tylko pracuj¹c dla Dobra Powszechnego. Nie mo¿na kraœæ czasu swego brata. Ukraœæ bez sensu czas równe jest kradzie¿y idei. Jeœli chodzi o próby, mo¿na jeszcze dodaæ, ¿e nawet dziecku mo¿na zadaæ pytanie: „Co uwa¿asz obecnie za najwa¿niejsze? Pod¹¿aj¹c za biegiem myœli, mo¿na z odpowiedzi poznaæ prawdziwe oblicze. Smutno jest patrzeæ na tych, którzy ukrywaj¹ swe myœli. Myœl to b³yskawica!

342. Kto poœwiêci³ siê kurnikowi, otrzymuje w nastêpstwie jajka. Kto poœwiêci³ siê czêœci œwiata, ko³ysze siê razem z l¹dem. Ludzie wypaczyli znaczenie s³owa „harmonia. W³o¿ono w to s³owo coœ klerykalnego, fa³dê chitonu, nieœmiertelnik nie istniej¹cej mi³oœci i nawet robion¹ na drutach poñczochê. Lepiej bez harfy zast¹piæ to wysuszone pojêcie bardziej energicznym, na przyk³ad: „wra¿liwoœæ wspó³pracy. Bez niej Wspólnota nie mo¿e istnieæ. Zak³ócenie jej wywo³uje obrazê. Obraza rodzi têpotê. Cz³owiek ura¿ony przywi¹zuje siê do jednego punktu. Staj¹c siê nieruchomy, cz³owiek nieuchronnie têpieje. Têpota, jak rdza, poch³ania czêœæ podstawowej substancji. Wszystko wibruje, faluje i oddycha w œwietle b³yskawic. W dniach wielkiego budowania nie dopuœæcie zardzewia³ej kotwicy. Rdza nie wytrzyma oczyszczaj¹cego wiru!

343. Lekarz mo¿e zapytaæ: „Je¿eli aura jest zjawiskiem fizycznym, to czy nie mo¿e byæ rozwijana z zewn¹trz, fizycznie? Do pewnego stopnia bêdzie on mia³ s³usznoœæ. S³yszeliœmy ju¿ o zewnêtrznych ciosach uderzaj¹cych w aurê; ca³kiem podobnie mo¿na stworzyæ cieplarnian¹ atmosferê goj¹c¹ aurê, lecz warunki cieplarniane wszêdzie s¹ jednakowe i nie sprzyjaj¹ ewolucji. Jak organizm kszta³tuje siê g³ównie od wewn¹trz, niezale¿nie od warunków zewnêtrznych, tak te¿ sta³oœæ i jakoœæ aury roœnie jedynie od wewn¹trz. Trudne warunki s¹ szczególnie korzystne dla szerokoœci aury. Wspania³omyœlnoœæ rêki daj¹cej nie zale¿y od liczby darów. Widzê m³odego uczonego, który zebra³ Testamenty wszystkich Nauk Wschodu i powiedzia³: „Oto wybiorê zewsz¹d pouczenia ¿yciowe, odrzucê wszystkie hymny i adoracje, zapomnê o ró¿nicach w czasie oraz b³êdach oszczerców i t³umaczy. Najprostsze zdaje siê byæ najbardziej zasadnicze. Z tych urywków u³o¿ê jedno ¿ycie ¿ycie Wschodu. Pomimo fragmentarycznoœci bêdzie to ¿ycie m¹dre i wype³nione prac¹ dla ewolucji. Dlaczego wszystkie Nauki duchowe zrodzi³y siê w Azji? Jakie¿ to magnesy tam w³aœnie skupi³y postêpow¹ energiê ducha? Dla powstania tr¹by powietrznej potrzebne jest wspó³dzia³anie z góry i z do³u. Jaka zamierzch³a przesz³oœæ odpowiada skrzyd³om przysz³oœci? Staro¿ytnoœæ Atlantydy mo¿e odpowiadaæ lotom pozaplanetarnym. Brama ta jest tak szeroka, ¿e reszta gospodarstwa wejdzie przez ni¹ z ³atwoœci¹!

344. Czy Nasza Wspólnota (Sangha, Bractwo) mo¿e ingerowaæ w sprawy œwiata i okazywaæ czynn¹ pomoc? Ka¿da wspólnota pozbawiona egoizmu, w jego wulgarnym znaczeniu, i dzia³aj¹ca w Imiê Dobra Powszechnego ma swój udzia³ w rozstrzyganiu spraw œwiatowych. Jak strza³y wbijaj¹ siê w mózg ludzkoœci przesy³ki Wspólnoty. W literaturze naukowej, mo¿na znaleŸæ ca³y szereg opisów oddzia³ywañ zarówno psychicznych, jak te¿ i materialnych. Znane s¹ przypadki przesy³ek przedmiotów o wielkim znaczeniu. Znane s¹ fakty przysy³ania sum pieniê¿nych. Znane s¹ ostrze¿enia przed niebezpieczeñstwem. Znane s¹ listy z rozstrzygniêciem spraw. Znane s¹ spotkania pod ró¿nymi postaciami. Miewaliœmy bilety okrêtowe i ubiory ludów ró¿nych krajów. Miewaliœmy ró¿ne imiona i zjawialiœmy siê, gdy okolicznoœci tego stanowczo wymaga³y. Widzê ju¿, jak ktoœ siê obrusza i nazywa to wszystko bajkami. Tymczasem na jego oczach dom studencki otrzyma³ od nieznajomego dar; a jego znajomemu nieznana osoba przynios³a cenne popiersie. Nasz wys³annik prosi³ królow¹, by post¹pi³a zgodnie z prawem czasu. Nasz wys³annik udziela³ rad m³odemu wynalazcy. Nasz wys³annik pokierowa³ pocz¹tkuj¹cym uczonym. I mo¿na by pokazaæ spis osób, które otrzyma³y przekazy pieniê¿ne. Wszystkie te fakty poœwiadczone s¹ fizycznymi dokumentami. Dlaczego to wydaje siê komuœ mistyczne i tajemnicze, skoro ka¿dy na mniejsz¹ skalê robi³ to samo? Skoro zasada Dobra Powszechnego jest ludzkoœci zaszczepiona, to przed³u¿aj¹c j¹, dojdziemy do Wspólnoty silnej doœwiadczeniem. Tylko œlepiec nie dostrzega, dok¹d skierowa³a siê spirala ewolucji! A My, którzy istniejemy, œlemy pomoc tym, którzy s¹ m³odzi duchem.

345. Je¿eli Nasza G³ówna Wspólnota ma znaczenie dla œwiatowych struktur, to i zak³adane przez Nas wspólnoty maj¹ wp³yw na ewolucjê §wiata. Rozpatrzmy najwa¿niejsze rodzaje tych rozrzuconych po œwiecie wspólnot. Pierwszy - to wspólnoty nieœwiadome, których cz³onkowie wypracowuj¹ mo¿liwy do przyjêcia rodzaj wspó³¿ycia. Mo¿na je znaleŸæ poœród robotników, rolników, ucz¹cych siê, rzadziej w rodzinach. Drugi rodzaj wspólnot wie o planie ziemskiej ewolucji, ale nie wi¹¿e tego planu z okreœlonym dzia³aniem i terminem. S¹ to kó³ka politycznych idealistów, pewne organizacje okultystyczne, niektóre towarzystwa naukowe, rzadziej zgromadzenia klerykalne. Trzeci rodzaj wspólnot zna nie tylko plan ewolucji, lecz równie¿ terminy i dzia³anie. Naturalnie te wspólnoty s¹ rzadkie i otrzymuj¹ Nasze Wskazówki. Kto przebywa³ u Nas, ten nauczy³ siê milczeæ. Trudno jest równie¿ rozpoznaæ uczestników wspólnoty trzeciego rodzaju. Najbardziej rozmowni s¹ cz³onkowie drugiego rodzaju wspólnot. Bardzo du¿o mówi¹ o Dobru Powszechnym. Zaprawdê czarny wiek skoñczy siê proklamowaniem Wspólnoty! Sergiusz wyr¹bywa³ j¹ siekier¹. Boehme wybija³ m³oteczkiem. Mistrz Budda budowa³ rêkami. Chrystus przygotowa³ jej most. Najdawniejszy z Nauczycieli powiedzia³: „Nie widzê rzeczy, które bym posiada³!. Teraz pozostaje pos³aæ przeciw Nam karn¹ ekspedycjê; ale ona nie dotrze, posiadamy bowiem pewne œrodki naukowe. Choæ w tej ksi¹¿ce nie mówi³o siê o gazach, lecz wymieni³em ju¿ kilka silnych ich zestawów. Wspania³y i niepowtarzalny jest czas zmiany d³ugiego, ciê¿kiego wieku!

346. Mo¿na by opowiedzieæ o pouczaj¹cym przypadku dotarcia do Naszej Wspólnoty nieoczekiwane - go, po¿ytecznego wspó³pracownika. Wiecie ju¿, ¿e przed ostatecznym wst¹pieniem do Nas zdarzaj¹ siê osobliwe ataki fizycznej s³aboœci - t³umaczy siê to rozfalowanym stanem oœrodków. Mo¿liwe s¹ omdlenia, spazmy, udrêka i bóle w ró¿nych oœrodkach. Pewien Nasz Przyjaciel niepotrzebnie uda³ siê górsk¹ œcie¿yn¹ i, zaprawiony w przemarszach, zabrn¹³ poza strefê ochronn¹. Tam wpad³ w g³êbokie omdlenie. Có¿ pokaza³y Nasze daleko widz¹ce aparaty? Przyjaciel le¿y na krawêdzi bardzo niebezpiecznego urwiska, a do niego œpieszy uczestnik wyprawy towarzystwa geograficznego, który od³¹czy³ siê od karawany. Sam jest g³odny i opada z si³, ale podnosi Naszego Przyjaciela, bêd¹cego mê¿czyzn¹ wysokiego wzrostu, i niesie go id¹c œcie¿k¹. Jedynie napiêciem nerwów mo¿na wyt³umaczyæ, jak móg³ on udŸwign¹æ ten ciê¿ar. Gdy pos³ani przez Nas ludzie doszli do nich, geograf sam wpad³ w jeszcze g³êbsze omdlenie. Podjêcie nadmiernego ciê¿aru uczyni³o go wspó³pracownikiem. Obecnie zarz¹dza on ochron¹ dróg i zajmuje siê badaniami historycznymi. Czêsto powtarza: „Nie lêkaj cie siê nadmiernego ciê¿aru. Oczywiœcie istnia³a przyczyna, dla której znalaz³ siê on w Naszych górach. Zjawisko wrogów nale¿y powi¹zaæ ze szczególnym stanem chorobowym, o którym ju¿ wspomnia³em. Bior¹c rzecz po ludzku, ³atwo zrozumieæ, jak dalece dla kogoœ jest przykra Nasza Wspólnota. Nie trzeba byæ czarownikiem, by sobie wyobraziæ kogoœ staraj¹cego siê zatarasowaæ drogê. S¹ to jednak wrogowie nie wasi i nie Nasi, lecz wrogowie oœwiaty. S¹ oni nieuchronni i nieprzejednani. Radzimy przeto braæ rzeczy takimi, jakimi s¹, i nie baæ siê nadmiernego ciê¿aru.

347. Tworz¹c nowe wspólnoty (grupy), nale¿y mieæ na uwadze pewn¹ dokuczliw¹ ludzk¹ w³aœciwoœæ. Mówiê o zawiœci. We wspó³zawodnictwie stopniowo podnosi g³owê ¿mija zawiœci; tam¿e zagnie¿d¿a siê k³amstwo i ob³uda. ¯mija jest ma³a i narodzin jej czasem nie sposób wyœledziæ. Dlatego przy tworzeniu wspólnoty nale¿y przewidzieæ ró¿nicê pomiêdzy jej cz³onkami oraz wskazaæ, ¿e ka¿dy cz³onek wspólnoty jest niepowtarzalny i nieporównywalny, jak cz³onki w ciele. Wkrótce nadejdzie czas, kiedy Nauka Moja, nie bez trudnoœci, bêdzie mog³a dotrzeæ do wspólnot w ró¿nych krajach. Przed wyjœciem trzeciej ksiêgi nale¿y nie tylko przyswoiæ sobie drug¹, lecz równie¿ zastosowaæ j¹ w ¿yciu. Wiem ju¿, jak powierzchownie zosta³a przeczytana przez wielu pierwsza ksiêga. Ktoœ u¿y³ jej jako sennika i pomocy do wró¿by. Ktoœ przyj¹³ j¹ jak uspokajaj¹ce krople. Ale niewielu j¹ przyjê³o jako nagl¹ce wezwanie do uczestnictwa w ewolucji œwiata. Ci, którzy zrozumieli wezwanie pierwszej ksiêgi, w drugiej znajd¹ oznaki upragnionej pracy. Œwiatowe wydarzenia uczyni¹ z tej ksiêgi podrêcznik na roboczym stole. Przy stole tym mo¿na siê spotkaæ. Nadmierny ciê¿ar mo¿e niekiedy staæ siê piórem skrzyd³a.

348. Podczas zajêæ we wspólnotach nie oddawajcie siê myœlom o niedawnej przesz³oœci. Albo przysz³oœæ, albo m¹droœæ wieków. Od³amki i kurz ³usek przesz³oœci zbytnio nape³niaj¹ przestrzeñ. Przyci¹gniête magnesem myœli, splataj¹ siê w nieczyste fantomy, które trudno rozpêdziæ. Wypêdzone z jednego k¹ta, przenosz¹ siê w drugi, dopóki œwiadomym uderzeniem woli nie zostan¹ znów obrócone w kurz. Praktyczniej jest myœleæ o przysz³oœci - myœli te kieruj¹ siê ku s³onecznej pranie. Magnes takich myœli przyci¹ga cz¹steczki py³u kosmicznego. Ów py³ dalekich œwiatów wp³ywa dobroczynnie na nowe ukszta³towania. O ile astronomia to geografia, o tyle py³ kosmiczny to historia. I ka¿dy aerolit to obiekt archeologiczny. Historyczna wiadomoœæ o czci oddawanej przez Salomona pewnemu szczególnemu aerolitowi ma naukow¹ podstawê. Jak¿e czêsto bajka zmienia siê w stronicê pracy naukowej. Wszak i Galileusz w swoim czasie opowiada³ niebezpieczne bajki. Czy¿ chcecie upodobniæ siê do kardyna³ów - przeciwników Galileusza? Nale¿y nauczyæ siê myœleæ o przysz³oœci. Gdy siê zbieracie, wysy³ajcie myœli o przysz³oœci - a spotkania bêd¹ czystsze.

349. Jeszcze kilka rad.

Poœpieszyæ siê i spóŸniæ jest jednakowo Ÿle, lecz gdybyœmy mieli wybieraæ, to jednak lepiej siê poœpieszyæ. Lepiej te¿ opuœciæ, ani¿eli dodaæ. Je¿eli we wspólnocie (grupie) s³ychaæ skargi, to wspólnota zmienia siê w urz¹d policyjny. Je¿eli we wspólnocie (grupie) zjawia siê samolubstwo, to wspólnota staje siê ogrodem zoologicznym. Je¿eli we wspólnocie (grupie) nie stosuje siê Mojej Nauki, to znaczy, ¿e ktoœ siê maskuje. Ka¿dy, kto wszed³, mo¿e wyjœæ, ale wychodz¹cy zabiera ze sob¹ nabyt¹ prawdziw¹ w³asnoœæ. Je¿eli czasem nadmierne brzemiê jest lekkie jak piórko, to nieraz uncja nieprawdy ciê¿sza jest od cetnara. Dobre mniemanie o sobie w porównaniu z innymi cz³onkami wspólnoty prowadzi do klêski. Ciê¿ka jest droga tych, którzy bêd¹c wezwani, nie weszli lekko. Proszê, nie pozbawiajcie siebie si³y. Wytê¿one tempo pracy zawiera nadzwyczajn¹ okultystyczn¹ w³aœciwoœæ. ¯adnym napiêciem woli nie zdo³a siê osi¹gn¹æ wyników, jakie daje wytê¿ona praca. Tempo i nasycenie rytmu mog¹ zbli¿aæ siê do napiêcia kosmicznego. Cenne osi¹gniêcia ducha pomagaj¹ wydobyæ siê z oków zak³amanej rodziny. Szczególnie niebezpieczna jest wspó³czesna rodzina, która mówi: „Rób jak wszyscy! Ile¿ najlepszych si³ traci siê na obronê przed robakiem wulgarnoœci!

350. S³yszeliœcie ju¿ o nasyceniu rytmu pracy jako o szczególnej w³aœciwoœci, która rzadko spotykana jest u ludzi. Jej dobroczynne znaczenie jest g³êbsze, ni¿ mog³oby siê wydawaæ. Staro¿ytne misteria zna³y dwa zwroty: pierwszy - „pracowaæ na fali Wielkiej Przyrody„, drugi - „pracowaæ w rytm bicia serca Macierzy Œwiata. Ci, którzy studiowali powa¿niejsze przedmioty, musieli znaæ nasycony rytm pracy; nic nie powinno by³o im przeszkadzaæ. Nauczyciel Buddha bardzo dba³ o to, by Jego wyznawcy wiedzieli o zmianach rytmu. Przed du¿ymi osi¹gniêciami doradza³ nie spokój, lecz nasycony rytm pracy. Zapamiêtajcie to. Wœród zadañ przysz³ej ewolucji, po pracy w pojedynkê, nale¿y przejœæ do organizowania bardziej z³o¿onych systemów. Widywa³o siê przyk³ady nasyconego rytmu pracy u poszczególnych osób lub w bardzo ma³ych wspólnotach, lecz t³um lub zgromadzenie ludzi nie potrafi wykorzystaæ po¿ytku tej zasady. Od dawna znane jest powiedzenie: „B¹dŸcie ostro¿ni z t³umem i równie stare: „Nale¿y ducha t³umu nauczyæ pracowaæ. Zewnêtrzne oznaki pracy mog¹ byæ bardzo ró¿ne, ale niech tylko bêdzie wyczuwalny rytm, a praca jakoœciowo bêdzie zupe³nie inna. Gdyby wiêkszoœæ wspó³czesnych rodzin nie by³a rozsadnikiem wulgarnoœci, to w³aœnie one mog³yby byæ przewodnikami pracy w jednoœci ducha. Ale bezmyœlne matki i ojcowie umiej¹ tylko be³kotaæ: „Rób jak wszyscy! Uczcie dzieci budowaæ swoje miasta!

351. O rêkopisach.

Znaczenie rêkopisu uleg³o zapomnieniu. Nawet najzwyklejszy lekarz rozumie, ¿e na skrawku papieru mo¿na przenieœæ infekcjê. Nabo¿ni królowie i najœwi¹tobliwsi kardyna³owie niejednokrotnie w ten sposób powiêkszali swój dobrobyt. Znacie równie¿ doœwiadczenia wspó³czesnych hipnotyzerów, kiedy to na rozkaz czytane s¹ zamkniête listy. Nawet w cyrkach pokazuj¹ to bez dodatkowej op³aty. To oznacza, ¿e zarówno zewnêtrzne, jak i wewnêtrzne znaczenie rêkopisu jest wielkie. Potarcie rêk¹ mo¿e spowodowaæ podskakiwanie korkowych figurek Pomyœlcie, ile energii osiada na kartce papieru przy wspó³pracy oœrodków. Mo¿na obserwowaæ promieniowanie energii z koñców palców. B³yski te mog¹ byæ widoczne w ciemnoœci. W przypadku szczególnie silnych emanacji mo¿na nawet w dzieñ dostrzec b³êkitne œwiat³o. Wraz z promieniowaniem nawarstwia siê na papierze niezniszczalna energia, podobna do oddzia³ywania s³owa i myœli. List przynosi nie umowne znaki liter, lecz potê¿n¹ infekcjê ludzkiej istoty. Z tego punktu widzenia jeden list lepiej jest czytaæ trzymaj¹c go w rêkach, innego zaœ lepiej nie dotykaæ. Oczywiœcie po œwiecie kr¹¿y wiele pustych kartek, na których nie ma Iskier ludzkiej œwiadomoœci. Jak wiêc poj¹æ ró¿nicê? Wiedz¹ ducha - t¹ sam¹, która decyduje, kiedy mo¿emy zastosowaæ uœcisk rêki. Rêkopis to uœcisk rêki na odleg³oœæ.

352. Mo¿e paœæ pytanie: Jak dojœæ do ostatniej Bramy? Oto znamy prawa i oznaki; nie tracimy czasu; pamiêtamy, jak zachowywaæ Naukê. Jak¿e wiêc mamy post¹piæ, gdy znajdziemy Bramê zamkniêt¹? Po odpowiedŸ zwróæmy siê znów do misteriów staro¿ytnego Egiptu. Przecie¿ te misteria by³y naukowymi drogami ¿ycia. Kandydat na ucznia powinien by³ nie zwalniaj¹c rytmu dojœæ do Nauczyciela. Przed nim le¿a³a œwiec¹ca linia, któr¹ powinien by³ kroczyæ, nie zbaczaj¹c i nie zawadzaj¹c o ni¹. Pomieszczenia, przez które przechodzi³, oœwietlone by³y ró¿nobarwnymi ogniami. Chwilami linia prawie znika³a, lecz na koñcu zaczyna³a b³yszczeæ jak olœniewaj¹cy promieñ i wpada³a pod ciê¿kie, zamkniête drzwi. Drzwi te by³y jakby nie do otwarcia - bez zamka. A blachy i okucia z ró¿nych metali zdobi³y je i umacnia³y. Ten, który by³ lêkliwego ducha, miesza³ siê, co zak³óca³o rytm jego kroków, lecz ten, który wiedzia³ o znaczeniu niezmiennoœci, szed³ nieugiêcie. I gdy cia³em uderza³ o przeszkodê, rozpada³a siê ona i wchodzi³ do ostatniej Komnaty. To zdecydowane uderzenie naszej ziemskiej pow³oki jest konieczne dla stworzenia rytmu wspinania siê. Wiedza ducha wskazuje nam, i¿ rozmiar celu tworzy rozmiar mo¿liwoœci. A symbol rozpadniêcia siê ciê¿kich drzwi wskazuje, jak nale¿y dzia³aæ. Wspó³czeœni mêdrkowie wyœmiewaj¹ siê z przebijania muru g³ow¹, lecz staro¿ytni Egipcjanie stworzyli piêkny symbol mocy naszej istoty. Dlatego idŸcie po linii promienia. Umiejcie zaczynaæ nowe, przyswoiwszy sobie poprzednie. Umiejcie nie dostrzegaæ drwiny z waszego mêstwa, wiecie bowiem, dok¹d idziecie.

353. Znów przyjd¹ z pytaniem: Jak sobie radziæ z przeszkodami? Jednemu przeszkadza rodzina, innemu nie lubiane zajêcie, owemu ubóstwo, jeszcze innemu napaœci wrogów. Dobry jeŸdziec lubi zaprawiaæ siê na nie uje¿d¿onych koniach i przeszkodê w postaci rowu przedk³ada nad równ¹ drogê. Wszelkie przeszkody powinny byæ Ÿród³em mo¿liwoœci. Zaniepokojenie spowodowane przez przeszkodê pochodzi jednak¿e ze strachu. W jakikolwiek czepek wystroi³by siê tchórz, musimy mu znaleŸæ stronicê o strachu. Przyjaciele! Dopóki przeszkody nie stanowi¹ dla nas Ÿród³a mo¿liwoœci, dopóty nie rozumiemy Nauki. Powodzenie le¿y w rozszerzonej œwiadomoœci. Nie mo¿na siê przybli¿yæ, gdy ogarnia strach. Promieñ mêstwa powiedzie ponad przeszkodami, bo teraz, kiedy Œwiat wie, dok¹d idzie - nasienie krwi roœnie, nasienie wiedzy roœnie, nasienie piêkna roœnie! Jeœli droga jest us³ana koœæmi, trzeba iœæ œmia³o. Jeœli narody mówi¹ ró¿nymi jêzykami, to znaczy, ¿e trzeba otworzyæ duszê. Jeœli trzeba œpieszyæ, to znaczy, ¿e gdzieœ nowy dach jest gotów. B¹dŸcie b³ogos³awione przeszkody, dziêki wam roœniemy!

354. Mo¿e paœæ s³uszne pytanie: Jak obchodziæ siê ze zwierzêtami? Ludzie albo odnosz¹ siê do nich z okrucieñstwem, albo przez sentyment robi¹ z nich paso¿yty, albo pos³uguj¹ siê nimi do mechanicznych skrzy¿owañ. Miar¹ stosunku do zwierz¹t powinna byæ oczywiœcie zgodnoœæ z rytmem œwiata - miary wszêdzie s¹ podobne. Je¿eli cz³owiek jest wspó³pracownikiem ewolucji, to i zwierzêta podlegaj¹ temu prawu. Gatunki niezgodne z ewolucj¹ wymieraj¹. Przystosowane do ewolucji powinny podtrzymywaæ tê zdolnoœæ swoj¹ prac¹. Nale¿y badaæ prawdziw¹ u¿ytecznoœæ zwierz¹t. Nie s³usznie siê mniema, ¿e zwyrodnia³e plezjozaury przydatne bêd¹ dla przysz³oœci. Suknia babci wzrusza w muzeum, ale jest nieprzydatna w ¿yciu. Szczêœliwoœæ œwiatów mo¿e siê kszta³towaæ i bez hipopotamów oraz nosoro¿ców, które bardzo odpowiadaj¹ nawarstwieniom przesz³oœci. Je¿eli pewnego rodzaju ludzie przypominaj¹ hipopotamy, to podlegaj¹ tej samej ewolucji. Zwierzêta musz¹ pracowaæ, musz¹ zdobywaæ prawo do ¿ycia, dlatego zarówno okrucieñstwo, jak i sentymentalizm s¹ niestosowne. I nie mo¿na nie kochaæ wszystkiego, co pracuje na ¿ycie.

355. I zwierzêta musz¹ pracowaæ, z jak¹¿ przeto œwiadomoœci¹ powinien pracowaæ cz³owiek! Ró¿nicowaæ pracy nie bêdziemy. Ró¿nica jest tylko w œwiadomoœci lub bezmyœlnoœci. Trzeba tak¿e dostrzec ró¿nicê miêdzy wiekiem duchów. Mo¿na dostrzec ró¿nicê miêdzy d¹¿eniem m³odego ducha w porównaniu z duchem starym. M³ody duch nie jest zdolny do g³êbokich spostrze¿eñ, które nabywa siê przez doœwiadczenia wielu ¿ywotów, ale jest on czêsto mniej egoistyczny i ³atwiej poddaje siê ewolucji. Stary duch upodabnia siê czasem do wodnego wiru, który wci¹ga wszystko, co istnieje, dla przeobra¿enia wed³ug swego osobowego ja. Gdy utworzy³ siê taki wrzód, uleczenie mo¿e nast¹piæ tylko dziêki bohaterstwu. Bohaterstwo, piêkne i p³omienne, pomaga odnowieniu cia³a subtelnego. Dopóki taki stary duch d¹¿y do bohaterstwa, oznacza to, i¿ zdolny jest do ¿ycia. Je¿eli istnieje obumieranie cia³a, to mo¿e obumieraæ równie¿ duch. Martw¹ czêœæ cia³a mo¿na w porê usun¹æ, lecz gangrena ducha mo¿e byæ usuniêta jedynie ciosem. Iskra ciosu rodzi bohaterstwo. Oczywiœcie po¿¹dane jest bohaterstwo wyros³e œwiadomie, gdy ca³a istota wie, ¿e Mistrz Œwiat³oœci istnieje. Znaliœmy maleñk¹ dziewczynkê, która niezmiennie p³onê³a t¹ wiedz¹ i nawet choroba nie mog³a zniszczyæ tej wiedzy ducha. Formy upada³y, lecz istota pozostawa³a niewzruszona. A zatem przed³u¿ajcie istotê w Nieskoñczonoœæ.

356. Co stanowi nieodzowny zewnêtrzny warunek jakoœci pracy? Œwiat³o. Tylko œwiat³o czyni pracê wydajn¹ i po¿yteczn¹. Motyl mo¿e lataæ, dopóki nie wyczerpie siê jego têczowy py³ek. Cz³owiek posiada podobn¹ si³ê têczow¹, która za poœrednictwem fotoplazmy przyjmuje si³ê œwiat³a. Ró¿norodne plazmy s¹ poœrednikami pomiêdzy widzialnym a niewidzialnym. Fotoplazma, bêd¹c emanacj¹ uk³adu nerwowego, stanowi têczowy py³ek, który poch³ania promienie œwiat³a i przenosi je do przewodów nerwowych. Najlepsze po³¹czenie ze œwiat³em jest rano, dlatego te¿ nie zas³aniajcie porannego œwiat³a. Pracujcie przy œwietle, podejmujcie decyzje przy œwietle, wydawajcie s¹dy przy œwietle, martwcie siê przy œwietle, cieszcie siê przy œwietle. Z fal¹ œwietln¹ niczego nie da siê porównaæ. Nawet najlepsza, najbardziej b³êkitna elektrycznoœæ daje osiem tysiêcy razy mniej œwiat³a ani¿eli promieñ s³oñca. Badanie fotoplazmy nada wkrótce nowy kierunek metodom pracy. Mo¿na bêdzie zobaczyæ, jak kipi py³ek fotoplazmy i maleñkimi wirkami zanosi otrzymany skarb do porów skóry. Nale¿y badaæ nie tylko przestronnoœæ pomieszczeñ do pracy, ale tak¿e w³aœciwy dostêp œwiat³a. Promienie s³oñca trzeba ceniæ jako skarb œwiata. Uczony z ³atwoœci¹ rozró¿ni pr¹dy promieni innych cia³ niebieskich. Dlaczego ludzie nie mieliby wykorzystaæ przeznaczonych im skarbów wszechœwiata? Œwietlne, magnetyczne wiry tworz¹ rytm planet. Czy¿ nie mo¿na ich zastosowaæ jak energii wodospadu? Niewyczerpane s¹ przeznaczone nam si³y! Janie Stutysiêczny, siêgnij po swoj¹ czêœæ! Niebawem, gdy próba przemieni siê w zdobycz, nasienie Dobra Powszechnego ka¿demu da moc promienia. Pamiêtajmy o tym, zaczynaj¹c pracê porann¹ i mê¿nie kontynuuj¹c j¹ w Nieskoñczonoœæ (Anantam).

357. Szczególnie trudne dla ludzi jest zrozumienie zwi¹zku miêdzy jakoœci¹ pracy a nieskoñczonoœci¹. Przeciêtny cz³owiek s¹dzi, ¿e wy¿sza jakoœæ pracy prowadzi do skoñczonoœci. Dla niego jakoœæ zawarta jest w zakoñczeniu, które My nazywamy martwot¹. Zgo³a niepodobieñstwem jest wyt³umaczyæ mu, ¿e wy¿sza jakoœæ d¹¿y w nieskoñczonoœæ. W³aœnie nie koñcz¹ce siê najwy¿sze napiêcie daje odnalezienie wiedzy. Trzeba zdobyæ siê na mêstwo, by pracowaæ dla nieskoñczonoœci. Trzeba rozwin¹æ w sobie d¹¿enie do sta³ego uczenia siê, którego wartoœæ polega nie na wyliczaniu faktów, lecz na rozszerzaniu œwiadomoœci. Nie jest wa¿ne, jak narasta œwiadomoœæ, gdy pojemnoœæ jej pozwala ogarniaæ rozmiar wielkich wydarzeñ. Jaka nauka najszybciej prowadzi do rozszerzenia œwiadomoœci? Ca³kiem indywidualnie nale¿y puszczaæ ludzi na tê ³¹kê. Ka¿dy znajdzie na niej odpowiedni¹ dla siebie trawê, byle ogieñ wewnêtrzny odpowiada³ ludzkiej godnoœci. Jedynie senni, zarozumiali, pe³ni podejrzeñ i w¹tpliwoœci nie znajd¹ pokarmu. Powiedzcie uczniom i przyjacio³om - niechaj siê ucz¹. Niech ucz¹ siê w napiêciu ducha; niech ucz¹ siê maj¹c otwarte oczy; niech ucz¹ siê nieskoñczenie, albowiem koñca nie ma. To proste twierdzenie wielu przera¿a. Ale My jesteœmy z tymi, którzy powiedz¹, ¿e w nieskoñczonoœci jest œwiat³o i ¿e ca³e wieki jaœniej¹ jak sznur pere³. Ucz¹c siê nie pomniejszymy.

358. Gromadz¹c uczniów, zastanówcie siê, od czego zacz¹æ. Zwyk³y b³¹d polega na tym, ¿e zaczyna siê od abecad³a, nie licz¹c siê z natur¹ ucznia. Nasz¹ regu³¹ jest podanie obok podstawowych te¿ fragmentów wy¿szych mo¿liwoœci. Nie trzeba równie¿ zapominaæ o ulubionej grze Buddy z uczniami w chwilach wypoczynku. Nauczyciel rzuca³ w przestrzeñ jedno s³owo, na którego podstawie uczniowie budowali ca³¹ myœl. Nie ma m¹drzejszego sposobu wypróbowania stanu œwiadomoœci. WyobraŸcie sobie, ¿e Nauczyciel powie: „Œmieræ, maj¹c na myœli œmieræ wulgarnoœci, a uczeñ zawo³a: „Œmieræ ubogim! Takie pojedyncze s³owa, jak drogowskazy, mog¹ utkaæ rysunek ducha. Z tego deseniu mo¿na poznaæ, jakie ognie siê pal¹. Nadarza siê wiêc sposobnoœæ, by powiedzieæ: „Œwiadomoœæ twoja pragnê³a œmierci biedaków, dlatego oddali³o siê skierowane ku tobie bogactwo. Jednoczeœnie z wyjaœnieniem tego prymitywnego prawa mo¿na rzuciæ iskierkê wiedzy o ewolucji dalekich œwiatów. Porównanie ewolucji œwiatów z ma³ostkowym myœleniem mo¿e siê okazaæ oœwiecaj¹cym uderzeniem. Najwiêksz¹ trudnoœæ sprawia uczeñ, który chce przyœpieszyæ wzrost ducha za pomoc¹ metodyki. Lepiej niech otworzy sklep z og³oszeniami na glansowanym papierze i postukuj¹c o³ówkiem, przelicza nie zastosowane przez siebie zalecenia. Nie jesteœmy organizatorami konduktów pogrzebowych ani ogrodów zoologicznych. Wy, którzy chcecie iœæ za Nami, idŸcie z tak¹ sam¹ pe³ni¹ i promiennie, jak niepowstrzymane jest samo ¿ycie, oraz pokochajcie ka¿de rozszerzenie œwiadomoœci, bo to jest pierwszym celem. Mo¿na wiele wybaczyæ, ale zapleœnia³a œwiadomoœæ gorsza jest od trupiego rozk³adu.

359. Nawet w pisemkach dla dzieci zamieszczane bywaj¹ zdjêcia z nie oczekiwanymi, nikomu nie znanymi postaciami. Nawet mechaniczna klisza obejmuje wiêcej ani¿eli oczy. Mo¿e to i lepiej: ludzie oczom nie wierz¹, lecz pe³ni s¹ szacunku dla kliszy. Goœcie astralni, mimo i¿ nie poœwiêca siê im uwagi, t³ocz¹ siê poœród ¿yj¹cych. Oczywiœcie nie zawsze jest im ³atwo dostaæ siê do ró¿nych ludzi; wtedy nasi ziemscy goœcie s³u¿¹ im za przewodników. Ró¿ne warstwy z trudem kontaktuj¹ siê ze sob¹, lecz aura pozostawiona przez przyby³ych lub s³u¿bê stanowi pomost dla niewidzialnych goœci. Wartoœæ ich jest rozmaita, od muœniêcia motylka do paszczy tygrysa. Dlatego praktyczniej jest dopuszczaæ mniej ludzi do sypialni i pokoju pracy, je¿eli wasza w³asna aura jest ju¿ dostatecznie sta³a. Szczególnie niebezpieczni s¹ opiekunowie dzieci, przychodz¹cy w najokropniejszym towarzystwie. Najlepsze przesy³ki czêsto parali¿uje obecnoœæ nianiek i pielêgniarek. Dlatego te¿ samodzielnoœæ zawsze jest po¿yteczna. Ponadto nale¿y zwracaæ uwagê na sekretarzy, poniewa¿ zaprzepaœcili oni tyle spraw. Sami, sami, sami - i mo¿na byæ spokojnym o jakoœæ swojej emanacji.

360. „Dlaczego jemu, a nie mnie? - szepcze zawiœæ po pó³nocy. Wyrzuæcie tego gada z poczynañ waszych. Wzrost ducha nie znosi przemocy. To t³umaczy powoln¹ ewolucjê ludzkoœci. Nie wolno zmuszaæ ducha do roœniêcia. Nawet nie wolno zmuszaæ nieproszonymi radami. Mo¿na tylko odpowiadaæ na stukanie wra¿liwego serca. Je¿eli poœlecie najbardziej oczywist¹ radê, ¿e zawiœæ niszczy zdrowie, to bez œwiadomoœci ducha wywo³a ona tylko now¹ ob³udê. Ale œwietlane s¹ drogi osobistego narastania ducha. Ka¿da kropla oceanu daje w³asn¹ têczê, dlatego jak¿e piêkny jest blask Kosmosu! Tote¿ nale¿y ostro¿nie dawaæ odpowiedzi, s¹ one bowiem przeznaczone dla indywidualnego ducha. Wypowiadaliœmy siê przeciwko wspó³czesnym koœcio³om chrzeœcijañskim, nie nale¿y jednak wystêpowaæ przeciwko wszystkim kap³anom. Znaliœmy wspania³ego ksiêdza, ale zamiast zostaæ kardyna³em, zosta³ przeniesiony do najnêdzniejszej parafii. Znaliœmy ¿arliwego rabina, ale uznano go za wariata. Znaliœmy œwiat³ego popa, duchownego prawos³awnego, ale jego udzia³em sta³o siê zes³anie do rozpitego klasztoru. Znam wielce kulturalnego biskupa w Ameryce, ale nie jest s³odkie jego ¿ycie. Ka¿da myœl o Dobru Powszechnym jest bezlitoœnie przeœladowana, tymczasem zaœ tylko wzrost jednostkowego ducha mo¿e nape³niæ skarbnicê Dobra Powszechnego. Owa zgodnoœæ jednostkowego ducha z Dobrem Powszechnym œwiata stanowi tak¿e Piêkno Kosmosu. Jeœli ka¿da roœlina ma sw¹ niezast¹pion¹ indywidualnoœæ, to jak¿e indywidualnie nale¿y siê zwracaæ do ka¿dego ludzkiego ducha. Takie dr¿enie czujnoœci powinno byæ oznak¹ Naszych uczniów; wówczas bez s³ów, a przez zwyk³y kontakt mo¿na przelaæ œwiat³o. I nie tylko w dzieñ, ale tak¿e noc¹ mo¿na utrzymywaæ kontakt i nieœæ pomoc oœwiecenia. Oœwiecajcie siê rozszerzaniem œwiadomoœci, tak jak dalecy wêdrowcy gromadz¹ wiedzê têczowym py³kiem ca³ego œwiata.

361. Czyste myœli s¹ jak ozon przestrzeni. Zaprawdê mo¿na nimi nape³niæ otoczenie, ale tylko w okreœlonym akordzie. Rzucenie czystej myœli i pokrycie jej dziesi¹tkiem po¿¹dañ jest jak okropny dysonans. Przez akord rozumiemy szereg harmonijnie dŸwiêcz¹cych przesy³ek. Dlatego w samodzielnej dzia³alnoœci cenimy szereg nastêpuj¹cych po sobie czynów. Nie przypadkowy dobry okrzyk, lecz œwiadomy, d³ugotrwa³y proces daje istotne osi¹gniêcia. Pewna papuga umia³a wo³aæ: „Nauczycielu dobry! - nie polepszy³o to jednak jej mo¿liwoœci. Gdy niedŸwiedŸ przypadkiem pozostawi³ sw¹ zdobycz na progu g³odnego, nie przesta³ przez to byæ zwierzêciem. Gdy pszczo³a przypadkowo przek³u³a wrzód chorego, nie zas³u¿y³a tym sobie na szczêœcie. Pewnego razu zdarzy³o siê, ¿e nawet ¿mija uratowa³a komuœ ¿ycie swoj¹ trucizn¹. Tylko œwiadomoœæ i sta³oœæ daj¹ wyniki. Myœlcie, ¿e uœmiech bohaterstwa jest ³atwy. Bohaterski czyn, wyros³y ze sta³oœci, lœni niby obdarzaj¹ce s³oñce. Jak s³odki owoc nie zale¿y od otaczaj¹cej go skórki, tak te¿ niech wasza dzia³alnoœæ p³ynie poza t³umem. Jedynie omijaj¹c t³umy, dotrzecie do ludzi. Mogê sobie wyobraziæ wspó³czesnego ministra albo dostojnika Koœcio³a podje¿d¿aj¹cego samochodem pod Nasze Wie¿e. Czego tu wiêcej: komizmu czy dramatu? W ka¿dym razie zwyk³y Mongo³ potrafi znaleŸæ siê z wiêksz¹ godnoœci¹, bo ma rozwiniêt¹ zdolnoœæ odbioru. Przyjaciele! Strze¿cie czystoœci przewodu odbioru; w tym ognisku wykuwaj¹ siê czyste myœli. Patrzcie na czyste myœli nie jak na osobliwego Mieszkañca Niebios zstêpuj¹cego od œwiêta, lecz jak na posi³ek waszych powszednich dni pracy!

362. Pierwsza ksiêga wzywa³a do bohaterstwa piêkna, prostoty i nieustraszonoœci. Ksiêga druga wskazuje jakoœæ i oznaki pracy daj¹cej rozszerzenie œwiadomoœci. Idea Wspólnoty i Dobra Powszechnego jest pierwsz¹ oznak¹ rozszerzenia œwiadomoœci. Rozumie siê, ¿e jakoœæ pracy podana jest nie jako informacja, lecz do zastosowania. Ksiêga ta jest nie dla uspokojenia, lecz dla zachêty do pracy ducha, który powsta³. D¹¿cie do pracy jak mo¿na najlepiej. I ka¿d¹ pracê otoczcie najlepsz¹ emanacj¹. Kto najradoœniej wykona najnudniejsz¹ pracê, bêdzie zdecydowanym zwyciêzc¹, zwalczy bowiem ciê¿ar nudy. Przecie¿ ka¿da droga, nawet droga do Naszej Wspólnoty, ma trudne przejœcia. A œwiadomoœæ nie poœród kwiecia siê mierzy, lecz nad przepaœci¹. Praca nad nieskoñczonym doskonaleniem siê to Nasze przykazanie. W trudnych chwilach myœlcie o Nas, wiedz¹c, ¿e aparat bez drutu nie omieszka was po³¹czyæ. Umiejcie jednak myœleæ i umiejcie rozró¿niaæ chwile rzeczywistych trudnoœci. Czêsto ludzie bior¹ szczêœcie za nieszczêœcie i odwrotnie. Rozszerzenie œwiadomoœci wzmocni wiedzê ducha; wiedza ta doprowadzi do Naszej Wspólnoty. Czy bêdzie trzecia ksiêga? Oczywiœcie, bêdzie, gdy wejdzie w ¿ycie praca wskazana w drugiej. Trzecia ksiêga ma dotyczyæ Naszej Wspólnoty. Czy mo¿na jednak mówiæ o Naszej Wspólnocie, je¿eli œwiadomoœæ w ogóle nie ogarnia pojêcia wspólnoty? Dlatego jeœli chcecie wprowadziæ w ¿ycie Nasz¹ Wspólnotê, najpierw musicie urzeczywistniæ swoj¹ w³asn¹. My zaœ wam pomo¿emy. Obserwujcie bez przes¹dów bieg wydarzeñ œwiatowych, a dostrze¿ecie Nasz¹ Rêkê. Nadszed³ ju¿ czas zwrotu ewolucji i si³y ju¿ s¹ zebrane. Umiejcie zastosowaæ najlepsz¹ pracê, i w pracy tej przyjmijcie Nasze pozdrowienie. Pozdrowienie wszystkim, którzy poszukuj¹ Dobra Powszechnego.

OM TAT SAT!

Jeli podoba Ci si artyku
dodaj do niego swj gos
9
Zobacz ranking najbardziej popularnych artykuw na naszej stronie
SZUKAJ na naszej stronie


OGŁOSZENIA
 
Poszukujemy T£UMACZA
z jêzyka polskiego na
CHIÑSKI
.
Prosimy o kontakt
na adres mailowy:
info@himalaya-tirtha.org

Poszukujemy T£UMACZA
z jêzyka polskiego na
HISZPAÑSKI
.
Prosimy
o kontakt na adres mailowy: 
sadadeva@yahoo.es
Tablica ogosze
 
   
 

2005-2010 by Himalaya Tirtha Sangha.
Wszystkie prawa zastrzeone. Wykorzystywanie materiaw
zawartych na stronie bez zgody jej autorw jest ZABRONIONE.
Engine by CodaTeam

Kontakt: info@himalaya-tirtha.org


Firefox 3  Submit your website to 20 Search Engines - FREE with ineedhits!
 
strona zaprojektowana
i zarządzana na platformie
Apple Macintosh
komunikację oraz wymianę
danych z serwerem ftp
obsuguje TRANSMIT 3